"Zaczęliśmy budowę własnego domu. To był początek końca naszego małżeństwa"

"Zaczęliśmy budowę własnego domu. To był początek końca naszego małżeństwa"

"Zaczęliśmy budowę własnego domu. To był początek końca naszego małżeństwa"

canva.com

"Oczywiście, słyszałam wcześniej te żarty, że budowa domu to gwarancja szybkiego rozwodu, ale byłam przekonana, że nam to nie grozi. Byliśmy już zaprawieni w bojach budowlanych, dwa razy się przeprowadzaliśmy i za każdym razem robiliśmy kompletny remont mieszkania. Poza tym mamy podobny gust i od początku wiedzieliśmy, czego chcemy. Kiedy dostaliśmy kredyt, myślałam, że już nic nas nie zatrzyma, a za rok będziemy pić kawę na tarasie, podziwiając kwiaty w naszym przytulnym ogródku. Jednak to się już nie stanie a na drodze naszego szczęścia stanęła nie budowa, a związana z nią osoba..."

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki

Marzenia o domu nabrały realnych kształtów...

Nastawiałam się, że to będzie trudny rok, ale wierzyłam, że gładko przez to wszystko przejdziemy. Od zawsze marzyliśmy o własnym domu pod miastem, oboje pochodzimy ze wsi i mimo mieszkania kilkanaście lat w mieście nie mogliśmy się do tego przyzwyczaić. Nie chcieliśmy jednak wracać na gospodarkę, więc przez długo czas myśleliśmy, że z powodu pracy na zawsze zostaniemy w mieście.

Na szczęście czasy się zmieniły i praca zdalna stała się bardzo popularna, zwłaszcza we wszelkiej maści korporacjach. Tak się składa, że zarówno ja, jak i mój mąż, pracujemy w takich firmach. Kiedy okazało się, że nie musimy codziennie pojawiać się w biurze, zaczęliśmy intensywnie rozmyślać o wyprowadzce z miasta.

Znajomi akurat chcieli szybko sprzedać działkę, więc wszystko zaczęło układać się superpomyślnie. Błyskawicznie zdecydowaliśmy się projekt domu, załatwiliśmy wszystkie pozwolenia. To ostatnie trwało oczywiście dłuższą chwilę, ale dzięki temu mieliśmy czas, żeby znaleźć ekipę. Zdecydowaliśmy się na firmę poleconą przez naszych przyjaciół, którzy byli zachwyceni współpracą z ekipą pani Olgi.

Mąż złamał mi serce. Jak do tego doszło?

Właścicielka firmy rzeczywiście zrobiła na nas doskonałe wrażenie. Profesjonalna, konkretna, świetnie zorientowana w temacie. Zarezerwowała dla nas swoich ludzi, a międzyczasie dogadywaliśmy z nią wszystkie niezbędne szczegóły. To znaczy dogadywał je głównie Tomasz, mój mąż. Nie było potrzeby, żebyśmy oboje pojawiali się na każdym spotkaniu, a ponieważ Tomasz bardziej orientuje się sprawach budowlanych, to właśnie on spotykał się regularnie z panią Olgą.

Niestety po kilku miesiącach okazało się, że tych spotkań jest więcej, niż wymaga tego nasza budowa. Przez przypadek zobaczyłam w telefonie męża wiadomość, która była od pani Olgi, ale zdecydowanie nie dotyczyła fundamentów czy stolarki. Tomasz nawet nie próbował zaprzeczać... Powiedział, że to była miłość niemal od pierwszego wejrzenia, ale nie wiedział, jak mi to powiedzieć, więc udawał, że wszystko jest w porządku. A nasz niedoszły wspólny dom nabierał kształtów.

Ale nie będzie ani domu, ani nas. A ja muszę się "tylko" jakoś pozbierać.

Karolina

Marcin Hakiel o relacjach z Kasią Cichopek: "Nie chcę tego komentować". Nadal ma do niej żal? Zobacz galerię!
Źródło: AKPA/Kurnikowski
Reklama
Reklama