• Gość odsłony: 3069

    Kolejna kochana teściowa

    Kolejny wątek o kochanej teściowej.

    Jesteśmy już prawie dwa lata po ślubie. Mieszkamy w jednym domu, bez dziecka, na górze ja z mężem, na dole teściowie. W sumie to nie są oni jacyś źli, nawet ich lubię, ale ostatnio ta baba przechodzi samą siebie. Tak się składa, że jest po poważnej operacji i siedzi w domu - a co najważniejsze zdrowieje! I w tym jest cały problem. Ja też jestem w domu, bo po poronieniu jestem na 3 tygodniowym zwolnieniu.

    Najpierw łaziła do mnie sprawdzac jak się czuję i liczyła moje łzy. Rozumiem.
    Potem z mężem zrobiliśmy na podwórku altankę, stół, krzesła, grill, telewizor z polsatem na mistrzostwa. I nie ma momentu, żeby nie siedziała tam z nami. Bo ona jest po operacji i potrzebuje świeżego powietrza. A ja kolejnej godziny z nią już wytrzymac nie mogę.
    W zeszłą niedzielę miałam urodziny - w moim imieniu zaprosiła swoich 2 braci i siostrę na grilla. Dziś siedzi ze swoim bratem i rozmawiają na temat jej chorego żołądka po raz tysięczny chyba. W tle mecz - mojego męża oprócz piłki nic nie interesuje, a ja wściekła ryczę na górze i piszę tego posta. Z bezsilności po prostu, bo mi jej po owszem szkoda, ale przecież nie po to robiliśmy sobie altankę na polu żebym teraz miała siedziec w domu i uciekac przed nią, bo już mam taką nerwę, że jak ją widzę to mam ochotę zabic.
    Zaprosiliśmy znajomych na ten mecz, ale mąż dzwonił odwołac, bo teściowa, teśc, brat teściowej i jego syn. Kurwa, spotkanie rodzinne!
    Pewno się na mężu odbije - bo kurwa, czemu ten facet nie ma jaj i im czegoś nie powie???

    Przykro mi po prostu, wyc mi się chce. Chciałam się wygadac.

    Odpowiedzi (36)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-08-11, 13:27:53
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Leteecia 2010-08-11 o godz. 13:27
0

Carrie napisał(a):chylę czoła, że tak rozsądnie do tematu podchodzisz ;)
ja też.

Niestety przykładów konfliktu pokolen w otoczeniu miałam/mam tyle, że zdanie mam "zgeneralizowanie".

Siły w walce o swoje :)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 13:27
0

madzik napisał(a):Kurczaku, nie zawracałam dupy wysokością marnego wynagordzenia, chciałam się wygadac, to wszystko.

I powiem szczerze, że pomogło.
Miałam mocno podobną sytuację.

My na górze, babcia na dole. W domu nalezącej do tesciowej. Na weekend zwalała się cała rodzina, bez zapowiedzi, bez uzgodnienia. Ich prawo - w końcu nie byłam u siebie i nie miałam NIC do powiedzenia. No bo i na jakiej podstawie Kilka razy musiałam odwołać w ostatniej chwili grile i nocne polaków rozmowy ze znajomymi bo się zjeżdzali.
Tez mi było szkoda - bo były obietnice, na podstawie których budowałam sobie marzenia. "to będzie/jest Wasze". Poświęcona energia, emocje, uczucia. Uwielbiałam teściów ze tak ułatwili mi start w dorosłe zycie. Jak ja się cieszyłam, ze mam takie szczescie. Tylko, koniec końców straciłam na to 3 cenne lata - zdrowia, nerwów i zepsutych teraz realcji rodzinnych. Bo też walczyłam o poszanowanie swojej osoby, swojego czasu, swoich planów. Na koniec usłyszałam od tesciowej, ze nie przepisała na nas tego domu "bo ja za bardzo tego chciałam".
Jasne ze chciałam - która z nas nie chce ładnie mieszkać u siebie? Zwłaszcza jak ma się obiecane?
Po trzech latach porzuciłam mrzonki o karierze naukowej, zregnowałam z doktoratu i poszłam do roboty, by wziąść kredyt i kupić własne. Gdyby nie obiecali inaczej bym zaplanowała zycie i mieszkanie kupiła wcześniej i taniej. I nie musiała później stoczyć cięzkiej walki o swoje małżeństwo.

Odpowiedz
Martolas 2010-08-11 o godz. 13:26
0

kurczak napisał(a):Ale podstawową kwestią jest usunięcie sobie wszystkich kłód, które leża na tej drodze. Najwazniejszą i największa kłodą, która nie tylko przeszkadza ale i dodatkowo prowadzi do narastania kłopotów w małżeństwie jest nieświadome, nawet nie ze złej woli, uczestniczenie ich rodziców w zyicu młodego małżeństwa. A to się dzieje jak sie mieszka razem/jest się jakoś uzależnionym lokalowo czy finansowo.

