"Swojego przyszłego męża poznałam jeszcze w liceum. Pamiętam, że od razu wpadł mi w oko, bo już wtedy był najprzystojniejszy w klasie. Można powiedzieć, że był prawdziwym ideałem mężczyzny - piękny, jak anioł, wysoki jak Marcin Prokop i bogaty jak Kuba Wojewódzki. Dziewczyny często mówią, że nie patrzą na wygląd, ale prawda jest taka, że patrzą, tylko udają, że liczy się jedynie charakter..."
*Publikujemy list naszego czytelnika.
Mój mąż zawsze był bardzo przystojny
Krzyśka poznałam w liceum. Był prawdziwą gwiazdą naszej szkoły i wszystkie dziewczyny się za nim oglądały. On jednak wszystkie adoratorki odrzucał i zainteresował się właśnie mną! Nosiłam wtedy długie, czarne włosy, miałam nogi do nieba i wygląd modelki. Spotykaliśmy się ze sobą przez kilka tygodni i od razu zaiskrzyło.
Z Krzysztofem bardzo szybko się związałam i weszliśmy w namiętny związek, który trwa już od wielu, wielu lat. Niestety, ja po urodzeniu dwóch dzieciaczków troszkę przytyłam i już nie wyglądam jak gorącą 20.
Oczywiście nadal nie wyglądam na swój wiek i wiele osób daje mi maksymalnie 40 lat. Co innego jednak mój mąż... On wcale się nie starzeje, lecz nadal wygląda jakby miał 30 lat i z wiekiem nabiera tylko dojrzałości i seksapilu.
W zasadzie też bardzo się nie dziwię takiej sytuacji, że młode studentki ciągle się do niego uśmiechają się i go podrywają, bo imponuje im jego elegancki styl i nieprzemijające bogactwo. W zasadzie to jego wiek zdradzały tylko przyprószone siwizną włosy, które rzeczywiście powodowały to, że można było przepuszczać, że ma trochę więcej niż 30 lat. Twarz jednak zawsze miał piękną - lico, jak u anioła, tylko takiego męskiego - z pełną brodą.
Canva
Mój mąż przefarbował włosy
Widziałam, że bardzo go to denerwuje, że z każdym miesiącem liczba jego siwych włosów rośnie i dlatego postanowił przefarbować całe swoje włosy na czarny kolor. Od razu także zainwestował w zabiegi na twarz i trenera personalnego i teraz nie mogę uwierzyć w to, co widziałam. Mój kochany mąż niczym Krzysztof Ibisz z dnia na dzień staje się coraz młodszy...
Jak na niego patrzę i idziemy obok siebie, to trochę obawiam się, że w takim tempie za kilka lat będą mnie brali za jego starszą siostrę, o ile nie potem jeszcze za jego matkę. U mnie liczba zmarszczek, trosk i kilogramów ciągle rośnie, a u tego młodego, pachnącego Boga nic się nie zmienia. Trochę mu zazdroszczę.
Zupełnie nie wiem, jak się powinnam w tej chwili zachować... Z jednej strony jestem zadowolona, że mąż jest taki przystojny, ale z drugiej no jest mi bardzo przykro, że wyglądam tak brzydko w porównaniu do swojego wybranka i chociaż o siebie dbam, to nie wyglądam tak super jak on!
Małgosia
