"Kiedy zmarł mój mąż, to trudno mi było się ogarnąć. Bardzo cierpiałam, bo Jurek był moją wielką miłością - pierwszą i ostatnią. Córka wraz z zięciem pocieszali mnie, ale z czasem chyba uknuli sobie taki plan, że ciągle obarczali mnie opieką nad dziećmi. Wprawdzie kocham wnuki, ale bez przesady. Ja też chcę mieć coś z życia! Dlatego na majówkę zaplanowałam wyjazd do Krynicy z sąsiadem z bloku. Starzy będą się też bawić, a nie tylko młodzi..."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Córka jest na mnie wściekła
Córka wpadła do mnie na szybką kawę i na koniec, tuz przed wyjściem rzuciła:
No, mamusia zostanie z dzieciakami. A my pojedziemy na jakiegoś grillka, co?
Odpowiedziałam jej, że niestety mam inne plany na majówkę. To odparła, że przecież jakie ja mogę mieć plany i, że dzieci na pewno w niczym nie przeszkadzają.
No to wyjawiłam jej, że chcę z sąsiadem pojechać do turystycznej miejscowości, która wprost słynie z dobrego klimatu dla seniorów. Była na mnie wściekła i jednocześnie bardzo się zdziwiła. Wieczorem nawet dzwonił mój zięć, aby wypytać o szczegóły. Przynajmniej on jeden zapytał, czy mogłabym zatem wziąć dzieciaki ze sobą.
Nie chciałam wchodzić w szczegóły, ale od jakiegoś czasu spotykam się z panem Zenusiem i myślę, że na stare lata mogłoby coś z tego być.
Jak by się moja córka o tym dowiedziała, to bym miała niezły młyn... Oj tak.
Postanowiłam, że będę twarda i już. Nawet, jeśli się tak obraża.
Mam dość bycia niańką
Nie chcę dłużej siedzieć w domu, gdy wszyscy inni dobrze się bawią. Wielu moich znajomych w wieku po 60-tce całkiem dziarsko korzysta z życia, a ja po śmierci męża, to po prostu zastałam się w jednym miejscu.
Chciałabym to zmienić, więc postanowiłam, że w tym roku zrobię coś dla siebie. Przykro mi jest, że córka uważa, że mi w życiu się już nic nie należy. Nawet nie odbiera ode mnie telefonu, no tak się wyobrażała...
Ale mam tego dość i zmieniam swoje życie, bo nie wiem, ile mi go zostało. Skoro moi najbliżsi mogą czerpać z życia, to ja też? Nie mylę się, prawda?
Dajcie znać, co o tym myślicie. Nie chciałam robić na złość córce i wnukom. Kocham ich, ale też chciałabym w końcu coś zrobić więcej niż tylko zajmować się maluchami.
Genowefa