-
Pucka odsłony: 4374
Odszedł mój Tata [*]
W ubiegłym tygodniu odszedł mój Tata.
Umarł nagle i niespodziewanie.
We środę był pogrzeb.
Wciąż nie dociera to do mnie. Łudzę, się że to tylko zły sen. Przyjadę do rodzinnego domu i On tam będzie, i będzie jak zawsze...
Ale nie będzie...
Boże, jak to boli...
Pucka :usciski: powiem tylko ze musi byc dobrze !!!!
OdpowiedzPucka, trzymaj się, na pewno wszystko będzie dobrze z twoim teściem.
Odpowiedzbardzo mi przykro...... napewno nie jedna osoba juz ci mowila ze czas goji rany..... niegdy niewierzylam w to bo niby jak by mial mi zagojic rane ktora jest taka gleboka bol jaki mialam po stracie taty byl nie do pokonania nie umialam rozmawiac z nikim bo nikt tego nie rozumial nikt nie czul tego co ja w tej chwili czulam twalo to bardzo dlugo bo trzy lata zanim sie pogodzilam ze taty juz z nami nie bedzie ale gleboko w sercu wciaz czuje jego obecnosc i to mi pomaga pomaga mi to ze wiem ze on juz niecierpi nic go nieboli....... moze moj bol byl taki wielki bo mialam wyrzuty tak bardzo chcialam mu powiedziec ze go kocham!!! niezdazylam i to bylo wlasnie to dlatego dzisiaj wiem ze trzeba wykorzystac kazda chwile bo moze byc za pozno ale wiem ze moj tata wiedzial o tym ze go bardzo kochalam i nadal kocham tak samo jak on moze nie zawsze mowilismy sobie to ale w naszych oczach bylo to widac.... zycze ci zeby twoj czas szybko zagojil ta rane po stracie taty i ciesz sie kazda chwila spedzona z bliskimi bo sami niewiemy kiedy moze byc ta ostatnia chwila.......przepraszam ze sie rozpisalam czas naprawde leczy rany nawet jak to jest dosc gleboka rana
Odpowiedz
Serdecznie ci współczję bo wiem co czujesz.
1,5 roku temu pożegnałam mamę i do dziś jak jade do domu to wydaje mi sie ze za chwilę wejdzie przez do pokoju usiądzie i będzie tak jak zawsze.
Pamietaj jednak ze jakkolwiek banalnie to zabrzmi czas leczy rany.
bardzo Ci wspólczuję ['] i nie wiem co powiedzieć w takiej chwili...
Odpowiedz
[']
Bardzo mi przykro... Nie potrafię sobie wyobrazic co teraz przeżywasz...
Pucka, tak bardzo mi przykro
nawet nie mogę sobie wyobrazic Waszego bólu i pustki...
pomyślę o Twoim tacie w modlitwie...
[']['][']
Fonia - dzięki...
Tak właśnie robię - bardzo dużo rozmawiam, zarówno z Mamą, jak z innymi. Tak, zgadzam się z Tobą - mnie to bardzo pomaga. Mamie chyba też. Czasem sobie popłakujemy.
Dzisiaj byłyśmy na cmentarzu i ku mojemu zaskoczeniu, było spokojnie... Może byłyśmy już zbyt zmęczone, by znowu płakać.
Wiem- trzeba żyć dalej, życie toczy się dalej. To z pewnością nie są puste frazesy, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić tego życia bez Taty.
Staram się przypominać sobie te dobre chwile, ale jest ciężko. Bo wciąż mam przed oczami tylko te ostatnie , spędzone z Tatą, chwile. Widzę, jak biedniusi leży w szpitalu, przypominam sobie te ostatnie wypowiedziane słowa. Wtedy nie wiedziałam, że są ostatnie...
Tyle jeszcze miało się wydarzyć, tyle miał przeżyć. I co, to już koniec?
Nie mogę się z tym pogodzić. Nie mogę tego pojąć.
Nie pozna swoich wnuków, nie będzie leniuchował na emeryturze, nie kupi wymarzonego auta, nigdy już nie pójdzie ze mną na rower... Nigdy, nigdy, nigdy. A ja go przecież tak kochałam. I nie wiem, czy On to wiedział. I żal mi tych wszystkich chwil, które jeszcze były przed nami.
Żal mi Mamy, która choć ma mnie, czuje się bardzo osamotniona. I tak jest dzielna.
Po prostu to wszystko jest bez sensu.
Kochane Dziewczyny - b. dziękuję za te wszystkie słowa wsparcia; nawet nie wiecie, jakie to pomocne, podtrzymujące na duchu.
Bardzo mi przykro, mocno Cię przytulam :usciski:
Każda strata boli, ale z nagłym odejściem najtrudniej się pogodzić. Bądź dzielna. Czas, rozmowy, obecność bliskich są Ci teraz bardzo potrzebne. Trzymaj się dzielnie.
Pucka, rozmawiaj z mamą o tym smutnym zdarzeniu,
ale równocześnie wracaj do tych przyjamnych chwil
sama wiem, że najgorzej jest tłumić w sobie emocje
mnie bardzo pomagało jak mogłam się wygadać,
dla mnie było to konieczne, nie mogłam udawać,że nic się nie stało
Trzeba sobie pozwolić na żałobę, na smutek, na bliskość z innymi
trzymaj się dzielnie
Pucka musisz być teraz bardzo silna i wspierać Swoją Mamę
Czas pomaga, uwież...
A odpowiedzi na pytanie czemu nie ma, niestety
Dziękuję za te wszystkie słowa współczucia...
Chce mi się wyć i krzyczeć. Wciąż nie mogę tego pojąć, że tak nagle, że już Go nie ma.
Ja nigdy nie byłam "córeczką tatusia"; mieliśmy podobne charaktery, więc czesto dochodziło do spięć. Niejedną łzę wylałam.Ale zawsze wiedziałam, że Go kocham. Nie sądziłam jednak, że tak bardzo i że pustka po Nim będzie tak ogromna.
W szpitalu znalazł się nagle. Siedziałam przy nim od rana do wieczora, trzymając go za rękę. Mimo, że to erka, personel mnie nie wyganiał.
Tata głównie spał, albo tracił przytomność, ale nawet wtedy, gdy mówiłam "Tatuś, ściśnij moją rękę" On to robił. Tak mocno. A gdy się budził, to ledwo ledwo mógł mówić, a jednak... Zapytałam Go: " Tatuś, za kilka dni Mundial - musisz wyzdrowieć i wyzdrowiejesz, prawda?" A On odpowiedział: "Pewnie, że tak". A później mi obiecał, że wkrótce pójdziemy razem na rower - jak za starych dobrych czasów.
I powiedziałam Mu jeszcze, że bardzo Go kocham i zapytałam, czy On mnie też i On powiedział,że tak. I to było po raz pierwszy i ostatni, bo mój Tata nigdy nie był zbyt wylewny.
Gdy drugiego wieczora wracałyśmy z Mamą do domu, planowałyśmy już z Mamą remont łazienki, bo wiedziałyśmy, że Tata na początku będzie miał częściowy niedowład (nawet nie paraliż) jednej strony ciała, więc żeby Mu było łatwiej.
Tata przed naszym wyjściem powiedział, że posłuchałby Paula Mc Cartneya - był melomanem, znawcą i wielbicielem muzyki rockowej lat 60 i 70 - tych. Więc mój mąż ściągnął mp3 z Paulem Mc Cartneyem i mieliśmy następnego dnia włożyć Tacie słuchawkę do ucha.
Ale już nie zdążyliśmy.
Wiele rzeczy nie zdążyło się wydarzyć...
I jak tu żyć?
Moja Mama jest w strasznym dołku. Nie może się pozbierać. Nadrabia miną, ale ja wiem swoje. I to dobija mnie jeszcze bardziej. Wiem, że musimy być silne, trzymać się razem i choć okazuję Jej maksimum uwagi, codziennie u Niej jestem i robię wszystko, by nie siedziała bezczynnie, to jest tragicznie.
Ostatniej nocy śniły mi się jakieś koszmary, po raz pierwszy w życiu; zaczęłam tak krzyczeć przez sen, że mój mąż był po prostu przerażony i w ogóle nie mógł mnie dobudzić.
Dlaczego mój Tata odszedł? Dlaczego nie miał wystarczająco dużo sił, by z nami zostać. Dlaczego?
Wiem, że nikt mi na to nie odpowie, ale nie mogę przestać zadawać tych pytań bez odpowiedzi.
Tak bardzo Go kochałam i tak tęsknię.
Jutro, po raz pierwszy od pogrzebu, jedziemy z Mamą na cmentarz.
Pucka łaczę się w bólu, bo niestety znam tą sytuację z autopsji :(
bardzo, ale to bardzo Wam współczuję :(
\*/
Pucka wyrazy współczucia :goodman:
Trzymaj się dzielnie, i pielęgnuj wspomnienia Taty, te nie przeminą...
Pucka, doskonale wiem, co czujesz - mój tata też nas opuścił nagle 31 grudnia... Nie powiem, że będzie łatwo... Np ostatnio zupełnie nie mogę sobie uświadomić, że tata nie może oglądać Mistrzostw...
Bardzo mocno Cię ściskam! :goodman:
:(
Szczere wyrazy współczucia, również wspomnę w modlitwie o Twoim Tacie i Twojej opuszczonej rodzince. Trzymaj się.
Podobne tematy