"Jesteśmy razem od bardzo dawna! Szczerze, to nawet nie pamiętam, od kiedy. Mam wrażenie, że znamy się od czasu pieluch i w sumie tak jest, bo najpierw przyjaźniły się nasze mamy. My traktowaliśmy się jak rodzeństwo. Był nawet taki czas, że mieszkaliśmy pod jednym dachem. Bawiliśmy się w ślub już jako przedszkolaki, a wszyscy dookoła i tak zawsze myśleli, że jesteśmy razem. No i w pewnym momencie zaczęliśmy traktować się jak parę. Teraz mamy po 25 lat, a ja od dawna już czekałam na jego oświadczyny. W końcu się na nie zdecydował, ale zrobił to w takim sposób, że to był mój najgorszy dzień w życiu".
*publikujemy list od czytelniczki
To jest ten jedyny
Ja jestem tego pewna. Wprawdzie nie byłam nigdy z innym mężczyzną, bo z Damianem znam się od zawsze, ale jestem z nim szczęśliwa, więc nie mam powodu, by szukać szczęścia gdzieś indziej.
Chyba nie ma rzeczy, o której byśmy sobie nie mówili. Znamy się dosłownie na wylot. Każde z nas doskonale zna swoje upodobania i choć różnimy się mocno, to zawsze staraliśmy się spełniać wzajemne oczekiwania.
Ja jestem prawdziwą romantyczką. Płaczę na filmach o miłości i w ogóle często się wzruszam. Wsłuchuję się w śpiew skowronka i zachwycam pięknymi krajobrazami, a święto zakochanych najchętniej spędzam w jakiejś romantycznej scenerii.
Damian wręcz przeciwnie! On wybiera inne aktywności, które z romantycznością nie mają nic wspólnego. Ale kiedy mu coś zasugeruję, to się dla mnie postara.
Od dawna wspominałam o pierścionku
Oczywiście chodzi tu tylko o symbol, bo chciałam stać się taką pełnoprawną narzeczoną, a gdyby pierścionek był odpustowy, za dwa złote, to cieszyłabym się z niego tak samo, jak z tego od jubilera.
Damian chyba miał już dość wysłuchiwania o tych zaręczynach i w końcu się zdecydował.
Postanowił przygotować dla mnie niespodziankę i do samego końca o niej nie wiedziałam.
Tego dnia byłam mocno sfrustrowana. Miałam babskie dni, na mojej twarzy pojawiło się pełno wyprysków. Miałam spore odrosty, bo do fryzjera szłam dopiero za dwa dni. Paznokcie mi się połamały. A ja miałam ochotę tylko płakać i chodzić w dresach.
Damian chciał mnie gdzieś zabrać
Na początku się od tego wzbraniałam, ale zawsze, gdy miałam te kobiece dni, szliśmy na spacer, albo na lody i poprawiał mi się humor, więc wciągnęłam na siebie najbardziej rozciągnięty dres i stwierdziłam, że dobra. Pójdę. Może faktycznie poczuję się lepiej.
Ale nie poczułam! Okazało się, że Damian zorganizował dla mnie przyjęcie zaręczynowe, z całą romantyczną otoczką i z gośćmi w tle! Zaprosił rodziców - moich i swoich. Było też rodzeństwo i osoby, które mają być świadkami na naszym ślubie.
Zadbał o każdy szczegół, tylko NIE O MNIE!
Marzyłam o tym dniu, a kiedy to wszystko zobaczyłam i pomyślałam o tym, jak tego dnia wyglądałam, po prostu się rozpłakałam i to nie z radości. Byłam smutna, zła, zawiedziona i nie wiem co jeszcze.
To naprawdę był najgorszy dzień mojego życia. Damian do dziś nie rozumie, dlaczego się nie ucieszyłam. Twierdzi, że przecież spełnił moje marzenie, ale przecież mi chodzi tylko o to, w jaki sposób to zrobił. Chyba każda kobieta na moim miejscu czułaby się rozczarowana?
Karina