-
tigerino odsłony: 5238
Wątek wsparcia dla tych którym sie nie udało.
Nie wiem czy mogę założyć taki wątek ale mam dzisiaj doła a małżon w pracy i tak sama siedzę i.............. .Myślałam że sobie poradziłam po zabiegu i stracie maleństwa .
Przeciez to już ponad 3tyg.mineły.I myślałam że jest dobrze.ALe znów śnilo mi sie że poroniłam.Ze powtórzyło sie wszystko.Boje sie co bedzie kiedyś jak zaczne starania czy sie uda.
Czasami myśle że to byl by już ten tydzień,ciekawe jakby wyglądało maleństwo na usg.
Mam żal że od samego początku nie mogłam cieszyć sie że jestem w ciąży.Tylko złe wieśći .I że moje starania nic nie dały.
Bardzo pragneliśmy tego dziecka.
Wiecie co dziewczyny kiedyś myślałam że jak usłysze że ktoś z moich bliskich jest w ciązy to nie dam rady.
A tu życie mnie zaskoczyło,Ide do przodu staram sie nie oglądac wstęcz i Podczytując wątek "jestem w ciaży"potrafie pogratulowac i nie smucić sie . Tylko cieszyć że świat biegnie dalej ze innym sie udaje i że ja kiedyś też jeszcze raz bedę mogła napisac "jestem w ciaży".
Mysle o tym i czekam kiedy bede mogła zacząć.Ale jeszcze trochę odczekam,choć mąz ostatnio chyba sie nakrecił i żartuje zachowujesz sie jak wtedy gdy byłas w ciazy czyżby i :) uśmiecha sie.Staram sie mu tłumaczyc ze szanse są nikłe wręcz zerowe i że nic nie czuje a wtedy bylo inaczej.I teraz to on sie nakrecił .
Zaczekamy na nasz czas.
Tez jeste ciekawa kiedy moj organizm sie ureguluje i..........bedzie tak jak kiedyś.Zobaczymy za ile dni przylezie @.Juz trzecia od zabiegu.
A tak wogule czuje ze żyje i.......jest tak jak dawniej a nawet bardziej tryskam optymizmem.
I dzisiaj robimy kulig dla nas rodziny i sąsiadów.Dużo nas bedzie a śniegu napewno wystrarczy.Juz nie moge sie doczekac.Milego zakończenie starego roku i pożegnanie nowego.A wieczorkiem romantyczna kolacja i wypad do kuzynow.
Dobrze zapowiada sie nowy rok.
minęło mi dzisiaj 45 dni od zabiegu i nadal nie mam @ chciałabym aby mi organizm wrócił do normy... z drugiej strony chęć bycia w ciąży mi przechodzi.. święta i sylwester w górach... totalny luz który byłby niemożliwy gdybym była w ciąży czy miała dziecko.. a tak interesuje mnie tylko ja i mój mąż i nasze przyejemności... mimo wszystko jestem straszna egoistka... i tak mnie korci aby poczekać trochę z dzieckiem... taraz mam najpiękniejszy okres w życiu.. mieszkanie kupione i jest prakatycznie urządzone obyło się bez kredytów... mąż nieźle zarabia i możemy nareszcie spełniać swoje marzenia i zachcianki... ale ta cholerna 30-tka na karku tylko. :x
Odpowiedz
Wiecie co powiem wam dziewczyny,chciałabym juz sprubować,ale wiem że dopiero mineły 2,5 miesiąca od zabiegu ale nie ogladam wstecz,bo tłumacze sobie że każdej moglo to sie przydarzyć i czesto zdarza sie to przy pierwszej ciąży.
I z dwa razy poszliśmy z mężem na żywioł ,Nie wiem czy nie bede żałowąc ale moim zdaniem nie mam dni płodnym.Tak wnioskuje z obserwacji.Ale wiem że los lubi płatać figle.
Ale nie chce nic planować.Co Bóg zaplanował dla nas tak bedzie.Boje sie że to za wcześnie .Tylko dziwi mnie że jeden lekarz mówi 3 miesiące drugi 5-6 miesiecy.Bo nie wiem czy te pół roku wytrzymam.Podczytywałam troche na innym forum i lekarz który sie tam wypowiedział ,stwierdził że mówią tak bo tak bylo napisane w książkach z których sie uczyli.
Ale z drugiej strony tłumacze sobie że im dłużej zaczekam to może lepiej mój organizm przyjmie ciąże.
Więc chyba bedę uważać podczas :sex: .
Ostatnio wszystko przyjmuje bardzo optymistycznie,bo raz to nie znaczy ciągle i wierze że drugi raz to samo mnie nie spodka.
Choć chiałabym byc w ciąży
Ja staram się nastawiać optymistycznie do Nowego Roku, w tym starym spotkało mnie tyle złych rzeczy, że wierze w to, iż może być tylko lepiej!!!!! :) :) :)
Wszystkim Wam życzę takiego samego podejścia do życia, co mnie, myślcie dziewczyny pozytywnie!!!!!!
Pozdrawiam serdecznie i ściskam Was!!! :D
Dziewczynki i aj sie do was dolanaczam nie powtarzam tutaj tego co juz pisalam w watku o staraniach sie bo nie ma to sensu ale mozecie byc pewne ze wiem co czujecie i trzymam za was kciuki w tej walce i wierze ze wam sie uda i ze w 2006 roku bedziecie szczesliwymi rodzicami :) i ze ja tez bede szczesliwa mamusia :) buziaczki dla was
Odpowiedz
A mnie dopada coraz cześciej mysl że chciałabym byc w ciąży.Ze mogłabym i chciała.Ale wiem że jeszcze troszkę musze odczekac aby wszytsko było dobrze.Mysle że nowy rok bedzie szcześliwszy i że duzo dobrych rzeczy i wydarzeń mnie w nim spodka.
I już tego 2006roku nie moge sie doczekać.
a nam którym sie nie udało życze abyś nie wracała tak czesto do smutnych wydarzeń tego roku.Abyśmy sprubowały vześciej sie uśmiechac i myśleć o tym co bedzie a nie o tym co było.
Dzięki dziewczyny dzisiaj mi już lepiej.Po prostu wczoraj dopadla mnie nostalgia.Wiem muszę życ do przodu.I może przyszłe świeta bedą szcześliwsze Wiec oczekuje nowego roku z wytesknieniem.
A ja elek jestem dobrej mysli co do ciebie,bo przecież sama pisałaś że stan twoich jajników poprawił się.I zobaczysz uda się.
tigerino, elek - ściskam Was kochane :)
Wierze, że przyszle świeta będą dla Was obu weselsze.
PS Czy nei chiałybyście z tym wątkiem przenieść się do nowego DZIAŁU?- przejezyczylam sie...juz poprawilam ;)
A ja dzisiaj miałam małą chwilę zwątpienia.Bo pomyslałam o tym że ta gwiazdka nie bedzie taka jaką sobie jeszcze w wrześniu czy na początku pażdziernika wyobrażałam.Myslałam że bedzie radosna że w trójkę z maleństwem bedzie nam raźniej i że bede juz zaokrągląda i że już nie długo bedziemy w trójke anie my w dwójkę.Aż łezki mi poleciały ale to chyba przez to że jutro mijają 2 miesiace od zabiegu,i przypomniałam sobie moje usg i bijace serduszko :( :( :( :( .
Wspomnienia wracaja i pewnie beda wracać a jutro wstanie lepszy dzień,mam nadzieje.
I może następna gwiazdka bedzie taka jak sobie wyobrażałam.
Bo tej co ma nadejsc boje sie trochę że przy łamaniu opłatka ktoś może życzyć mi gromatki dzieci.Bo to może mnie zaboleć ,bo przecież byłam w ciązy i nie udalo mi się.
Nie chce użalać sie nad soba i staram sie trzymac ,ale mysli czasami powracaja ............
:( Ale wiem że kiedyś uda mi się.
lekarz do d...
zbadała mnie i stwierdział że wszystko ok nie chciała dać skierowania na USG transwaginalne i musiałam wymusić na niej... :| na moje sugestie że chce zrobic badania hormonalne to stwierdziła że po co w końcu zaszam w ciążę... ale jak bardzo chce to gdzieś za 2-3 cykle mam przyjść to da mi skierowania...
a najlepsze to było to że po stwierdzenie że przez pół roku nie powinnam zajść w ciążę to czy nie chcę tabletek myślałam że ja uduszę... wrr....
Idę w środę na USG, w przyszłym tygodniu idę do następnego ginekologa-endokrynologa... a ja mi ta nie odpowiadać będzie to mam wizytę do swojego starego lekarza na 10.01 tylko ona jest strasznie oblegana i ma terminy zapisów na prawie 2 m-ce.. :(
Jestem juz po w i nie żałuje że poszłam do innego gin.a raczej pani ginekolog.słyszałam o niej wiele dobrego.I.......zaskoczyłam sie mile.Nigdzie się nie spieszyła,porozmawiałyśmy i....dała mi dużo ciepła i zrozumienia.
Powiedziała że o to co sie stało mam nie obwiniac siebie,bo to nie moja wina ,nie jest to wina mojego organizmu.Tylko tkanki plodu nie rozwijały się.
Powiedziała również że to sie zdarza i to często.
Mamy odczekać 6 miesiecy i" do działania"A nawet przy 5 miesiącach daje nam takie małe zielone światło.
Jestem zadowolona.
Powodzenia Elek jutro.
Jutro moja wizyta kontrolna po zabiegu.Nie ide do gin,który prowadził mnie podczas ciązy,bo jakoś mam żal doniego o oschłość i jego gabinet nie kojaży mi sie miło,bo z samymi złymi wiadomościami od niego wychodziłam.
Idę do kobiety,i mam nadzieje że bede mogła z nią porozmawiać.O tym co sie stało i bedzie.
Elek nie możesz byc na siebie zła że żle sie czujesz to nie twoja wina.
Mam nadzieje że miną tobie te dolegliwości a może twój organizm ineczej zareagował na igerecje lekarzy.
Życzę ci aby w czwartek wszystko sie u ciebie wyjaśnilo oczywiście pozytywnie.
Trzymaj sie dzielnie. :usciski:
Dzisiaj spotkałam koleżankę która jest na tym samym etapię ciąży co ja bym była,i...........powiedziała że bedzie miała drugiego chłopca.I może nutka smutku przepłyneła przeze mnie ale wiem że nic juz nie zmienie tak mialo być.
i że kiedyś też powiem wiem jekiej płci jest maleństwo we mnie.
Widze duzy postem u mnie,ku ...........przyszłości.
A do koleżanki nie mam zalu że jej sie udało a mi nie.
Jestem dumna ze nie popłakałam się.
Wiecie co dziewczyny,dzisiaj znalazłam czas na komputerek ,ja mam wolne mąż w pracy jedzonko na jutro wyszykowane moge gościa przyjąć i.......zajżałam na wątek majówek ciążowych .Chciałam zobaczyć co by sie u mnie działo.I nie wiem czy to ten kieliszek wina wpłynął na mnie czy mysli ale zrobiło mi sie smutno że nie udało mi się i nawet łezka mi spłyneła.
Chyba musze zaprzestać tego wchodzenia wątek cieżarówek ,bo jeszcze nie jestem gotowa.Choć z drugiej strony pewnie jeszcze jakiś czas temu przebeczałabym juz cały wieczór.
W mojej głowce pojawia się myśl że chciałabym jeszcze raz sprubować ,i że sie uda ale logika podpowiada że to jeszcze nie czas.A po drugie Lek że znów sie powtórzy ciąża martwa nie znikł do końca.
W wtorek ide do nowej pani gin.I z nią chce porozmawiać o tym co bylo i o tym co może być.Duzo oczekuje od tej wizyty,bo to przede wszystkim kobieta i może okaże trochę ciepła.
Wiec nawet po mnie widać że sa lepsze i gorsze chwile.Dziś ciut gożej ale wiem że jutro dla mnie i nie tylko dla mnie wstaje lepszy dzień i slonce.
Widze jak ten zabieg mnie zmienił,ale wydaje się że na lepsze wyspokojniałam,i wysnuwam tylko dobre wieści.Złych nie przyjmuje do wiadomości.
A przeciez jeszcze półtora miesiąca temu byłam tak negatywnie i na nie nastawiona do życia.
A i jeszcze sie pochwale że jutro moim gościem jest moja dobra koleżanka w 6,5miesiącu ciązy.I już raz po zabiegu widziałyśmy sie na dłużej .I to że jest w ciazy nie sprawia mi żadnej przykrości i ciesze sie że jej sie udalo po 4 latach starań o dzidzię.
I dla wszystkich smutnych w tym watku,jutro dla nas wstaje piękne slońce.Tylko musimy to zauważyć.
Asiulaa:goodman: życie jest taką niewiadomą, myślę podobnie, że wszystko, co nam się przydarza ma jakiś wyższy cel, trzymam za Was kciuki, ważne, ze jesteście razem i wspierajcie, pozdrawiam
elek nie mam do Ciebie pretensji, przez to wszystko jakoś tak dziwnie reaguje i wydaje mi się, że wszędzie muszę się spodziewać ataków, przepraszam poniosło mnie :usciski:
Asiula :usciski: :usciski:
Trzymam kciuki za ciebie za was i wierze że dacie radę bo to prawda że nic nie dzieje sie bez przyczyny .I napewno twój mąż znajdzie lepszą pracę.Bo przeciez nie jest bez doświadczenia bo już pracował i coś w życiu robił.
