• Gość odsłony: 2864

    On mi przy Świętach POMAGA!!!!!!!!!!!

    Wrrrrrr Szlag mnie trafił właśnie na miejscu.

    Wiadomo, Święta za tydzień, trzeba zrobić mnóstwo rzeczy, np porządki, zakupy a potem coś ugotować ciekawszego.
    Z samego rana zabrałam się za firany, bo okna udało się umyć w przerwach między deszczami. A moje ślubne szczęście nagle bez uprzedzenia wyjeżdża do mnie z tekstem, że "takie robótki to powinnam sobie wymyslać w dzień powszedni, bo on nie zamierza w tym uczestniczyć. A ja jestem maniaczka porządku, stale coś sprzątam. On i tak mi bardzo pomaga, właśnie idzie na zakupy."
    I poszedł, bez przygotowania czyli połowy potrzebnych rzeczy nie kupi.

    Mam pytanie, czy u Was też PAN MĄŻ pomaga kobiecie przy Świętach?

    Bo ja stale naiwnie uważam, ze nie powinien pomagać ale powinien uczestniczyć w przygotowaniach, bo mieszkamy w tym samym domu, jemy te same potrwy, a Święta są tak samo jego jak i moje.

    A on mi tu fochy strzela, łaskawca jeden. Wrrrrrrrrr

    Odpowiedzi (39)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-10-04, 03:55:09
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Kajko 2010-10-04 o godz. 03:55
0

u nas wiekszośc rzeczy robie ja. tak na codzień. mąz duzo pracuje i po prostu to naturalne, ze po 12 godz pracy nie zostawiam mu jeszcze obiadu na nastepny dzien do zrobienia. za to jak przychodzi weekend, to jestesmy na równych prawach. i ugotuje i posprzata... co prawda pod moim okiem, bo inaczej musiałabym wszystko poprawiać, ale na szczęście to on sie pyta co i jak, a nie ja wtrącam... ;) tylko...jakoś dziwnie często musi odpoczywać lol całego mieszkania nie da sie odkurzyć za jednym zamachem - to zbyt meczące (50m2)... to samo z wyszorowaniem kuchni ;) śmieje sie z niego ale co mi tam - lepiej dłużej ale żeby było zrobione...

wariacji przedświątecznej nie mamy. gościmy u rodziny. tolerancja na brak idealnej czystości podniosła mi się znacznie i dobrze mi z tym :) poza tym mam pretekst w postaci niesprawnej jeszcze po złamaniu reki 8)

Odpowiedz
Gość 2010-10-04 o godz. 03:33
0

Madeleine napisał(a):
I w końcu do mnie dotarło. Wcale NIE MUSZę sprzątac, gotowac, prac. MUSIMY za to razem wypracowac kompromis w tej kwestii. Jakoś się udało - co prawda jest brudniej niż wcześniej, ale za to przestaliśmy się kłócic o sprzątanie ;)
ech. kiedy ja osiągnę ten błogosławiony stan.
na męża generalnie nie mogę narzekać, choc w poszczególnych przypadkach to i owszem (mamy niestety inną tolerancję na brud), ale dzis nic złego nie powiem, bo jeszcze jestem po wrażeniem soboty. Bolały mnie zęby i cały dzień przespałam. Mąż posprzatał, pozmywał i ogólnie chatę ogarnął i jak wieczorem wstałam z wizją pogromu w kuchni wielce sie zdziwiłam :D

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 17:21
0

fagih napisał(a):irish napisał(a):A po co mam myć?" "Bo chcę powiesić na nich świąteczne jajka".

Umarł ze śmiechu, że mi się chce jajka wieszać, jak dopiero niedawno bombki ściągnęłam 8) Ale argument jajek, jako totalnie nielogiczny, został przyjęty, włożony w rubrykę pt. "Niepojęte: fanaberie babskie" i chyba okna będziemy mieli wymyte ;)
Cudne lol
Ale faktycznie prawdziwe, znam to z autopsji - tłumaczenie serio zbyt często prowadzi do awantury z serii: "bo ja w domu robię wszystko a Ty nic"
Argumenty niekoniecznie logiczne acz zdecydowanie na miejscu ( jajka w końcu świąteczne, nie? ;) )- dziwnym trafem trafiają do męskiej łepetyny.


lol Wiesz, ja mam wrażenie, że wytłumaczenie pt "babska fanaberia" oni przyjmują jako "ale dziwne te kobiety, jarają się takimi pierdołami, no to już jej te okna umyję, jak potrzebuje do szczęśliwości tych swoich jajek" ;)

Natomiast argument logiczny pt. " umyj okna bo są brudne", lub jakikolwiek inny usiłujący przedstawić jak niepełnosprawnemu umyslowo dziecku, dlaczego uważamy, że należy myć okna, będzie przyjęty jako "mi te okna nie przeszkadzają takie jakie są, dlaczego CHCESZ MNIE ZMIENIAĆ?. A w ogóle, jak ci to tak przeszkadza, to sama umyj te okna."

Wróciłam z Progressteronu, po zajęciach psychologicznych, w dobrym humorze zareagowałam absurdalnie dla siebie - a tu proszę, taki sukces małżeński mi się trafił 8)

Ponieważ stwierdziłam tez u siebie uzależnienie od internetu do niniejszym mówię "Dobranoc" lol

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 17:09
0

Ja ostatnio zrobiłam mężowi awanturę, zę smiał właczyć pralkę 8)
Argumentując by "w moje kompetencje się nie wtrącał" - przeciez czystych, poprasowanych ciuchów w szafie ma. lol
A prawda była taka, że była niedziela i nie miałam ochoty patrzeć na rozwieszone pranie czekajace na uprasowanie.
Nic w niedziele nie ma prawa sugerować mi ze mam cokolwiek robić.

A w temacie - wolę, aby mój Pan i Władca pomagał mi w domu. Przynajmniej nie przeszkadza i nie mam efektów opisanych przez Kerale.
Stryczek na moją szyję, ale wole sama sprzątać niz dbać o pełną lodówkę i mój pełny brzuch - to lezy akurat w komentencjach małżonka.

Atmosfery przedswiątecznej (czyt. stresu) u nas nie ma. Tez wiele rzeczy odpuściłam jako niewartych kłótni i awantur. :) Zyje się znacznie lepiej :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 16:48
0

irish napisał(a):A po co mam myć?" "Bo chcę powiesić na nich świąteczne jajka".

Umarł ze śmiechu, że mi się chce jajka wieszać, jak dopiero niedawno bombki ściągnęłam 8) Ale argument jajek, jako totalnie nielogiczny, został przyjęty, włożony w rubrykę pt. "Niepojęte: fanaberie babskie" i chyba okna będziemy mieli wymyte ;)
Cudne lol
Ale faktycznie prawdziwe, znam to z autopsji - tłumaczenie serio zbyt często prowadzi do awantury z serii: "bo ja w domu robię wszystko a Ty nic"
Argumenty niekoniecznie logiczne acz zdecydowanie na miejscu ( jajka w końcu świąteczne, nie? ;) )- dziwnym trafem trafiają do męskiej łepetyny.

fagih, która święta ma w tym roku w nosie: żyjemy w dużej mierze wciąż na pudłach, kuchnia nie skończona, przedpokój także, okna nie umyte, w dodatku gołe i łyse bo wciąż się jeszcze nie zrujnowałam i nie kupiłam ani firanek ani zasłon. Jakoś mi to nie przeszkadza lol

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-10-03 o godz. 16:04
0

Jestem antytalenciem świątecznym

A w ogóle od jakiegoś czasu w ramach odpuszczania konieczności utrzymania wysokich standardów zrobiłam się brudasem

Szczególnie, jesli chodzi o konserwację powierzchni płaskich - poziomych i pionowych.

Nie odkurzam i nie myję podłóg. Efektem są gustowne pajęczyny w kątach (powstają dzień po odkurzeniu) i kocie kłaki na podłodze. Mąż odkurza i myje podłogi, a ponieważ od roku robi to wg swojej, a nie mojej częstotliwości, to: rzadziej się kłócimy o porządki, bardziej jest zadowolony, że żona nie zrzędzi, a ja zaczęłam być nieco szczęśliwsza dlatego, że z mniejszej ilości rzeczy co do męża jestem niezadowolona ;) Zauważyłam też pewną wybiórczość swojego wzroku - jakoś tych kłaków w kątach nie zauważam ;)

Co do okien to mąż myje, jak go poproszę, przed Wigilią i przed Wielkanocą. Właśnie go poprosiłam, by w przyszłym tygodniu wymył. "Przecież myłem niedawno? Aaa, zeszłe święta, no tak. A po co mam myć?" "Bo chcę powiesić na nich świąteczne jajka".

Umarł ze śmiechu, że mi się chce jajka wieszać, jak dopiero niedawno bombki ściągnęłam 8) Ale argument jajek, jako totalnie nielogiczny, został przyjęty, włożony w rubrykę pt. "Niepojęte: fanaberie babskie" i chyba okna będziemy mieli wymyte ;)

Zakupami w ogóle się nie przejmuję. Jakoś się same robią, tak samo jak pranie, komu jest akurat po drodze, ten robi (ja częściej, ale nie na tyle, by mnie to uwierało). Choć faktem jest, że przed Świętami nie kupujemy większych ilości jedzenia, bo w żaden ze świątecznych dni nie jesteśmy gospodarzami, a gośćmi pozostałej części rodziny...

Więc reasumując: razem sobie pomagamy w nie robieniu porządków przed Świętami ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 14:02
0

wróbelka napisał(a):mam i to dwójkę :) :)
system przedszkolno-świetlicowo-babciowy działa bez pudła
Aaaa lol No ale chyba już na szczęście starsze.

Odpowiedz
Alma_ 2010-10-03 o godz. 13:50
0

A ja wspięłam się właśnie na wyżyny olewania - mój mąż prosi mnie o włączenie się w obowiązki domowe. No to czasem mu pomagam, a jakże lol

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 13:50
0

mam i to dwójkę :) :)
system przedszkolno-świetlicowo-babciowy działa bez pudła

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 13:31
0

wróbelka napisał(a):niestety ja pracuję od rana do nocy, niekiedy nawet w soboty....
niestety nie da się zrobić czegokolwiek po wolutku :)
Ale za to dzieci nie masz.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-10-03 o godz. 11:53
0

niestety ja pracuję od rana do nocy, niekiedy nawet w soboty....
niestety nie da się zrobić czegokolwiek po wolutku :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 11:20
0

pomoc w kuchni, bądż podział obowiązków dla mnie oznacza wyjdź i nie przeszkadzaj, ja sama zrobię najlepiej 8)

co do sprzątania to jak komu wyjdzie, nie mam jakiejś listy, ale generalnie siedząc w domu z dzieckiem robie powolutku kiedy śpi... jak nie zdążę biorę panią do pomocy..., cięższe rzeczy zostawiam ...dla K.
jeżeli sama daje sobie rade i jest mi z tym dobrze nie robie problemów i dla zasady nie dzielę obowiązków... tylko prace ogrodowe z racji ciężkości spadaja na K.

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 10:45
0

Kurcze kobitki, dech mi zaparło z wrażenia, w większości powiedziałyście to co mysle, nie umiem jeszcze za bardzo posługiwać się cytowaniem, więc odpowiem oglednie :D :

- zgadzam się, święta są po to żeby było odświętnie, inaczej to po prostu dni bez pracy a nie święta, szczególnie te wiosenne i wcale sie nie wstydzę że wcześniej wkładam sporo wysiłku w wysprzątanie kątów, umycie okiem, wypranie firan. Po zimie tak powinno być, żeby przywitać wiosnę, wywietrzyć dom, wygnać zimę :D

- nadal uważam, że skoro dom jest wspólny, święta wspólne, dzieci też lol , to i obowiązki są wspólne - co niestety za przyczyną gronkowca domowego nieco jest zaburzone

- mojemu ślubnemu szczęściu, po telefonicznych konsultacjach udało się kupić właściwie wszystko i jeszcze produkty na dwa ( sobota i niedziela) obiady, tak wymyślone że tylko on je umie zrobić, czyli sushi z zupą miso oraz penne w sosie śmietanowym z gorgonzolą. Poza tym posprzątał po tych obiadach - co jest dla BAŁAGANIARZA zupełnym rekordem świata.
Dzięki temu na spokojnie uprałam i uprasowałam wszystkie hektary firan.
Okna wcześniej umyła pani Lidka :prayer:

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 10:26
0

Marcia82 napisał(a):Justa_lublin napisał(a):Nabla napisał(a):Justa_lublin napisał(a):czy święta będą mniej wazne jak nie umyje sie okien czy nie odkurzy we wszytkich kątach??
Idea świąt (ogólnie, nie konkretnych religijnych) jest taka, żeby były odświętne. Można zjeść na śniadanie wielkanocne jogurt z płatkami i obejrzeć film w TV, nic się nikomu od tego nie stanie, ale właśnie będzie mniej świątecznie. Właśnie ten wysiłek włożony w wysprzątanie domu w każdym kącie, w przygotowanie szczególnego jedzenia, w odstawienie się w niewygodny garnitur powoduje, że jest to dzień wyjątkowy.
wiesz, Nabla ja nie miałam na myśli nie sprzatania wogóle, po prostu chciałam podkreślić, że nieumyte okno własnie w tygodniu tuz przed świetmi nie umniejszy (przynajmniej dla mnie) wagi i uroczystości danego święta. Okna myje w razie potrzeby, jak uważam, że jest taka konieczność. Kąty sprzątam również przy okazji codziennego odkurzania ;) Generalnie chodziło mi o stosowanie WIELKICH porządków i zacharowanie się bo na święta trzeba miec czysto, podobnie z zasadą zastaw się a postaw się ;) .
Myślimy bardzo podobnie Justa :)
No to ja właśnie myślę odwrotnie. Codziennie trzeba mieć czysto, codziennie trzeba jeść. W święta ma być błysk w każdym kącie i pełen stół. I przed świętami ma być harówka i mają być wydatki. Bez tego dla mnie nie ma świąt lol

Właśnie idę przedświątecznie walczyć z pleśnią.

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 10:07
0

okcia81 napisał(a):Kurde Madelaine masz rację, aż mi wstyd
Mąż umył nam okna!
Tak trzymać! lol lol lol

Odpowiedz
okcia81 2010-10-03 o godz. 08:57
0

Kurde Madelaine masz rację, aż mi wstyd
Mąż umył nam okna!

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 06:11
0

Aguus napisał(a):Jezus .. jak mozna nie umiec umyc okien ???
U mnie jak u Kerali, można.
Aguus napisał(a):Oni maja robic wszystko po polowie (o ile oczywiscie obydwoje pracuja,albo obydwoje nie pracuja).
O ile, rzecz jasna, pracują tyle samo, bo jeśli jedno więcej, to musi mniej też w domu robic, nie? :lizak:

A poza tym - daleko szukac: nie każda kobieta chce związku partnerskiego i niektóre akceptują "pomaganie" w domu:
okcia81 napisał(a):Mój mąż umył mi już wszystkie okna (szt. 7 dużych)
CHATOR napisał(a):no to ja musze tu bardzo pochwalić mojego męża .... bardzo mi pomaga w przygotowaniach przed świętami....(...)
mój mąż umył mi wszystkie okna, (...)
zawsze powtarzam że ucząc go prac domowych robie to włąsciwie dla siebie bo dlaczego ja mam wszystko robić i kto mnie odciązy jak nie on...

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 05:40
0

Justa_lublin napisał(a):Nabla napisał(a):Justa_lublin napisał(a):czy święta będą mniej wazne jak nie umyje sie okien czy nie odkurzy we wszytkich kątach??
Idea świąt (ogólnie, nie konkretnych religijnych) jest taka, żeby były odświętne. Można zjeść na śniadanie wielkanocne jogurt z płatkami i obejrzeć film w TV, nic się nikomu od tego nie stanie, ale właśnie będzie mniej świątecznie. Właśnie ten wysiłek włożony w wysprzątanie domu w każdym kącie, w przygotowanie szczególnego jedzenia, w odstawienie się w niewygodny garnitur powoduje, że jest to dzień wyjątkowy.
wiesz, Nabla ja nie miałam na myśli nie sprzatania wogóle, po prostu chciałam podkreślić, że nieumyte okno własnie w tygodniu tuz przed świetmi nie umniejszy (przynajmniej dla mnie) wagi i uroczystości danego święta. Okna myje w razie potrzeby, jak uważam, że jest taka konieczność. Kąty sprzątam również przy okazji codziennego odkurzania ;) Generalnie chodziło mi o stosowanie WIELKICH porządków i zacharowanie się bo na święta trzeba miec czysto, podobnie z zasadą zastaw się a postaw się ;) .
Myślimy bardzo podobnie Justa :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-03 o godz. 04:51
0

ja to w ogóle nie rozmumiem jak można mówić, że mąż pomaga mi w sprzątaniu, umył mi okna, albo pomaga mi przy dziecku
a co to, tylko moje okna, tylko moje mieszaknia i tylko moje dziecko
wszystko to jest nasze, bałagan też, obowiązki domowe wypełniamy wspólnie, dzielimy się robotą,
to prawda, że czasmi muszę sto razy mu przypomnieć, że ma coś zrobić, ale robi :D

ja np. udaję, że nie umiem włączyć pralki ;) i to jego działka

Odpowiedz
Justa_lublin 2010-10-03 o godz. 04:21
0

Nabla napisał(a):Justa_lublin napisał(a):czy święta będą mniej wazne jak nie umyje sie okien czy nie odkurzy we wszytkich kątach??
Idea świąt (ogólnie, nie konkretnych religijnych) jest taka, żeby były odświętne. Można zjeść na śniadanie wielkanocne jogurt z płatkami i obejrzeć film w TV, nic się nikomu od tego nie stanie, ale właśnie będzie mniej świątecznie. Właśnie ten wysiłek włożony w wysprzątanie domu w każdym kącie, w przygotowanie szczególnego jedzenia, w odstawienie się w niewygodny garnitur powoduje, że jest to dzień wyjątkowy.
wiesz, Nabla ja nie miałam na myśli nie sprzatania wogóle, po prostu chciałam podkreślić, że nieumyte okno własnie w tygodniu tuz przed świetmi nie umniejszy (przynajmniej dla mnie) wagi i uroczystości danego święta. Okna myje w razie potrzeby, jak uważam, że jest taka konieczność. Kąty sprzątam również przy okazji codziennego odkurzania ;) Generalnie chodziło mi o stosowanie WIELKICH porządków i zacharowanie się bo na święta trzeba miec czysto, podobnie z zasadą zastaw się a postaw się ;) .