Dodam tylko, ze nie koniecznie musi byc jakas lokalowa lub finansowa zaleznosc... Tesciowie i rodzinka sie beda wtracac, nawet jak bedzie sie mieszkalo na swoim, osobno... Niestety, wiem cos o tym.
Wystarczy, ze poczuja ze maja do tego "teren". Wiele tez zalezy od podejscia mlodych.... dlatego brawo Madzik!! Nosek do góry, pod reke z mezem i lokciami do przodu! 8)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 13:24
0

madzik napisał(a):żadną klasę, tylko wiesz - sama zaczęłam, a to wszystko sobie poszło w nieco innym kierunku niż wydawałoby się, że pójdzie...

ale dobre z Was dziewczynki, jak będę siedziała w więzeniu za zabicie teściowej i jej 2 braci i siostry - to mogę liczyc na jakieś odwiedziny?... lol lol lol
Madzik, z mojej strony poszło w inną lol , ale nie w Twoim temacie ;) Przyznaję się bez bicia 8)

Ale widzisz, biorąc pod uwagę inne wątki, które są w podobnym klimacie przerabiane ostatnio na G., to naprawdę chylę czoła, że tak rozsądnie do tematu podchodzisz ;)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 13:22
0

żadną klasę, tylko wiesz - sama zaczęłam, a to wszystko sobie poszło w nieco innym kierunku niż wydawałoby się, że pójdzie...

ale dobre z Was dziewczynki, jak będę siedziała w więzeniu za zabicie teściowej i jej 2 braci i siostry - to mogę liczyc na jakieś odwiedziny?... lol lol lol

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-08-11 o godz. 13:22
0

Nabla napisał(a):madzik napisał(a):awantury wczoraj nie było, przyszli jeszcze znajomi, posiedzieliśmy całą rodziną do końca meczu, ożłoplaiśmy się piwska i dosziliśmy do konstruktuwnego wniosku, że coś trzeba z tym zrobic

kurczaku, ja doskonale wiem, że najlepiej na swoim i nikt mi nie musi tego tłumaczyc. Mi po prostu szkoda tego naszego mieszkania, tyle serca w nie włożyliśmy, wyremontowaliśmy, uwielbiam ten mój dom. I w domu mamy reguły ustalone - jest klucz do drzwi pomiędzy piętrami, ale jeszcze nie musieliśmy go użyc. Nawet za bardzo nie musieliśmy walczyc o to, żeby nam się nie wtrącali, bo w domu się nie wtrącają.

Mnie wkurzyła ta sytuacja z ta altanką, zresztą widzę, że męża też wkurza, ale każde z nas reaguje inaczej. Ja ciskam gromy on siedzi cicho i się nie odzywa. Jak emocje ochłoną trzeba pogadac z teściami. Ja wczoraj byłam za bardzo wkurwiona aby z nimi gadac - posypałyby się przekleństwa i pewnie powiedziane byłoby wiele przykrych rzeczy, których nie powinno by się było mówic. Dziś jest inaczej - na spokojnie będziemy pewnie z nimi gadac i wykładac im nasze racje. Zobaczymy jaki to da skutek...

A mąż - dobry jest, ale inny niż ja. I to właśnie chyba nas ratuje. Przecież jakbyśmy wczoraj obydowoje rzucali kurwami, to pewnie dziś spalibyśmy na walizkach u mojej mamy - a tam jest milion razy gorzej, dlatego stamtąd poszłam.
Meczy też mu oglądac nie zabronię lol

W tej sytuacji najlepsza wydaje mi się rada Corgi - może faktycznie zbudujemy druga altankę???... Przy ciężkiej robocie na pewno nam nerwy opadną... lol
:cisza: Czytać i uczyć się, wszystkie forumowe marudy ;) Koleżanka pokazała klasę :D
To już nawet sobie pomarudzić nie wolno 8)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 13:18
0

madzik napisał(a):awantury wczoraj nie było, przyszli jeszcze znajomi, posiedzieliśmy całą rodziną do końca meczu, ożłoplaiśmy się piwska i dosziliśmy do konstruktuwnego wniosku, że coś trzeba z tym zrobic

kurczaku, ja doskonale wiem, że najlepiej na swoim i nikt mi nie musi tego tłumaczyc. Mi po prostu szkoda tego naszego mieszkania, tyle serca w nie włożyliśmy, wyremontowaliśmy, uwielbiam ten mój dom. I w domu mamy reguły ustalone - jest klucz do drzwi pomiędzy piętrami, ale jeszcze nie musieliśmy go użyc. Nawet za bardzo nie musieliśmy walczyc o to, żeby nam się nie wtrącali, bo w domu się nie wtrącają.

Mnie wkurzyła ta sytuacja z ta altanką, zresztą widzę, że męża też wkurza, ale każde z nas reaguje inaczej. Ja ciskam gromy on siedzi cicho i się nie odzywa. Jak emocje ochłoną trzeba pogadac z teściami. Ja wczoraj byłam za bardzo wkurwiona aby z nimi gadac - posypałyby się przekleństwa i pewnie powiedziane byłoby wiele przykrych rzeczy, których nie powinno by się było mówic. Dziś jest inaczej - na spokojnie będziemy pewnie z nimi gadac i wykładac im nasze racje. Zobaczymy jaki to da skutek...

A mąż - dobry jest, ale inny niż ja. I to właśnie chyba nas ratuje. Przecież jakbyśmy wczoraj obydowoje rzucali kurwami, to pewnie dziś spalibyśmy na walizkach u mojej mamy - a tam jest milion razy gorzej, dlatego stamtąd poszłam.
Meczy też mu oglądac nie zabronię lol

W tej sytuacji najlepsza wydaje mi się rada Corgi - może faktycznie zbudujemy druga altankę???... Przy ciężkiej robocie na pewno nam nerwy opadną... lol
:cisza: Czytać i uczyć się, wszystkie forumowe marudy ;) Koleżanka pokazała klasę :D

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 13:09
0

kurczak napisał(a):
To nie do Ciebie było ;)
wolałam się obronic ;)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 13:04
0

madzik napisał(a):kurczak napisał(a):Można jeszcze siedzieć, użalać się nad sobą, ale wtedy nie zawraca się dupy innym wysokością swojego miernego wynagrodzenia w oczekiwaniu na niewiadomo na co.
Bo co ja mogę zrobić? Przyłączyć się do szlochów? Przesłac na konto? Kupić mieszkanie?
Kurczaku, nie zawracałam dupy wysokością marnego wynagordzenia, chciałam się wygadac, to wszystko.

I powiem szczerze, że pomogło.
To nie do Ciebie było ;)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 13:04
0

Zycie dwojga ludzi róznej płci zrodzonych z róznych osób jest wystarczająco trudne i dużo wody w rzece uplynie zanim się dogadają, ale osiągniecie jakiegoś porozumienia, kompromisu jest wykonalne.

Ale podstawową kwestią jest usunięcie sobie wszystkich kłód, które leża na tej drodze. Najwazniejszą i największa kłodą, która nie tylko przeszkadza ale i dodatkowo prowadzi do narastania kłopotów w małżeństwie jest nieświadome, nawet nie ze złej woli, uczestniczenie ich rodziców w zyicu młodego małżeństwa. A to się dzieje jak sie mieszka razem/jest się jakoś uzależnionym lokalowo czy finansowo.

Przeszłam przez to sama. Sama zbyt dużo przykrych słów powiedziałam i usłyszałam. Któregoś pięknego dnia zabrałam swoje zabwaki i zaczeło się nowe życie. I o ile z męzem doszliśmy do porozumienia, tak z rodziną męza kontaktów miec nie chcę zadnych. Nie potrafię wybaczyć i zapomnieć.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-08-11 o godz. 13:04
0

kurczak napisał(a):Można jeszcze siedzieć, użalać się nad sobą, ale wtedy nie zawraca się dupy innym wysokością swojego miernego wynagrodzenia w oczekiwaniu na niewiadomo na co.
Bo co ja mogę zrobić? Przyłączyć się do szlochów? Przesłac na konto? Kupić mieszkanie?
Kurczaku, nie zawracałam dupy wysokością marnego wynagordzenia, chciałam się wygadac, to wszystko.

I powiem szczerze, że pomogło.

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 12:57
0

awantury wczoraj nie było, przyszli jeszcze znajomi, posiedzieliśmy całą rodziną do końca meczu, ożłoplaiśmy się piwska i dosziliśmy do konstruktuwnego wniosku, że coś trzeba z tym zrobic

kurczaku, ja doskonale wiem, że najlepiej na swoim i nikt mi nie musi tego tłumaczyc. Mi po prostu szkoda tego naszego mieszkania, tyle serca w nie włożyliśmy, wyremontowaliśmy, uwielbiam ten mój dom. I w domu mamy reguły ustalone - jest klucz do drzwi pomiędzy piętrami, ale jeszcze nie musieliśmy go użyc. Nawet za bardzo nie musieliśmy walczyc o to, żeby nam się nie wtrącali, bo w domu się nie wtrącają.

Mnie wkurzyła ta sytuacja z ta altanką, zresztą widzę, że męża też wkurza, ale każde z nas reaguje inaczej. Ja ciskam gromy on siedzi cicho i się nie odzywa. Jak emocje ochłoną trzeba pogadac z teściami. Ja wczoraj byłam za bardzo wkurwiona aby z nimi gadac - posypałyby się przekleństwa i pewnie powiedziane byłoby wiele przykrych rzeczy, których nie powinno by się było mówic. Dziś jest inaczej - na spokojnie będziemy pewnie z nimi gadac i wykładac im nasze racje. Zobaczymy jaki to da skutek...

A mąż - dobry jest, ale inny niż ja. I to właśnie chyba nas ratuje. Przecież jakbyśmy wczoraj obydowoje rzucali kurwami, to pewnie dziś spalibyśmy na walizkach u mojej mamy - a tam jest milion razy gorzej, dlatego stamtąd poszłam.
Meczy też mu oglądac nie zabronię lol

W tej sytuacji najlepsza wydaje mi się rada Corgi - może faktycznie zbudujemy druga altankę???... Przy ciężkiej robocie na pewno nam nerwy opadną... lol

Odpowiedz
Martolas 2010-08-11 o godz. 12:53
0

Też jestem w ciąży I widzę to inaczej
No to juz zdecydowanie specyfika forów:) Kazdy ma swoje zdanie i swoje doswiadczenia a ich wymiana pozwala na zlapanie odrobiny perspektywy, moze nawet refleksji 8)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 12:53
0

A i jeszcze dopiszę raz, co by nieporozumień nie było - nie chodzi mi tu o tę konkretną sytuację madzik. Chodzi mi o tresurę "domowych zwierzątek" 8)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 12:50
0

Martolas napisał(a):Pisalam z perwspektywy kobiety w ciazy;)
Też jestem w ciąży 8) I widzę to inaczej ;)

Odpowiedz
Martolas 2010-08-11 o godz. 12:48
0

Pisalam z perwspektywy kobiety w ciazy;)
A tak naprawde, to chyba same przyznacie, ze cisnienie moze skoczyc, jak dziewczyna siedzi w pokoju sama i placze, po poronieniu, a maz "ma mecz". Kurde, zaraz beda igrzyska olimpijskie, za 2 lata mundial a nowe euro za 4 i to w Polsce... no meczy mu w zyciu nie zabraknie...

A jak teraz czterech liter nie podniesie, oczu nie otworzy i nie zorietuje sie mezyk co tak naprawde sie dzieje, to potem sie moze okazac, w jeszcze trudniejszych sytuacjach, ze Madzik musi sobie sama poradzic... bo on ma to czy tamto....

A po za tym, to z relacji Madzik jasno wynika ile wyrozumialosci i roznych "usprawiedliwien" i kompromisow wzgledem calej sytuacji ona ponosi... wiec ewidentnie jak z jej strony sie wymaga tego i owego... to ja tylko dopisalam czego moim zdaniem brakuje w calym krajobrazie... czyli NIEJ samej i prawa do czucia sie kiepsko, do ochrony i wsparcia i wyrozumialosci.
No bo ilez mozna byc wyrozumiala za wszelka cene, hm?... Zwykle konczy sie to wejsciem takiej osobie totalnie na glowe i stlamszeniem...

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 12:39
0

Martolas napisał(a):Carrie, jak uwazasz, ze w zwiazku (przed i po slubie) panuje konstans i sie ludzie nie musza na bierzaco docierac... ze mozna spoczac na laurach... no to zycze powodzenia.
Od mezczyzn trzeba wymagac, bo od nas tez sie wymaga, zebysmy byly czule, kochane, wyrozumiale dla popapranych tesciowych, dobre matki, dobre w lozku, dobre w pracy... Dlaczego mamy nie wymagac od naszych partnerow, zeby nas rozumieli i wspierali? A moim zdaniem faceta nieraz trzeba tego nauczyc, pokazac palcem jak i co... Zwlaszczaw trudnych chwilach!!!

Na tym polega praca nad zwiazkiem... i to wcale nie oznacza, ze w zwiazku zle sie dzieje, wrecz przeciwnie. Kazde takie wyzwanie, wypracowany temat, to spory krok do przodu.

