Dzień ślubu dla każdej panny młodej to wymarzona okazja do tego, aby założyć przepiękną suknię, o której śniło się na pewno niejeden raz. Nasza czytelniczka zawsze była przekonana, że zafunduje sobie drogą kreację, która będzie spełnieniem jej marzeń. Plany się zmieniły, gdy zapukała do niej szara rzeczywistość.
Zamiast nowej sukni... wypożyczona!
Weronika jeszcze kilka lat temu była przekonana, że jej suknia ślubna będzie w stylu księżniczki i nie będzie na nią oszczędzać. No cóż... Życie weryfikuje ustalenia, plany się zmieniają i okazuje się, że to, czego chcieliśmy w czasach młodzieńczych, nie jest tym, czego chcemy w dorosłym życiu.
Tak, to prawda, że chciałam mieć drogą suknię z salonu i marzyłam o tym, żeby każda koleżanka mi jej zazdrościła, ale wydaje mi się, że z tego wyrosłam i teraz, gdy dzień ślubu jest już zaznaczony na czerwony w moim kalendarzu, wiem, że suknia ślubna nie będzie kupiona, a... wypożyczona! Niestety nie wszystkie moje "przyjaciółki" uważają, żę to dobry pomysł
Wypożyczona suknia ślubna
29-letnia Weronika przemyślała plusy i minusy zakupu sukienki i doszła do wniosku, że nie chce wydawać aż tylu pieniędzy na sukienkę, która i tak będzie wisieć w szafie, bo ciężko będzie się jej pozbyć.
Znam siebie i wiem, że gdybym miała tę sukienkę w domu, gdyby była moja, to miałabym problem, żeby się jej pozbyć, a w przypadku, gdy jest tylko wypożyczona, to takiego problemu nie mam. Gdy powiedziałam o tym koleżankom, to większość mnie wsparła, ale jedna z nich wręcz się zaśmiała i stwierdziła, że to głupi pomysł. Nie ukrywam, że było mi przykro, ale nie mam zamiaru się tym przejmować!
Kupiłyście suknię ślubną czy wypożyczyłyście?