"Czy istnieją duchy, a zmarli są wśród nas? Myślałam, że to brednie, do dnia, gdy po śmierci dziadka nawiedził mnie pewien sen..."

"Czy istnieją duchy, a zmarli są wśród nas? Myślałam, że to brednie, do dnia, gdy po śmierci dziadka nawiedził mnie pewien sen..."

"Czy istnieją duchy, a zmarli są wśród nas? Myślałam, że to brednie, do dnia, gdy po śmierci dziadka nawiedził mnie pewien sen..."

Canva

"Tej nocy zobaczyłam go we śnie z małym dzieckiem na rękach... Wyjął je z łóżeczka i skierował się ku drzwiom... Przeszedł mnie dreszcz. Moja córeczka miała wtedy niecały roczek i ciężko się rozchorowała. Czemu z nią odchodził?! Byłam niemal pewna, że to ona jest tym dzieckiem, ale nie rozumiałam, jaką wiadomość chce mi przekazać... Lecz wszystko wyjaśniło się nazajutrz".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Pewnej nocy miałam bardzo dziwny sen

Muszę się z Wami podzielić moją historią... Nigdy przenigdy nie wierzyłam w duchy, zjawiska nadprzyrodzone i inne tego typu sprawy. Mocno stąpałam po ziemi, a teorie o tym, jakoby świat duchów istniał i przeplatał się z naszym, traktowałam jako stek dyrdymałów i owoc czyjejś nadpobudliwej wyobraźni!

Ale stało się coś, co całkowicie podkopało moją pewność, że na świecie nie ma nic nadprzyrodzonego... Wciąż nie mogę się otrząsnąć.

Pewnej nocy we śnie zobaczyłam swojego zmarłego rok temu dziadka... Przeszedł obok mnie, zupełnie mnie nie dostrzegając, po czym podszedł do łóżeczka w rogu pokoju i wziął na ręce dziecko w białym kaftaniku. Główkę miało zakrytą czapeczką.

Przytulił je i wyszedł z pokoju, zabierając dziecko ze sobą... Natychmiast rzuciłam się z krzykiem za nim, żeby oddał mi tego maluszka! Ale wyszedł już przed dom i coraz bardziej się oddalał.

Byłam przerażona, bo czułam niemal pewność, że to moja córeczka... Choć nie mogłam dostrzec twarzy dziecka i nie wiedziałam, czy to dziewczynka, czy chłopczyk... Moja Ania była w tym samym wieku. To dzieciątko mogło mieć nie więcej niż roczek.

Nie mogłam dogonić dziadka, a on nie słyszał moich rozpaczliwych nawoływań. Nawet się nie obejrzał! Biegłam za nim i we śnie potknęłam się o kamień... A wtedy obudziłam się całkowicie roztrzęsiona i zlana zimnym potem. W rzeczywistości spadłam z łóżka i wylądowałam na podłodze.

Canva

Pobiegłam sprawdzić, co z córeczką... Ale to nie o nią chodziło

Zerwałam się na równe nogi i pognałam do łóżeczka Ani, żeby sprawdzić jej oddech. Spała jak aniołek... Zmierzyłam jej temperaturę. Uff, zmalała do 37,8. Ania miała grypę i od dwóch dni zbijałam blisko 40-stopniową temperaturę, a ona wciąż nawracała. Ale jutro powinno być już lepiej i obie odpoczniemy, o ile jeszcze zdołam zmrużyć oko tej nocy...

W ciągu dnia nie działo się nic, ale ja wciąż miałam ciarki na plecach na wspomnienie tego nocnego snu. Zupełnie nie wiedziałam, co o tym myśleć... Czemu on zabrał to dziecko ze sobą?

Skłaniałam się ku wersji, że to moja wyobraźnia + zmęczenie dały o sobie znać i spłatały mi takiego psikusa, aż włos się jeży na głowie.

Ale po południu zadzwonił telefon. Moja mama. Przekazała nam wiadomość, że... około 2 w nocy zmarł jej brat. Jedyny syn mojego dziadka. Nie zabrzmi to dobrze, ale... odetchnęłam z ulgą, że dziadek przyszedł po swoje dziecko, a nie po moją córeczkę!

Pokazał się mi być może dlatego, że od pół roku mieszkaliśmy w jego dawnym domu... Nadal, gdy o tym pomyślę, czuję się nieswojo... Nigdy nie wierzyłam w duchy, a tu taka historia z proroczym snem!

Rozważam sprzedaż tego domu i wyprowadzkę do innego, bardziej neutralnego miejsca...

Matylda

Caroline Derpieński na zdjęciach sprzed lat. To niewiarygodne, że aż tak się zmieniła! Zobacz
Źródło: instagram.com/carolinederpienski
Reklama
Reklama