A moj maz sie nie zmienil po slubie... wogole co to za mity!!!! jestesmy razem od 7 lat a slub bralismy rok temu. Wczesniej troche wspolnie zylismy... i oboje sie zmienilismy. Uwazam, ze nie mozna zmienic u czlowieka (kobiety, czy mezczyzny) cech osobowosci, ale zachowania i nawyki... jak najbardziej mozna...
Wszystko się zgadza, tylko z Twojego poprzedniego postu wynika, że wymagać trzeba/się należy itd. Ale nie wynika, że działa to w obie strony

Odpowiedz
Martolas 2010-08-11 o godz. 12:38
0

Carrie, jak uwazasz, ze w zwiazku (przed i po slubie) panuje konstans i sie ludzie nie musza na bierzaco docierac... ze mozna spoczac na laurach... no to zycze powodzenia.
Od mezczyzn trzeba wymagac, bo od nas tez sie wymaga, zebysmy byly czule, kochane, wyrozumiale dla popapranych tesciowych, dobre matki, dobre w lozku, dobre w pracy... Dlaczego mamy nie wymagac od naszych partnerow, zeby nas rozumieli i wspierali? A moim zdaniem faceta nieraz trzeba tego nauczyc, pokazac palcem jak i co... Zwlaszczaw trudnych chwilach!!!

Na tym polega praca nad zwiazkiem... i to wcale nie oznacza, ze w zwiazku zle sie dzieje, wrecz przeciwnie. Kazde takie wyzwanie, wypracowany temat, to spory krok do przodu.

A moj maz sie nie zmienil po slubie... wogole co to za mity!!!! jestesmy razem od 7 lat a slub bralismy rok temu. Wczesniej troche wspolnie zylismy... i oboje sie zmienilismy. Uwazam, ze nie mozna zmienic u czlowieka (kobiety, czy mezczyzny) cech osobowosci, ale zachowania i nawyki... jak najbardziej mozna...

Odpowiedz
fonia 2010-08-11 o godz. 12:34
0

A ja bym najnormalnie w świecie pogadała z mężem, o tej sytuacji. Że altankę wybudowaliście dla siebie i trzeba dać do zrozumienia teściowej jak jest.
Zaproś swoich znajomych, będzie jej głupio przeciez z Waszą gromadką siedzieć, Baw się dobrze i dłuuugo ;)
A jeśli i tego nie zrozumie, to powinniście z nią po prostu pogadać.
Postawcie sprawę jasno - już, na samym początku!!! Bo potem będzie za późno i mocno niemiło

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 12:33
0

Carrie napisał(a):Abstrahując kompletnie od sytuacji madzik, bo jak czytam coś takiego, to mi się źle robi (tak, jak mi kurczak napisał, mogę nie czytać. no ale trudno już przeczyałam 8)).

No popatrz, a ja zasotowałam się do tej "złotej" rady i po przelotnym przeleceniu treści odpuściłam sobie czytanie ze zrozumieniem. lol
Jako żona z jakiś tam stażem nie mam już siły czytać jakie to ja mam prawa i co mi się nalezy. Bo nie mam zwyczajnie już siły na egzekwowanie i wbijanie męzowi do głowy np tego:
I on musi stanowczo stac za Waszymi sprawami. I zwlaszcza teraz powinien byc szczegolnie wyczulony na Twoje potrzeby.
Przecież zajebałabym się na śmierc, próbując przerobić męza na wzór i podobieństwo swojego/babskiego toku myślenia.

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 12:25
0

Abstrahując kompletnie od sytuacji madzik, bo jak czytam coś takiego, to mi się źle robi (tak, jak mi kurczak napisał, mogę nie czytać. no ale trudno już przeczyałam 8)).

Martolas napisał(a):Wogole do mnie nie dociera argument, ze interesowal go tylko mecz... takiemu facetowi trzeba nakopac do dupska i do glowy
A do mnie ten argument w ogóle nie dociera Kurczę, co ile odbywają się takie mecze? To co zabronić facetowi wszystkiego, co mu przyjemność sprawia (zwłaszcza tak niewinnego, jak obejrzenie raz na x lat jak Polska dostaje w dupę 8))?

Martolas napisał(a):(i tez wiem co mowie, bo od 6 lat "ukladam" portugalskiego faceta, latynosa i wogole... mamusia i rodzinka na pierwszym miejscu... zygac sie chce)
No przepraszam Cię bardzo. Widziały gały, co brały. Chyba tak bardzo się po ślubie nie zmienił.

Ludzie, co wy z tym tresowaniem, wychowywaniem, układaniem sobie? Zwierzę macie w domu czy faceta?

Odpowiedz
Martolas 2010-08-11 o godz. 12:16
0

Hmmm.... Madzik, po poronieniu i wogole...
Kochana, w tej chwili mysle (i tutaj tez do innych radykalnych glosow, za szybka zamiana...) wcale nie w glowie Ci duze przedsiewziecia zyciowe... trzeba sie pozbierac. Wiec, faktycznie w tej chwili to chyba nie bedzie najskuteczniejsza rada, moje panie, zeby sie "na cito" wyprowadzac i lokciami rozpychac o swoje.

