"Chciał, żebym zwolniła się z pracy, a teraz wylicza mi każdą złotówkę wydaną na zakupach"

"Chciał, żebym zwolniła się z pracy, a teraz wylicza mi każdą złotówkę wydaną na zakupach"

"Chciał, żebym zwolniła się z pracy, a teraz wylicza mi każdą złotówkę wydaną na zakupach"

canva.com

"Nigdy nie byłam jakoś szczególnie przewrażliwiona na temat kobiecej niezależności, tym bardziej, gdy się jest w małżeństwie, bo jak wiadomo, czasem jedno musi z czegoś zrezygnować dla dobra rodziny i to jest normalne. Mniej normalne wydaje mi się jednak to, co odstawia ostatnio mój mąż. Najpierw chciał, żebym zwolniła się z pracy, a teraz wylicza mi każdą złotówkę wydaną na zakupach spożywczych. Okazuje się, że wyszłam za totalnego sknerusa".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Matka i żona na pełen etat

Ja nie mam problemu z tym, żeby pracować i żadnej pracy się nie boję. Po ślubie pracowaliśmy oboje i jakoś to było, ale później, gdy urodziłam dziecko, to chcąc nie chcąc miałam chwilę przerwy. Oczywiście, gdy dziecko poszło do przedszkola, to bez marudzenia do pracy wróciłam, bo nie chciałam być utrzymanką męża. Po drugie on też nie zarabiał aż tyle, żeby żyło nam się w pełni swobodnie.

Swobodnie zaczęło być dopiero wtedy, kiedy mąż zmienił pracę i nagle okazało się, że w swoim zawodzie może zarabiać dwa razy tyle. Nie powiem, że nie się nie ucieszyłam, bo wreszcie zaczęliśmy sobie pozwalać na rzeczy, o których wcześniej mogliśmy tylko pomarzyć.

Wtedy też mąż zaproponował, żebym zwolniła się z pracy, a on po prostu będzie pracował trochę więcej, jeśli będzie nam na coś brakować. Chodziło o to, abym skupiła się na dziecku, które zaraz szło do pierwszej klasy no i na prowadzeniu domu. Początkowo byłam przeciwna, ale ostatecznie uległa, czego niestety bardzo żałuję.

kobieta stojąca przed blatem kuchennym ubrana w zieloną koszulkę i żółte rękawiczki canva.com

Mąż kontrolujący wydatki

Zrobiliśmy tak, jak ustaliliśmy, czyli mąż pracuje, a ja jestem żoną i matką na pełny etat i poza tym nie muszę się o nic martwić. Przez ponad dwa lata udawało nam się funkcjonować w tym modelu bez problemów, ale ostatnimi czasy mojemu mężowi zaczyna odbijać i nie chodzi o to, że on mi w niczym nie pomaga.

Mąż od jakiegoś czasu ma do mnie pretensje, że za bardzo szastam pieniędzmi, jakbyśmy byli jakimiś milionerami, a nimi nie jesteśmy. Wylicza mi każdą złotówkę i z tej każdej złotówki ja muszę się tłumaczyć. Uderzyłabym się w pierś, gdybym faktycznie wydawała na jakieś głupoty, ale tego nie robię.

Tu chodzi o normalne zakupy spożywcze i jemu nie pasuje, że kupiłam truskawki, czy jakieś winogrono i tak dalej, bo mogłam nie kupować i też byśmy przeżyli. No ale jak on sobie to wyobrażą? Mamy dziecko, które musi zjeść jakiś owoc od czasu do czasu, bo nie będzie jadło na okrągło kanapek z polędwicą sopocką. Jeśli tak dalej pójdzie, to wracam do pracy, bo postawa męża mnie wykończy.

B.

Allan Krupa narzeka na pierwsze zarobione pieniądze z muzyki. Podał konkretną kwotę
Źródło: instagram.com/ensosynu/
Reklama
Reklama