• Gość odsłony: 3232

    Tęsknota za krajem i rodziną- jak sobie radzić?

    Wlasnie wyjechala ode mnie rodzina (moja mama, babcia i mama chrzestna) :( i jest mi potwornie smutnoNiby mam internet, telefon za free, blisko, bo juz jestem w Europie, to jakies 2 godziny lotu ( w sumie ze 4 bo na lotnisko dotrzec trza) i sa tanie linie, mam tone zdjec z ich pobytu i filmy nagrane;i niby ok... ale.. znowu mi serducho peklo.Nie moge wskoczyc do mojej babci na niespodziewany obiad, ot tak jak mi sie zachce, nie moge sie z mama, czy z ciocia na kawe umowic, tak za 30 min..I smutno mi strasznie.(nie chce watku na chwili zadumy, bo chcialabym od Was jakies optymistycznych porad dostac - co by sie nie dolowac)Jak sobie radzicie z takimi rozstaniami?

    Odpowiedzi (11)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-03-29, 05:51:25
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-03-29 o godz. 05:51
0

same rozstania to nie jest dla mnie wielki problem, gorsza jest samotnosc ktora nastepuje po powrocie z urlopu albo po wyjezdzie gosci
trudno mi to nawet opisac, jak mysle o tym wszystkim co mnie omija to wyc mi sie chce
na szczescie juz w przyszlym roku wracamy, choc nie wiem jak dotrwam, pewnie pomyslicie ze jakas dziwna jestem ale im dluzej tu jestem tym bardziej chce wracac do Polski. jedyne co nas tu jeszcze trzyma to to ze w Polsce nie mamy gdzie mieszkac, ale za miesiac i to sie zmieni wiec nie wiem jak wytrwam jeszcze 12 miesiecy tu. najbardziej sie boje tego ze jak teraz pojedziemy na urlop i odbierzemy mieszkanie to po prostu nie zmusze sie do powrotu. do tej pory zawsze mieszkalismy katem u tesciow albo moich rodzicow i po tygodniu mialam zazwyczaj dosyc ale teraz bedziemy u siebie :(

Odpowiedz
Gość 2013-03-29 o godz. 02:46
0

:goodman:

Odpowiedz
Gość 2013-03-27 o godz. 04:14
0

Wcale nie trzeba byc w innym kraju czy na innym kontynencie. Wystarczy niecałe 100km. Czuje sie tu obca, czuje sie źle, sama i cholernie smutna. Gdy mama wreszcie nauczyła sie obsługi komórki, poczułam cienka nić. Ale i tak nie radze sobie z chwilą, gdy wyjezdzam. Od roku u mnie nie była. A ja tak bym chciała, zeby zobaczyła jak sobie mieszkamy, zeby po prostu tu była chwile.
Na codzien bardzo sie staram trzymac, nie ogladam zdjeć, nie myślę. Trzeba byc twardym .
Brak mi tylko...

Odpowiedz
Gość 2013-03-27 o godz. 03:58
0

Ja niestety radzę sobie kiepsko :( mimo że często bywam w PL choćby na weekend i również rodzice odwiedzają nas tutaj. Jestem bardzo mocno związana z moją rodziną i każde rozstanie bardzo boli...

Odpowiedz
Gość 2013-03-25 o godz. 00:03
0

Jak sobie radzimy?

Dobrze, owszem lubię spotkać się rodziną, ale kilka dni w zupełności mi wystarcza. :)

Odpowiedz
Reklama
madziula 22 2013-03-24 o godz. 23:43
0

Oj, dobrze to rozumiem...
W niedzielę wyjeżdża mój brat, a pod koniec października moja mama... :(
Bardzo sie juz przyzwyczaiłam, że z nami są...
Tak naprawdę, do Polski ciągnie mnie właśnie do nich.
Ech...

Odpowiedz
Gość 2013-03-24 o godz. 19:42
0

dzis juz lepiej.

wiem, ze zobacze sie z nimi na BN.

Smutek juz nie wyrywa mi serca, ale produkuje wrzody na zoladku ;)

Jeszcze tydzien i bedzie ok.

Poleczka - ja mialam dokladnie tak samo.
K2 - no wlasnie, te codzienne spotkania..

ide posprawdzac ceny biletow ;)

Odpowiedz
Gość 2013-03-24 o godz. 08:55
0

ja Ci nic nie poradze. babcia, wujostwo z tych nielatajacych, mama... nie moge sie doczekac az przyjedzie do jakis 2 tygodni przed przyjazdem, wtedy zaczynam czekac az wyjedzie (tak, na 2 tygodnie przed przyjazdem :/). mamy mocno skomplikowane stosunki.

najbardziej mi brakuje tego "wpadania"; do babci "bo przyjdzie, pierogi zrobilam", do kumpla " bo nowego-starego Gomeza dorwalem", do przyjacioly "bo dawno w Slodko-Slonym nie bylysmy", etc.

pozostaje syndrom Scarlett o'Hara ;)

Odpowiedz
poleczka 2013-03-24 o godz. 07:05
0

Ech Kirka, rozumiem Cie... i moge tylko powiedziec: glowa do gory, bedzie lepiej.
U mnie teraz troszke inna sytuacja, bo ja za 2 dni wracam. Kiedy ostatnio zobaczylam aktualne zdjecia mojej rodzinki, to sie poryczlam jak glupia. Strasznie sie ciesze, ze ich zobacze.
Tylko ze z drugiej strony jest rozstanie z narzeczonym. Kolejne. W ciagu 3 lat osme, widujemy sie co 3 miesiace...sama nie wiem jak ten zwiazek przetrwal.

Pocieszam sie, ze tym razem bedzie lepiej, bo juz widac koniec tego zwiazku na odleglosc, za pol roku slub. Tylko wtedy przyjdzie mi wyjechac na stale i na pewno nie bede widziec mamy co 3 miesiace... Mialam pocieszac, troche mi nie wyszlo, kurka wodna. Jedyne co moge powiedziec, to ze z dotychczasowego doswiadczenia najgorsze sa pierwsze 2 tygodnie, dluza sie niemilosiernie. Potem czas jakos rusza i dni mijaja.
Moge jeszcze napisac znienawidzone przeze mnie pocieszenie: no przeciez teraz i tak macie lepiej niz chocby piec lat temu mielibyscie, o co Ci chodzi, przeciez mozecie rozmawiac codziennie. :)
Czasami wolalabym zeby juz nic nie mowili, tylko przytulili i zrozumieli. Wiec przytulam ide gotowac ostatni wspolny obiadek. Bedzie dobrze :usciski:

Odpowiedz
ladybird7 2013-03-24 o godz. 06:44
0

Nas rodzina odwiedza dosyc czesto. Jezeli nie jedziemy do Polski na Swieta to oni przylatuja. Najbardziej nie moge sie doczkac tego, ze juz w listopadzie przyjedzie moja babcia na tydzien :). Moja mama tutaj to prawie jak domownik. Tak naprawde to goscie nie daja nam szans za soba zatesknic ;)

Odpowiedz
Reklama
b.londynka 2013-03-24 o godz. 05:09
0

Znaczy sie takie rozstania z rodzina? U mnie to rzadkosc, rodzice w ciagu mojego 4-letniego pobytu w UK przylecieli raz, siostra i brat kilka razy do pracy na wakacje. Po wyjezdzie tesciowej to ja raczej odetchnelam z ulga lol

Ogolnie u mnie ten problem nie istnieje, jestem z mezem, wiec jest o niebo latwiej. Zaraz po powrocie z Polski mialam zawsze zaplanowana mase zajec- praca od zaraz, znajomi, zakupy 8) Szybko zapominalam o rozstaniu i wracalam do 'normalnego' zycia.

Problem zacznie sie za 2 tygodnie, kiedy to ja wracam do kraju, a moj P. zostaje w Londynie (tak sie sprawy ulozyly, ja chce na studia a tu mnie nie przyjeli, on ma dobra prace tutaj). W tym czasie urodzi tez sie nam pierwsze dziecko... Wydaje mi sie, ze jedynym rozwiazaniem jest w tym przypadku zapelnienie sobie czasu, od siedzenia w domu i rozmyslania mozna zwariowac ;) A tak mozna zajac sie czyms innym i odliczac dni do nastepnego spotkania. Wiecej pewnie napisze po 30 wrzesnia.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie