"Żyję ze zbiórek i zasiłków i nikomu nic do tego. Gdyby ludzie nie chcieli, to by mi nie dawali"

"Żyję ze zbiórek i zasiłków i nikomu nic do tego. Gdyby ludzie nie chcieli, to by mi nie dawali"

"Żyję ze zbiórek i zasiłków i nikomu nic do tego. Gdyby ludzie nie chcieli, to by mi nie dawali"

canva.com

"Jestem mamą szóstki dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym. Wychowuję je sama. Często jest tak, że jak jedno wyzdrowieje, to zachoruje drugie. Nie mogę iść przez to do pracy. To jeszcze nie jest dobry czas. Ale radzę sobie inaczej. Korzystam z wszystkich możliwych zasiłków, a w Internecie prowadzę zbiórki. Zawsze szczerze piszę o tym, na co potrzebne mi są pieniądze. Ludzie, którzy mi je dają, doskonale o tym wiedzą. Przyznam, że często otrzymuję nawet kilkanaście tysięcy miesięcznie - żadna praca nie da mi takiego dochodu!"

Reklama

"Żyję ze zbiórek i zasiłków"

Mariola z Opola jest samodzielną mamą. Jej mąż zmarł trzy lata temu niespodziewanie. Nie zdążył nawet poznać najmłodszego dziecka. Układało im się dobrze. Wprawdzie mąż Marioli pracował na czarno, ale nigdy na nic im nie brakowało. Po jego śmierci to się zmieniło:

Wtedy pierwszy raz poczułam, co to znaczy bieda. Wydatki się mnożyły. Dzieci chorowały, a ja nie mogłam iść do pracy. Raz próbowałam. Przyjęli mnie w jednej sieciówce, gdzie miałam między innymi rozkładać towar.

Już po 3 dniach musiałam zostać w domu, bo najstarsza córka się rozchorowała, a je nie mam na kogo liczyć w kwestii pomocy. Po tygodniu wróciłam, ale minął kolejny tydzień, a następne dziecko było chore.

Straciłam tę pracę i uświadomiłam sobie, że nigdzie nie zagrzeję dłużej miejsca.

Zastanawiałam się, co mogę zrobić, by jakoś poprawić komfort mojego życia i mieć mniej zmartwień.

Zaczęłam żyć z zasiłków i zbiórek.

"Ludzie mnie oceniają"

Mariola ma żal do ludzi, że oceniają ją na każdym kroku, tak naprawdę nie znając jej sytuacji. Wielokrotnie słyszała już od nich, że jest nierobem czy życiowym nieudacznikiem i jedyne co potrafi robić, to dzieci:

To są przykre słowa. Ludzie uwielbiają oceniać innych, zanim poznają ich sytuację. Często nawet nie próbują jej poznać, bo i po co. Jest osoba, nad którą można się pastwić, to jest też opcja, żeby podreperować swoje ego.

Ja już wiele razy słyszałam, że jestem nierobem. Nikt nie rozumie, że choćbym chciała (a naprawdę chcę), to nikt nie przyjmie mnie do pracy na dłużej. Szóstka dzieci to spory obowiązek, ale i spore ryzyko, że któreś akurat zachoruje. Matki w tym kraju nie mają łatwo, a szczególnie, gdy nie mogą liczyć na niczyją pomoc.

Przestałam już odpowiadać na krzywdzące zaczepki. Staram się ich nie słyszeć i nie czytać, a znalazłam też sposób na to, aby być spokojną w kwestii finansów.

kobieta liczy pieniądze canva.com

"Ludzie sami mi dają, ja ich nie zmuszam"

Światełkiem w tunelu dla tej kobiety okazały się zbiórki:

Pewnego dnia trafiłam na zbiórkę kobiety, której spalił się dom. Nagle straciła dach nad głową i nie miała gdzie się podziać. Ludzie chętnie wpłacali pieniądze i życzyli jej szczęścia.

Pomyślałam, że wprawdzie moja życiowa tragedia różni się od tragedii tej kobiety, ale może też mogłabym spróbować zasłużyć swoją szczerością na zaufanie ludzi.

Napisałam długi list, który opublikowałam na stronie zbiórki. Już po pierwszych minutach od udostępnienia otrzymałam pierwsze wpłaty.

Uśmiechnęłam się wtedy pod nosem i pomyślałam, że może jednak wcale nie będzie tak źle i na pewno dam radę.

Pomijając już finanse (czasami dostaję od ludzi nawet kilkanaście tysięcy miesięcznie) muszę zaznaczyć, że poznałam dzięki tym zbiórkom wiele wspaniałych osób. Niektóre z nich mogę już nazwać przyjaciółmi.

Póki co nie planuję niczego zmieniać i dalej będę żyła ze zbiórek i zasiłków. A gdy dzieci podrosną i będą bardziej samodzielne, wrócę do pracy na pełen etat. Oby jak najszybciej.

Co myślicie o takiej drodze? Czy podejście Marioli się Wam podoba? Bo jest chyba uczciwe, prawda?

Zobacz, którzy polscy celebryci płacą wysokie alimenty! Co za sumy!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama