• NickNieDoPoznania odsłony: 2070

    Czy mam prawo wymagać?

    Czy mam prawo wymagać od swojego życia czegoś więcej?

    Mam w miarę dobrze płatną pracę, pensja wystarcza przeżyć od pierwszego do pierwszego, co prawda bez żadnych kokosów i odkładania na czarną godzinę ale sam fakt, że wystarcza chyba w miarę dobrze o niej świadczy

    I to chyba wszystko co pozytywnego mogę powiedzieć o mojej pracy (chciałam zacząć od pozytywów, bo wydało mi się bardziej obiektywnie )

    Poza tym - jak myślę o pracy to przechodzą mnie dreszcze
    mam taki natłok obowiązków, że codziennie wychodząc z pracy zostawiam na biurku stertę papierów, które powinny zostać "zrobione" najpóźniej wczoraj :|
    mam na sobie ogromną odpowiedzialność, całe sprawne funkcjonowanie firmy jest na mojej głowie, odpowiadam za pracę innych, a jest tego taki ogrom, że nie było chyba jeszcze ani jednego momentu, w którym mogłabym powiedzieć "panuje nad tym"- jestem takim śmietnikiem, do którego można wrzucić wszystko
    Intensywność pracy jest taka, że w grę w ogóle nie wchodzą przerwy naśniadanka itp. na ogół w ogóle zapominam korzystać z toalety (ale też tego nie poptrzebuje, bo nie mam czasu wypić herbaty cz kawy )
    Do domu wracam tak wypompowana, że nic już do mnie dociera, nic mnie nie cieszy, wiecznie jestem zmęczona :(
    Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że już tak mam, że staram się robić to co robię najlepiej jak potrafię, czuje na sobie odpowiedzialność i nieraz zostaję po pracy, przychodzę w weekendy czy zabieram to co mogę do domu. nie umiem sobie odpuścić i powiedzieć dość- nie zdążyłam dziś może zrobię jutro... nie wiem co to jest urlop, nawet jeśli udało mi się urwać gdzieś kilka dni, to telefon się urywał...

    I teraz druga strona- chyba od zawsze marzyłam o czymś swoim, aktualnie mam pomysł na własne cosik, jestem na etapie biznesplanu, im bardziej jest mi źle w pracy tym częściej o tym myśle, dopracowuje szczegóły, badam rynek itp.
    Czuje, że byłoby to spełnienie marzeń, ogrom pracy ale dający ogrom satysfakcji :)

    Ale jak podjąć wyzwanie mając rodzinę na utrzymaniu (sama pensja męża nie da rady), kredyt hipoteczny do spłacenia itp.
    A jeśli to nie wypali i obciążę swoją rodzinę długami, z których nigdy nie wyjdzie
    Strasznie się tego boję, pensja wpływająca co miesiąc daje jednak jakiś komfort psychiczny, niestety nic poza tym...
    I już sama nie wiem, może to tylko jesienna depresja, może się czepiam, bo inni nie mają nawet tego

    Odpowiedzi (11)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-03-05, 13:47:30
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
droan 2010-03-05 o godz. 13:47
0

NickNieDoPoznania napisał(a):Obawiam się, że zmieniając pracodawcę trafię z deszczu pod rynnę

chyba jednak nie chodzi o zmiane tylko o to by ktos zrozumial jak jest ciezko. tylko po co rozpamietywac jak ciezko jest skoro mozna sie tego pozbyc. nie szukaj rynny tylko slonca!

Odpowiedz
Gość 2010-03-05 o godz. 06:58
0

Dziewczyno, próbuj - kiedy, jak nie teraz? Na co czekasz? Za kilka/kilkanaście lat będziesz starsza, pewnie do tego dzieci, większa stabilizacja - będzie tylko gorzej. A jakby co - to zawsze możesz wrócic na etat. Nie ten, to inny ;)

Odpowiedz
NickNieDoPoznania 2010-03-05 o godz. 06:50
0

no właśnie 8) najlepiej by było gdyby ktoś mnie kopnął w tyłek 8)

Sama nie wiem czego oczekiwałam zakładając topik obiektywnej analizy psychologicznej i chyba podobnych historii zakończonych happy endem ;)

Cały czas myślę o tym, zbieram informacje, analizuje i chyba coraz mniej siem bojem 8)

Odpowiedz
joasia_de 2010-03-05 o godz. 06:21
0

ale przecież sama musisz tę decyzję podjąć :)
mi się wydaje, że nie jesteś zadowolona ze swojej pracy, więc nie będziesz żałować 8)

Odpowiedz
NickNieDoPoznania 2010-03-05 o godz. 05:05
0

Obawiam się, że zmieniając pracodawcę trafię z deszczu pod rynnę

Wbrew pozorom była to praca z polecenia, przedstawiana w samych superlatywach, stanowisko kierownicze itp. wszystko super
... później okazało się, że pytałam o zdanie nie tych osób co trzeba

Boje się powtórki z rozrywki

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-03-04 o godz. 19:27
0

Jakbym czytała własną wypowiedź... jeszcze 2 lata temu miałam identycznie. Dla mnie lekarstwem okazała się zmiana pracy. Teraz wychodzę z niej po 8 godzinach, zamykam drzwi a za drzwiami to, co z pracą związane. Nie ma nerw, że już jutro znów do pracy, nie ma wiecznych rozmyślań: co już zrobione, a co zrobić jutro, o czym nie mogę zapomnieć, co w pierwszej kolejności itd., poza tym nie ma darmowych, codziennych nadgodzin, telefonów po godzinach, nie muszę znosić już fochów szefowej.
NARESZCIE!!!!!!!!!! Wiem że żyję :P :P :P Polecam to samo.

Pomału zaczynam też przymierzać się do stworzenia własnej firmy.. może się uda?

Odpowiedz
naitre 2010-03-04 o godz. 08:45
0

Moja opinia nie bedzie na pewno w 100% obiektywna, ponieważ sama dopiero co szukam pracy. Ale wydaje mi się, że od życia należy nam się więcej niż tylko praca.
Są oczywiście wyjątki, kiedy to ludzie KOCHAJą swoją pracę.

lady_of_avalon napisał(a):Sytuacja na rynku jest teraz na tyle dobra, że lepszego momentu na zmianę pracy chyba nie było. Także jak nie chcesz ryzykowac z własnym biznesem (może zdradzisz jakies szczegóły?? 8) ) to wyślij parę "cefałek" i pójdź na parę rozmów. Na prawde da się w tej chwili w wielu branżach znależć prace z której nie będziesz wychodzić w postaci zombi i jednoczesnie zarobic przyzwoite peiniądze ;)
Myślisz, że tak jest? Tzn mam szczerą nadzieję, że masz rację ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-04 o godz. 08:03
0

Sytuacja na rynku jest teraz na tyle dobra, że lepszego momentu na zmianę pracy chyba nie było. Także jak nie chcesz ryzykowac z własnym biznesem (może zdradzisz jakies szczegóły?? 8) ) to wyślij parę "cefałek" i pójdź na parę rozmów. Na prawde da się w tej chwili w wielu branżach znależć prace z której nie będziesz wychodzić w postaci zombi i jednoczesnie zarobic przyzwoite peiniądze ;)

Odpowiedz
Gość 2010-03-04 o godz. 07:54
0

Trzy miesiące temu stanęłam przed wyborem - praca albo wychowawczy.
Zdecydowałam się na powrót do pracy głównie ze względu na tę bezpieczną comiesięczną pensję. Zarabiam jakieś 2/3 naszych dochodów i świadoma rezygnacja z tego nie mieściła mi się w głowie.
Praca w tym miejscu już dawno przestała być satysfakcjonująca. Przed ciążą średnio co trzy miesiące miałam zryw "tak dłużej się nie da - szukam czego innego" i zawsze kończyło się tym samym - "eee, czy mi tu tak strasznie źle, kasa jest OK, a jeszcze się okaże że zamienił stryjek siekierkę itd."
W każdym razie wróciłam. Po 2 miesiącach dostałam wypowiedzenie.
Poza ogromnym żalem do szefa za sposób w jaki załatwił tę sprawę poczułam ogromną ulgę. Być może będę nawet wdzięczna szefowi za podjcie za mnie tej dobrej decyzji. Znowu jestem z dzieckiem, szukam nowej pracy i kręci mnie to baaardzo a jak nawet nie znajdę to i tak mam plan od nowego roku zacząć coś na własną rękę.
Jest oczywiście i inna strona medalu - przez kilka miesięcy będziemy musieli zacisnąć pasa. No ale jeśli ktoś sam się zwalnia to może i na to cokolwiek zaradzić.

Jeśli jeszcze sie nie domyśliłaś - tak, uważam, że masz prawo wymagać od życia więcej. Tym bardziej jeśli to "więcej" oznacza spełnienie i zadowolenie z tego co się robi. A zmiany wyglądają bardziej przerażająco z odległej perspektywy, kiedy coś już się dzieje to wpadasz w ten wir i po prostu musisz sobie poradzić.

Odpowiedz
NickNieDoPoznania 2010-03-04 o godz. 07:10
0

Rozmowa z przełożonym odpada, była juz nie jedna i skutkowała zawsze tym samym- nie wyrabiam się z pracą nie zasługuję na premie itp do wynagradzania są inni
Jak czytam wątek o "prezentach" od pracodawców to strasznie boli, bo zgadnijcie co ja dostanę

Odpowiedz
Reklama
joasia_de 2010-03-04 o godz. 07:03
0

no tak, ale jak nie zaryzykujesz to zawsze będziesz narzekać, chyba że diametralnie zmieniłabyś się w pracy albo porozmawiała z przełożonymi ;)

a może po prostu zmienić pracę na inną, ale przynoszącą stałe dochody co miesiąc :)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie