"Mam 82 lata i jeżdżę po świecie kamperem. Dopiero teraz czuję, że żyję"

"Mam 82 lata i jeżdżę po świecie kamperem. Dopiero teraz czuję, że żyję"

"Mam 82 lata i jeżdżę po świecie kamperem. Dopiero teraz czuję, że żyję"

Canva

"Nie chciałem na emeryturze gnuśnieć w fotelu przed telewizorem. Żona proponowała, byśmy kupili działkę, ale nie widziałem siebie w roli działkowicza pielęgnującego grządki. Co innego podróże! Kiedyś przypadkiem poznałem 75-latka, który parę lat wcześniej kupił sobie starego kampera. Znalazł kontakt do podobnych sobie pasjonatów i od tamtej pory razem jeżdżą po różnych krajach, zwiedzają i świetnie się bawią. Słuchałem z zapartym tchem. Przyłączyłem się do nich i dopiero teraz czuję, że żyję".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Na emeryturze chciałem poznać trochę świata

Mam na imię Stanisław i mam 82 lata. Wciąż cieszę się niezłym zdrowiem, nie ma na co narzekać w tym wieku. Wiadomo, że jak rano człowiek wstaje, to coś zawsze boli, ale na to już nic nie poradzę.

Wychodzę z założenia, że raz się żyje i trzeba z tego życia brać garściami, bo drugiej szansy nie będzie. Nawet gdybyśmy wrócili na ziemię po raz drugi, to i tak tego nie zapamiętamy... Dlatego nie chciałem mieć nudnego życia, siedzieć przed telewizorem z pilotem w ręku albo grzebać w ziemi na działce rekreacyjnej, choć akurat do tego ostatniego żona mnie namawiała. Ale u nas działkowicze są dość... stateczni, szukają ciszy i spokoju.

Ja chciałem jeszcze zobaczyć trochę świata, tylko nie wiedziałem, jak się do tego zabrać. Zorganizowane wycieczki pochłaniają mnóstwo pieniędzy... Mieliśmy z Edzią odłożonych sporo oszczędności, ale nie byłem pewien, że chcę je w ten sposób roztrwonić. Koszt noclegów i wyżywienia nawet na weekendowy wypad nad polskie morze był bardzo wysoki.

Z kolei samolotem latać nie lubię. Kilka razy leciałem i wiem, że to nie moja bajka. Raz przeżyłem takie turbulencje, że obiecałem sobie już nigdy więcej nie wsiąść na pokład żadnej latającej maszyny. Po zejściu z trapu całowałem ziemię pod stopami.

Dlatego najczęściej brałem swoją żonę na krótkie wycieczki samochodem. Pakowaliśmy prowiant, rezerwowaliśmy hotel na jedną noc i jechaliśmy... Tak spędzaliśmy weekendy.

Przypadkiem poznałem kamperowca

Aż w zeszłym roku nastąpił przełom. Podczas wyprawy nad morze, przypadkiem na dancingu przy jednym z pól namiotowych poznaliśmy Krzysztofa, lat 75, z partnerką. Jak się okazało, ten dziarski mężczyzna przyjechał na miejsce kamperem!

Opowiedział nam swoją historię, jak to od 10 lat można go spotkać na szosach w Polsce i w paru okolicznych krajach. Na sierpień mieli jeszcze w planach Chorwację i Włochy. Kochali tak podróżować i mogli sobie na to pozwolić. Spędzali w ten sposób kilka miesięcy w roku.

Mało tego, Krzysztof miał wielu kolegów, takich samych pasjonatów jak on. Najczęściej umawiali się razem i jechali w dal, np. na 10 kamperów. Te ich wyprawy to była niekończąca się przygoda i impreza. A następnego dnia odpoczynek i dalej w drogę. Słuchałem z otwartą buzią i rodzącą się myślą, że to jest życie dla mnie.

Canva

Po osiemdziesiątce kupiłem sobie kampera

Oczywiście, wziąłem numer telefonu Krzysztofa. Wróciliśmy znad tego morza i pierwsze, co zrobiłem po powrocie, to rzuciłem walizkę i włączyłem komputer. Przejrzałem ze sto ogłoszeń... Wytypowałem kilka najlepszych, na swoją kieszeń, po czym pokazałem to mojej Edzi.

W sumie... nie protestowała. Wiedziała, że to kasuje nasze plany na działkę, ale jakoś nie było jej bardzo żal. Dwa miesiące później byliśmy już dumnymi właścicielami własnego kampera. Skromny, bo skromy, ale miał wszystko, czego potrzeba.

Dziś mamy za sobą już trzy wyprawy w tym roku. Koszty są niższe niż wynajmowanie domku, pokoju, albo przyczepy na miejscu. Możemy dzięki temu pozwolić sobie na więcej. A za 3 tygodnie jedziemy wszyscy, razem z Krzyśkiem i jego ekipą, na gorące plaże południowej Europy. Ciśniemy gaz do dechy i ahoj, przygodo! Dopiero teraz czuję, że żyję.
Już się nie możemy doczekać.

Stasiek i Edzia

Ania Derbiszewska z "Rolnik szuka żony" urodziła! Chłopczyk jest duży i pięknyZobacz galerię!
Źródło: instagram.com/jakub_manikowski/
Reklama
Reklama