„Znajomi oszaleli! Codziennie wrzucają na FB fotki swoich dzieci. Ileż można na to patrzeć?”

„Znajomi oszaleli! Codziennie wrzucają na FB fotki swoich dzieci. Ileż można na to patrzeć?”

„Znajomi oszaleli! Codziennie wrzucają na FB fotki swoich dzieci. Ileż można na to patrzeć?”

canva.com

"Mam 33 lata i póki co nie przeszło mi jeszcze przez myśl, żeby zakładać rodzinę. Lubię sobie poskakać z kwiatka na kwiatek i przede wszystkim uwielbiam się dobrze bawić. Ale coraz mniej moich znajomych może sobie jeszcze na to pozwolić. Już prawie wszyscy mają dzieci. W dodatku co nie odświeżę ścianki na FB, to widzę te małe pyzate buzie. Oni wciąż wrzucają ich fotki. Ileż można na to patrzeć? Ja rozumiem, raz na jakiś czas, ale codziennie? A weź tu się z jakimś napij, jak ciągle jakiś bachor chory. Ja chyba nigdy świadomie nie zdecyduję się na potomstwo. Przecież to tak ogranicza!"

Reklama

"Moi znajomi oszaleli"

Mikołaj z Kielc ma 33 lata. Ma też dobrą pracę, własne mieszkanie i partnerkę, ale nie zamierza zakładać rodziny, bo gdy widzi, jak bardzo ogranicza to jego znajomych, wybiera "wolność":

Ja się zawsze lubiłem dobrze zabawić. Zarabiam pieniądze po to, żeby je inwestować i korzystać z życia. Przez długi czas moi znajomi byli tego samego zdania, ale później jeden za drugim, a to brał ślub, a to rodziły im się dzieci.

Tak naprawdę z całej mojej naprawdę dużej ekipy zostałem sam - bezdzietny i nieżonaty. Nie zamierzam tego zmieniać, bo życie jest za krótkie, żeby się grzebać w pieluchach. Ale jest mi przykro, że nie mogę już zadzwonić do żadnego kumpla o 22, żeby wyszedł ze mną na miast, bo żona, bo dziecko, bo wiecznie jakaś wymówka.

W dodatku wszyscy  moi znajomi oszaleli! Co nie wejdę na FB, to same zdjęcia tych ich małych poczwarek.

mężczyzna przed komputerem canva,com

"Ileż można na to patrzeć?"

33-letni kawaler z Kielc czuje się jeszcze bardziej zniechęcony do zakładania rodziny, gdy obserwuje profile kolegów na Facebooku czy Instagramie:

Już mi się tam wcale zaglądać nie chce. Bo naprawdę co odpalę aplikację, to atakuje mnie z niej jakaś zadowolona buzia bąbelka. Ludzie!

Ja rozumiem, że własnym dzieckiem można się jarać (chyba), ale czy naprawdę trzeba pokazywać je na każdym kroku wszystkim dookoła? Kiedyś na fejsie oglądało się zabawne memy albo umawiało się na piwo, teraz widzę tylko pierwsze kroki dziecka Janka i pierwszy wyjazd nad może córki Grześka. A jest tego naprawdę dużo więcej!

Mam wrażenie, że moi znajomi nie zostawiają dla siebie ani odrobiny prywatności. Wszystkim trzeba podzielić się w sieci, bo inaczej traktuje się to tak, jakby tego nie było.

Wprawdzie wcześniej robiliśmy tak ze wszystkimi naszymi melanżami, ale to przecież zupełnie co innego. A od tych dziecięcych uśmiechów aż chce mi się rzygać.

"Muszę znaleźć sobie innych znajomych"

Mikołaj totalnie nie rozumie swoich kolegów i bardzo się od nich ostatnio odsunął:

Chłopaki mówią mi, że przecież nie zawsze tak będzie. Że ich dzieci podrosną i znów będą mieli więcej "wolności". Ale ile to potrwa?  Ja nie chcę tak długo czekać. Boję się, że przez ten czas zdziadzieję.

Na szczęście moja partnerka też nie planuje dzieci i chociaż z nią dogaduję się jak wcześniej. Ale jak tylko zacznie mi o nich gadać, to wymieniam ją na "inny model".

Bo kolegów zdecydowanie muszę zmienić. Nie wyobrażam sobie wieczorów z nimi przy kawie zamiast piwka i w towarzystwie ich dzieci. Co to, to nie!

Też macie znajomych, z którymi już Wam nie po drodze, bo zostali rodzicami? Zrezygnowaliście z nich, czy trwacie w tych relacjach?

Co czują dzieci, kiedy jest im źle? Psycholog dzieli się notatkami. Te słowa łamią serce! Zobacz.
Źródło: www.instagram.com/noemidemiblog/
Reklama
Reklama