"Nigdy nie jem nic u teściowej. Niczego nie przyprawia, a w jedzeniu zawsze są włosy"

"Nigdy nie jem nic u teściowej. Niczego nie przyprawia, a w jedzeniu zawsze są włosy"

"Nigdy nie jem nic u teściowej. Niczego nie przyprawia, a w jedzeniu zawsze są włosy"

canva.com

"Jestem wielbicielką smacznej, konkretnej kuchni. Moje potrawy smakują bardzo różnorodnie. Do każdej z nich używam wielu różnych przypraw. Nie stosuję gotowych, sklepowych mixów. Sama je tworzę. Moja teściowa natomiast totalnie nie potrafi gotować z sercem. Wszystkie jej potrawy są mdłe. Za pierwszym razem spróbowałam tego i owego, żeby nie sprawić jej przykrości, ale po tym, jak znalazłam włos w leczo i sałatce, odszedł mi apetyt. Teraz przynoszę zawsze coś od siebie albo po prostu niczego nie jem, kiedy u niej jestem".

Reklama

"Nigdy nie jem nic u teściowej"

Blanka napisała do nas list, w którym opowiedziała o swoich odczuciach odnośnie teściowej. Jako że nasza czytelniczka jest wielbicielką smacznej kuchni, potrawy mamy jej męża nie przypadły jej do gustu. Ale ma to związek nie tylko z tym, że były dość mdłe, a z jeszcze jednym, ważnym szczegółem:

Poszłam tam do niej na pierwsze spotkanie. Zaprosiła pół rodziny i zaserwowała kolację jak na wielką imprezę. Pomyślałam sobie - moja kobieta. Bo u mnie na domówkach też stół zawsze ugina się od smakołyków. Może są one nieco bardziej wyszukane, ale liczy się przecież chęć ugoszczenia, a umówmy się, nie każdy ma super zdolności kulinarne.

Spróbowałam kilku rzeczy i już po pierwszym kęsie wiedziałam, że to totalnie nie moje smaki. Ja kocham przyprawy. Mam ich w domu mnóstwo i przyjaciele często nie mogą uwierzyć, że znam każdą i wiem, do czego ją wykorzystać.

Nie kupuję gotowych mixów i gotuję z pasją. Marę o tym, żeby otworzyć kiedyś własną restaurację.

Jestem takim koneserem dobrych smaków, których niestety w kuchni teściowej brakuje.

Ale nie jadam u niej niczego nie tylko dlatego, że zwyczajnie mi nie smakuje, jest jeszcze jeden powód.

Włosy!

stół pełen smakołyków canva.com

"Wciąż ktoś je w czymś znajduje"

Po pierwszym "doświadczeniu" z włosami w jedzeniu Blanka więcej nie ryzykowała próbowania dań u mamy swojego męża:

Najpierw wyjęłam jednego z leczo. Myślałam, że zwymiotuję! A później trafił mi się kolejny w sałatce i to już było dla mnie naprawdę za dużo.

Kiedy odwiedziłam teściową następnym razem, znów planowałam czegoś spróbować, ale tym razem szwagier wyjął z makaronu dwa siwe włosy.

Od kolejnego spotkania już zabierałam coś ze sobą. Niby po to, żeby dać gościom przetestować jakiś nowy przepis, ale też dlatego, żebym mogła cokolwiek zjeść.

Nie muszę chyba dodawać, że moje potrawy ginęły z talerzy najprędzej?

Ja rozumiem,  że taki "wypadek przy pracy" może się zdarzyć, ale czy naprawdę nie można założyć jakiejś chusty czy czepka na głowę podczas gotowania?

Nie wiem, jak inni goście mogą to znosić, bo mnie osobiście to naprawdę obrzydza i powiedziałabym nawet, że to totalne nieposzanowanie swojego gościa.

"Chyba zaczniemy się spotykać u nas"

Blanka uznała, że może to ona zacznie organizować rodzinne spotkania. Jej mąż jednak nie jest do tego przekonany:

Ja bardzo lubię organizować domowe przyjęcia. Raz w miesiącu spotykamy się u nas z przyjaciółmi i zawsze doskonale się bawimy. Jest dobre wino, smaczne jedzenie i najlepsze towarzystwo.

I naprawdę chętnie ugościłabym tak również moją teściową i jej bliskich, jednak mój mąż nie jest co do tego przekonany. Uważa, że zabierzemy w ten sposób jego mamie całą radość z tego tworzenia domowego ogniska i nie pozwolimy jej się wykazać. Moim zdaniem, przesadza! Czy mam rację?

No właśnie... kto w tym "sporze" ma rację?

Co zrobić, aby cieszyć się z małżeństwa? Jak uniknąć rozwodu? Te porady sprawią, że znów się w sobie zakochacie i docenicie! Zobacz galerię!
Źródło: unsplash.com
Reklama
Reklama