Dacie rade a i może jak myśl o dziecku zejdzie na inny tor ,......to............. życie was zaskoczy
Życze wam tego z całego serca bo wiem jak pragniesz dziecka a problemy odejda w zapomnienie.
Bedzie dobrze.
asiulaa ja rowniez trzymam kciuki!!
oby szybko zdobyl nowa prace!!
A ja nie mam teraz nawet głowy do myślenia o dziecku... Mój mąż wczoraj stracił pracę, także jesteśmy na lodzie, bo moja pensja nie wystarczy na nic :| Także nie wiem co teraz będzie i plany dzieciowe musimy znacznie odwlec w czasie. Wierzę jednak, że wszystko ma w życiu jakiś sens i że "nie ma tego złego..." Życie nas doświadcza i czuję się takj jakbym zdawała teraz jakiś egzamin z życia. Trzymajcie za nas kciuki!
Elek, Dunek, Tigerino :usciski:
przepraszam nie wiedzialam że Ciebie uraziłam... ja po prostu nie lubię się nad sobą użalać.. bo to nic nie daje... i nic nie zmienia
a praca i zajęcie sobie czasu jest najlepszą metodą na przeżycie tych traumatycznych mimo wszystkich wydarzeń...
więcej już się nie będę odzywać.... :|
Dunek napisał(a):a ja myślałam, ze ten wątek jest po to, aby powiedzieć o swoim żalu i tym, co się z nim wiąże, ale jak widać nie wszyscy to rozumieją...
nawet jeżeli ktoś się użala nad sobą to ma do tego w tym wątku prawo, nie każdy ma w sobie tyle siły...
Pozdrawiam
Dunek... :usciski: :usciski: ... nie wiem co Cię uraziło... :usciski: ... jeśli wypowiedź elek, to ... elek po prostu szybciutko stanęła na nogi, pogodziła się z tym co ją doświadczyło. Każdy radzi sobie z tym inaczej... i nikt nie zabrania Ci się wypłakać, wyrzucić z siebie swojego żalu... mnie też to zawsze pomaga... :usciski:
Dunek tak już jest z nami że jak wydaje nam sie że już jest dobrze znów dopada nas smutek.
Ale co najważniejsze w tym wątku możemy sie wypłakac i znaleśc słowa pocieszenia.
Ściskam Cię mocno i wierze że za jakiś czas nadejdą dla ciebie lepsze bardziej kolorowe dni.
Bedzie dobrze
Ja wpadłam w wir pracy i ............ czasami nie nadarzam z życiem bo tu dom praca.I brakuje mi czasu na nie które zajęcia.Zyje w biegu i nie podaba mi się to za szybko.
tigerino :usciski: dzięki za te słowa
cieszę się, że założyłaś ten wątek na forum bo to bardzo ważne aby móc się wyżalić, powiedzieć o swoich emocjach, które niekoniecznie są zrozumiałe dla innych.
czytając to, co piszą tu dziewczyny, które straciły dzidzię stwierdzam, ze moje uczucia są bardzo podobne, a myślałam, ze to ze mną się dzieje coś dziwnego. Najchętniej zamknęłabym się w domu i nigdzie nie wychodziła, z nikim nie rozmawiała Nie potrafię przejść normalnie obok kobiety w ciąży lub z małym dzieckiem, kiedy je minę łzy płynąmi do oczu i kiedy wydaje mi się już, że podnoszę się z kolan znów mnie dopada niemoc.
Dunek :usciski: :usciski: :usciski:
Wiem co czujesz i..........zobaczysz z czasem bedzie lepiej.
Rozumiem Cie doskanale my też starciliśmy nasze pierwsze upragnione maleństwo,od starty minął miesiąc i 11dni.
U nas przyczyna mogłabyc podobna ja tez na poczatku byłam chora i myśle że to była główna przyczyna że maleństwo nie dalo rady przetrwać.
Jak masz ochote płacz,mów o tym nie zamykaj sie w sobie.
I jak raz wam sie udało zajśc to i nastepnym razem sie uda,zobaczysz.
Gdybyś chciała pogadac oto moj numer GG 6327502
ściskam cie mocno i wiem jak to boli.
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy i za to, ze jesteście :usciski: Tutaj przynajmniej wiem, że rozumiecie co czuję i jak strasznie mi źle.
Przyczyn może być wiele, na początku ciąży tj.: 3 tydzień byłam chora na grypę i może to było przyczyną
Jeszcze raz serdeczne dzięki, że mogę się tu wyżalić :usciski:
Dunek,
wiem, co przeżywasz. U mnie mija 3,5 miesiąca od straty naszego ukochanego maleństwa. Też czekaliśmy na nie bardzo i bardzo go pragnęliśmy. Wiem, że to trudne chwile, ale dasz radę. Pozwól sobie na żal i ból, na żałobę (mimo tego, że nie wszyscy rozumieją po co, skoro takie to maleństwo...). Musisz przeżyć te chwile, żeby potem poczuć, że coś się zmienia. Nie zapomnisz, ale uspokoisz się. Musisz też odpocząć fizycznie, uspokoić swój organizm, bo wszystko teraz szaleje.
Masz tu nas. Wiele jest tu kobiet, dziewczyn, które utraciły swoje drobinki i które wiedzą, co czujesz. Jest też wiele, które wprawdzie nie poznały tego uczucia i całe szczęście, ale które potrafią dostrzec Twój ból i decydują się go przeżyć z Tobą. Masz tu nas :usciski: :usciski: :usciski:
witajcie,
niestety około miesiąca temu straciliśmy z mężem nasze dziecko w 9 tygodniu ciąży przeżyliśmy to bardzo ciężko, do dziś nie możemy się pozbierać. To było nasze pierwsze dziecko i bardzo wyczekiwane! Najgorsze było to, że na pierwszym usg słyszałam bicie serduszka naszego maleństwa, a na zwykłym, kontrolnym badaniu (umówionej wizycie kontrolnej) okazało się, że serduszko nie bije W jednej chwili zawalił mi się cały świat i do dziś nie potrafię sobie tego wszystkiego poukładać i nie daję rady :| Staram się jak mogę i próbuję myśleć pozytywnie, ale to jest takie trudne!
Dzięki Aszak i wiem że dam radę.Wierze w to i....................kiedyś uda sie i bedzie dobrze.
I mimo że nie urodze tego dzidziusia jestem wdzieczna losowi że mogłam nosić je pod sercem i miec świadomosc że biło we mnie drugie maleńkie serduszko i że kiedyś gdy nadejdzie odpowiedni moment znów to poczuje.
elek napisał(a):wracamy do normalnego życia i co nam ono przyniesie to weźmiemy...
wspaniałe podejście :) trzymam za Was kciuki :usciski:
Pewnie, że dam radę a momenty słabości zaczęły się pojawiać ale szybko u mnie mijają... najbardziej wkurzają mnie skurcze.... dzisiaj rano aż usiadłam na podłodze z bólu i mnie zatkało.... a ja nie umiem się oszczędzać...
Grunt to pogodzić się z życiem... chociaż już zapisałam się do ginekologa-endokrynologa.... i jeszcze raz się przebadam.. chociaż mój ginekolog-położnik sugerował że mimo wszystko jest to wina kiepskiej jakości spermy mojego męża.. i być może znowu ma bakterie... (bo całe późne lato i jesień narzeka że nie najlepiej się czuje)...
Reasumując uzgodniliśmy z mężem.. że się badamy i leczymy na pół gwizdka jak do tej pory.. wracamy do normalnego życia i co nam ono przyniesie to weźmiemy...
no i jestem :D myślałam że mnie wypiszą tego samego dnia ale potrzymali do dzisiaj..
ogólnie szpital i personel w porządku.. czuję się doskonale tylko podbrzusze trochę piecze.. . łykam doxycyklinę
muszę przyznać że moja postawa i pogodzenie się z zaistniałą sytuacją sporo osób zaskoczyła.... 8) cieszę się, że jest już po... teraz czekam 2 tyg. na wyniki badań hispotologicznych... i tylko to mnie irytuje to czekanie....
mam nadzieję że szybko wszystko się unormuje... :)
Elek tak strasznie mi przykro :usciski:
Twoja historia była światełkiem w tunelu dla wielu z nas, starających się.
Będę się modlić za Ciebie i Twojego aniołka. :(
od jutra oficjalnei będę należała do Waszego grona... dostałam skierowanie do szpitala na zabieg i to szybko mam się udać ze względu na ewnetulalny zaśniad.. polecił mi szpital na Inflanckiej więc w drodze powrotnej zahaczyłam o szpital i kazali mi się jutro rano stawić do szpitala....
dobrze że jutro to będzie poza mną.....
Dzięki MeGGi,
Też myśle że koło fortuny odwróci sie i może z nowym rokiem przyjdzie szczeście i skończą sie te paskutne wiadomości.
Ja nie trace nadzieji że kiedyś mi sie uda zostac mama ale jeszcze nie nadszedł widocznie mój czas.
A odkąd biore deprim czuje sie lepiej i wszystko co mnie spotyka ,czy pytania o ciąze przyjmuje o wiele spokojniej,łagodniej.I staram sie w czymś małym dopaczy malutkiej nutki optymizmu czy szcześcia.
jejku dziewczyny strasznie mi przykro ze musicie to przechodzic :((
az nie wiem co byloby lepsze czy nigdy nie zajsc w ciaze, czy poczuc smak,namiastke macierzynstwa :(
tak mi przykro, i chyba zadne slowa pocieszenia nie sa w stanie zalagodzic bolu, to jednak trzeba przelamac w sobie, pogodzic sie samemu z tym co sie stalo, po deszczu zawsze przychodzi slonce i tego slonca Wam wszystkim zycze
Dzieki Elek ,wiem że jesteś dzielna i podziwiam Cię.Bądz silna.Wszystko można przetrwac.
Choc za mna czas prób,staram sie je przetrwac i byc silnym.Przetrwałam zabieg to i inne rzeczy przetrwam.A może dzięki nim bede silniejsza.Nie wiem skad bierze sie moje myślenie ale odkąd biore deprim czuje że wewnetrznie uspokoiłam sie i nie płacze po katach.
Elek czekam na wieści po i pomodle sie za Ciebie.
Elek trzymaj się.Napewno bedzie dobrze.Może tak po prostu musi byc.
Myśle że Bog doświadcza nas abyś podoceni podwójnie nasze przyszłe szczeście.Myślami jestem z tobą bo wiem co przeżywasz.
W czoraj miałam dzień złych wiadomości .Wczoraj minął miesiąc od zabiegu kiedy moje maleństwo.......... dowiedziałam sie ze chyba rozpada sie małzeństwo mojej siostry a sa ze sobą 11lat i mają 2 dzieci,i jak ok 23 wróciłam w pracy umarł mój dziadek we śnie. :( :( :( :(
Elek jestem z tobą i mysle o twoim bólu starchu. :usciski: :usciski: :usciski:
życze Ci abyś trafiła na dobrego lekarza i szpital.Abyś dodatkowo nie musiała cierpiec.
Myśle że jak raz udalo sie Ci zajsc to nastepnym razem tez los sprawi wam niespodzianke w najmniej spodziewanym momencie.
Trzymaj sie i odezwij sie po.
U mnie dzisiaj mija dokladnie miesiąc od zabiegu.Wróciły wspomnienia widok krwii i bezradnośc że nic już nie moglam zrobi maleństwo.
I znów łapia mnie doły,wczoraj wypłakałam sie meżowi w rekaw i tak usneliśmy.Smutno mi bo wiem ż już nie ma we mnie maleństwa.Nie nosze go pod sercem.
Mam nadzieje że nie długo nastaną dla mnie lepsze dni i żyje ta nadzieją.
Lek strach że to sie powtórzy nie opuszczają mnie ale mam nadzieje że z czasem złagodnieje.
A jeszcze moja @ jest jakaś dziwna brzuch mnie boli bardzo i jest obfitsza i z jakimiś skrzepami ale pewnie macica mi sie czysci.
Czy jest jakiś sposób aby byc szczesliwszym.Mi pomaga kąpiel relaksacyjna.Ale na długo to efektu nie daje.
cześć Wam
Pewnie do Was dołącze.. w czwartek ma zapaść decyzja czy nie wyślą mnie na zabieg... jestem w 9 tygodniu.. ale nie rozwija się nie ma echa tydzień temu miało tylko 11 mm..
boję się zabiegu.. nie wiem gdzie iść, do jakiego szpitala, jaka jest procedura.. pomóżcie mi warszawianki.... mój ginekolog przyjmuje w Szpitalu Praskim a tam napewno nie chcę iść.. do tego brudu i syfu....
pogodziłam się z tym bardzo szybko ... bo i tak zdażył się cud, że zaszłam w ciąże przy wynikach mego męża.. byliśmy pogodzeni, że wogóle nie będziemy mięli dziecka..
Gdy mysle że jest już dobrze że wracam do życia to dopada mnie dół z powodu małego maleństwa zobaczonego w wózku i łzy napływaja mi do oczu czemu mi sie nie udało.
Zauważyłam ze wogule sie nie usmiecham, i taka smutna jestem .Nic mnie nie rozwesela.I tak myslałam może to depresja i zastanawiam sie czy nie kupic sobie Deprim.
A dzisiaj przyszła@ jestem ciekawa jak długo pozostanie.
Wiem sa lepsze i gorsze dni.A na mój dołek ma wpływ także praca.Bo nie liczyli że wróce i zdegradowali mnie na gorsze stanowisko i żal mi .Bo tesknie za starym.dni w tygodniu jestem na swoim starym stanowisku a 2-3 na kasie jako kasjerka.Klienci sie pytaja za co mnie zdegradowali a ja co mam mówi .Za to że byłam zaszłam w ciąze gdy oni sobie tego nie życzyli,że nie planowali że wróce.Tylko najgorsze jest to ze jestem pracownica tam 3,5roku i.....................jestem już zbędna ,bo mogę jeszcze raz im zajśc a oni tego nie życzą sobie.
Tigerino, cieszę sie, że dochodzisz do siebie, choć wiem, jak to trudno... Mówiąc szczerze, ja sobie jeszcze z tym wszystkim nie poradziłam, bo wciąż dopadają mnie trudne chwile, które jak kruki mnie obsiadają, pełne czarnych myśli i wspomnień zielonych kafelków na sali...
Ale bywają też lepsze chwile. I mam wciąż nadzieję, że jakoś to przetrzymam i tych ostatnich będzie więcej z czasem. Na razie mój organizm też odmawia "uspokojenia", więc oboje (głowa i ciało) walczymy o chwile ciszy.
Ruda dzieki
Staram sie staram wrócić do mojego świata,mojej pracy obowiązków z nią związanych i................... małym przyjemnością.Staram sie także nie wyolbrzumiać i po prostu żyć.
Nie przejełam sie tak bardzo że po powrocie do pracy(nie spodziewali sie że wróce)Zdegradowano mnie z mojego stanowiska.I jestem na nim 2-3 dni w tyg.a pozostałe pracujące jestem kasjerką :( .Świat już taki jest i moge sie cieszyć że mnie nie zwolnili.A pracuje tam ponad 3,5lat.
Nie myśle o nastepnym bejbiku.Wiem że muszę odczekac a pózniej może los sprawi że bede w ciązy w najmniej planowanym momencie i bedę mogła sie z tego radować.Nic nie planuje już na siłe i jakby wróciło do mnie szczescie.
A mysle że nic w życiu nie dzieje sie bez przyczyny i po prostu to nie był jeszcze mój czas.
Staram sie czerpac z dni to co najlepsze i łapać małe promyki slońca optymizmu i radości.
A to wszystko dzięki wsparciu meża i przyjacół.
A po tym co sie wydarzyło jeszcze silniej jestem zwiążana z mężem i nasza milośc jeszcze wzrosła a mała to nie była.Mam dla kogo żyć .Dla siebie dla męża dla rodziców i przyjaciół.
Świat nie wydaje mi sie taki szary mimo że jest jesień.
hej
dawno mnie tu nie bylo na forum
w pazdzierniku zeszlego roku poronilam doskonale wiem co czujesz
przeszlam chyba wszystkie etapy zalamania , nie moglam patrzyc na kobiety w ciazy, na dzieci male w wozeczkach, na sklepy z ubrankami dzieciecymi .......ale to minelo wreszcie
i wiesz co to da sie przetrzymac, oczywiscie dzieki mojemu FACETOWI I KOCHANYCH PRZYJACIELACH bez ktorych pewnie bym oszala....
trzymaj sie mocno spotykaj sie z ludzmi postaraj sie wrocic do swojego swiata i zyc zobaczysz niedlugo zaswieci sloneczko i bedziesz sie znowu usmiechac
a dzieci przychodza w najmniej oczekiwanej chwili ....
powodzenia
caluski
tigerino napisał(a):Asiula jak najbardziesz możesz tu pisać i smucić się.A wydaje mi sie że nie liczy sie sposób zostania matka tylko fakt bycia mamą.I zarówno dla swojego dziecka jak i zaadoptowanego jest sie najprawdziwszą matkę i kocha sie dziecko.
I ja również wierze że Ci sie uda i bedziesz wspaniała matką.
