"Pies sąsiadów sika na klatce. Rozmowy i prośby nie działają, czas wytoczyć cięższe działa"

"Pies sąsiadów sika na klatce. Rozmowy i prośby nie działają, czas wytoczyć cięższe działa"

"Pies sąsiadów sika na klatce. Rozmowy i prośby nie działają, czas wytoczyć cięższe działa"

canva.com

"Mam tego dość. Od dwóch miesięcy nie ma dnia, żebym na klatce schodowej nie czuł smrodu psich sików. Na początku myślałem, że może przesadzam, że może jestem przeczulony. Ale nie, zapytałem i żona potwierdziła, że też zauważa ten wstrętny zapach. Tak się składa, że właśnie dwa miesiące temu do mieszkania piętro wyżej wprowadzili się nowi sąsiedzi. Z psem. Na razie nie przyłapałem go na gorącym uczynku, ale jestem pewien, że to on! Jeśli sąsiedzi z tym czegoś nie zrobią, nie ręczę za siebie. Mam już nawet pewien pomysł!"

Reklama

*Publikujemy list naszego czytelnika.

Na klatce śmierdzi psim moczem

Zapach psiego moczu nie należy do najprzyjemniejszych na świecie. Zwłaszcza kiedy półprzytomny idę rano do pracy i JEST. Pojawia się nagle, wchodzi do nosa i błyskawicznie otrzeźwia. Wieczorami klatka schodowa wita mnie z kolei klimatem mocno meliniarskim. Zauważyłem, że zapach psich sików potrafi mieć różne, hmm, bukiety.

Pewnie odrobinę przesadzam, bo natura rzeczywiście obdarzyła mnie wyjątkowo wyostrzonym węchem. Nie zmienia to jednak faktu, że żaden psi aromat, ani subtelny, ani taki z przytupem, nie powinien być wyczuwalny na klatce schodowej. A u nas niestety cały czas jest obecny.

Dwa miesiące temu do naszej kamienicy wprowadzili się nowi lokatorzy. Sąsiedzi wydawali się na pierwszy rzut oka całkiem sympatyczni. Para w średnim wieku z niedużym psem. Szpicem. Nie znam się za bardzo na psach, ale szpica trudno pomylić z jakąkolwiek inną rasą. Urocze stworzenia. Do czasu.

Winię sąsiadów. A raczej ich szpica

Zapach psich sików zaczął pojawiać się właśnie od momentu wprowadzenia się nowych sąsiadów. Jestem dość bezpośredni, więc kiedy spotkałem przed domem sąsiadkę ze szpicem, zapytałem wprost, czy pies sika na klatce. Kobieta popatrzyła na mnie, jakbym zwyzywał ją od najgorszych, a potem powiedziała:

No wie pan! Co też panu do głowy przyszło. William to RASOWY pies.

Słysząc ton, jakim mówiła do mnie sąsiadka, nie chciałem wchodzić w dyskusje, czy rasowe psy mają pęcherz moczowy, czy jest to tylko wstydliwy atrybut schroniskowych Burków. Rozstaliśmy się w chłodnej atmosferze, a ja zacząłem obmyślać plan polowania na Williama.

Chciałem przyłapać go na gorącym uczynku, bo to rozwiązałoby sprawę od ręki. Jednak okazało się, że to nie takie proste. Dużo z żoną pracujemy, w domu głównie śpimy, więc nie mamy wielu okazji, żeby zaczaić się na szpica sikacza. Myślałem nad zamontowaniem kamery, ale mimo wszystko nie chcę mieć problemów z nagrywaniem mieszkańców kamienicy bez ich zgody.

Jednak smród sików nie daje mi spokoju. W akcie desperacji przyszedł mi do głowy pomysł w duchu "czyń drugiemu, co tobie niemiłe"... Zostawię sąsiadom na wycieraczce cuchnący prezent. Raz, drugi. Może zrozumieją. Jeśli nie, będę to robił do skutku. Tylko muszę zaprzyjaźnić się z jakimiś psiarzami z okolicy, psie kupy z nieba nie spadają (tylko tego by brakowało).

Okrutne? Być może. Skuteczne? Oby!

Piotr

Hanna Żudziewicz już w domu z maleństwem. Córeczkę najradośniej przywitał... piesek! Nie mógł się od niej oderwać. Zobacz zdjęcia!
Źródło: instagram.com/hannazudziewicz
Reklama
Reklama