Dla wielu kobiet ciąża jest wymarzonym stanem. Wiem, że niektóre starają się o dziecko przez długi czas. Ja jednak chciałam dla siebie zupełnie innego życia. Nigdy nie marzyłam o dużej rodzinie, a tym bardziej o dzieciach. Myślałam, że będę tylko ja i mój mąż. Ewentualnie dwa psy i kot. A teraz zaszłam w ciążę i mój świat się po prostu zawalił.
Ciąża to nie moja bajka
Zawsze marzyłam o tym, żeby po prostu mieć święty spokój. Nigdy nie lubiłam dzieci. Nie dotykałam tych obcych czy nawet bliskich. Moje dwie siostry już mają rodziny i urodziły dzieciaki, ale ja nigdy nie byłam z nimi mocno związana. Oczywiście zawsze jestem uprzejma, jednak te małe potworki mnie po prostu irytują!
Cały czas czegoś chcą, krzyczą, biegają, trudno je opanować. Święta w rodzinnym gronie to dla mnie prawdziwy koszmar. Dlatego już dawno postanowiłam sobie, że po prostu nie zajdę w ciążę. Jeżeli to ma wyglądać w ten sposób, po prostu nie nadaję się na matkę i tyle. Przecież nie każda kobieta musi się realizować w ten sposób.
Niestety, stało się najgorsze. Pomimo stosowania zabezpieczeń, zaszłam w ciążę z moim mężem. Myślałam, że on będzie równie zdruzgotany tą informacją, co i ja. Okazało się jednak, że nie widzi w tym żadnego problemu. Powiedział, że przecież damy sobie radę, dobrze zarabiamy i oboje jesteśmy dorośli, więc on nie widzi problemu.
Co z moją karierą zawodową?
Cóż, dla mnie problem jest bardzo duży. Nie wiem, co będzie teraz z moją karierę zawodową. Przecież całkiem niedawno zaczęłam pracę na moim wymarzonym stanowisku w marketingu. Teraz będę musiała podporządkować cały mój świat do tego dziecka, które przyjdzie na świat.
Nie mogę przestać płakać, a zmieniające się ciało przyprawia mnie o zawrót głowy. Widzę już rosnący brzuch, a zawsze byłam szczupła. Boję się, że będę miała rozstępy i cellulit.
Czy odnajdę się w nowej rzeczywistości?
Nie wiem, czy poradzę sobie w nowej rzeczywistości. Czy w ogóle pokocham to dziecko? Sama nie wiem, co powinnam zrobić. Mąż na pewno nie pozwoli mi oddać swojego maleństwa do adopcji. A ja kompletnie nie widzę się w roli matki.
Czy jest szansa na to, że obudzi się we mnie instynkt macierzyński? A może się okaże, że rzeczywiście pokocham to dziecko, a nasze życie wcale nie będzie takie złe, jak mi się wydaje? Już sama nie wiem, jak do tego podejść. Czy jest jakieś rozsądne rozwiązanie tego problemu?