"Nie mogę spotykać się z wnusią, bo powiedziałam jej rodzicom prawdę. Jak ich udobruchać?"

"Nie mogę spotykać się z wnusią, bo powiedziałam jej rodzicom prawdę. Jak ich udobruchać?"

"Nie mogę spotykać się z wnusią, bo powiedziałam jej rodzicom prawdę. Jak ich udobruchać?"

Canva

"Ja tylko chciałam pomóc, a wyszły z tego same nieprzyjemności. Mój syn nic nie da sobie powiedzieć, jeśli chodzi o wychowanie dziecka. Ja jestem świadomą babcią i jak widzę, że wprowadzają do użytku coś, coś nie służy dobru wnusi, to nie owijam w bawełnę, tylko mówię wprost. Po 30 latach syn powinien to wiedzieć, ale najwyraźniej to nie on pociąga za sznurki w tym przedstawieniu! Sęk w tym, że teraz mam problem, bo za prawdę rodzice Weroniczki tak się obrazili, że zabronili mi kontaktów z wnuczką. Jak z nimi wygrać?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Jestem świadomą babcią i dbam o wnuczkę

Weroniczka ma 6,5 miesiąca i powoli próbuje samodzielnie siadać. Jeszcze z miesiąc jej to zajmie pewnie, ale jest na dobrej drodze... Dla babci to prawdziwy powód do dumy! Cieszę się, że mała harmonijnie się rozwija i tak samo, jak jej rodzicom, zależy mi na ty, żeby była zdrowa i sprawna. To pierwsze dziecko mojego syna, a zarazem moja pierwsza wnusia.

Dzięki niej poznałam, co to znaczy babciowanie. Zdarzało się, że kiedy Adam był w pracy, a synowa musiała iść np. do ginekologa na wizytę kontrolną i nie chciała brać ze sobą dziecka do gabinetu, ja przybywałam z odsieczą. Z przyjemnością zostawałam z małą. Marcie to pasowało.

Nie jest może typową babcią, bo postanowiłam, że nie ograniczę się do starej, nieaktualnej już wiedzy, jaką kiedyś nam przekazywano. W swojej książeczce zdrowia mam jeszcze zalecenia, żeby dzieciom podawać soki od 3 miesiąca życia, a dietę zacząć rozszerzać już miesiąc wcześniej... Albo przepajać wodą... To wszystko już dawno się zdezaktualizowało.
Mama w kuchni z miską i dzieckiem w wisiadle przodem do świata Canva

Synowa dostała dla dziecka sztywne nosidło

Synowa też starała się i w mojej opinii super wychowywała Weroniczkę, choć jak każdemu, zdarzył jej się błąd... Który mógł być brzemienny w skutkach.

Otóż miesiąc temu Marta dostała od swojej przyjaciółki z UK dużą paczkę z rzeczami po córce tej przyjaciółki. Bardzo się ucieszyła, by były tam podobno dobre marki i świetnej jakości ubrania. Problem w tym, że było tam także nosidło. I to jakie! Markowe, ładne i w ciul drogie, ale za to z całkiem sztywnymi pleckami i z wąskim paskiem pod pupą.

Kto wie, ten wie, że takie sztywne ustrojstwa, choćby najdroższe i najpiękniejsze, nie mają nic wspólnego z dbałością o zdrowie dziecka, a producent wypuszcza coś takiego na rynek tylko po to, żeby zarobić. Wisiadła są szkodliwe dla rozwijających się stawów biodrowych i kręgosłupa, bo maluszek nie jest w stanie przyjąć w tym bezpiecznej pozycji. Nóżki dyndają bezwładnie, a plecki układają się w przeprost... Zwłaszcza, jeśli ktoś włoży w to dziecko w pozycji przodem do świata. To nie jest żadna wiedza tajemna, w Internecie jest masa artykułów i zdjęć na ten temat.

Nie bez powodu coś takiego jest nazywane potocznie jajogniotami albo wisiadłami. To powinno w ogóle nie zostać dopuszczone do sprzedaży! Cóż, wiedząc to wszystko, powiedziałam Marcie i Adamowi, w czym rzecz, i zasugerowałam, żeby lepiej zniszczyli to nosidło i wyrzucili, bo szkoda ryzykować zdrowiem dziecka. Zaproponowałam, że kupię im bezpieczne, miękkie nosidło ergonomiczne, takie, gdzie Weronika będzie mogła usiąść wygodnie, a nóżki będą podtrzymane.

A Marta, zamiast się zastanowić, fuknęła na mnie jak obrażona kotka, że to matka wie, co jest dla jej dziecka najlepsze, i nie musi nikogo w tym względzie słuchać...

Od tamtej pory synowa nie pozwala mi spotykać się z wnuczką

Od tamtego zdarzenia Marta zmieniła do mnie nastawienie. Nie rozumiem, przecież powiedziałam jej prawdę? Miałam czekać, aż sama odkryje, że tym czymś robi źle dziecku? Bez sensu... W rodzinie powinno się nawzajem przekazywać wiedzę, jeśli zachodzi taka potrzeba. A tutaj ewidentnie zaszła.

Już kilka razy próbowałam umówić się z nimi, żeby zobaczyć się z wnuczką, ale Marta zawsze ma wymówkę. W końcu zapytałam, czemu nie pozwala mi na normalny kontakt, a ta stwierdziła, że sama sobie jestem winna, niepotrzebnie się wtrącałam. A oni mnie odsunęli... Nieprawdopodobne, że kawałek sztywnego płótna liczy się dla nich bardziej niż kontakt wnusi z babcią.

Jak ich udobruchać? Nie chcę walczyć z synem i synową, ale są rzeczy niepodlegające akceptacji.

Babcia Janka

Maciej Kurzajewski po raz pierwszy pokazał zdjęcie wnuczki. Jaki z niej słodziak. Zobacz w galerii.
Źródło: instagram.com/maciejkurzajewski
Reklama
Reklama