"Sąsiad nie sprząta po swoim psie. Odwaliłam mu taki numer, że popamięta!"

"Sąsiad nie sprząta po swoim psie. Odwaliłam mu taki numer, że popamięta!"

"Sąsiad nie sprząta po swoim psie. Odwaliłam mu taki numer, że popamięta!"

canva.com

"Chcesz mieć psa? To sobie go miej! Ale jak już go kupujesz czy adoptujesz, to u licha dbaj o niego, jak należy. Nie zostawiaj go całymi dniami samego, bo później wyje tak, że cały blok go słyszy. I sprzątaj po nim! Bo ja mam sąsiada, który nie sprzątał nigdy. Jego psina zrobiła, co chciała, a on zawijał się razem z nią i uciekał do domu. A później ja idę z dzieckiem na spacer, a syn wdeptuje w te psie placki. A zdarzało się nawet, że psisko załatwiło się do piaskownicy. Nie tylko moje dziecko się tam bawi. Miałam już tego dość i pewnego dnia odwaliłam sąsiadowi taki numer, że popamięta!"

Reklama

*publikujemy list od czytelniczki

Nie jestem przeciwniczką psów

Uwielbiam zwierzęta i sama kiedyś chciałabym mieć psiaka, ale kiedy mój synek jest w przedszkolu, ja jestem w pracy. Nie miałabym serca zostawiać psa samego na tyle godzin. To też, póki co marzenie o nowym członku rodziny odsuwam w czasie. Może kiedyś moja sytuacja zmieni się na tyle, że będę w stanie zaopiekować się psem. Wtedy to marzenie spełnię.

Totalnie jednak nie rozumiem ludzi, którzy nie myślą o zwierzęciu adoptując je.

Mam takiego sąsiada, który przygarnął wilczura. Mieszkanie 40 metrów, wieżowiec.
On mieszka na 10 piętrze, więc zasuwa z tym psem windą. Psiak ewidentnie się tej windy boi, bo wyje za każdym razem tak, jakby go ktoś ze skóry obdzierał.

Ale wyje nie tylko wtedy. Otóż mój sąsiad zostawia go samego od rana do wieczora. A on drapie, szczeka. Dźwięki, które wydaje z siebie, są naprawdę przerażające i słyszę je nawet ja, choć mieszkam na pierwszym piętrze.

Pies po całym dniu osamotnienia i niemożliwości załatwiania swoich potrzeb, zwyczajnie nie wytrzymuje i czasami załatwi się już w windzie albo na schodach.

Oczywiście sąsiad tego nie sprząta!

Śmierdzi to później w całym pionie, ale jego to najwyraźniej nie interesuje.

Pewnego razu zwróciłam mu uwagę, ale on nawet nie zareagował. A później przestał mi odpowiadać "dzień dobry".

Zauważyłam, że ten sąsiad wcale nie dba o potrzeby psa. Przecież on powinien się wybiegać, a szczególnie po całym dniu w zamknięciu.

Jednak kiedy z nim wychodzi, a psina załatwi swoje potrzeby już na klatce, to nawet nie zjeżdżają na dół, tylko wracają do domu.

W weekendy za to, gdy sąsiad jest w domu, schodzi z wilczurem też tylko na chwilę. Ten zazwyczaj załatwia się w trawie albo w okolicy piaskownicy. Oczywiście sąsiad tego nie sprząta, a tam później bawi się moje dziecko! Ostatnio już nie wytrzymałam.

psia kupa canva.com

Odwaliłam mu taki numer, że popamięta

Wychodziłam z małym na spacer i od razu poczułam, że na klatce znów coś śmierdzi. No szlag mnie trafił i powiedziałam sobie - BASTA! Dłużej tak nie będzie.

Poszłam do domu po reklamówkę i wyszłam na zewnątrz. Zebrałam cały worek psich kup. Wsiadłam do windy i wjechałam na piętro sąsiada. Na klatce oczywiście leżało kupsko jego psa, więc też je podniosłam.

Wyrzuciłam wszytko na jego wycieraczkę, a częścią umazałam jego klamkę i drzwi.

Od tamtego czasu wszystko się zmieniło. Sąsiad nawet nie miał śmiałości szukać winnego, ale wreszcie zrozumiał, że komuś jego zachowanie może naprawdę przeszkadzać.

Na klatce nie śmierdzi, a na te krótkie wyjścia z psem sąsiad zawsze zabiera jednorazowe woreczki. Jednak "dzień dobry" dalej mi nie odpowiada. Ale to mało ważne!

Zofia

Reklama
Reklama