"Tak wygląda początek życia kobiety, która odeszła od męża i zaczyna wszystko od nowa"

"Tak wygląda początek życia kobiety, która odeszła od męża i zaczyna wszystko od nowa"

"Tak wygląda początek życia kobiety, która odeszła od męża i zaczyna wszystko od nowa"

Canva

"Miałam 42 lata, gdy uciekłam z domu z jedną walizką i nastoletnim dzieckiem. Nie mogłam już znieść tego, jak traktował mnie mężczyzna, który przez pierwszy rok wydawał się miłością mojego życia, lecz potem pokazał swoją prawdziwą twarz. Mogłam brnąć w to dalej i zmarnować sobie i córce życie, albo... zostawić wszystko i znów zacząć od zera. Byłam w tym pustym pokoju dokładnie rok temu. Czułam bezpieczeństwo i spokój, wielką ulgę, ale i strach, że sama sobie nie poradzę. A gdzie jestem dziś? Wprost nie wierzę..."

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Wyszłam za mąż z miłości. Lecz po narodzinach dziecka mój mąż się zmienił

42 lata to już nie jest wiek, żeby zaczynać wszystko od nowa. Wtedy ma się już rodzinę, dzieci, jest się ułożonym człowiekiem z rozpisanym życiorysem.

Myślałam, że ja też taka będę... Wyszłam za mąż z miłości, gdy miałam dwadzieścia parę lat. Mój mąż był o 10 lat starszy, imponował mi wszystkim — szarmanckim zachowaniem, wyglądem, zarobkami.

To był mężczyzna, który zawsze miał gest! Gentleman w każdym calu, w białym kołnierzyku, na kierowniczym stanowisku. Wydawałoby się, rozsądny, normalny facet.

Zachodziłam w głowę, jakim cudem zainteresował się taką zwykłą dziewczyną jak ja. Zakochałam się bez pamięci, kompletnie dałam się omotać, ignorując sygnały z otoczenia.

Wyszłam za niego za mąż. Początkowo moje małżeństwo było bajką. Ale gdy urodziła się córka, w podejściu mojego męża coś się zmieniło. Chyba nie mógł znieść obecności małego dziecka w domu, strasznie się irytował, gdy nasza cudowna mała istotka płakała albo budziła go w nocy... Zaczęło się wydawanie dyspozycji... Rosły wymagania wobec mnie.

A w końcu za zamkniętymi drzwiami sypialni zaczęły padać słowa, od których więdły uszy. Za wysyczanymi przez zaciśnięte usta słowami często szły czyny. Pan kierownik musiał jakoś rozładować stresy. Do tego byłam mu potrzebna ja.

"Rozmawiał" ze mną zawsze w sekrecie, nigdy przy kimś. Za to z użyciem siły. Nikt z bliskich mi nie wierzył, ale wiem, że moja córka w głębi duszy znała prawdę... Mimo że kochający tatuś nastawiał ją przeciwko mnie.

Canva

Któregoś dnia spakowałam walizkę i uciekłam. Miałam 42 lata

Któregoś dnia przy sprzątaniu łazienki stłukłam niechcący jego perfumy. Ogarnęło mnie przerażenie. Nie było czasu na zakup nowych, poza tym pewnie kosztowały fortunę, a ja tyle nie miałam... To był impuls, który popchnął mnie do ucieczki.

Równie dobrze to mogło być cokolwiek innego — po prostu czara się przelała. Miałam już dość życia w strachu. Miałam 42 lata i czułam się intruzem we własnym domu!

Spakowałam więc w jedną jedyną walizkę rzeczy swoje i córki, wzięłam laptopa, trochę marnych oszczędności (swoich, bo do jego konta nie miałam dostępu) i uciekłam z domu. Razem uciekłyśmy.

Zaczynałyśmy od zera. Kilka pierwszych nocy w motelu, a potem wynajmowany pokoik. Zaczynałyśmy od tej jednej walizki w pustym pokoju, z jednym łóżkiem, na którym spałyśmy we dwie. Rodziców nie mam, oboje zmarli kilka lat temu.

Musiałyśmy radzić sobie same, zwłaszcza że nie chciałam podawać nikomu miejsca swojego pobytu. Miałam obawy, czy sobie poradzę, ale czułam się bezpieczna. Odzyskałam spokój...

Teraz jestem inną kobietą. Odzyskałam swoje życie

Znalazłam nową pracę, lepszą. Byłam na życiowym zakręcie i odbiłam się od dna. Córka po wakacjach poszła do nowej szkoły, nikt jej teraz nie miesza w głowie. Z tym wstrętnym człowiekiem, który był moim mężem, nie utrzymujemy kontaktu. Zresztą, po rozwodzie on zaczął szukać innej miłości, za inną cenę.

Teraz w końcu jestem wolna i mogę być sobą. Nie przypominam tej zaszczutej 43-latki, która traciła resztki chęci do życia i wiary w siebie... Dziś jestem kobietą, która odzyskała swoje życie.

Teraz moje życie jest cudowne. Nigdy nie byłam szczęśliwsza. Najważniejszy był ten pierwszy krok...

Napisałam ten list, bo chcę, żeby moja historia stała się przykładem, żebyście walczyli o siebie. Każdy może znaleźć się w tym pokoju, co jak kiedyś. Z różnych powodów. Każdy, niezależnie od wieku, piękna, liczby zer w koncie w banku... Odejście jest trudne i nie oznacza porażki. Nowy początek to żaden wstyd!

Uciekinierka

Ślub Iwony i Gerarda z "Sanatorium miłości". Była tam też Marta Manowska! Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama