"Z teściową pogodziłem się dopiero na łożu śmierci. Wtedy zrozumiałem, że naprawdę ją kochałem"

"Z teściową pogodziłem się dopiero na łożu śmierci. Wtedy zrozumiałem, że naprawdę ją kochałem"

"Z teściową pogodziłem się dopiero na łożu śmierci. Wtedy zrozumiałem, że naprawdę ją kochałem"

Canva

"Zawsze się kłóciliśmy i strasznie, strasznie nienawidziliśmy. Ja i moja teściowa byliśmy jak ogień i woda. Totalne przeciwieństwa. A jednak! Są chwile, gdy nawet najwięksi wrogowie się godzą. Tak było też w tym przypadku".

Reklama

*Publikujemy list naszego czytelnika

Nienawidziłem swojej teściowej

Mam 65 lat i jestem w związku małżeńskim od 40 lat. Odkąd pamiętam, z żoną nie mieliśmy jakiś dużych kłopotów, kryzysów. Wiadomo, że coś tam czasem się zdarzało, ale nic szczególnego.

W każdym bądź razie nie było takich bezpośrednich kłopotów, które wynikałyby z mojego charakteru, czy mojej żony. Raczej ani ja, ani ona nie mamy kłótliwych charakterów i nawet pomimo jakiś tam różnic w codziennym życiu znaleźliśmy porozumienie.

Z dzieckiem też nie było dużych kłopotów. Prawda jest taka, że jak się syna dobrze wychowa, to się taki nie buntuje i nie sprawia kłopotów.

Szkoda, że tego samego nie mogłem powiedzieć o teściowej. Całe życie się wtrącała do wszystkiego. Wiecznie, jak tylko się z nią widywaliśmy, to ciągle były kłótnie. A to, że leń jestem, a to, że nie zasługuję na jej córkę, czy że za mało zarabiam. Tylko wyrzuty, pretensje i żadnego dobrego słowa na mój temat. Moi rodzice już nie żyją i myślałem, że teściowa zastąpi mi matkę. Było jednak inaczej.

Skończyło się w taki sposób, że po kolejnej kłótni, powiedziałem, że mam dość i nie chcę jej widzieć na oczy. To było 15 lat temu i od tego czasu nie miałem żadnego kontaktu z teściową. Żona sama do niej jeździła, a teściowa przychodziła do mojego domu bardzo rzadko - tylko wtedy jak miałem wyjazdy w pracy do innego miasta. Wszystko jednak zmieniło się w jednej, krótkiej chwili.

mężczyzna skłądający kwiaty przy grobie Canva

Na łożu śmierci pogodziłem się z teściową

Kilka tygodni temu, żona powiedziała, że teściowa jest w coraz gorszym stanie i powoli umiera i poprosiła mnie, żebym do niej poszedł. Na początku odmówiłem, mówiąc, że to dla mnie obca kobieta. Żona się popłakała, ale nie odpowiedziała. Po kilku dniach znów do mnie podeszła, mówiąc ze łzami w oczach, że teściowa chciałaby się ze mną pożegnać. Byłem w szoku, ale zgodziłem się.

Potem to były takie silne emocje, że widzę to jakby przez mgłę. Pamiętam, jak jej mama złapała mnie za rękę i przeprosiła, za wszystko złe, co o mnie mówiła. Wytłumaczyła, że zawsze zależało jej na tym, żeby jej córce było dobrze, ale widzi, że naprawdę była przy mnie szczęśliwa i ona za to bardzo mi dziękuje, z całego swojego serca. Teściowa, patrząc mi w oczy i trzymając za rękę, powiedziała też, że nie zostało jej zbyt wiele czasu, ale prosi mnie, żeby dalej opiekował się jej córką. Gdy się pogodziliśmy, ona się uśmiechnęła, zamknęła oczy i... odeszła.

Gdy zmarła, tak bardzo przeżywałem to, że przez tyle lat się na nią gniewałem, a ona przecież naprawdę była dobrą kobietą. Teraz wiem, że tak na swój sposób, to ja ją nawet pokochałem, jak drugą matkę. Żałuję jednak, że tak późno to zrozumiałem. Dbajcie o swoje teściowe!

Darek

Ania Wendzikowska wspomina i żegna zmarłego w Święta tatę. Te zdjęcia rozczulają do łez! Zobacz!
Źródło: www.instagram.com/aniawendzikowska/
Reklama
Reklama