"Mąż powiedział, że blokuje mnie na tydzień. Gdy czas minął, ja zablokowałam jego...na ciut dłużej"

"Mąż powiedział, że blokuje mnie na tydzień. Gdy czas minął, ja zablokowałam jego...na ciut dłużej"

"Mąż powiedział, że blokuje mnie na tydzień. Gdy czas minął, ja zablokowałam jego...na ciut dłużej"

Canva

"Pokłóciłam się z mężem o drobnostkę. W zasadzie o to, że na domowej pizzy zabrakło mu ulubionego składnika i zamiast docenić, że robiłam kolację specjalnie dla niego, bo późno wrócił z pracy... To on jeszcze strzelił focha od progu. Grzecznie powiedziałam, że w takim razie może nie jeść. Więcej powiedzieć nie zdążyłam, bo mój partner stwierdził, że nie chce mnie słuchać i ostrzegawczo blokuje mnie na tydzień! No i zablokował... w telefonie, na Mesendżerze, Facebooku. Przez tydzień mijaliśmy się w ciszy, czekałam, aż on zrobi pierwszy krok... Ale po tym, co mi uświadomiło te 7 dni, ja zablokowałam jego. Na ciut dłużej".

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Mój mąż był zamknięty w sobie. Nie umiał rozmawiać o negatywnych emocjach

Mój mąż ma ciężki charakter. Nikt go nigdy nie pytał o uczucia, dlatego trudno mu o nich mówić i często dusił je w sobie. Widziały gały, co brały... Powiedziałby ktoś.

Jednak żyło nam się razem dobrze, póki on się starał... Wtedy potrafił być naprawdę cudownym partnerem, a do tego szarmanckim wobec kobiet i obytym w towarzystwie... Miał mnóstwo zalet.

Inna sprawa, że wolał siedzieć w domowym zaciszu, niż się w tym towarzystwie obracać, ale oboje sporo pracowaliśmy, a potem z chęcią wracaliśmy do domu odpocząć. W sumie nam to pasowało.

Ja powolutku starałam się też przeniknąć ten mur i nauczyć go akceptowania i okazywania swoich emocji, zwłaszcza tych negatywnych. Gdy się posprzeczaliśmy, nawet o drobnostkę, to ja i tylko ja byłam osobą, która wyciąga rękę. Bo mi zależało!

Któregoś dnia jednak nie wytrzymałam.

Canva

Pewnego dnia się pokłóciliśmy. A wtedy on zablokował mnie na tydzień

Też miałam za sobą ciężki dzień, nie zdążyłam zjeść obiadu, pędząc miejsca na miejsce, żeby zdążyć załatwić wszystkie sprawy. Byłam zadowolona, że się udało.

Wróciłam godzinę przed nim i po przeglądzie lodówki stwierdziłam, że najlepiej będzie zrobić domową pizzę. Pech chciał, że nie było jego ulubionego składnika - oliwek, ale wydawało mi się, że to żadna tragedia.

Jednak gdy mój luby wrócił, zamiast "dzień dobry" usłyszałam od progu.

O, pizzę wstawiłaś... Ale kupiłaś oliwki?

Kiedy zaprzeczyłam, strzelił focha i zaczął mnie ochrzaniać, że zawaliłam sprawę i że nic nie robię cały dzień, więc mogłam chociaż to porządnie przygotować...! Nawet nie spojrzał, że to nie mrożony gotowiec...

Zagotowałam się w środku, ale z absolutnym spokojem odpowiedziałam, że w takim razie może nie jeść.

A potem on się obraził i stwierdził, że blokuje mnie na tydzień. Żebym potraktowała to jako ostrzeżenie. I zablokował: w swoim telefonie, na Facebooku, na Messengerze. Nieprawdopodobne.

Przez siedem dni mijaliśmy się w ciszy. Naprawdę się wkurzyłam, bo powód nieodzywania się wydawał mi się tak absurdalny, że tym razem postanowiłam odpuścić okazywanie inicjatywy. Nie wyciągnę pierwsza ręki w takiej sytuacji. Czekałam na rozwój wypadków... Niech on choć raz pokaże, że mu zależy.

A tu nic. On jak gdyby nigdy nic przychodził, robił to, co zawsze, talerze z obiadem stały na stole nieruszone. Czwartego dnia przestałam dostawiać kolejne. Skoro on zamierzał traktować mnie i wszystko, co robię, jak powietrze... Przez trzy kolejne dni aż mnie trzęsło, czułam się jak nałogowiec na odwyku albo osoba przeżywająca żałobę po stracie, ale postanowiłam czekać na jego ruch.

Siedem dni czekania coś mi uświadomiło

Te siedem dni uświadomiło mi coś, do czego nie chciałam nigdy przyznać się nawet przed samą sobą. Wcale nie byłam pierwsza na jego liście priorytetów.

Może nawet nie byłam w pierwszej piątce, a na pewno poniżej oliwek.

Po tygodniu łaskawie odblokował kontakt i zaczął się odzywać. Oczekiwał, że powiem mu, czego mnie to nauczyło. Więc powiedziałam, ale nie takiej odpowiedzi się spodziewał! Mało tego, myślał, że go przeproszę, bo on przyszedł wtedy zmęczony, a ja na niego naskoczyłam.

Cóż, następnego dnia to ja go zablokowałam. I to bezterminowo. Straciłam do niego całe zaufanie.

Wniosłam pozew o rozwód... Niesamowite, jak w siedem dni można zaprzepaścić wszystko, co się budowało przez lata.

Przez głupie oliwki...

Z.K.

Honorata Skarbek opowiada o traumatycznych przeżyciach. Była prześladowana w szkole!
Źródło: .instagram.com/honkabiedronka/
Reklama
Reklama