-
freya4 odsłony: 10535
Termin na kwiecień - maj :)(3)
Mam nadzieje że nie pogniewałyscie sie na mnie że załozyłam nowy wateczek.
Choć nie naleze już do Kwietnióweczek, ani Majóweczek....
Mam nadzieje, że w ten sposób zaczaruje kochane cięzarówki te oczekujące, urodzą jak najszybciej, tak zdrowe i kochane maleństwa jak moja Ola, a te które jeszcze mają troszke czasu do terminu dzielnie poczekają na swoją kolej.
teraz krótka relacja:
juz 1 w 1 :D...
nie bede Wam umilać szczególami, napisze tylko że poród miałam ciężki, ale dla tego widoku i uczucia w sercu jakie mam teraz moge z czystym sumieniem napisać, że warto było!!! ;)
jak juz wiecie Ola urodziła sie 23.03 o 23.25, wazyła 3240g i miała 55 cm.Dostała 10 pkt, pomimo tego że była dwukrotnie owinięta pępowinką wokół szyjki.
musiałysmy zostac troszke dłużej w szpitalu, bo Olunia dostała żóltaczki która nie chciała opuścić, ze względu na krwiaczek na głowce, który ja nasilał. Wczoraj szczęsliwie dotarłysmy do domku.
Jesli chodzi o watek to bede sie raczej udzielać na watku kwietniowych mam, bo bardzo sie do Was przyzwycziłam.
jesli macie pytania pytajcie na wszystkie odpowiem!
teraz troszke foteczek:
pierwsza doba:
solarium - z żółtaczką precz!!!!
już w domku:
we własnym łóżeczku:
Dziewczyny nie dajcie sie wrobic "klaudi1987" to typowy troll internetowy. Nabiera dziewczyny chyba na wszystkich forach internetowych ! Ja jestem z e-mamy i niezle bawi sie kosztem innych kobiet. Nie dosc, ze wkleja nie swoje zdjecia usg, cudze wykresy, to w jednej chwili rodzi, porania, a nawet doszlo do tego, ze napisala o wlasnej smierci!!! Wystepuje pod roznymi nikami. Jeden z innych to monika20. Pozdrawiam i zycze wszytskiego dobrego.
Odpowiedz
no i kaja wróci z synkiem do domku lol
dzisiaj dostałam esa od naszej ostatniej majóweczki :D kaja napisała:
"mój synek w końcu się zdecydował :) urodził się 13 maja o 2 w nocy. wazy 3200 i mierzy 52 cm. dostal 10 punktów. czujemy się ok. pozdrawiamy, kaja i Dawid."
oczywiście wieeeelkie gratulacje dla mamusi, całuski dla maluszka, niech rośnie zdrowo. szybciutko wracajcie do domku. czekamy na relację i fotki. a ja się cieszę podwójnie, bo dawidek urodził się w dniu moich urodzin lol cieszę się, że kaja się w końcu doczekała. no to już wszystkie mamuśki z naszego wątku są rozdwojone :D chyba można go zamykać, a ciąg dalszy w wątku mamuśki.
kaja trzymam mocno kciuki, abyś wróciła już z synkiem do domku i twoje oczekiwanie dobiegło końca ;)
Odpowiedz
Jadę do szpitala...
Mam nadzieję, że wrócę już z synkiem.
Trzymajcie za nas kciuki :D
jusbia, wielkie gratulacje!
No to zostałam sama w wątku kwietniowo-majowym. :chlip: Jak tak dalej pójdzie to zostanę czerwcówką :o Ja chcę moje dziecko!!!
No i ja w końcu piszę :)
jestem już rozdwojona :D a zarazem najszczęśliwszą mamą na świecie (wiem każda z Nas tak pisze, że jest najszczęśliwszą).
Innego razu napiszę troszkę więcej, ale tak jak pisałam wcześniej 29.04 czułam jakiś dziwny niepokój ale nic się takiego nie działo, w poniedziałek pojechałam do lekarza, a od niego na KTG i po KTG lekarz stwierdził, że jeszcze mam czas, więc z mężem postanowiliśmy pojechać jeszcze do sklepu i gdy wysiadałam z samochodu zamknęłam drzwi od samochodu i odeszły mi wody (dziwne, a za razem przyjemne uczucie) i wróciłam do szpitala- było około godziny 12:30 i odrazu na porodówkę (30.04.2007r.), a o 19:35 urodziłam Synka- Franusia :D ważył 3,360 i mierzył 55, dostał 10 punktów w skali apgar'a
Załączyłabym zdjęcia, ale nie wiem jak to zrobić, ale będę kombinować :)
acha i przenoszę się na forum Mamusiek :D
GRATULUJĘ wszystkim Mamusiom już rozdwojonym
kaja napisał(a):A ja siedze jak na szpilkach i podczytuje wasz mamuśkowy watek z nadzieją, że i ja w końcu do niego dołącze.
"obawiam" się że to nieuniknione i do nas dołączysz już na dniach. najgorsze jest to czekanie - pamiętam, ale teraz pogoda się skiepściła i widocznie maluch czeka na cieplejsze dni ;) wcale mu się nie dziwie, kto by chciał wychodzić na taki deszcz i ponury klimacik z takiego ciepłego miejsca pod serduszkiem mamusi.
Gosiu ogromne gratulacje - byłaś dzielna :D
Wszystkiego dobrego :D
kaja, dołączysz nie martw się:)
czekamy na ciebie, powodzenia:)
kaja, a ty się bierz do roboty, umyj sąsiadom okna, rodzinie samochody, itp. straciłam rachubę, ale chyba tylko ty zostałaś.
Już chyba wszystkiego próbowałam i nic...
Przez pół ciąży modliłam się, żeby wcześniej nie urodzić, i chyba wymodliłam...
Synek stwierdził, że skoro nie mógł wyjść wtedy, kiedy on chciał, to nie wychodzi wcale lol
A ja siedze jak na szpilkach i podczytuje wasz mamuśkowy watek z nadzieją, że i ja w końcu do niego dołącze.
witam kolejne mamuśki i gratuluję pociech. czekamy na was w wątku mamusiek.
kaja, a ty się bierz do roboty, umyj sąsiadom okna, rodzinie samochody, itp. straciłam rachubę, ale chyba tylko ty zostałaś. może jak się trochę zestresujesz tym faktem, to ci szybciej pójdzie ;) ja tu jak na szpilkach czekam na esa, żeby informować ciocie. pozdrawiam i trzymam kciuki, żebyś szybciutko i bez męczarni doczekała swojego synka. kuba już dopytuje o kolegę do piaskownicy :)
Hej ciocie forumowe
2 maja o godzinie 17.45 urodziła się nasza kruszynka: 3400 g, 54 cm i 10 pkt w skali apgar.
A poniżej krótki opis:
Już stracilam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze; leżąc na patologii ponad 2 tygodnie można naprawdę zwariować. Nasłuchałam się oczywiście strasznych historii porodowych, naoglądałam dziewczyn w bólach i nasłuchałam krzyków z porodówki, tak więc nic dziwnego, że poród kojarzył mi się z krwawą rzezią. Na dodatek wszelkie stosowane na mnie sposoby wywołania porodu nie działały. W końcu postawiono na ostatnią kartę: ostatnia piąta dawka oksytocyny i przebijamy pecherz. Wszystko potoczyło się od tego momentu błyskawicznie. Na sali porodowej nasza położna podłączyła mi zwiększoną dawkę oksytocyny i zaczełyśmy czekać na skurcze. No i jak się pojawiły to już wiedziałam, że nie da sie ich pomylic z niczym innym. Welkim wsparciem był dla mnie mój mąż, dzięki któremu przetrwałam fazę skórczy krzyżowych. Rozmasowywał mnie z wprawą zawodowego masażysty, podtrzymywał, gdy niemal zasypiałam miedzy skórczami, podawał tlen i był naprawdę ogromnym oparciem, czułam się bezpiecznie.
Gdy doszłam do wniosku ;) , że w sumie nie muszę już sie dłużej męczyć poprosiłam o znieczulenie i tu niespodzianka. Anestezjolog stwierdził, że nie da rady się wkłuć (próbował 3 razy). I w tym momencie ciut się zestresowałam -świadomość, ze rodzę bez znieczulenia trochę mnie przeraziła, ale pomyślałam sobie trudno i tak już nie cofne czasu i muszę rodzić ;) ze znieczuleniem czy bez.
Zaczęła się faza parcia i tu też musze powiedzieć, że mój organizm mnie zaskoczył -w zasadzie nie czułam bólu, a jedyne co pamiętam z końcowej fazy porodu to ogromny, niemalże nadludzki wysiłek jaki musiałam włożyć w parcie, by moje maleństwo pojawiło sie na świecie. Pod koniec porodu byłam tak zmęczona,że wydawało mi sie, ze tracę przytomność. Ale w pewnym momencie zobaczyłm, że moja położna i pani dr, która pomagała nam przy porodzie, jakoś zaczeły znacząco na siębie patrzeć i coś po cichu mówić i to mnie ocuciło. Nie wiem na ile w tym mojej wyobrażni, a na ile rzeczywiście mogło coś pójść nie tak ale zmobilizowałm resztki sił i pomyślałam, że muszę pomóc mojemu kwiatuszkowi przyjść na świat, i nikt tego za mnie nie zrobi. Nie minęła chwila i Amelka pojawiła się na świecie. Miała pępowonę owinięta wokół ramionek, ale na szczęście wszystko było w porzadku. W pierwszej minucie dostała 9 w skali Apgar, a za moment już 10pkt.
Moment gdy położna położyła mi córcie na brzuchu, był naprawdę magiczny, nie zapomne tych małych oczek i głowki jak oscypek z czarnymi włoskami lol tuliłam w objęciach najpiękniejszego małego człowieczka na świecie.
Podsumowując muszę stwierdzić, że chyba jestem stworzona do rodzenia lol poród trwał 3 godziny 45min nie było konieczne nacięcie, nawet nie popękałam, doszło tylko do delikatnego rozwarstwienia wewnatrz i skończyła się kilkoma niewielkimi rozpuszczalnymi szwami. Dziś minął tydzien, a ja czuję, ze mogę bez problemu robic szpagaty ;) Jedynym problemem jakiego doświadczyłam był niewyobrażalny ból glowy, stanowiąc skutek uboczny wkłucia -tzw. zespól popunkcyjny -o ironio! a nawet nie dostałam tego znieczulenia.
Jeszcze jesteśmy w szpitalu, bo mała miala bardzo silną żółtaczkę i być może wyjdziemy do domku pojutrze. Nie mogę się już doczekać. prawie trzy tygodnie w szpitalu to jak dla mnie za dużo.
A Amelka jest słodka, zakochałam sie w niej od pierwszego wejrzenia i teraz dopiero zrozumiałam, jak moze boleć rozłąka chociażby chwilowa z własnym dzieckiem. Mała musi leżeć pod lampami, a ja tylko zabieram ją na karmienia. Sece krwawi, ale pocieszam się, że juz niedługo będziemy już razem w naszym domku.
Podrawiam Was wszystkie i trzymam mocno kciuki za nierozdwojone jeszcze majóweczki. Uszy do góry już niedługo będziecie trzymały w objęciach swoje maleństwa.
Blutka napisał(a):Ania napisał(a):klaudia1987 napisał(a):witajcie.
jestem chłopakiem Klaudii.
Klaudia wczoraj urodziła córeczkę.
Martyna waży 3350g i mierzy 53cm.
jutro będą w domu
Skoro wczoraj, to skąd pisała swojego posta? Z porodówki? 8)
Ale to nie ona pisała, ale, jak sam początek wskazuje, jej chłopak. ;)
8 maja o 22.43 pisała ona. O tym, że na dniach urodzi...
A podobno wczoraj urodziła. Zauważyłam pewną nieścisłość. To dopytuję.
Ania napisał(a):klaudia1987 napisał(a):witajcie.
jestem chłopakiem Klaudii.
Klaudia wczoraj urodziła córeczkę.
Martyna waży 3350g i mierzy 53cm.
jutro będą w domu
Skoro wczoraj, to skąd pisała swojego posta? Z porodówki? 8)
Ale to nie ona pisała, ale, jak sam początek wskazuje, jej chłopak. ;)
klaudia1987 napisał(a):witajcie.
jestem chłopakiem Klaudii.
Klaudia wczoraj urodziła córeczkę.
Martyna waży 3350g i mierzy 53cm.
jutro będą w domu
Skoro wczoraj, to skąd pisała swojego posta? Z porodówki? 8)
koniecaga serdecznie gratuluję :D Odezwij się też w naszym wątku maj - czerwiec i czekamuy na relacje i jakieś zdjęcia ;)
Odpowiedz
koniecaga, wielkie gratulacje!
Dużo zdrówka dla Mariuszka :D
A u mnie nadal nic.... Jutro idę z tatą na trening, jak przebiegnę z 10 km, to może w końcu urodzę lol
Witam Was już rozdwojona!
26.04 o godzinie 11.30 przyszedł na świat mój najukochańszy syn Mariusz.
Ważył 3400kg, 55cm i 10pkt.
Niestety z powodu zaburzeń rytmu serduszka zrobiono mi cc, a synek trafił na 10 dni na kardiologię. Od poniedziałku już jesteśmy razem w domku :D
Pozdrawiamy!
kaja ty się dziewczyno mobilizuj... czekamy na was... :P
a tak szczerze to troszkę wam mamusie jeszcze nie rozdowojone zazdroszczę... oprócz uroków życia z brzusiem... są jeszcze te wspaniałe doznania... które kobieta odczuwa tylko raz ... może dwa lub trzy w życiu... gdy jest w ciąży... a ja mogę tylko powiedzieć jak ten misiu żelkowy z reklamy... CZUJĘ SIĘ TAKI PUSTY W ŚRODKU ;)
ALE ROZDWAJAJCIE SIę BO BYCIE ZE SWOIM MALEńSTWEM TEż JEST CUDOWNE... lepsze niż ciąża... trzymam za was kciuki...
No to serdeczne gratulacje dla świeżo upieczonych rodziców :D
To Klaudia długo jako ciężarówka tu miejsca nie zagrzała ;)
witajcie.
jestem chłopakiem Klaudii.
Klaudia wczoraj urodziła córeczkę.
Martyna waży 3350g i mierzy 53cm.
jutro będą w domu
witajcie.
jestem Klaudia i jakby nie było na dniach przyjdzie na świat moja ukochana córeczka...
mam 20 lat i mieszkam niedaleko Katowic
Mnie się chyba nigdy nie doczekacie
Pobije rekord w chodzeniu z brzuchem :|
a czy wiemy co z naszymi majóweczkami? może są w trakcie rozdwajania lol pozdrawiamy i jeszcze chwilę czekay cierpliwie.
Odpowiedz
meggiess napisał(a):dzięki dziewczyny za gratulacje :)
jak narazie uczymy sie sibie z Bartusiem, więc jeszcze nie brdzo mam czas na cokolwiek.
poród był bolesny, chociaż w miarę krótki. Cała akcja trwała 9 godzin. Parte to masakra, ale wiedziałam, że muszę pomoc dziecku sie urodzić więc mocno się starałam.
napiszę więcej jak troszkę się zorganizujemy.
pozdrawiam wszystkie rozdwojone i życzę dużo siły
czekamy na relację z porodu, a najważniejsze że wszystko jest już dobrze
i pewnie zapomiałaś już o bólu jak zobaczyłaś swoja kruszynkę! :)
dzięki dziewczyny za gratulacje :)
jak narazie uczymy sie sibie z Bartusiem, więc jeszcze nie brdzo mam czas na cokolwiek.
poród był bolesny, chociaż w miarę krótki. Cała akcja trwała 9 godzin. Parte to masakra, ale wiedziałam, że muszę pomoc dziecku sie urodzić więc mocno się starałam.
napiszę więcej jak troszkę się zorganizujemy.
pozdrawiam wszystkie rozdwojone i życzę dużo siły
dziś dostałam takiej tresci smsa od tygryski:
"Dziś o 12.50 przyszła na świat nasza córeczka Ola.
3 kg, 53cm i 10 punktów apgar.
Sam poród nie należał do najłatwiejszych, choć w szpitalu zjawiłam się
już z 4 cm rozwarciem. Z racji przebytego wcześniej cc nie mogłam mieć
zzo i większość porodu musiałam spędzić na leżąco podpięta pod ktg.
Najgorsze były 10h bóle krzyżowe i 2 h faza parta!"
Dziś początek 40 tygodnia i nadal cisza... nic się nie dzieje!
Co u pozostałych ciężarówek kwietniowo - majowych?
Tylko, mi nie mówcie, że zostałam tu sama.
Gosia trzymam kciuki za szybki poród, przypuszczam że tyle czasu spędzonego na patologi dało nieźle w kość. powodzenia
Odpowiedz
Małgorzata B. napisał(a):Hej dziewczyny, ja tylko na chwilkę...
dziś mój 10dzień na patologii (siostra podrzuciła mi laptopa, więc moge skrobnąć kilka słów)
Dostałam już 4 dawki oksytocyny i niestety ani jeden mały skórczyk mnie nie złapał jedynie co, to szyjka się skróciła i mam rozwrcie na 2 cm, więc prawdopodobnie jutro ostatnia dawka oksy i jak wszystko będzie w porządku to przebiją mi pęchęrz i na porodówkę. 8)
Troszkę się boję, ale mam nadzieję że wszysto będzie ok.
Pozdrawiam wszystkie nierozdwojone, jak i rozdwojone już mamuśki i ich pociechy :D
Trzymam za Ciebie kciuki żeby wszystko było dobrze i nie stresuj się
głowa do góry!!!
Małgorzata B. napisał(a):
Troszkę się boję, ale mam nadzieję że wszysto będzie ok.
Trzymam kciuki za pomyślny finał :D Będzie dobrze
PS.
Małgorzato, byłam pewna, że już tulisz swoją córeczkę. Wykreśliłam Cię nawet z listy nierozdwojonych lol
Hej dziewczyny, ja tylko na chwilkę...
dziś mój 10dzień na patologii (siostra podrzuciła mi laptopa, więc moge skrobnąć kilka słów)
Dostałam już 4 dawki oksytocyny i niestety ani jeden mały skórczyk mnie nie złapał jedynie co, to szyjka się skróciła i mam rozwrcie na 2 cm, więc prawdopodobnie jutro ostatnia dawka oksy i jak wszystko będzie w porządku to przebiją mi pęchęrz i na porodówkę. 8)
Troszkę się boję, ale mam nadzieję że wszysto będzie ok.
Pozdrawiam wszystkie nierozdwojone, jak i rozdwojone już mamuśki i ich pociechy :D
Mój uparty synek nie chce wyjść :D
Nie działają na niego ani prośby, ani groźby. Do terminu ma jeszcze 4 dni, więc spokojnie poczekam, a później zacznę się denerwować.
Najgorsze, że jak na razie nie mam żadnych objawów przedporodowych, czuje się świetnie, nic nie boli....
Ja chcę już mojego synka :chlip:
jeszcze raz GRATULACJE dla wszystkich mamusiek! niewiele zostało tych 2w1, a to dopiero 1 maja. do tego kaja coś się nie odzywa, czyżby już tuliła synka? :) czekamy na wieści. jak coś będę wiedziała to od razu piszę.
Odpowiedz
Piękny opis ;)
Wszystkiego dobrego dla was i maluszek niech rosnie zdrowo :D
wielkie gratulacje dla rozdwojonych mamuś:)
Cyprianek śliczny:)
To na czym ja skończyłam?
Niedziela, 15 kwietnia... pierwsze wiosenne promyki słonka... pierwsza zieleń... i ostatni spacer z brzuszkiem w Łazienkach :)
http://imageshack.us http://imageshack.us
Wieczorem jeszcze megaprasowanie... przegląd szpitalnej torby... ostatnie brzuszkowe fotki na pamiątkę :)
http://imageshack.us
Nieprzespana noc...
Poniedziałek, 16 kwietnia... przed godzina 8 meldujemy sie w szpitalu na Inflanckiej... USG, KTG. formalności... lądujemy na Patologii i znów USG, KTG i... tyle... Objawów zbliżającego się rozwiązania brak. Odsypiam poprzednią noc.
Wtorek, 17 kwietnia... badania krwi i moczu, kolejne KTG przed i popołudniu i... tyle. Co za strata czasu! A tu jeszcze ordynator nie jest zdecydowany, czy moją cesarkę należy przeprowadzić w środę czy w czwartek. To czekanie...
Środa, 18 kwietnia... a jednak dziś!!! Półożna zaprasza mnie na golenie i lewatywę, dostaję szpitalną koszulę i... znów czekam. Ostatnie KTG... i tak w pełnym 40 tygodniu kończy się moja ciąża... dziwna ciąża bez żadnych objawów w I i bez choćby jednego skurczu w III trymestrze... i nie mówię tu o porodowych... ja nie wiem nawet, co to jest przepowiadający! Za to doskonale wiem, co to jest główka bezceremonialnie wwiercająca się w żebra.
O godzinie 9 akcja nabiera tempa... lądujemy na sali operacyjnej... zostaję podpięta do różnych sprzętów, dostaję znieczulenie, u wezgłowia pojawia się mój mąż w ochronnym ubraniu z maseczką na twarzy... będzie gładził mnie po twarzy... zapewniał o swej miłości...
9.10 na świat przychodzi Cyprianek
Widzę go tylko przez chwilę, ale to wystarczy, by przez głowę przebiegła mi myśl: Och... jaki on śliczny! :love:
http://imageshack.us
Zabierają go, tymczasem operacja trwa nadal... przedziwne uczucie... jakby włożyli Ci ręce do brzucha i mocno nim potrząsali...
Po wszystkim przewożą mnie na salę pooperacyjną, podłączają do kolejnej aparatury i kroplówki... wszystko monitoruje pielęgniarka... mąż nie może być przy mnie... co chwila popadam w maglinę... zasypiam, by po chwili się budzić, no ale jakoś udaje mi się usłyszeć w radio, że przyznano nam prawo do organizacji Euro 2012... to taka wróżba dla naszego malca... naszego Cypriano :D
Po kilku godzinach przywożą mi synka... jest taki maleńki i mój... :love:
Położna przystawia mi go do piersi... czuję, jak jego usteczka podejmują próbę ssania... potem śpimy obok siebie... na noc się rozstajemy...
Czwartek, 19 kwietnia... staram się przezwyciężyć swoją niemoc... co za straszne uczuce... z pomocą pielęgniarki siadam, robię pierwsze kroki, później zostaję przeniesiona na normalną salę... Cyprianek jest ze mną, ale ja nie jestem w stanie zapewnić mu należytej matczynej opieki... znów korzystam z pomocy przy karmieniu... mój synek nie jest jednak zainteresowany... chce tylko spać... najgrzeczniejsze dziecko pod słońcem... jednak mnie zaczyna to w miarę upływu godzin niepokoić... boję się go jednak sama wziąść na ręce... boję się tej kruszyny. Tej nocy też śpimy osobno.
http://imageshack.us
Piątek, 20 kwietnia... Cyprianek nie chce ssać... moje piersi nie dają mleka... zaczynam popadać w traumę...
Rutynowe badania niepokoją lekarzy... serduszko mego synka bije ponoć zbyt wolno... zabierają mi go... Krążę po korytarzu, łzy same napływają mi do oczu... nie mogę sobie darować moich wczorajszych lęków... Kolejne badania... wreszcie diagnoza... ponadnormatywne przekroczenie ilości białka ostrej fazy CRP wskazuje na infekcję wewnątrzmaciczną... Cyprianek dostaje kroplówkę na wzmocnienie i antybiotyk... zostaje na kilkanaście godzin na Oddziale Noworodkowym... a ja łykam łzy. Całe szczęście, że mam obok siebie mego męża.
Wieczorem podejmuję próbę przystawienia synka do piersi... Maluch, cały czas podłaczony do kroplówki, zaczyna powolutku ssać... nabieram nadziei, że będzie dobrze... jednocześnie pojawia się u mnie mleko... nie... to są hektolitry mleka!!! :o :D
Sobota, 21 kwietnia... Po kroplówce waga mego synka wreszcie idzie w górę! Cały dzień upływa nam na karmieniu bądź markowaniu karmienia... i... sukces!!! wieczorem waga znów wykazuje przyrost... Jestem szczęśliwa!!! :D Tej nocy zostajemy już razem...
Niedziela, 22 kwietnia... Gdyby wszystko było w porządku, dziś opuścilibyśmy szpital, a tak... czekamy... Przez cały czas dwa razy na dzień Cyprianek dostaje antybiotyk. Akcja "ssanie" trwa w najlepsze... rozpoczyna się też akcja "pampers"... Ilez taki malec jest w stanie wyprodukować!!! :o lol
Poniedziałek, 23 kwietnia... Karmię i zmieniam pieluchy... karmię i zmieniam... karmię i zmieniam... I tak do końca świata? lol
http://imageshack.us http://imageshack.us
Wtorek, 24 kwietnia... Dzień jak co dzień... karmię i zmieniam pieluchy... muszę przyznać, że nabieram wprawy. lol
Środa, 25 kwietnia... Freedom!!! :D
gratulacje dla kolejnej Mamuśki już z syneczkiem w ramionach- ale zazdrościmy Wam tego :)
my nadal 2 w 1, ale coś mnie chyba bierze- dobrze, że mam jutro wizytę u lekarza- jeśli dotrwam do rana- nie wiem czy to to troszkę się boję- jutro się zamelduję- jeśli się nie rozdwoje :D
Pozdrawiamy :D
Wieści z mamusiek: meggiess dziś o 5.45 urodziła synka. Ma 55 cm i waży 3680. Co do tego jaki był poród nic nie wiem jeszcze. Bartuś jest silnym i zdrowym chłopczykiem.
Jeszcze raz wielkie gratulacje
Jednak nie zamkniesz wątku lol
To zostały tylko:
KONIECAGA
KAJA
JUSBIA
th28.08 napisał(a):
No to i ja się zamelduję... od wczoraj w domu 1+1
Cypio przyszedł na świat przez cięcie 18 kwietnia o godzinie 9.10, ważył 3430g i mierzył 53cm
W szpitalu spędziłam w sumie 10 dni, ale o tym może napiszę później... teraz jestem szczęśliwa... po prostu szczęśliwa i... zakochana w swoim synku :heart: :heart: :heart:
To nic, że ze zmęczenia ledwie widzę na oczy... nic to...
A mój mąż okazał się taki dzielny i kochany... przez cały ten czas był dla mnie prawdziwą opoką... a dziś... przyniósł mi bukiet złożony z 53 róż... dziękując mi w ten sposób za każdy centymetr Cypriankowego ciała.
Jak ja kocham tych moich facetów... :usciski:
gratulację dla rozdwojonej mamusi
Gratuluję rozdwojonym ;)
Ja jeszcze 2 w 1. Dzisiaj byłam u lekarza i na KTG. Żadnych oznak porodu ;( Lekarz robił mi masaż szyjki. Skurczy nie ma a ból był okropny.
Powiedział, że jak za 7 dni nie urodze to mam pojechać na izbę przyjęć. Dzisiaj znowu nie było miejsc w szpitalu ;(
Gratuluję wszystkim nowym rozdwojonym i witamy na świecie nowe kruszynki :D
Odpowiedz
th28.08, ogromne gratulacje dla całej rodzinki :D
Zazdroszczę Ci takich facetów w domu lol
Czekamy na relację i zdjęcia
kaja napisał(a):wiec przypomnijcie kto jeszcze czeka w kolejce, kto sie wlasnie rozdwaja, kto w najblizszym czasie?
Ciężarówki kwietniowo - majowe:
TH28.28 ??
MEGGIESS
KONIECAGA
KAJA
JUSBIA
No to i ja się zamelduję... od wczoraj w domu 1+1
Cypio przyszedł na świat przez cięcie 18 kwietnia o godzinie 9.10, ważył 3430g i mierzył 53cm
W szpitalu spędziłam w sumie 10 dni, ale o tym może napiszę później... teraz jestem szczęśliwa... po prostu szczęśliwa i... zakochana w swoim synku :heart: :heart: :heart:
To nic, że ze zmęczenia ledwie widzę na oczy... nic to...
A mój mąż okazał się taki dzielny i kochany... przez cały ten czas był dla mnie prawdziwą opoką... a dziś... przyniósł mi bukiet złożony z 53 róż... dziękując mi w ten sposób za każdy centymetr Cypriankowego ciała.
Jak ja kocham tych moich facetów... :usciski:
i my znowu meldujęmy się ciągle 2 w 1...
Sama już nie wiem czym mam się cieszyć, bo tak bardzo zazdroszczę wszystkim mamusiom, że mają już swoje pociechy w ramionach, a ja ciągle nosze jak kangurzyca malucha w brzusiu, a z chęcią w taką piękną pogodę wyszłabym na spacerek z wózeczkiem, a nie odstającym brzusiem :)
Pozdrawiamy wszystkie nadal oczekujące Mamusie :D
a tym rozdwojonym GRATULUJEMY :D
margo203 napisał(a):kaja napisał(a):kaja: a nie wolisz urodzić w maju, to najpiękniejszy miesiąc (ja też urodziłam się w maju Laughing ),
może być i maj :D
Ale gdybym miała coś w tej kwestii do powiedzenia, to wolę urodzić do 5 maja ;)
a dlaczego akurat do 5 maja?
Bo 5 maja mija termin porodu :D ,
6 maja mój mąż jedzie na komunię swojej chrześnicy (140 km), i chce wrócić dopiero 7 maja, a później ma ważny egzamin.
Truskawka, jeszcze raz WIELKIE GRATULACJE!
truskawa napisał(a):a ja się wreszcie melduję:) od soboty jesteśmy w domku
w niedzielę pisałam post o porodzie ale hmm jakoś nie by o czasu go skonczyć no i w końcu nie napisałam.
w każdym bądz razie wszystko zaczęło się na drugi dzień po odstawieniu leków, po spacerze ból brzucha, potem skurcze, za godzine już były regularne.
o 19 pojechaliśmy do szpitala, w szpitalu po badaniu odeszły wody( dziwne uczucie(, rozwarcie było na 1,5 palca, skurcze były tak silne że głowa mała;) miałam do dyspozycji piłkę , worek, prysznic a mnie najlepiej siedziało się na zamknietym kibelku:) tak przetrwaął mnóstwo skurczy.
o godz. 5 rano rozwarcie było na 3 palce, czyli nic a ja i maż byliśmy wykończeni. Dostałam kroplówkę chyba o 7.30 , bo czasu upłynęło mnóstwo a zadnego postępu no i te wody. Ja już się bałam czy może to za długo i nie trzeba cesarki nawet dzwoniłam do mojego lekarza.
uspokoił mnie i powiedział że to ruszy. faktycznie ruszyło, ale psychicznie juz padałam, skurcze były tak silne, ja wymęczona i tylko mówiłam: siostro ja nei dam rady, niech mi siostra pomoże.
Biedny mój mąż , widział jak sie męczę i nic nie mógł zrobić... tak się wydaje, ale to ze był ze mną to była największa pomoc, bez niego nie dałabym rady.
Jak przyszły skurcz eparte, to było wybawienie. Trochę to trwalo zanim się rozkręciły, tzn zanim Roksanka sie przygotowała do wyjscia:)
a potem o 10.42 w środę ( po 18 godzinach hihi)nastąpiła najwspanialsza chwila w moim, naszym życiu...
Jak ja zobaczyłam, usłyszałam to prawie sę popłakałm ze szczęścia..
Dziś ma 8 dni, a ja patrzę na nią i nie moge uwierzyc , że to ona mnie tak kopała, że to ona tak niedawno była w brzuszku:) no i jak ona się zmieściła w takim chudzielcu jak ja...
przedwczoraj gdy ja karmiłam to się popłakałam ze szczęścia że ją mam...że dziecko to cud...
a teraz... teraz uczymy się siebie... cieszę się że mam pokarm , bo jna początku nie miałam , pierwsze 2 dni i musieli ją dokarmiać i jak to ja aż się poryczałam bo tak chciałam karmić naturalnie,
a teraz jestem jak dojna krowa hihi i mała wisi ciągle przy cycuniu...:)
pozdrawiam wszystkie jeszcze nierozdwojone, trzymam kciuki:)
ale się rozpisałam...
czas dołączyc do działu dla mam
gratuluję mamusi - rodzicom tego małego cudu jakim jest wasza Roksanka!
a ja się wreszcie melduję:) od soboty jesteśmy w domku
w niedzielę pisałam post o porodzie ale hmm jakoś nie by o czasu go skonczyć no i w końcu nie napisałam.
w każdym bądz razie wszystko zaczęło się na drugi dzień po odstawieniu leków, po spacerze ból brzucha, potem skurcze, za godzine już były regularne.
o 19 pojechaliśmy do szpitala, w szpitalu po badaniu odeszły wody( dziwne uczucie(, rozwarcie było na 1,5 palca, skurcze były tak silne że głowa mała;) miałam do dyspozycji piłkę , worek, prysznic a mnie najlepiej siedziało się na zamknietym kibelku:) tak przetrwaął mnóstwo skurczy.
o godz. 5 rano rozwarcie było na 3 palce, czyli nic a ja i maż byliśmy wykończeni. Dostałam kroplówkę chyba o 7.30 , bo czasu upłynęło mnóstwo a zadnego postępu no i te wody. Ja już się bałam czy może to za długo i nie trzeba cesarki nawet dzwoniłam do mojego lekarza.
uspokoił mnie i powiedział że to ruszy. faktycznie ruszyło, ale psychicznie juz padałam, skurcze były tak silne, ja wymęczona i tylko mówiłam: siostro ja nei dam rady, niech mi siostra pomoże.
Biedny mój mąż , widział jak sie męczę i nic nie mógł zrobić... tak się wydaje, ale to ze był ze mną to była największa pomoc, bez niego nie dałabym rady.
Jak przyszły skurcz eparte, to było wybawienie. Trochę to trwalo zanim się rozkręciły, tzn zanim Roksanka sie przygotowała do wyjscia:)
a potem o 10.42 w środę ( po 18 godzinach hihi)nastąpiła najwspanialsza chwila w moim, naszym życiu...
Jak ja zobaczyłam, usłyszałam to prawie sę popłakałm ze szczęścia..
Dziś ma 8 dni, a ja patrzę na nią i nie moge uwierzyc , że to ona mnie tak kopała, że to ona tak niedawno była w brzuszku:) no i jak ona się zmieściła w takim chudzielcu jak ja...
przedwczoraj gdy ja karmiłam to się popłakałam ze szczęścia że ją mam...że dziecko to cud...
a teraz... teraz uczymy się siebie... cieszę się że mam pokarm , bo jna początku nie miałam , pierwsze 2 dni i musieli ją dokarmiać i jak to ja aż się poryczałam bo tak chciałam karmić naturalnie,
a teraz jestem jak dojna krowa hihi i mała wisi ciągle przy cycuniu...:)
pozdrawiam wszystkie jeszcze nierozdwojone, trzymam kciuki:)
ale się rozpisałam...
czas dołączyc do działu dla mam
kaja: a nie wolisz urodzić w maju, to najpiękniejszy miesiąc (ja też urodziłam się w maju Laughing ),
może być i maj :D
Ale gdybym miała coś w tej kwestii do powiedzenia, to wolę urodzić do 5 maja ;)
no to gratulujemy kolejnej kwietniowej mamusi i czekamy na relację.
kaja: a nie wolisz urodzić w maju, to najpiękniejszy miesiąc (ja też urodziłam się w maju lol ), już niewiele ci zostało i naprawdę cieszcie się błogim stanem ciężarnym i duuuużoooo śpijcie!
LotkA napisał(a):Dziewczyny nasza (majowo-czerwcowa) Agnilinda tak jak podejrzewała została kwietniówką :)
We wtorek (24/04) urodziła Mateusza :)
Więcej informacji znajdziecie na watku majowo-czerwcowym :)
Pozdrawiam was serdecznie :D
nasza Agnilinda w sumie powinna udzielać się w tym wątku :)
ale mniejmy nadzieje że nami też będzie na bieżąco w mamuśkach majowo-czerwcowych 2007
Dziewczyny nasza (majowo-czerwcowa) Agnilinda tak jak podejrzewała została kwietniówką :)
We wtorek (24/04) urodziła Mateusza :)
Więcej informacji znajdziecie na watku majowo-czerwcowym :)
Pozdrawiam was serdecznie :D
rozdwajajcie się szybciutko, bo robi się coraz cieplej, no i my te rozdwojone czekamy na was w wątku mamusiowym Smile
To powiedz to mojemu synowi
Widać wdał się we mnie i to on chce o wszystkim decydować lol
Cieszę się, że to już końcówka, nie wyobrażam sobie chodzić z wielkim brzuchem w upały. :|
widzę, że mało już was zostało. rozdwajajcie się szybciutko, bo robi się coraz cieplej, no i my te rozdwojone czekamy na was w wątku mamusiowym :)
co do mieszczenia się w ciuchy, to jeśli tylko będziecie karmiły piersią, to powinnyście szybko wrócić do swojej wagi i figury. ja po wyjściu ze szpitala zostałam z 4kg, ale po tygodniu z kawałkiem wróciłam do swojej wagi. ubrania od początku noszę normalne i ze szpitala też spokojnie mogłam wyjść w swoich. jedyne co, to mam bardzo brzydki i zflaczały brzuchol, bardzo osłabione mięśnie brzucha i chyba trochę potrwa zanim wróci do normy, muszę się zabrać ostro za ćwiczenia, tylko brakuje mi czasu.
pozdrawiam wszystkie 2w1. trzymajcie się i szybko zamykajcie ten wątek, bo zdaje się, że już wszystkie macie ciąże donoszone :D
Melduję się i ja, ciągle 2w1. Mam chyba bardzo upartego synka. Taka pogoda a on woli siedzieć w tej ciemnicy ;) Namawiam go na wyjście ale bez skutku. Chyba będę zamykała ten wątek.
Dzisiaj zrobiłam porządek w ubraniach letnich w które może wejde po ciaży ;) A potem idziemy na spacerek i do dziadka na imieninki ;)
Pozdrawiam ciepło te już rozdwojone, te w trakcie i te oczekujące ;)
wiec przypomnijcie kto jeszcze czeka w kolejce, kto sie wlasnie rozdwaja, kto w najblizszym czasie?
Ciężarówki kwietniowo - majowe:
TH28.28 ??
MEGGIESS
KONIECAGA
KAJA
JUSBIA
Troche mało czasu aby sledzic was na bierząco, wiec przypomnijcie kto jeszcze czeka w kolejce, kto sie wlasnie rozdwaja, kto w najblizszym czasie?
Odpowiedz
Cześć dziewczyny... nareszcie wróciłam. Gorąco pozdrawiam wszystkie mamy, brzuszki i maluszki. Więcej napiszę w watku mamowym.
Trzymam kciuki za te, które wciąż oczekują...
Małgorzata trzymam kciuki...
dziuba też to mam... przez to że moja kruszynka tak się pośpieszyła nie nacieszyłam się ciążą dostatecznie... teraz bynajmniej tak mi się wydaje... i czasem myślę o tym jak by to było gdyby moja fasolka jeszcze była w brzuszku...
Trzymajcie się ciepło mamusie... powodzenia przy rozdwajaniu... nacieszcie się przespanymi nocami bo jeżeli wasze kruszynki będą tak grasowały jak teraz moja... to napewno za nimi zatęsknicie...
małgorzata: trzymamy kciuki, szybko się rozdwajaj i wracaj na forum pochwalić się maluchem. ciotki czekają ;)
chamomilla: ja rozumiem twoje zniecierpliwienie, wiem, że chcesz już tulić swoją kruszynkę, ale ciesz się tym błogim stanem, bo będą momenty, że za nim zatęsknisz. ja strasznie się cieszę, że okruszek jest już z nami i za nic w świecie bym tego nie zmieniła, ale jak widzę kobietę w ciąży to jakiś uśmiech i tęsknota pojawia mi się na twarzy. synek ma dopiero 15dni, a ja już chyba jestem gotowa na kolejną ciążę
U mnie ciągle nic i nic, szkoda tylko że moj mąż nie podziela mojej gotowości. Mam wrażenie, że chce żeby moja ciąża trwała min 12 miesięcy i nie rozumie mojego zniecierpliwienia oczekiwaniem na pierwsze sygnały porodu.
Odpowiedz
Małgorzata B. napisał(a):Jestem spakowana, wszystko gotowe, tylko sygnał, że mam miejsce i jedziemy.
Powodzenia! Trzymajcie się dzielnie i szybko wracajcie do domu z córeczką :D
chamomilla napisał(a):Trzymam kciuki za Ciebie Gosiu i Amelkę, pomyśl że już wkrótce będzie w Twoich ramionach
Dzięki :usciski:
A ja wciąż czekam, na patologii się zakorkowało i nie ma wolnych miejsc. Mam dzwonić jeszcze za godzinę,a jk nic się nie zmieni to jutro . Jestem spakowana, wszystko gotowe, tylko sygnał, że mam miejsce i jedziemy.
Buziaki
agnilinda tak jak kaja napisała Nasza Hania urodziła sie w 36 t.c. i jest zdrowiutka:) rośnie pięknie, dostała 1o punktów. Dziecko samo najlepiej wie kiedy ma wyjść:) Tylko nie pozwól lekarzom aby wypuścili Was po 2 dobach. Chodzi o żółtaczkę. Niestety nas sie bardzo szybko pozbyli i musiałyśmy wrócić do szpitala. Ale gdyby nas przetrzymali jeden dzień dłużej to byśmy wyszły zdrowe ;)
A tak wierz mi, dobrze jest rodzić tak wcześnie ;)
jusbia napisał(a):pewnie jeszcze będzie tak, że zostanę tu sama Sad
Nie zostaniesz sama, będę Ci towarzyszyć lol (ja nawet skurczy nie mam, nie mówiąc o rozwarciu...).
i my znowu się meldujemy 2 w 1 :)
mój ginekolog 3-4 razy w tygodniu gania mnie do szpitala na KTG- już mam dosyć tego KTG- to jest okropne- skurcze niby mam co 6-7 minut, a zatrzymać w szpiatlu nie chcą, mam skierowanie do szpitala, ale lekarz dyżurny mnie odprawia zawsze spowrotem do domciu, bo niby wszystko dobrze jest... rozwarcie mam na dwa cm i też sobie spokojnie chodzę... chyba jak pójdę w poniedziałek do mojego lekarza to poproszę o to aby mnie już zatrzymali w szpitalu i zaczęli wywoływać, bo ja już chce mieć tego Szkraba przy sobie :D
Mój mąż też mówi, że mam iść, aby mnie pomasowali i żeby Maluszek już wyskoczył z mamusi brzusia i wskoczył w ramiona mamusi i tatusia :)
Zazdroszczę Wam Mamusie te wszystkie, które macie już swoje Iskiereczki przy sobie
A tym które jeszcze nie mają swoich pociech w ramionach (tak jak m.in. ja) życzę przyjemnych tych ostatnich dni- pewnie jeszcze będzie tak, że zostanę tu sama :(
Buziaczki dla Brzuchatek :*
Małgorzata B. napisał(a):Żałuję tylko, że nie będę mogła doświadczyć początku porodu w pełni naturalnie, nie powiem mężowi "Kochanie, zaczęło się...", nie popędzimy do szpital itd, itp...
mnie też to ominęło, ale szczrze mówiąc wcale tego nie żałuję. jak sobie pomyślę że miałoby się tak zacząć a potem miałabym się męczyć kilkanaście godzin, to lepiej, że mi położna wywołała i cały ból trwał tylko 3godzinki lol
Trzymam kciuki za Ciebie Gosiu i Amelkę, pomyśl że już wkrótce będzie w Twoich ramionach
Odpowiedz
agnilinda, nie martw się, już i tak nie dużo brakuje do 37 tygodnia, gdy dziecko uznawane jest za donoszone.
Naitre urodziła córeczkę 25 dni wcześniej i malutka nie leżała w inkubatorze, wszystko było z nią ok.
Wszystko będzie dobrze, bądź dobrej myśli :D
wszyscy piszą, że fajnie bo bedę juz po wszystkim i będę miala małego przy sobie-z tym, że u mnie to chyba raczej za wcześnie
ja nawet nie mam 36 tygodnia
dlatego sie tak boję i panikuję
bo pomimo, że chłopak spory to jednak wciąż wcześniak
i to mnie martwi a nie sam pobyt w szpitalu i poród
a cieta będę z dwóch powodów- wada wzroku i przeciwskazania okulistyczne i taka jedna franca na jajniku- torbiel, który przy okazji cc sie usunie
Witam...
Nie panikujcie dziewczyny bo wszystko będzie ok... jesteście świetnie przygotowane do roli mamusi... jestem o tym święcie przekonana...
Jak ja sobie pomyślę że mogłabym jeszcze w ciąży chodzić... to trochę wam zazdroszczę TEJ MAGICZNEJ CHWILI... jestem teraz bardzo szczęśliwą mamusią... mimo że nie byłam na to wszytko jeszcze gotowa... więc uszy do góry...
Małgorzata B. napisał(a):Żałuję tylko, że nie będę mogła doświadczyć początku porodu w pełni naturalnie, nie powiem mężowi "Kochanie, zaczęło się...", nie popędzimy do szpital itd, itp...
Ale efekt końcowy będzie taki sam i będziecie równie szczęśliwi :D
Kaja ja też ciągle czuje skurcze i nic się więcej nie dzieje Sad
A mnie już przeszły lol
W nocy się trochę wystraszyłam, że to już.... Nie jestem jeszcze psychicznie przygotowana do TEGO dnia :D
Zaczynam się bać 8)
Małgorzata B. napisał(a):
Ale.. najważniejsze, że za kilka dni będę miała już przy sobie Amelkę ( jak to jeszcze mimo wszystko abstrakcyjnie brzmi 8) )
pozdrawiam wszytkie Was dziewczyny i trzymajcie za nas kciuki
Kciuki napewno będziemy trzymały ;)
Zazdroszczę Ci, że już będziesz miała małą przy sobie ;)
POWODZENIA
Truskawa ogromniaste gratulacje!!!
Agnilinda, ja też niby majówka, ale w sobotę kierują mnie na patologię i zaczynamy wywoływać. I też się boję
Nagle mam wrażenie jakby nie było tych 9 miesięcy. Nie wiem, może po prostu hormony mi szaleją ;)
Żałuję tylko, że nie będę mogła doświadczyć początku porodu w pełni naturalnie, nie powiem mężowi "Kochanie, zaczęło się...", nie popędzimy do szpital itd, itp...
Ale.. najważniejsze, że za kilka dni będę miała już przy sobie Amelkę ( jak to jeszcze mimo wszystko abstrakcyjnie brzmi 8) )
pozdrawiam wszytkie Was dziewczyny i trzymajcie za nas kciuki
agnilinda napisał(a):
ale pietra mam jak nie wiem!!!!
Ja też zaczynam mieć, jak sobie pomyślę, że to już niedługo. Do terminu 8 dni a do porodu w najgorszym wypadku 2 tygodnie.
A dlaczego będziesz cięta?
Kaja ja też ciągle czuje skurcze i nic się więcej nie dzieje :(
No to witamy w naszym kwietniowo-majowym wątku :)
Ja dziś nie czuję się najlepiej, co chwilę mam skurcze (nie bolą), bolą mnie nogi w pachwinach i nie mam chęci na nic :(
pomimo, że termin mam na 18 maja i bardziej łapalam się na wątek majowo-czerwcowy to jednak najprawdopodobniej będę kwietniową mamusią
rozwarcie na 2 centymetry
ubłagałam o wekend i mam skierowanie do szpitala na wtorek
lekarka będzie chciała jak najdłużej podtrzymać, ale stwierdziła, ze na jej oko bedzie cięła przed majowym wekendem, czyli jeszcze w kwietniu
a więc wychodzi na to,że jednak kwwietniówka- jakbym sobie wykrakała
bo jak zobaczyłam dwie kreski na teście to sobie policzyłam termin i zaczęłam pisac w Waszym watku- dopiero później, po wizycie u lekarki wyszło, że jednak to inny -późniejszy wątek- a teraz znów wracam do tego
narazie mam jeszcze 4 dni w domu
jutro pakuje torbę i zaczynam sie psychicznie przygotowywać
ale pietra mam jak nie wiem!!!!
pozdrawiam kwietniówki
gratulacje !!
Czekamy na więcej zdjęć i relację :D
Jak ja wam zazdroszczę, że macie swoje skarby przy sobie. Ja też chcę
gratulacje dla dzielnej mamusi i ślicznej córeczki. mała super, no i taakie zdjęcie się udało zrobić :) pozdrowienia od cioć z forum :)
Odpowiedz
hejka
Tu mąż Truskawy :)
Dziś o godzinie 10:42 urodziła się Nasza córeczka :D:D:D:D
waży 3470g i ma 51cm długości
tu jest pierwsza fotka prosto z porodówki http://shah.republika.pl/roksana.jpg
Mamusia jak i córeczka czują sie wyśmienicie i przesyłają pozdrowienia :)
kaja napisał(a):meggiess napisał(a):zobaczymy, która pierwsza się rozsypie Wink
Stawam, że Ty będziesz pierwsze, ja jeszcze z tydzień chcę poczekać lol
(nie mogę dogadać się z moim synem kiedy on chce wyjść, a to on decyduje :D)
Z tydzień? Ja zakładam przeterminowanie ;( Ale zobaczymy.
dziuba napisał(a):
meggiess: uwierz mi, że jak się zacznie to nie będziesz miała najmniejszych wątpliwości, że to właśnie to.
Mam nadzieję ;)
Podobne tematy