A tesciowie, skorosie zgodzili na wspolne mieszkanie i tez sa doroslymi ludzmi, powinni jak najbardziej szanowac rowniez Was, jako zwiazek i jako dorozlych.

Dlatego uwazam, ze po pierwsze primo, w tych okolicznosciach powinnas byc zdecydowanie chroniona i pod opieka, powinno Ci sie Madzik schodzic z drogi i dbac o jak najlepszy stan psychiczny.

Po drugie primo, masz pelne prawo zeby jednak tupnac noga i ustalic, gdzie sie konczy i zaczyna Wasza, a przede wszystki Twoja przestrzen zyciowa (fizyczna i nie tylko). I wiem co mowie, bo od 6 lat walcze o to z liczna rodzina mojego meza, choc nie mieszkamy z nimi - ale ja jestem cudzoziemcem, inna, z innym wychowanie i kultura a do tego sama jedna, a ich jest duzo i sa na swoim terenie... I tym bardziej musze dbac o siebie w sensie tozsamosci i wlasnie tejze przestrzeni zyciowej. Nie jest latwo, wiele spraw sie udalo ulozyc, jeszcze sporomnie czeka, teraz zwlaszcza jak sie pojawi "pierwszy wnuczek" a ja juz czuje uzurpacje w pelni do NASZEGO dziecka... Ale to namarginesie.

A po trzecie primo, to Madzik.... maz, maz i jeszcze raz maz... dla niego na pierwszym miejscu powinnas byc TY! Nie rozumiem dlaczego wogle siedzisz sama w pokoju i placzesz... on zdecydowanie powinien byc przy tobie. Wogole do mnie nie dociera argument, ze interesowal go tylko mecz... takiemu facetowi trzeba nakopac do dupska i do glowy (i tez wiem co mowie, bo od 6 lat "ukladam" portugalskiego faceta, latynosa i wogole... mamusia i rodzinka na pierwszym miejscu... zygac sie chce). Ma sie toba opiekowac i tyle!! Jestescie rodzina, Wy we dwoje przede wszystkim!!! I on musi stanowczo stac za Waszymi sprawami. I zwlaszcza teraz powinien byc szczegolnie wyczulony na Twoje potrzeby. Bo co to bedzie jak zajdziesz w ciaze i jak urodzisz... Wtedy wyzwania sa tez calkiem imponujace... Nie wyobrazam sobie tego bez meza stojacego stanowczo i murem przy mnie...

Wiec kochana, pierwsza sprawa, to meza za fraki i wymagac, wymagac i wymagac. Masz pelne prawo do tego!
Powodzenia

Odpowiedz
Corgi 2010-08-11 o godz. 11:52
0

Zbudujcie drugą altankę. Wyjdzie taniej niż kupno nowego domu. ;) Teściowa będzie miała dylemat w której ma rezydować.
A tak na serio, to doskonale Cię rozumiem i szczerze współczuję !

Odpowiedz
till 2010-08-11 o godz. 11:46
0

Jak dla mnie rozwiązania macie dwa: albo - jak radzą dziewczyny - wyprowadzacie się na swoje, albo staracie się dogadać z teściami i dalej mieszkacie razem, przyjmując wszystkie wady i zalety wielopokoleniowej rodziny. Nie oszukujmy się, mieszkając pod jednym dachem teściowa będzie szukała z Wami kontaktu, jak to z domownikami, conajwyżej możecie postarać się o ustalenie jakiś granic prywatności (może przebudowanie domu, odgrodzenie Waszej części mieszkalnej od części teściów, osobne drzwi, odgrodzony ogródek itp. by pomogły).

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 11:22
0

Nabla napisał(a):Carrie napisał(a):Nabla napisał(a):Carrie napisał(a):Nabla napisał(a):Można wynająć, znaleźć spółdzielcze, można się nawet wprowadzić do "studenckiego" i dzielić z kimś innym niż rodzice dach nad głową. I tak, za 1500pln się da, bo ja dawałam radę za mniej w samym centrum Wrocławia.
Nie jeśli się ma rodzinę i dziecko niestety
Z tego, co zrozumiałam, Madzik dziecka jeszcze nie ma.
A, zrozumiałam, że piszesz ogólnie, a nie do tej konkretnej sytuacji ;)
Ogólnie, ogólnie pisałam, myślałam, że pijesz do tego, że Madzik jest już mamą a ja nie nadążam za dzieciowymi wątkami ;)
A nie, nie. Daleka jestem od takiego oceniania ;)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 11:19
0