Odpowiedz
Aguus 2010-10-03 o godz. 03:01
0

Kerala napisał(a):Aguus napisał(a):Jezus .. jak mozna nie umiec umyc okien ???
W ogole mam wrazenie,ze jednak czesto kobiety robia ze swoich mezow/partnerow sieroty ...
W ogole pisanie o swoim mezu "Pan Mąż" swiadczy o tym,ze traktujecie ich jak wyzsza pierdolencje a nie jak rownego sobie partera.Oni nie maja pomagac.Oni maja robic wszystko po polowie (o ile oczywiscie obydwoje pracuja,albo obydwoje nie pracuja).
że łot? lol

ad. pierwszego pytanie retorycznego: najwyraźniej można, bo mój mąz nie umie. Nie umie też zrobić kotletów, ugotowac ziemniaków oraz upiec ciasta. Tym samym dostarczyłam Ci materiału do dalszych pytań retorycznych, podziekuj od was dla nich.

ad. drugiego stwierdzenia pretendującego do głebokiej prawdy diagnostycznej: tera pacz uwarznie. Pan mąż. Pan i władca. Światło ócz moich. Podwinięta rzęsa pod moją powieką. Mój ogarek w ciemnościach świata tego. To jest dopiero pierdolencja do potęgi sześciennej. A tera pacz uwarznie, co ja na to: PFRON

ad. trzeciej prawdy pt. "sens partnerstwa wg monty pythona": po połowie to się można podzielić rogalikiem drożdżowym. Jakby to ująć oględnie, hm: owszem, jestem stara i jestem głupia, ale jeszcze mnie nie zaćmiło na tyle, aby wyznaczać w chalupie linie demarkacyjne i strzelać kolorową farbą do frajera, który wyszedl trzy centymetry poza swój przydział terenu.
Co się znaczy podsumowując, że wydałyśmy się za inne typy męzczyzn i mnie to jakby nie rzutuje. Pomijając uświnione szyby. Mam nadzieję, ze Tobie również nie i pozostajesz w zdrowiu oraz szczęściu

kerala
Okej Kerala,ponieslo mnie ;)
Akurat wczoraj mialam okazje porozmawiac sporo na ten temat w "towarzystwie" i po prostu pewnych rzeczy zrozumiec nie moge.

Odpowiedz
CHATOR 2010-10-03 o godz. 02:53
0

no to ja musze tu bardzo pochwalić mojego męża .... bardzo mi pomaga w przygotowaniach przed świętami....ponieważ my ludzie oboje pracujący ze sprzątaniem musimy uwinąć wcześniej żeby na ostatnie dni przed święami zostawić na pieczene i gotowanie bo juz by nie było kiedy robić porządków....

mój mąż umył mi wszystkie okna, wyprał dywany, pomył wszystkie lampy, drzwi, kaloryfery, szafy u góry, i jeszcze wiele innych drobiazgów kóre zrobił..........jego minusem jest robienie bałaganu na okrągło z ...częściami komputerowymi ...... w tym mój mąż jest OKROPNYM BAŁAGNARZEM!!!!! Różnych carów komputerowych w naszym domu jest za trzęsienie .... mąż potrafi najpierw wyprać dywan a potem " zaścieli " go częściami rozłozonych kompów....

a co do " przyzwyczajania" męża do prac domowych to pracowałam nad nim od początku i pracuje nadal....dawniej mój mąż jak sprzątał to tylko
" rynek" czyli sam srodek a kąty zostawały bez zmin.....teraz jest duuuża poprawa......i już nie musze o wielu rzeczach nawet mówić .....

zawsze powtarzam że ucząc go prac domowych robie to włąsciwie dla siebie bo dlaczego ja mam wszystko robić i kto mnie odciązy jak nie on...w końcu mieszka tu tak samo jak ja......a mamy dom prywatny to jest zawsze co robić.....

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 19:47
0

Justa_lublin napisał(a):czy święta będą mniej wazne jak nie umyje sie okien czy nie odkurzy we wszytkich kątach??
Idea świąt (ogólnie, nie konkretnych religijnych) jest taka, żeby były odświętne. Można zjeść na śniadanie wielkanocne jogurt z płatkami i obejrzeć film w TV, nic się nikomu od tego nie stanie, ale właśnie będzie mniej świątecznie. Właśnie ten wysiłek włożony w wysprzątanie domu w każdym kącie, w przygotowanie szczególnego jedzenia, w odstawienie się w niewygodny garnitur powoduje, że jest to dzień wyjątkowy.

Lubię święta. Wszystkie jak popadnie. Lubię przygotowania, wydatki, plamy na białym obrusie i zwalającą się na zbyt długo rodzinę. Zwykłych dni jest wystarczająco dużo, żeby mieć ich dość.

Co do męża - sam doszedł do wniosku, że jak sprzątnie to mu się przyjemniej mieszka.

