• Loxia odsłony: 1612

    Historia wywiadu z Prezydentem RP

    Historia rozmowy, której nie będzie

    W dzisiejszym numerze "Rzeczpospolitej" miał się ukazać wywiad, jakiego udzielił nam prezydent Lech Kaczyński. Tekst jednak się nie ukaże. Czytelnikom i opinii publicznej jesteśmy więc winni kilka zdań wyjaśnienia.

    Do Pałacu Prezydenckiego zostaliśmy zaproszeni 4 kwietnia. Właśnie minęło sto dni prezydentury Lecha Kaczyńskiego. 3 kwietnia do redaktora naczelnego Grzegorza Gaudena zadzwonił rzecznik prezydenta Maciej Łopiński w sprawie wywiadu, o który prosiliśmy w grudniu ubiegłego roku.

    Rozmowa z prezydentem, którą przeprowadził Grzegorz Gauden oraz dziennikarze działu krajowego Małgorzata Subotić oraz Piotr Śmiłowicz, trwała rekordowo długo, ponad dwie i pół godziny - obsłudze prasowej prezydenta skończyła się nawet kaseta magnetofonowa i znacznej części rozmowy urzędnicy nie zarejestrowali.

    Ponieważ rozmowa miała miejsce w gorących dniach, gdy coraz głośniej mówiło się o możliwej koalicji PiS i Samoobrony, poprosiliśmy prezydenta o zgodę na opublikowanie fragmentu rozmowy już następnego dnia. Komentarz Lecha Kaczyńskiego do aktualnych wydarzeń politycznych byłby formą zaanonsowania wywiadu, który - jak się spodziewaliśmy - opublikujemy w ciągu kilku następnych dni.

    Prezydent wyraził zgodę na taki scenariusz, mieliśmy jedynie autoryzować treść fragmentu rozmowy. Niestety, dosłownie kilka minut przed wysłaniem gazety do drukarni Pałac Prezydencki wycofał zgodę na publikację. - Pan prezydent doszedł jednak do wniosku, że publikowanie tego fragmentu rozmowy, bez kontekstu całości, nie będzie dobre. Dlatego nie życzy sobie, by fragment w ogóle się ukazał - mówił pracownik biura prasowego.

    Po dwóch dniach pracy nad obszernym materiałem, gdy tylko prezydent wrócił z podróży do Iraku, wysłaliśmy do Pałacu tekst całej rozmowy z prośbą o autoryzację.

    Dotychczasowe doświadczenia z publikowaniem wywiadów z najważniejszymi politykami pozwalały sądzić, że tekst wywiadu otrzymamy po dwóch, trzech dniach. Stało się jednak inaczej.

    Przez prawie trzy tygodnie niemal codziennie dzwoniliśmy do rzecznika
    prezydenta i biura prasowego, aby dowiedzieć się, kiedy dostaniemy
    autoryzację tekstu. Odpowiedzi stawały się coraz bardziej wymijające, w
    ostatni poniedziałek zadzwoniliśmy więc do ministra Łopińskiego.

    Powiadomiliśmy go, że decydujemy się na napisanie tekstu o tym, jak robiliśmy wywiad z głową państwa. Minister prosił, byśmy wstrzymali tekst i obiecał, że następnego dnia otrzymamy autoryzowany wywiad. Tak się rzeczywiście stało.

    Jest to jednak zupełnie inny wywiad niż ten, który wysłaliśmy do autoryzacji. Inna jest kolejność pytań. W trakcie autoryzacji dokonano ingerencji w ich treść. Niektóre skreślono w ogóle, inne znacząco przeredagowano. Zmieniona jest struktura rozmowy. Odpowiedzi na niektóre pytania są tak rozszerzone, że stają się w zasadzie monologami.

    Prawo do autoryzacji nie oznacza prawa do tak daleko posuniętych zmian. Wywiad, który otrzymaliśmy z Pałacu Prezydenckiego, nie jest wywiadem, pod którym mogłyby się podpisać osoby, które go przeprowadziły. To produkt Kancelarii Prezydenta.

    Dlatego podjęliśmy decyzję o nieopublikowaniu wywiadu z prezydentem.

    Lech Kaczyński prawie nie udziela wywiadów prasowych. To jego wybór. Trudny do zrozumienia przez wyborców i polityków

    Odpowiedzi (8)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-01-07, 07:50:51
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-01-07 o godz. 07:50
0

Przerażająca wizja przyszłości się kroi (czasem aż chcę się uszczypnąć żeby sie obudzić)

Odpowiedz
ediee 2009-01-07 o godz. 05:21
0

Reprezentant qtwa Narodu
brak słów...

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 04:18
0

to po pierwsze
a po drugie-słyszałyście o tym- tu podwójny szok

zawww.onet.pl

Internauta z Elbląga represjonowany za słowo
Donald Tusk powiedział, że internauta z Elbląga - który rozesłał e-mailem zestaw fotomontaży przedstawiających polityków, w tym także urzędującego prezydenta i jego żonę - jest "pierwszą osobą w tym sezonie politycznym represjonowaną za słowo".
"Dziś prokurator wszczyna postępowanie wobec osoby, która pozwala sobie na uśmiech z polityków, na »drwiący uśmiech« z prezydenta. To oznacza, że weszliśmy - niestety - w nowy etap budowy IV RP, w której limitowana będzie wolność słowa, w zależności od tego, czy to słowo odpowiada rządowi" - powiedział Tusk na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie.

Lider PO poinformował, że "wysyła" w tej sprawie list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dodał też, że skontaktował się z internautą z Elbląga. "Zaoferowaliśmy pomoc prawną i finansową, w przypadku gdyby proces wobec internauty został rzeczywiście wszczęty " - zaznaczył Tusk.
Prokuratura Rejonowa w Elblągu prawdopodobnie umorzy postępowanie w sprawie zawiadomienia o znieważeniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez internautę z Elbląga.

Organa ścigania zainteresował sprawą wrocławianin, który pocztą elektroniczną otrzymał zestaw fotomontaży przedstawiających polityków, w tym także urzędującego prezydenta i jego żonę.

Rzeczniczka elbląskiej prokuratury Jolanta Rudzińska powiedziała we wtorek PAP, że w tej sprawie zostały wykonane już wszystkie niezbędne czynności i do końca tego tygodnia zapadnie decyzja - najprawdopodobniej o umorzeniu postępowania.

Prokurator Rudzińska zaznaczyła, że zasady wolności słowa i demokracji wymagają akceptowania czasem nawet niesmacznych żartów, również gdy dotyczy to osób sprawujących władzę w państwie.

"Bierzemy pod uwagę to, że osoby publiczne muszą się godzić nawet na niezbyt smaczne dowcipy i ostrą satyrę. Prokuratura nie będzie traktowała takich przypadków jako znieważających" - dodała Rudzińska.

Dotychczas śledczy przesłuchali 50-letniego Aleksandra A., który rozesłał e-maile, a także przeszukali jego mieszkanie, ponieważ na jednym ze zdjęć internauta pozował z "przedmiotem przypominającym broń palną", która okazała się jednak pistoletem hukowym, niewymagającym posiadania pozwolenia.

Fotomontaże rozesłane przez mężczyznę są dostępne na popularnych portalach rozrywkowych.

Obrazy pokazują czołowych polskich polityków, żonę prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a także redaktora naczelnego Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka.

Część z nich przedstawia działaczy PiS oraz samych braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich, których twarze wmontowano w postacie aniołków z obrazu Rafaela.

Bracia Kaczyńscy widnieją także na zdjęciu w habitach zakonnic. Wśród fotomontaży jest też zdjęcie dwóch kaczek zanurzających głowy w wodzie, opatrzone napisem: "A teraz kochani wyborcy... pocałujcie nas w kupry". W korespondencji było zamieszczone również zdjęcie opakowania papieru toaletowego o nazwie "Kaczory".

biję się w moja pierś- parę razy zdarzyło mi się też cosik powysyłać
i śmieję się z władzy na Dziennikach
po weekendzie idę na policję -dobrowolnie się zgłoszę-może wtedy kara będzie mniej surowsza ( liczę na kamieniołomy, a nie na dożywocie)

Odpowiedz
Nezi 2009-01-07 o godz. 03:10
0

Żenujące

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 03:05
0

niestety takie tematy nadają się jedynie na pomyje trudno mi w kulturalny i na poziomie sposób wyrazić swoje rozszalałe myśli

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-01-07 o godz. 02:59
0

tia ...
nawet nie czuję się zaskoczona

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 02:59
0

dlaczego prezydent nie udziela wywiadów? To bardzo proste. Udzielając wywiadu trzeba umieć powiedzieć coś sensownego a nie tylko przeczytać z kartki to co doradca napisze

Poważnie to jestem coraz bardziej przerażona. Właśnie wzieliśmy kredyt hipoteczny na 30 lat. A teraz to już sama nie wiem jak długo da się du jeszcze w miarę normalnie życ :(

Odpowiedz
Gość 2009-01-07 o godz. 01:43
0

Czemu mnie to nie dziwi

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie