"Dwa lata temu urodziłam drugą córeczkę. Mała w tym miesiącu poszła do żłobka, a starsza już od roku uczęszcza do przedszkola. Nie jestem już mamą na pełen etat i mąż oczekuje ode mnie, że zacznę nową pracę. Ale ja od czasu pierwszej ciąży bardzo rozbudowałam swój profil na Instagramie i to tam pracuję! Całymi dniami nagrywam filmy i robię zdjęcia oraz grafiki - przecież to bardzo wymagające zajęcie. Mąż mnie zupełnie nie rozumie"
"Miała najpierw odchować dzieci"
Gabi to 26-letnia mama dwóch córeczek. Gdy wyszła za mąż, przeprowadziła się z partnerem na wieś, gdzie stanął ich wspólny dom. To nieco utrudniło jej parę spraw:
Ja kocham wieś! Ale mieszkałam w mieście dlatego, że z wieloma rzeczami było mi łatwiej.
Nie miałam czasu na wyjście do sklepu? Wystarczyło, że złożyłam zamówienie online, a po maksymalnie godzinie miałam je już w domu.
Kiedy czegoś zabrakło, też mogłam wyskoczyć do osiedlowego sklepu.
Kosmetyczka, fryzjer - wszystko było na miejscu. No i komunikacja miejska. Dla kogoś, kto nie ma prawka, to było super ułatwienie.
Ale wiedziałam, że dla przyszłych dzieci lepiej będzie, jeśli będziemy mieli ogród i taras. Więc przenieśliśmy się na wieś.
Gabi zaszła w pierwszą ciążę miesiąc po ślubie:
Wcześniej pracowałam w butiku z odzieżą. Byłam tam zawsze bardzo kreatywna i klientów nam nie brakowało. Kochali nasz marketing.
Ale kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, a później też drugą ustaliliśmy z mężem, że do obowiązków związanych z etatem wrócę dopiero wtedy, gdy dziewczynki będą chodziły do żłobka i przedszkola.
"Dużo się w tym czasie zmieniło"
Gdy mąż Gabi wychodził do pracy, a ona zostawała z dziewczynkami, rozwijała swój profil na Instagramie:
Dziewczynki karmiłam piersią. Spędzałam tak z nimi naprawdę wiele godzin i czasem już przysypiałam przy tym karmieniu.
Pewnego dnia wzięłam do ręki telefon i przeglądałam różne profile na Instagramie. Zauważyłam, że wiele młodych mam prowadzi tam swoje pamiętniki.
Pomyślałam, że też mogłabym spróbować. Dzieci szybko rosną, a codziennie też uczą się czegoś nowego. Chciałam o tym wszystkim pamiętać.
Założyłam swój profil i to była moja najlepsza decyzja w życiu.
Gabi szybko zdobyła wielu obserwatorów:
Opowiadałam o rodzicielstwie tak bez żadnej ściemy. Ludziom spodobała się moja naturalność, bo chcieli wiedzieć, że mają podobne problemy do nich.
Świat Instagrama jest zwykle idealny. Tak to działa. A to wpędza tylko w kompleksy. U mnie jest inaczej.
"Mąż oczekuje, że to rzucę"
Gabrysia jest bardzo przywiązana zarówno do swojego profilu, jak i do obserwatorów, ale jej mąż tego nie rozumie:
Ja wiem, że ustalałam z nim, że kiedy dziewczynki pójdą do placówek, to ja wrócę do pracy na etacie, ale sytuacja się zmieniła.
W cztery lata zebrałam na Instaramie dużą i zaangażowaną społeczność. Ludzie mi ufają i korzystają z moich poleceń.
Nagrywam dla nich testy różnych rzeczy, tworzę grafiki, robię zdjęcia.
Na początku rozliczałam się z markami w barterze, ale teraz mam stałe umowy reklamowe podpisane nawet na dwa lata z góry.
Ja zarabiam dzięki Instagramowi więcej niż na etacie. Znacznie więcej. A mąż twierdzi, że tylko robię z siebie głupka, bo gadam do telefonu.
Ale nie zauważa, że dziewczynki dzięki temu mają co chwilę nowe ubrania i zabawki, że jeździmy na darmowe wakacje i wymieniliśmy sprzęty w domu za zrobienie kilku zdjęć.
Nie chcę rezygnować z Instagrama. To już moja marka osobista. Myślę nawet o wydaniu własnych produktów wirtualnych i ich sprzedaży. Ale mąż mnie nie wspiera.
A co, jeśli on naprawdę ma rację?
Co myślicie o sytuacji Gabrysi?