Odpowiedz
Kerala 2010-10-02 o godz. 18:06
0

Aguus napisał(a):Jezus .. jak mozna nie umiec umyc okien ???
W ogole mam wrazenie,ze jednak czesto kobiety robia ze swoich mezow/partnerow sieroty ...
W ogole pisanie o swoim mezu "Pan Mąż" swiadczy o tym,ze traktujecie ich jak wyzsza pierdolencje a nie jak rownego sobie partera.Oni nie maja pomagac.Oni maja robic wszystko po polowie (o ile oczywiscie obydwoje pracuja,albo obydwoje nie pracuja).
że łot? lol

ad. pierwszego pytanie retorycznego: najwyraźniej można, bo mój mąz nie umie. Nie umie też zrobić kotletów, ugotowac ziemniaków oraz upiec ciasta. Tym samym dostarczyłam Ci materiału do dalszych pytań retorycznych, podziekuj od was dla nich.

ad. drugiego stwierdzenia pretendującego do głebokiej prawdy diagnostycznej: tera pacz uwarznie. Pan mąż. Pan i władca. Światło ócz moich. Podwinięta rzęsa pod moją powieką. Mój ogarek w ciemnościach świata tego. To jest dopiero pierdolencja do potęgi sześciennej. A tera pacz uwarznie, co ja na to: PFRON

ad. trzeciej prawdy pt. "sens partnerstwa wg monty pythona": po połowie to się można podzielić rogalikiem drożdżowym. Jakby to ująć oględnie, hm: owszem, jestem stara i jestem głupia, ale jeszcze mnie nie zaćmiło na tyle, aby wyznaczać w chalupie linie demarkacyjne i strzelać kolorową farbą do frajera, który wyszedl trzy centymetry poza swój przydział terenu.
Co się znaczy podsumowując, że wydałyśmy się za inne typy męzczyzn i mnie to jakby nie rzutuje. Pomijając uświnione szyby. Mam nadzieję, ze Tobie również nie i pozostajesz w zdrowiu oraz szczęściu

kerala

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 17:46
0

Madeleine napisał(a):Justyna82 napisał(a):macie jakies złote rady?
1. Ustalic wspólnie, co NAPRAWDę musi byc zrobione i podzielic to na pół. Jeśli masz życzenie/ ochotę na coś ekstra, na co pan mąż zgody nie wyraża, zrób to sama.
2. Wynając panią do sprzątania, a jedzenie kupic gotowe ;)
LOL, ja tam bym zmienila punkt 2, na oddac swoja polowe pani do sprzatania ;)

Bo ja stale naiwnie uważam, ze nie powinien pomagać ale powinien uczestniczyć w przygotowaniach
my sobie pomagamy; on mi w "przygotowaniach domowych", ja jemu w "naprawach domowych".

Odpowiedz
Aguus 2010-10-02 o godz. 17:38
0

Jezus .. jak mozna nie umiec umyc okien ???
W ogole mam wrazenie,ze jednak czesto kobiety robia ze swoich mezow/partnerow sieroty ...
W ogole pisanie o swoim mezu "Pan Mąż" swiadczy o tym,ze traktujecie ich jak wyzsza pierdolencje a nie jak rownego sobie partera.Oni nie maja pomagac.Oni maja robic wszystko po polowie (o ile oczywiscie obydwoje pracuja,albo obydwoje nie pracuja).

Odpowiedz
Kerala 2010-10-02 o godz. 16:54
0

Pani do sprzątania jest zdecydowanie najlepszą inwestycją. Przynajmniej dwa razy w roku- w grudniu i na Wielkanoc. I nie ma, ze nie stać- własne zdrowie psychiczne jest cenniejsze niż sto czy sto pięćdziesiąt złotych wydane od wielkiego dzwonu. Inwestycją tego samego rodzaju jest zmywarka i suszarka do prania.
Dziwię się kobietom, ktore mi wyliczają, że zmywarka jest za droga, a suszarka żre prąd, w związku z powyższym ich nie zakupią.
Błędne myślenie.

