"Adoptowałam psa po śmierci mojego męża. Czworonóg kompletnie odmienił moje życie"

"Adoptowałam psa po śmierci mojego męża. Czworonóg kompletnie odmienił moje życie"

"Adoptowałam psa po śmierci mojego męża. Czworonóg kompletnie odmienił moje życie"

canva.com

"Wojtek chorował od dłuższego czasu, ale oboje nie potrafiliśmy pogodzić się z tym, że kiedyś może go zabraknąć. Niestety ten dzień nastał, a moje życie legło w gruzach. Bardzo go kochałam i nie wyobrażałam sobie, że będę musiała kroczyć przez życie sama".

Reklama

*Publikujemy list naszej czytelniczki.

Odeszła najważniejsza osoba w moim życiu

Wszystko robiliśmy razem, byliśmy nierozłączni, a jego odejście sprawiło, że przestałam mieć ochotę na cokolwiek. Miałam depresję i zapisałam się do psychiatry i psychologa. Specjaliści próbowali mnie uratować, a ja czułam, że jest coraz gorzej. Nic bez niego nie miało sensu. Patrzyłam na zakochane pary i zadawałam sobie pytanie, dlaczego to nie mogę być ja. Dlaczego akurat mnie spotkała taka tragedia? Nie umiałam znaleźć odpowiedzi, po prostu nie umiałam. Każdy dzień zaczynałam od płaczu i tak go kończyłam. Chciałam dołączyć do Wojtka... Moja siostra w jednej z naszych rozmów zaproponowała mi, abym wybrała się do schroniska dla psiaków i uratowała jakiegoś malucha, który tak samo jak ja potrzebuje w tej chwili miłości.

Zrobiłam tak jak powiedziała i faktycznie już po kilku dniach w moim domu przebywał uroczy kundelek z opadniętym uszkiem. Na początku nie była to zbyt łatwa relacja, bo Gwiazdka pochodziła z domu, w którym była przemoc, ale szybko dała mi nadzieję na to, że uda nam się jeszcze dogadać i stworzymy dom, którego tak bardzo potrzebowałyśmy. Z dnia na dzień relacja między nami była coraz lepsza, a ja dzięki temu, że miałam obowiązek, zrozumiałam, jak bardzo potrzebowałam się kimś zaopiekować.

Kobieta ubrana na niebiesko płacze, siedząc na szarej kanapie zdjęcie ilustrujące/canva

Pies mnie uratował

Każdy dzień spędzamy razem, spacerujemy kilka godzin dziennie, a ja zaczęłam widzieć światełko w tunelu i rozumieć, że muszę dalej żyć, bo tak chciałby mój mąż. Nie jest to łatwe, ale najzwyklejszy spacer do parku czy lasu sprawia, że chce mi się żyć. Nie chcę już więcej leżeć w łóżku i płakać. Nie chcę tak żyć. Pragnę pamiętać o Wojtku, ale marzę o tym, aby żyć dalej.

Tęsknię za nim okropnie, ale nie chcę mieć poczucia winy, że robię coś złego, że się śmieję, że czerpię z życia i że chcę normalnie funkcjonować. Wątpię, czy kiedykolwiek jeszcze się zwiążę, ale postanowiłam, że oddam się zwierzakom i tym poświęca swoje życie. Już myślę o kolejnym czworonogu, który dołączy do naszej dwójki. Jeszcze będzie pięknie, mam ogromną nadzieję.

Przygnębiona, ale mająca nadzieję na lepsze życie Magda

Psy, które kochają jeździć autem. 10 czworonogów, które poprawią Ci dzień!
Źródło: imgur.com/gallery/UJcJq
Reklama
Reklama