"Córka z zięciem podrzucają nam na święta swoje dzieci, a sami jadą w góry. Szkoda wnuków, tylko dlatego się zgodziliśmy"

"Córka z zięciem podrzucają nam na święta swoje dzieci, a sami jadą w góry. Szkoda wnuków, tylko dlatego się zgodziliśmy"

"Córka z zięciem podrzucają nam na święta swoje dzieci, a sami jadą w góry. Szkoda wnuków, tylko dlatego się zgodziliśmy"

Zdjęcie ilustracyjne/Canva

Pomoc rodziców i teściów przy opiece nad własnymi pociechami potrafi być nieoceniona. Czy są jednak jakieś granice, których nie powinno się przekraczać? Szczególnie w momencie, kiedy druga strona nie jest wystarczająco asertywna i niechętnie, ale zgadza się na zbyt częstą pomoc.

Reklama

"Kamila z Rafałem tworzą zgrane i dojrzałe małżeństwo"

Kamila to moja córka z pierwszego małżeństwa, ze swoim biologicznym ojcem nie utrzymuje żadnych kontaktów. Mój drugi mąż Sławek, ojczym Kamili, zastąpił jej w 200% ojca i rozpieszczał ją od najmłodszych lat, dlatego Kamila postępuje w życiu nieco egoistycznie, o co akurat mam żal właśnie do Sławka. Tylko trochę za późno na wychowanie 35-letniej córki, na dodatek żony i mamy dwójki szkrabów. Nie ukrywam zresztą, że moje wnusie to dla mnie największe skarby. Kalinka chodzi już do zerówki, a Ignaś pod koniec listopada skończy 4 lata.

Kamila z Rafałem tworzą zgrane i dojrzałe małżeństwo. Chociaż wcale mnie to nie dziwi, bo takiego Rafała to ze świecą szukać. Wspaniały, zaradny mężczyzna, świetny mąż i ojciec dla dzieci. Złego słowa na niego nie da się powiedzieć, a jaki on jest dobry dla Kamili. Co i rusz kupuje jej kwiaty, zabiera do restauracji, sprząta, gotuje. Jestem bardzo szczęśliwa, że moja córka trafiła na tak fajnego chłopaka. Szczególnie, że ona umie i lubi być bardzo wymagająca.

Sama pracuje na pół etatu, bo jak twierdzi, chce mieć kilka godzin dziennie dla siebie. W tym roku była z Rafałem przez tydzień w Grecji, bez dzieci. My ze Sławkiem w tym czasie zabraliśmy wnuki nad polskie morze. Ależ to był cudowny czas! Kamila jednak była niepocieszona, że urlop za krótki i nic się nie oderwała od codziennych obowiązków. Być może dlatego postanowiła spędzić Boże Narodzenie w górach. Nie mieliśmy nic przeciwko, bo do nas przychodzi syn z żoną, więc nie siedzielibyśmy sami.

zbliżenie na zabawki na plaży zdjęcie ilustrujące/Canva

"Młodzi chcą pobyć sami, ale szkoda mi wnuczków"

Nie wiedzieliśmy jednak, że ten wyjazd w góry Kamila zaplanowała tylko z Rafałem. Skłamałabym, gdybym napisała, że nie zapytała czy może u nas zostawić Kalinę i Ignasia. Jednak moim zdaniem wiedziała, że to jest tylko formalność, bo nawet jeśli ja bym się nie zgodziła, to zgodziłby się Sławek. Tym oto sposobem, na naszej Wigilii będzie Krzysiek z żoną w zaawansowanej ciąży i wnuczki. Nie wiem jak my sobie poradzimy ze wszystkim, bo z tego, co Kamila mówiła, to wyjeżdżają już 22-ego grudnia, żeby uniknąć korków i pobyć dłużej w górach.

Zgodziłam się im pomóc i przypilnować dzieci przez te kilka dni, ale boję się, że przez to takie sytuacje będą się powtarzać. Szkoda mi wnuczków i zajmowanie się nimi sprawia mi radość, ale jak one się będą czuły w Boże Narodzenie z dala od rodziców. Martwi mnie postawa Kamili, bo domyślam się, że to był jej pomysł, a Rafał jak zwykle się zgodził, żeby było tak jak ona chce.

Dlaczego dzieci płaczą? Sprawdźcie tę galerię i powiedzcie, czy u Was jest podobnie? :)
Źródło: unsplash
Reklama
Reklama