:usciski:
Asiula jak najbardziesz możesz tu pisać i smucić się.A wydaje mi sie że nie liczy sie sposób zostania matka tylko fakt bycia mamą.I zarówno dla swojego dziecka jak i zaadoptowanego jest sie najprawdziwszą matkę i kocha sie dziecko.
I ja również wierze że Ci sie uda i bedziesz wspaniała matką.
Ajuto napisał(a):Głowy do góry - na pewno nad waszymi głowami zaświeci słońce.
I ja w to wierzę choć prawdopodobnie nigdy nie będzie mi dane zostać w sposób naturalny mamą. Wiem, że nie mogę się równać z Wami, które straciły maleństwo ale ból, kiedy się dowiadujesz, że nigdy nie zajdziesz naturalnie w ciążę też jest wielki Wierzę jednak, że doświadczę macierzyństwa w jakiś inny sposób
U mnie za chwilę będzie miesiąc od zabiegu. Czuję się znakomicie dzięki wsparciu męża i rodziców oraz mojej pani ginekolog. Pogadała ze mną i dodała mi otuchy. Od marca nowe staranie - za jej "nakazem" i pod jej kontrolą. Już nie możemy się tego doczekać. Wiem, że moje podejście może być źle widziane i uznacie, że strata dziecka wcale mnie nie obeszła. Ja wiem tylko jedno, że nie można rozpaczać i stale myślec o przeszłości, bo możemy przegapiś kapitalną teraźniejszość i przyszłość. Głowy do góry - na pewno nad waszymi głowami zaświeci słońce, tylko odgońcie deszczowe chmury :usciski: i trzymajcie się.
Odpowiedz
Pomyslałam że taki wątek przyda się,aby móc w chwili zwątpienia smutku pogadać wyżalić sie.Bo wiem że choc myślimy że jest już lepiej to wracają myśli o tym co bylo i o tym co mogło być.Oby pojawiały sie jak najżadziej.
Dzisiaj mam cały dzień zaplanowany i myśle że smutki mnie nie dopadną.Najgożej jest gdy mam wolne i siedze sama.
Ale dziewczyny jesteście wielkie a ja mam nadzieje że kiedyś bede pogła pomóc komuś tak jak Wy mi pomagacie.
u mnie od zabiegu minęło już 7 mies ale sama myśl o tym co było powraca i to często :(
teraz w listopadnie miałabym termin porodu ale cóz sprawy potoczyły się inaczej
trzeba jednak zyc dalej i czekać aż nastęne maleństwo zechce u mnie zamieszkać bo wiem że kiedys to nastąpi.
tigerino
przesylam tobie pozytywna energie:)
usmiechnij sie, mimo wszystko
Tigerino :usciski: to takie niesprawiedliwe! Ale pomyśl, że Ty możesz zostać jeszcze mamą i doświadczyć cudu macierzyństwa :) Czas leczy rany, na pewno nie zapomnisz ale Twoje serce już nie będzie tak bolało... Życzę Ci spokoju ducha :)
Odpowiedz
Dziewczyny dzięki za wsparcie.Słowa otuchy.Wiem najwiekszy ból za mna .Wiem że moze z czasem ,ból złagodnieje ,choć napewno nie zapomnę.
Pomogła mi rozmowa z......,która też starciła dziecko mniej wiecej w tym samym czasie.
A myślałam że już sie oczosłam??Tylko dziewczyny nie gniewajcie sie że wylewam tu swoje smutki.Ale jest już lepiej.
Dziewczyny :usciski: :usciski: :usciski: :usciski:
Trzymajcie się.
tigerino :usciski:
u mnie mineło od Tego dnia już trzy miesiące...
ja rozpaczałam bardzo około dwóch dni...
ale u mnie stało się To samoistnie i dość szybko po zrobieniu testu...
/dziesieć dni po.../
więc widocznie nie zdążyłam jeszcze zwiazać się dość silnie z maleństwem...
przyznam Ci sie jednak że zdarzają mi się chwile
kiedy nachodzą mnie myśli w stylu:
"teraz byłabym w czwartym miesiącu..."
albo
"czy to byłą dziewczynka czy chłopiec..."
jak widać od takich myśli nie uciekniemy...
trzymam się tego co usłyszałam od lekarza...
że skoro doszło do tego do czego doszło
to znak że natura zadziałała...
czyli prawdopodobnie zarodek nie był zdrowy...
trzymaj się tigerino :usciski:
Podobne tematy