co do samego sprzątania w domu i podzialu obowiązków: podobno męza trza se przyuczac, tak w każdym razie głosi mądrośc ludowa, z którą się nie zgadzam. Jesli mąż jest typem zainfekowanym przez gronkowca (btw. genialna metafora) to nakład czasu i energii wydatkowanych na prostowanie egzemplarza nigdy się nie zwróci w wystarczającym stopniu, za to mogą się nam przydarzyć wrzody żołądka.
Co wygłaszam patrząc w zadumie na swoje okna.
Malowniczo usyfione zaciekami poprzecznymi i podłużnymi, wyglądające jak miejsca wiecznego spoczynku tysięcy much i w ogóle sodomia, gomoria i giertychia.
A były to swego czasu lśniące okna, wymyte perfekcyjnie przez panią Tatiankę. Niestety pan mąż przyszedł doma i wypatrzył niewielką plamkę. W związku z tym postanowił je umyć jeszcze raz, a ja- stara, a głupia- jeszcze go w tym poparłam, bo patrz: męza trza przyuczać i wdrażać. Oraz zachecać i pielęgnować wątłe promyczki tzw. chęci własnych.
Najgorsze, że zamiast stać nad nim zaufałam draniowi i odpaliłam komputer w innym pomieszczeniu.
Wróciłam po paru godzinach, akurat na zachód slońca. Efekt przeszedł moje najśmielsze wyobrażenia na temat tego, jak jeden człowiek, jedna szmata i jeden ręcznik papierowy są w stanie spier...lić temat mycia okien.

To było dwa tygodnie temu, a pani Tatianka objawi się znów za parę dni, więc nie poprawiałam już tych okien po nim czekając na siłę fachową. Co powoduje, że od dwóch tygodni znajomi odwiedzają nas wyłącznie wieczorami, kiedy światlo nie pada na te usyfione szyby, bo autentycznie mi wstyd, że można miec tak zaświnione okna.
Dlatego moja rada: pani od sprzątania, a męzowi powiedziec, że łapy precz od wypracowanych efektów. Może mało pedagogiczne, ale to jedyna metoda, aby pedantka mogła zachować zdrowie psychiczne.

kerala

Odpowiedz
okcia81 2010-10-02 o godz. 16:11
0

Mój mąż umył mi już wszystkie okna (szt. 7 dużych) i zawsze wyciera podłogi a mamy całe piętro w domu więc jest co wycierać... Ja dziś zajmowałam się dzieckiem... Nie pamiętam jak było w zeszłym roku bo w tym mam chory palec i nie mogę go moczyć ale chyba też mi pomagał
Ja wyprałam firanki tzn. pralka ;) i zrobiłam sałatkę warzywną :)
Mam niestety góóórę prasowania i tego za mnie nikt nie zrobi bo on robiłby to godzinami a ja szybciej i mam gwarancję że niczego nie zniszczę lol
Ogólnie nie narzekam ale zawsze mogłoby być lepiej

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 15:58
0

Mnie szał nie dopada, bo wolę robić nic ;)
Mąż pochodzi z takiego domu, co PAN i WŁADCA siedzi i czeka aż mu pod nos podadzą, ale pomimo tego bardzo pomaga, myje okna (czyli skacze po drabinie na 3m), robi zakupy (sam od 1,5 roku, sam listę, tylko obiadowe rzeczy dopisuję), sam pierze (nie mam pralki w domu, wiesza i przywozi suche i od dawna niczego nie zafarbował ;)) ... szoruje łazienkę i codziennie myje to co nie nadaje się do zmywarki, nie gotuje, nie sprząta reszty mieszkania nie prasuje, wszystko było omówione przed ślubem ;) ... i co obiecał jest. Mam nadzieję, że uda się Wam wypracować kompromis.

Odpowiedz
Wiol-ka 2010-10-02 o godz. 15:46
0

Mnie niestety przedświąteczny szał dopada ;) I sprzątam w większości sama (ale to głownie z powodu pracy z. ). Jeśli mam konkretne zadania, które musi wykonać z., to mu o tym mówię - konkretnie i odpowiednio wcześniej, potem przypominam ;) U nas ten system się sprawdza.
Na poczatku małżeństwa pamietam, ze doskonałym sposobem było zapisywanie na kartce tego co z. ma zrobić. Bez dyskusji i zrzędzenia. Ja pisałam, z. robił i wykreślał ;) Też działało.

Odpowiedz
Justa_lublin 2010-10-02 o godz. 15:41
0

Marcia82 napisał(a):Mnie to w ogóle drażnią jakieś tam wielkie świąteczne porządki i cała wokół tego otoczka . Porządek powinien być zawsze, a nie od święta .
i tu się zgodzę... czy święta będą mniej wazne jak nie umyje sie okien czy nie odkurzy we wszytkich kątach??

u mnie niestety z pomaganiem męża jest wielki problem i to jak napisała MarMaja gronkowiec nie do wytępienia... jeszcze sie łudę, zę jak bedziemy u siebie coś się zmieni ( naiwna jestem ale chyba do czasu)

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 15:33
0

Jeśli się chce ;)
A tak serio - przerabiałam ten scenariusz - bo przecież TRZEBA zrobic megaporządki, umyc okna, ugotowac coś ciekawszego itd. Tyle, że mój ślubny jakoś miał inne zdanie na ten temat.
I w końcu do mnie dotarło. Wcale NIE MUSZę sprzątac, gotowac, prac. MUSIMY za to razem wypracowac kompromis w tej kwestii. Jakoś się udało - co prawda jest brudniej niż wcześniej, ale za to przestaliśmy się kłócic o sprzątanie ;)

Więc jeśli czasem mam fazę, dajmy na to, na prasowanie majtek czy skarpetek - no problem, mam prawo miec takie hobby lol Ale nie mogę oczekiwac, że mój mąż uzna to za coś koniecznego i w związku z tym odbębni resztę sprzątania.

