"Piszę w imieniu wszystkich facetów, którzy poczuli się oszukani tak, jak ja. Jestem pewny, że ten problem nie dotyczy tylko mnie, a wielu facetów... Do ślubu było pięknie, ładnie i na glanc. Moja Gosia była do rany przyłóż i roztaczała przede mną wizję bycia szczęśliwym ojcem. A po ślubie, jeden piesek, drugi, trzeci i bach! Zmiana całkowita, aż w końcu moja pani powiedziała, że żadnych dzieci nie będzie!"
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Lepsze pieski niż dzieci?
Myślałem, że moja żona chce się wyszumieć jeszcze przed ślubem, więc przystawałem na wszystkie jej pomysły i propozycje. Jeden piesek, drugi, trzeci, wyjazdy zagraniczne z koleżankami, gdy ja ciężko pracowałem. Myślałem, wierzyłem, że pewnego dnia obwieści mi, że jest gotowa na bycie matką i zaczniemy starania. Lata mijały, a ona nic. Ja z każdym dnie czułem, że się starzeję... A ona piękniała, błyszczała! No ktoś powie, że to duma mieć taką żonę, ale moim zdaniem, też trzeba mieć coś więcej skoro się zdecydowaliśmy na małżeństwo. W końcu wszystko się wydało:
Nie chcę mieć dzieci ani z Tobą, ani kimkolwiek. Wolę mieć słodkie pieski, bo z nimi nie ma tyle zachodu co z bachorami. Lepiej być bogatą ciotką!
Jej słowa mnie kompletnie zmroziły. Poczułem się zdradzony, oszukany i kompletnie się załamałem. Próbowałem ją przekonać, rozmawiać, motywować. Nasz związek od tej chwili sunął w dół po równi pochyłej... To był powolny koniec.
Chcę być ojcem!
W końcu się wyprowadziła. Zabrała ze sobą pieski, a jakże! A ja zostałem sam! Na do widzenia powiedziała, że nie ma ochoty żyć z takim nudziarzem jak ja!
Dlaczego nudziarzem? Bo podobno jestem zbyt staroświecki i jej się wcale nie podoba to, że ciągle mówię o dzieciach. Że ona chce żyć i, że nie marzyła o żadnych pieluszkach.
Najbardziej jednak zabolała mnie jej wypowiedź, gdy zapytałem, dlaczego mówiła, że będziemy rodzicami. Odpowiedziała wtedy:
Bo chciałam mieć nadzianego faceta, który spełni moje zachcianki.
Czyli byłem tylko narzędziem do darmowych pieniędzy... Ech. Takie życie.
Dziś czekam na rozprawę sądową i wciąż wierzę w miłość bezwarunkową. Może to naiwne, może to głupie, ale liczę, że zakocham się i kobieta, którą poznam też.
Marzę o tym, aby być tatą, aby mały, słodki bobas patrzył na mnie z podziwem i mówił: tata.
Radek