Carrie napisał(a):Nabla napisał(a):Carrie napisał(a):Nabla napisał(a):Można wynająć, znaleźć spółdzielcze, można się nawet wprowadzić do "studenckiego" i dzielić z kimś innym niż rodzice dach nad głową. I tak, za 1500pln się da, bo ja dawałam radę za mniej w samym centrum Wrocławia.
Nie jeśli się ma rodzinę i dziecko niestety
Z tego, co zrozumiałam, Madzik dziecka jeszcze nie ma.
A, zrozumiałam, że piszesz ogólnie, a nie do tej konkretnej sytuacji ;)
Ogólnie, ogólnie pisałam, myślałam, że pijesz do tego, że Madzik jest już mamą a ja nie nadążam za dzieciowymi wątkami ;)

Z dzieckiem na bank jest trudniej, ale kurcze... nie można mieć wszystkiego. Potrzebna jest pomoc finansowa czy przy dziecku - to tolerujemy teściów i tyle. Trzeba się zdecydować co jest dla kogoś ważniejsze (jak pisałam, choćbym miała mieszkać w akademiku i żywić się chlebem z dżemem, ja do rodziców sie nie wprowadzę, bo to się skończy prędzej czy później procesem o morderstwo).

Odpowiedz
Leteecia 2010-08-11 o godz. 11:13
0

AGA_M napisał(a):kurczak napisał(a):Jedynym rozwiązaniem jest wyprowadzenie się na swoje. .
a jesli kogos nie stac, bo zarabia 1500 zł a sam czynsz 800 zł + media(woda, gaz, energia) + jedzenie... nie da sie zyc na minusie, bo za darmo nikt mieszkania nam nie da....
Z całym szacunkiem, ale jakkolwiek wrednie to nie zabrzmi - jak kogoś nie stać to nie powinien zakładać rodziny A jak już zdecydował się założyć to niech potem nie biadoli.
Mieszkanie z rodzicami jest niezdrowe i wiedzą o tym wszyscy - poza paroma plemionami, które cenią wielopokoleniowe spędy pod jednym dachem ;) i którym nie przeszkadza kopulowanie w towarzystwie.
Podnosi mi się poziom irytacji za każdym razem jak słyszę, że się nie da być samodzielnym. Nam się dało i wielu innym też się daje. Ale łączy/ło się to z wieloma wyrzeczeniami - od wpraszania na niedzielne obiady gdzie popadnie ;) i chodzenia któryś rok w tych samych kozakach po odłożenie bobasa o parę lat. Nie można mieć wszystkiego. Choć czasem serce się kroi to nie zamieniłabym satysfakcji z tego, że na każdą przysłowiową łychę zarobiłam sama i sama mogę decydować kto i kiedy może do mnie przyjść.
Na swoje zarobki od lat oboje zakuwaliśmy i wcale mi nie żal kuzynka, który ma teraz o połowę mniej bo w życiu zajmował się głównie opierdalaniem i czekaniem na okazję, kiedy nam starczało czasu na studiowanie i pracowanie po zajęciach.

Także jak nie chcecie (bo możecie zawsze) iść na swoje to zostaje albo pogodzenie się z faktem, że co wasze to teściów, a ich nawet bardziej bo starsi - więc mają pierwszeństwo, albo liczenie, że kilka subtelnych rozmów załatwi sprawę...

Powodzenia, tak czy siak.

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 10:58
0

Nabla napisał(a):Carrie napisał(a):Nabla napisał(a):Można wynająć, znaleźć spółdzielcze, można się nawet wprowadzić do "studenckiego" i dzielić z kimś innym niż rodzice dach nad głową. I tak, za 1500pln się da, bo ja dawałam radę za mniej w samym centrum Wrocławia.
Nie jeśli się ma rodzinę i dziecko niestety
Z tego, co zrozumiałam, Madzik dziecka jeszcze nie ma.
A, zrozumiałam, że piszesz ogólnie, a nie do tej konkretnej sytuacji ;)

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 10:56
0

Carrie napisał(a):Nabla napisał(a):Można wynająć, znaleźć spółdzielcze, można się nawet wprowadzić do "studenckiego" i dzielić z kimś innym niż rodzice dach nad głową. I tak, za 1500pln się da, bo ja dawałam radę za mniej w samym centrum Wrocławia.
Nie jeśli się ma rodzinę i dziecko niestety
Z tego, co zrozumiałam, Madzik dziecka jeszcze nie ma.

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 10:46
0

Nabla napisał(a):Można wynająć, znaleźć spółdzielcze, można się nawet wprowadzić do "studenckiego" i dzielić z kimś innym niż rodzice dach nad głową. I tak, za 1500pln się da, bo ja dawałam radę za mniej w samym centrum Wrocławia.
Nie jeśli się ma rodzinę i dziecko niestety

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 10:14
0

Karolcia napisał(a):nie wszyscy w naszym kraju nawet mając prace mogą dostać kredyt który starczy na jakiekolwiek mieszkanie
Nie wszyscy muszą kupować mieszkanie, Można wynająć, znaleźć spółdzielcze, można się nawet wprowadzić do "studenckiego" i dzielić z kimś innym niż rodzice dach nad głową. I tak, za 1500pln się da, bo ja dawałam radę za mniej w samym centrum Wrocławia. Fakt, trzeba było wynająć jeden pokój, żeby mieć na ratę kredytu. Fakt, wydawałam na jedzenie po kilka 5pln dziennie. Fakt, wkurwiały mnie cudze włosy pod moim prysznicem. Ale jakbym teraz miała wybierać - wracać pod jeden dach z popieprzonymi współlokatorkami czy z mamusią, to nawet bym się nie zastanawiała.

Madzik - wkurw rozumiem, ulżenie sobie na forum też rozumiem. A co do jaj Twojego męża - to Ty też je możesz mieć i możesz powiedzieć teściowej co Ci leży na sercu. Chciałaś mieć swoich gości w ogródku? A poinformowałaś o tym teściową czy liczyłaś, że magicznie w myślach przeczyta? Nie chcesz się wyprowadzać to zacznij z nimi rozmawiać, noż do jasnej cholery, nie wygląda na to, żeby ta kobieta była dla Was jakoś szczególnie źle nastawiona.

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 02:34
0

Wiesz co kurczak chyba trochę przesadzasz. Ja też za żadne skarby świata nie zamieszkałabym z rodzicami ani moimi ani mojego męża po prostu uważam, że to niezdrowe. Ale wiem, że nie zawsze się tak da. Mi jest łatwo się zarzekać bo mam taką a nie inną sytuację życiową ale nie wszyscy w naszym kraju nawet mając prace mogą dostać kredyt który starczy na jakiekolwiek mieszkanie więc chyba nie można generalizować. Zresztą madzik się chciała wygadać więc nie kopmy leżącego.

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 01:58
0

AGA_M napisał(a):kurczak napisał(a):Jedynym rozwiązaniem jest wyprowadzenie się na swoje. .
a jesli kogos nie stac, bo zarabia 1500 zł a sam czynsz 800 zł + media(woda, gaz, energia) + jedzenie... nie da sie zyc na minusie, bo za darmo nikt mieszkania nam nie da....
Coś za coś.

Ja zwyczajnie nie wierzę już w to narzekanie, ze się nie da.
Jak ja dałam radę i tysiące innych młodych ludzi, to proszę nie mów mi ze nie da. Trzeba wziąśc dupe w troki i coś zrobić.

Chciec to móc.
Nie podejmuje się decyzji o dorosłym zyciu jak nie jest się dojrzalym, świadomym i odpowiedzialnym. A jesli się podejmuje to płaci się frycowe, uczy na błędach, wyci aga wnioski , podnosi się z kolan i poprawia błedy by było lepiej.
Można jeszcze siedzieć, użalać się nad sobą, ale wtedy nie zawraca się dupy innym wysokością swojego miernego wynagrodzenia w oczekiwaniu na niewiadomo na co.
Bo co ja mogę zrobić? Przyłączyć się do szlochów? Przesłac na konto? Kupić mieszkanie?

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 01:44
0

kurczak napisał(a):Jedynym rozwiązaniem jest wyprowadzenie się na swoje. .
a jesli kogos nie stac, bo zarabia 1500 zł a sam czynsz 800 zł + media(woda, gaz, energia) + jedzenie... nie da sie zyc na minusie, bo za darmo nikt mieszkania nam nie da....

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 01:01
0

Dokładnie-wszedzie dobrze a najlepiej na swoim. Ale zapytam-czy Wy mieszkacie u teściów czy teściowie u Was?

Odpowiedz
Gość 2010-08-11 o godz. 00:48
0

Jedynym rozwiązaniem jest wyprowadzenie się na swoje. Zanim będzie za późno - zanim za dużo zostanie powiedziane, pomyślane, zanim ta niechęc urośnie do olbrzymich rozmiarów.
Mieszkanie z rodzicami/teściami na dobre raczej nie wychodzi.
Młodzi sami muszą się dotrzeć i jeszcze dodatkowo mają świadków.

Nie wiem jak- wynajęcie mieszkania, kredyt i kupno swojego - zdrowie psychiczne, malżeństwo, poprawne kontakty nie maja ceny.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie