"Mąż oszalał. Chce sprzedać nasz dobytek, bo ma nowy sposób na życie"

"Mąż oszalał. Chce sprzedać nasz dobytek, bo ma nowy sposób na życie"

"Mąż oszalał. Chce sprzedać nasz dobytek, bo ma nowy sposób na życie"

canva,com

"Dziesięć lat po ślubie nareszcie mogę powiedzieć, że osiągnęłam w życiu już wszystko, o czym zawsze marzyłam. Przez wszystkie te lata dążyłam do wyznaczonego celu. Oczywiście razem z moim mężem. Chcieliśmy mieć dobre życie. Piękny dom i brak stresu związanego z niewystarczającą ilością pieniędzy. Wreszcie skończyła się ta ciągła gonitwa związana z dobrym życiem. Możemy odsapnąć. A raczej moglibyśmy, gdyby nie szalony pomysł mojego męża, który orzekł, że chciałby sprzedać nasz cały dobytek i... zacząć wszystko od nowa!"

Reklama

*publikujemy list czytelniczki

Ostatnie lata były gonitwą

Zarówno ja, jak i mój mąż pochodzimy z mało majętnych rodzin. Znajome nam dzieciaki zawsze miały wszystko. Dostawały od rodziców, co tylko chciały. My musieliśmy sami na wszystko uzbierać.

Żadne z nas nie dostawało kieszonkowego, więc jeśli chcieliśmy mieć na coś pieniądze, trzeba było je zarobić. A wiadomo, że dzieciakowi niełatwo to zrobić. My jednak zawsze znajdowaliśmy swoje sposoby. To nas łączyło.

Podejście do pieniędzy mamy inne niż większość osób. Szanujemy go mocno. Szanujemy też to, czego się dorobiliśmy.

Ostatnie lata to była jedna wielka gonitwa. Gdy zaczęliśmy wspólne życie, postawiliśmy sobie cel, że za 15 lat będziemy mieli takie życie, o jakim marzymy.

Udało nam się to zrealizować o 5 lat wcześniej i aż dziwnie było poczuć, że wreszcie można odsapnąć.

kłócąca się para canva.com

Przyszedł czas na odpoczynek

Postanowiliśmy po tych 10 intensywnych latach zrobić sobie przerwę od pracy. Naprawdę po raz pierwszy.

Prowadzimy własną działalność gospodarczą i nie pozwalaliśmy sobie na żadne dni wolne.

Ale teraz poczuliśmy, że tego potrzebujemy, a poza tym, przecież zasłużyliśmy.

Chcieliśmy zobaczyć kawałek świata, ale w jakiś niestandardowy sposób.

Wynajęliśmy więc campera, spakowaliśmy się na 3 tygodnie i wyruszyliśmy w podróż naszego życia.

Jakie to było niesamowite, że codziennie mogliśmy spać w innym miejscu. Poznaliśmy wiele różnych kultur i smaków i gdy wracaliśmy do domu, już planowaliśmy kolejną podróż.

Ale tego, co usłyszałam kilka dni temu, się nie spodziewałam.

Mój mąż oszalał

Po powrocie odbyłam z mężem poważną rozmowę, której się nie spodziewałam.

Najpierw wypytał mnie o wrażenia z podróży, choć dobrze wiedział, że wciąż jestem nią zafascynowana. A później zapytał, czy wyobrażam sobie taką właśnie codzienność. Chciał pogdybać.

Wymienił mi mnóstwo plusów życia w camperze i dodał, że nasze obowiązki możemy w większości wykonywać zdalnie, a zresztą rzeczy pracownicy poradzą sobie sami.

Nie podejrzewałam jednak, że to nie tylko gdybanie. Mąż wyznał mi, że chciałby zrealizować to marzenie. Sprzedać nasz cały dobytek i wyruszyć w podróż dookoła świata, a później już pozostać przy tym stylu życia.

Chciałby kupić większego kampera albo od razu autobus, żeby żyło nam się wygodniej.

I szczerze mówiąc, to choć na początku byłam bardzo sceptycznie do tego nastawiona, teraz zaczynam czasem o tym myśleć. Ale boję się pozbyć się wszystkiego, co mamy. Tyle lat na to pracowaliśmy.

Trudno byłoby mi też zostawić tutaj bliskich i przyjaciół. Jestem chyba na to za mało odważna. Mąż jednak twierdzi, że takie ryzyko się opłaca. Przez tyle lat ciężko pracowaliśmy i możemy teraz oczekiwać od życia więcej.

Teraz dni przelatują nam przez palce, a możemy wspólnie tworzyć i kolekcjonować piękne wspomnienia i jego zdaniem właśnie tak trzeba żyć.

Czy powinnam go w tym wspierać i faktycznie zmienić nasze życie o 180 stopni?

Ta kobieta mieszka w autobusie. Padniecie, gdy zobaczycie jak wygląda w środku. Szok! Zobacz.
Źródło: www.instagram.com/fuelyourwander/
Reklama
Reklama