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 15:23
0

Mnie to w ogóle drażnią jakieś tam wielkie świąteczne porządki i cała wokół tego otoczka . Porządek powinien być zawsze, a nie od święta .

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 15:10
0

Madeleine napisał(a):Justyna82 napisał(a):macie jakies złote rady?
1. Ustalic wspólnie, co NAPRAWDę musi byc zrobione i podzielic to na pół. Jeśli masz życzenie/ ochotę na coś ekstra, na co pan mąż zgody nie wyraża, zrób to sama.
2. Wynając panią do sprzątania, a jedzenie kupic gotowe ;)
cieszyć się że W OGÓLE ma się męża? 8) ;)

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 14:00
0

Justyna82 napisał(a):macie jakies złote rady?
1. Ustalic wspólnie, co NAPRAWDę musi byc zrobione i podzielic to na pół. Jeśli masz życzenie/ ochotę na coś ekstra, na co pan mąż zgody nie wyraża, zrób to sama.
2. Wynając panią do sprzątania, a jedzenie kupic gotowe ;)

Odpowiedz
agnetta 2010-10-02 o godz. 13:17
0

Ja na swojego męża nie mogę narzekać. Zawsze pomaga mi w przedświątecznych porządkach, zakupach i potem gotowaniu. Dzielimy się na bieżąco robotą i uzupełniamy. Np. będzie musiał umyć okna, wyszorować fugi, napastować podłogi. I wszystkie cięższe rzeczy, których ja nie jestem w stanie zrobić. Ale nigdy nie marudził i to mnie jakoś cieszy :) Z gotowaniem jest podobnie - on ma swoje specjały, a ja swoje :)

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 10:26
0

MarMaja napisał(a):wróbelka
Niestety szkoła życia nabyta od mamusi jest jak gronkowiec... Upierdliwa i nie do wytępienia.
Święte słowa!
ja widzę po swoim męzu i jego wychowaniu.
Tesciowa zawsze bez slowa, pranie, gotowanie,zmywanie,sprzatanie i to wszytsko po swych 3 synkach i męzu i jeszcze sie uśmiecha! :o
A mieszkanie ma chyba ponad 200 m2.
A panowie co?----> panowie swoje męskie sprawy i zabawy na dworze.
A jak wracaja to wszytsko zrobione i zdzwiwieni,że teściowa chwilę leży i ogląda tv, łapie oddech zamaist witac ich w drzwiach i szybciutko szykowac jedzenie!!
ja tego znieśc nie mogę,swojemu męzowi już dawno przed ślubem tłuklam,że ja oczekuje od niego wspólpracy.Razem mieszkamy, korzystamy z tych samych rzeczy, razem bałaganimy i powinniśmy razem nad tym panować.
skutki jakies widzę,ale nie powalaja mnie.
oporny strasznie na prace domowe.
Kiedys stwierdził,że co to jest praca w domu,- bzdet.
ale jak mu przyszlo wytrzepac dywan i chodnik to był wielce zmeczony...
dlugo by opowiadać.

rady na to nie mam, ja tylko non stop tłumacze, czasem fochuje sie jak ksieżniczka, czasem groze,że sie odpłace w najmniejoczekiwanym dla niego momecie, kiedy to on bedzie potrzebował mojej pomocy i wsparcia..czasem działa, malo pedagogicznie,ale cóz

macie jakies złote rady?

Odpowiedz
Gość 2010-10-02 o godz. 10:17
0

wróbelka
z mojego punktu widzenia to Ty wielka szczęściara jesteś, bo mottem życiowym mojego M jest "mieć święty spokój" i wszystkie jego czynności (a głównie ich brak) oraz otoczenia mają przyświecać temu celowi nadrzędnemu. Zakupy owszem zrobi i śmieci wyniesie, ale to właściwie wszystko.
Nijak nie można tego nazwać pomaganiem a już absolutnie uczestniczeniem. Niestety szkoła życia nabyta od mamusi jest jak gronkowiec... Upierdliwa i nie do wytępienia.

Odpowiedz
xandra 2010-10-02 o godz. 08:39
0

tez nie uznaje czegoś takiego jak pomaganie w domu, sa obowiazki i tyle - pół na pół, albo wedle uzgodnien ;)

jak wróci to powiedz ze jeszcze tego i tego brakuje
albo po prostu olej, moze terapia szokowa zadziała

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie