• Gość odsłony: 1933

    Jeszcze tak niedawno

    No właśnie, jeszcze tak niedawno (a wydaje mi się że całe lata świetlne temu) w ogóle nie myślałam o dziecku w sowim życiu, tj. był jakiś plan bliżej nieokreślony i tyle... potem jak się już siedziała w brzuszku i lada chwila miała przyjść na świat ogarnęło mnie przerażenie - jak to wszystko ogarnę i w ogóle co to będzie... a teraz nie wyobrażam sobie już żeby jej nie było :)

    Zagmatwałam trochę chyba :) czy Wy też tak macie mamuśki

    Odpowiedzi (15)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-04-11, 02:25:19
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
joannao 2009-04-11 o godz. 02:25
0

Dziewczyny, jeśli znajdzie się dla dziecka dobrą opiekę, to z tymi obawami i zostawianiem dziecka kiedy idzie się do pracy nie jest tak źle. Ja też się tego okropnie bałam, zwłaszcza, że wydawało mi się, że robię wszystko najlepiej, pomoc teściowej czy mojej mamy nie do końca uważałam za pomoc, bo ciągle znajdowałam dowody na to, że one robią coś żle ....
:) (ale to chyba nrmalne zachowanie dla świeżych mamuś).
Miesiąc temu znalazłam nianię, wróciłam do pracy i wiem, że Julka jest szczęśliwa, dobrze się rozwija, czas spędzony z nianią jej służy (gdy byłam z nią w domu nie zawsze mogłam się z nią bawić (musiałam zrobić pranie, ugotować obiad itp.) a niania w 100 % poświęca jej swój czas !!! Zachwyca się nią jak ja :) rozmawia z nią, stymuluje jej rozwój ... A ja mogę znowu pracować i czuć się kobietą spełnioną (na wielu płaszczyznach) a nie tylko matką.

Nie martwcie się więc, wszystko będzie dobrze!!!

Odpowiedz
Gość 2009-04-10 o godz. 17:10
0

Agusiek napisał(a):ediee napisał(a):
I wprost nie wyobrażam sobie jak to bedzie, kiedy będę musiała go wkońcu zostawić i pójść do pracy...
To mnie przeraża
Mnie to czeka już niedługo, bo w październiku :(

na razie staram się o tym w ogóle nie myśleć, ale czas tak nieubłagalnie szybko leci...

Odpowiedz
Gość 2009-03-26 o godz. 03:16
0

mimina tysiące razy zadaję sobie to pytanie.... dlaczego nasze prorodzinne państwo funduje mi takie przyjemności :( i odpowiedzi znaleźć nie mogę :(

Odpowiedz
Gość 2009-03-26 o godz. 03:05
0

Dziewczyny jak Was czytam to z jednej strony łzy płyną po policzkach, z tej radości, szczęścia którego człwoiek doznaje....a zdrugiej strony scyzoryk mi się w kieszeni otwiera, bo w jakim my świecie żyjemy,zeby kilkumiesięczne dziecko zostawiać pod czyjąc opieką i pędzieć do pracy, niejednokrotnie po to by prawie całe zarobki oddać opiekunce. ALbo gdy młoda matka staje przed wyborem - opiekunka czy skromniejsze zycie.....no żesz kurna....dlaczego to akurat my nie możemy mieć równych szans jak matki poza granicami naszej Polski....Rodzi się we mnie ogromny bunt i milin pytań...dlazcego inni potrafią zapewnić płatny macierzynskie prze nawet 4 lata (jak np. w Czechach) a u nas z łaską sa 3 miesiące i plany jego przedłużenia o 2 tyg......no żenada. Dlaczego decydując sie na dziecko niejednokrotnie godzimy się już z tym, ze potem nie bedzie miejsca pracy dla nas....no pytam dlaczego?????? Dlaczego młode kobiety muszą przezywać to o czym Wy piszecie, rozterki związane z nawet kilkugodzinnym opuszczeniem małego dziecka?

Odpowiedz
Gość 2009-03-26 o godz. 03:02
0

kropka** napisał(a):Do pracy mam wrócić w styczniu... na razie odpycham ten temat od siebie, bo na samą myśl... ech :(
Chyba czały czas łudzę się, że stanie się cud i bedę mogła zajmować się małą dużo, dużo dłużej...
Naiwna ja
Ja wczoraj byłam w pracy na rozmowie odnośnie mojego powrotu do pracy... z tym że ja wracam w grudniu już........

Odpowiedz
Reklama
mez 2009-03-26 o godz. 02:59
0

Cieszcie się teraz póki jest na to czas i wiek dziecka jest odpowiedni. Zapewniam Was, że za 6 - 7 lat już nie będzie tak kolorowo. Szlag człowieka trafia jak mówi do dziecka zrób to czy tamto a słyszysz w dpowiedzi Nie - Dlaczego - Bo nie chce mi się. I co wtedy jak zareagować. Ale niestety takie jest dzisiejsze społeczeństwo, podwórko - szkoła itd. Naprawdę teraz jest czas aby się cieszyć i trzeba z tego korzystać.

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 14:19
0

Marysiek jest zaplanowanym i wyczekanym dzieckiem, a mimo tego miałam w trakcie ciąży niejedną chwilę zwątpienia. Od: czy będę dobrą mamą, czy będę potrafiła wychować ją na dobrego człowieka? Po: jak ja sobie poradzę skoro ja w życiu niemowlaka na rękach nie miałam! lol

A teraz jest cudnie, teraz lepiej być już nie może :love:

Do pracy mam wrócić w styczniu... na razie odpycham ten temat od siebie, bo na samą myśl... ech :(
Chyba czały czas łudzę się, że stanie się cud i bedę mogła zajmować się małą dużo, dużo dłużej...
Naiwna ja

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 11:08
0

MOja Domka jutro kończy rok... w zeszłym roku, dokładnie o tej porze byłam na wizycie u lekarza, na której wyznaczył mi termin cc... Dominika jednak zadecydowała sama i tej samej nocy odeszły mi wody...
Pamiętam jak dziś nocną jazdę do szpitala i słowa mojego męża, że mnie zbadają i wrócimy do domu ... nawet torby nie chciał brać :)

Mam wrazenie, że Domcia była z nami ZAWSZE!!! to jest nie do pojęcia, nie pamiętam jak jej nie było ;)

Do pracy wróciłam kiedy córcia miała 6,5 miesiąca, na szczęście poukładałam tak harmonogram, że zajęcia prowadziłam przez 3 dni, od 8 do 15 lub 13. W tym czasie Dominika była pod opieką mojej mamy i na zmianę niani. Nie wyobrażałam sobie powrotu do pracy, skupienia sie na tym co robię... Poszło lepiej niż myslałam, a domcia z nianią mają super kontakt (jestem czasami zazdrosna, ale wiem, że to lepiej, niż gdybym miała zostawić płaczące dziecko i wyjśc z domu, tego sobie nie mogę wyobrazić.) W tej chwili ciocia renatka przychodzi raz w tygodniu, zeby Domcia jej nie zapomniała, pierwsze chwile obserwuje Renię z rezerwą, ale dośc szybko sie przestawia i zaczyna wariować :)

Odpowiedz
fjona 2009-03-25 o godz. 09:32
0

rzeczywiescie, czas pedzi nieublaganie. za 2 dni macius bedzie mial juz 5 miesiecy, a jeszcze niedawno bylam przerazona czy sobie ze wszystkim poradze.
a dzis... pierwszy dzien w pracy. na szczescie tylko 5 h!

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 06:14
0

ediee ja Olcię będę musiała oddać do żłobka :( moja mama nie żyje, a teściowej nawet gdyby chciała chyba nie dałabym Oli pod opiekę (po jej ostatnich zagraniach nie mam w ogóle do niej zaufania). No a na opiekunkę mnie nie stać :( a pracować muszę....

Liberku medycyna działa cuda, poza tym z tego co pisałaś Julka ma wadę tylko jednego uszka

Odpowiedz
Reklama
WhiteRabbit 2009-03-25 o godz. 05:22
0

ediee napisał(a):(...)
Jak pozwolić, zeby przez te 8 godzin dziennie maluch przebywał z kimś innym? Nawet z moją mamą, którą kocham i wiem, ze dobrze się nim zajmie, ale jak-przeraża mnie, ze mogę byc tak zazdrosna :(

(...)
ediee, Agusiek, nie jest tak źle :)
Dla mnie straszne były pierwsze dwa tygodnie. Byłam okropnie zazdrosna. Kiedy przychodziłam do domu, non stop nosiłam Filipa, głaskałam, całowałam, wąchałam ;) Ale teraz wiem, że mimo iż nie spędzam z nim dużo czasu, on nadal wie, że jestem mamą, że to ja go kocham bardziej niż inni. Już nie jestem zazdrosna. On i tak wie, czuje i kocha mnie najbardziej :)

W czerwcu zeszłego roku zrobiłam test ciążowy, który pokazał dwie kreski. Ale się popłakałam :D Ze szczęścia, ze strachu (byłam przerażona, a jakże ;)). Od tamtej pory całe moje życie się zmieniło - na lepsze. Minął ponad rok... A wszystko jest takie ekstremalnie inne. I ja, i mąż, i wszystko wokół. A to tylko rok.
Czasem mam wrażenie, że poprzednie lata były takie puste. Jakbym ciągle na coś czekała. Teraz wiem, że czekałam na mojego małego mężczyznę ;)

I choć nie zawsze jest różowo, i choć mam pełno obaw (czy dobrze go wychowam, czy będzie dobrym i mądrym człowiekiem, czy sobie z tym poradzę), to wiem, że Filip jest "tym", na co czekałam :)

Liberku... :usciski:
Najważniejsze, że kochacie Julcię. Miłość potrafi zdziałać cuda, choć to bardzo banalne stwierdzenie, ale bardzo prawdziwe!

Odpowiedz
Liberales 2009-03-25 o godz. 04:56
0

My długo staraliśmy się o Julkę, ale to nie zmienia faktu ze też poczułam przerażenie kiedy w końcu udało się lol

A chyba najbardziej czułam strach kiedy Julka postanowiła wcześniej wyjść na świat.....było to dla mnie zaskoczenie niesamowite i prawde mówiąc czułam się jak w filmie albo śnie.

Teraz jako tako radzę sobie z opieką i pielęgnacją Julki...nie wiem czy emocjonalnie dale jej wszystko Ale przeraża mnie wada Julki....i że nie będę potrafiła sobie z tym poradzić...że nie będe umiała ją obronić przed nietolerancyjnym otoczeniem :(

Odpowiedz
ediee 2009-03-25 o godz. 04:30
0

Agusiek napisał(a):ediee napisał(a):
I wprost nie wyobrażam sobie jak to bedzie, kiedy będę musiała go wkońcu zostawić i pójść do pracy...
To mnie przeraża
no właśnie!
ja z jednej strony bardzo chcę pracować, bo mam niedosyt-zdążyłam tylko odbyć staż i chwilkę popracować, ale w trakcie ciąży zrobiłam dodatkowo podyplomówkę z oligo i bardzo, bardzo mocno palę się do pracy...ale

Jak nagle zrezygnować z tego co się miało przez ostatnie kilka miesięcy?Z tego całego rytuału, bycia z dzieckiem 24h/dobę? Że dzięki temu zna się każdy ruch, gest, minkę? Że jak nikt inny na sie potrzeby i charakterek dziecka? Wie, w jaki sposób pogłaskać po główce by się uspokoiło, zasneło...?
Jak pozwolić, zeby przez te 8 godzin dziennie maluch przebywał z kimś innym? Nawet z moją mamą, którą kocham i wiem, ze dobrze się nim zajmie, ale jak-przeraża mnie, ze mogę byc tak zazdrosna :(

Moja teściowa, której teraz mój synek jest oczkiem w głowie, jeszcze w rakcie ciąży namawiała mnie abym od września szła do pracy, którą zresztą miała mi pomoc znaleźć . Taka już uroda pracy w szkole-Od września. Powiedziałam jej wtedy, ze jeśli podejmę pracę to nie wcześniej niż w grudniu /styczniu. Aż mnie ciarki przechodzą jak pomyślę, ze mogłabym już za 4 tygodnie go zostawić

Odpowiedz
Gość 2009-03-25 o godz. 04:12
0

ediee napisał(a):
I wprost nie wyobrażam sobie jak to bedzie, kiedy będę musiała go wkońcu zostawić i pójść do pracy...
To mnie przeraża

Odpowiedz
ediee 2009-03-25 o godz. 04:11
0

Dosłownie z ust mi temat wyjęłaś ;)
My chociaż chieliśmy już mieć dziecko...rozpoczęliśmy starania...raz się nie udało, drugi, a potem przyszło antybiotykobranie i stwierdziliśmy ,że na razie dajemy spokój...na kilka miesięcy. Był Ślub, były plany pordóży, może wyprowadzki do Wrocka lub Poznania, otwartuy horyzont w sferze szukania pracy tuż po studiach, wyjazdu za granicę przynajmniej na rok...

I tu nagle pojawiy się dwie kreseczki, potem brzuś i wkońc u Antek :love:
I chociaż w czasie leżenia w szpitau podczas ciązy, czy poźniejszego leżanie w domy myślałam sobie czasem już na granicy wytrzymałości po co mi to było?...to

Teraz nie wyobrażam sobie życia bez mojego synka. Bez tych spojrzeń mojego męża, który z dumą pokazuje Antka, kładzie się koło niego choćna te 2 minutki przed wyjściem do pracy i przytula, całuje :D
I wprost nie wyobrażam sobie jak to bedzie, kiedy będę musiała go wkońcu zostawić i pójść do pracy...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie