-
Niunieczka odsłony: 2810
RAK w polskiej rzeczywistości
To teraz ja.Najgorszy dzień mojego życia 18.10. U mojej mamy wykryto złośliwego raka sutka, w takim stanie,że jest nieoperacyjny...na razie trzy cykle chemii, potem jak pomogą operacja, potem naświetlania.A tu w szpiltalu otrzymujemy wieści...chemia taak ale w przyszłym roku...na ten rok już NIE MAMY KONTRAKTU....szok, strach...Znalazłyśmy gdzie indziej.Ale trzeba powtórzyć pewne badania...to też nie takie proste...LABORATORIUM w jednym z największych z instytutów onkologi ma DŁUGI WEEKEND!!!!MAm nadzieję,że ten koszmar się skończy...że będzie chemia w przyszłym tygodniu...ale czas nam ucieka.SŁUŻBA????????zdrowia...nie ma kontraktów to musisz dożyć do stycznia...a gdzie człowiek, gdzie humanitaryzm...gdzie prawo żeby żyć!!!!!!!!!!!!!
Niunieczko, bardzo sie ciesze, ze wszystko idzie po Waszej mysli. Czesto myslalam o Tobie i Twojej mamie.
Dziewczyny, wielkie dzieki!
Moja mama w zeszly wtorek dostala 4. dawke chemii. Roznie sie czuje, najgorzej przez tydzien po. Jest oslabiona, juz zmeczona tym wszystkim, a jednak chyba dobrej mysli. Teraz przed nami 37 naswietlan, czyli dwa miesiace... i pozniej, jezeli wszystko bedzie dobrze, nastepne dwie chemie.
Przypadek mamy jest ciut inny. Raka wykryli jej po operacji usuniecia guzka, zdiagnozowanego jako"tluszczak". Mial byc to drobny zabieg, tak na wszelki wypadek, jako, ze mama jest juz po histerektomii...
Z dwojga zlego lepiej, ze RAK :( zostal wykryty wczesnie i sa duze szanse. Nawet nie przychodza mi do glowy inne mysli.
Niunieczko, trzymam nadal kciuki, i za operacje, i za Twoja mame, za Ciebie, zebyscie byly nadal dzielne! Badzcie silne, i oby do wiosny!
pozdrawiam goraco,
A.
_________________
Niunieczka, bardzo dobra wiadomosc. Ciesze sie z Wami. :goodman:
Agnieszko82 - napisz jak sie czuje Twoja Mama.
Agnieszka82 mam nadzieję, że u Ciebie też choć troszkę lepiej a chyba powinnam napisać...do przodu.Trzymam kciuki i jestem z Wami...
OdpowiedzWitajcie.Po dwóch miesiącach walki. Dziś urodziny mojej mamy i 9 miesięcy do mojego ślubu. Takie małe święto, chociaż spokojne. Mama dwa dni po 4 chemii i b. słaba. Ale chyba zrobiliśmy duży krok do przodu guz zmniejszył się o 1/2 i nadaje się do operacji...Nie ma przerzutów...Operacja 7 lutego...Trzymajcie dalej kciuki...Ja bardzo się boję ale wreszcie widzę taką małą iskierkę nadziei i mam nadzieję, że ona wygra...
Odpowiedz
dziewczyny ja rowniez jestem z wami, trzymam kciuki by wasze mamy czuly sie dobrze
trzymajcie sie
Niunieczka i Agnieszka82 mocno ściskam kciuki za Wasze mamy, wierzę, że wszystko będzie dobrze :usciski:
OdpowiedzWitajcie!Mama po pierwszej chemii dobrze.Troszkę słaba i łapie infekcje.Ale pogodna i dobrej myśli.Kamień z serca.Następna dwka 26.11. zobaczymy.Dziękuję Wam bardzo.
Odpowiedz
Niunieczko, doskonale Cie rozumiem i znam wszystkie Twoje myśli :goodman: .
Byłam w takiej samej sytuacji, jak Ty :( .
Mojej mamie wykryto raka piersi w maju 2002 r. NA SZCZĘŚCIE wszystko dobrze się skończyło i teraz jest dobrze :D .
Mama chodzi co pół roku na wizyty do onkologa.
Ale baaardzo często myśli z tamtego czasu wracaja......
Nie zycze NIKOMU takiej choroby u bliskich osób.
Niunieczka i Agnieszka 82 dziewczyny ściskam Was mocno i życze wiele cierpliwości i wiary w to że będzie dobrze. Wiem co teraz przeżywacie bo sama przeżyłam raka płuc mojego taty, udało nam się i już 2 lata jest okej. Głęboko wierzę że i u Was będzie dobrze.
Pozdrawiam
Ściskam Was mocno :usciski:
Witaj!
Dzisiaj tu dotarlam, po klopotach z logowaniem na stare konto, jestem znow nowa...
Lacze sie z Toba we wszystkim! Wszystkim, co napisalas. Najgorszy dzien mojego zycia byl 21.pazdziernika, kiedy to ja dowiedzialam sie od taty, ze mama na zlosliwy nowotwor piersi... Szok... Dlugie, dlugie dwa tygodnie w oczekiwaniu na ostateczne wyniki i decyzje. Dzisiaj dostala pierwsza chemie. Notabene zaplacila za nia sama, zeby nie czekac pol roku. I bedzie placic jeszcze za nastepnych 5. kursow.. Jest duza nadzieja. Ale nie tak przeciez mialo byc...
Dla mnie najtrudniejsze jest to, ze jestem daleko od domu, nie dam rady nawet na swieta przyjechac, nie moge jej usciskac. Rozmawiamy codziennie, ale to przeciez nie to samo...
Mam nadzieje, ze nasze mamy beda dobrze znosily chemie, ze dadza rade zwalczyc to swinstwo. I mam nadzieje, ze Twoja mama bedzie tanczyla na Twoim weselu!
Badzcie, badzmy dzielne, wierze, ze wszystko bedzie dobrze...
Pozdrawiam Cie goraco, a Twojej mamie zycze duuuzo zdrowia i sily,
Aknieszta
Chyba mogę powiedzieć pierwszy mały kamień z serca!Mama jutro ma pierwszą chemię...Chociaż tyle, że do przodu.My cały czas szukaliśmy pomocy u różnych lekarzy... i aż trudno mi uwierzyć ale zaangażował się pewien pan doktor i to dzięki niemu idziemy malutkimi krokami na przód.Dobrze, że jeszcze są tacy lekarze.Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie...BARDZO.Teraz chyba coraz bardziej będzie potrzebne.MAcie rację trzeba wierzyć i modlić się, że się uda pokonać tą okropną chorobę.W przyszłym roku 14 października mój ślub i mam wielką nadzieję, żę mama będzie tańczyć na moim weselu...
Odpowiedz
Niunieczko... jestem całym sercem z Tobą... ja też kiedyś walczyłam o zdrowie bardzo bliskiej mi osoby, mianowicie moja babcia miała raka wątroby w wieku 80 lat. Ze łzami w oczych patrzyłam jak w szpitalu robią jej strasznie bolesne badania (m. in. biopsję), choć było już wiadomo, że nie pomoże już nic... moja rodzina zwróciła się wtedy do jakiejś angielskiej fundacji, która pomagała leczyć alternatywnymi metodami do tych ogólnie przyjętych. Dziś są już w Polsce i nie trzeba sięgać aż tak daleko po pomoc. Tylko tu potrzebna jest bardzo duża wiara... niestety my dostaliśmy odpowiedź, że jest już za późno... nazywa się to vilkakora poszukaj w necie jeśli cię to zainteresuje
nie poddawaj się :goodman:
niestety zgadzam się z wami, ale nie zawsze tak jest..
10 lat temu zachorowała moja mama, z wielka ufnością oddała się w ręce zwykłych lekrzy w zwykłym szpitalu, bez protekcji, łapówek i prywatnych badań. wierzyła że jest w rękach fachowców, i dzięki Bogu nie pomyliła się...
Ajka napisał(a):
Tak wiec w naszym kraju trzeba miec sporo kasy aby sie leczyc.
Niestety - to prawda :|
Jak człowiek zachoruje bardzo szybko nabiera wiedzy, że cos takiego jak "bezpłatna" służba zdrowia to piekny mit
Niunieczko a moze w takim przypadku poszukac kogos prywatnie, jakiegos specjaliste, ktory (odplatnie) poprowadzi szybciej.
Moj dziadek w wieku 85 lat mial kolejnego raka krtani i jakas mloda lekarka zaaplikowala chemie, na moje pytanie kiedy mozna oczekiwac jakis rezultatow uslyszalam "to pani chce rezultatow, przeciez ten pan ma juz 85 lat", wiec dalej sie pytam to po co ta chemia, "dla rodziny". Zanim jeszcze dziadek zaczal chemie znalezlismy prywatnego profesora (notabene szefa tej panienki), ktory przepisal cakiem inne leczenie i moj dziadek pokonal raka.
Tak wiec w naszym kraju trzeba miec sporo kasy aby sie leczyc.
Niunieczko, życzę dużo zdrowia dla Mamy i sił dla całej wszej rodziny :usciski:
Odpowiedz
Niunieczko - trzymaj się dzielnie :usciski:
Mój tata przeszedł w ciągu 2-3 lat i nowotwór pęcherza moczowego i nowotwór krtani :(
I też poczatkowo leczono go ... biseptolem
I oczywiście wszędzie brak miejsc, wyczerpane limity, oczekiwanie na kasę
Tacie się udało - juz od niemal 5 lat jest spokój - kolejne kontrole nie wykazują żadnych zmian i problemów :)
To co mogę podpowiedzieć, to aby w takich cięzkich chwilach pamiętać o przyjaciołach, kolegach, znajomych -
mi własnie oni pomogli w zorganizowaniu Tacie najlepszej i najszybszej pomocy :)
Zobaczysz - MUSI być dobrze :) :usciski:
Wszystko bedzie dobrze Niunieczko :usciski: . Musi byc! Wierze, ze ta choroba juz niedlugo bedzie tylko koszmarnym wspomnieniem. Bede sie modlic w tej intencji...
OdpowiedzNiunieczko Ja wierzę, że wszystko się dobrze potoczy :usciski: Nie wiem co jeszcze Ci napisać, więc Cię wirtualnie uściskam chociaż :usciski: :usciski: :usciski:
OdpowiedzI znów czekanie...jutro miały być wyniki biobsji...jakieś dodatkowe...ale oczywiście nie będzie...może w poniedziałek...a może za mało materiału do badania... I jak tu wierzyć???Czas ucieka...a ja z dnia na dzień boję się coraz bardziej...To nie jest przecież jakiś kolejny przpadek tylko MOJA MAMA :chlip:
Odpowiedz
Niunieczka ja jestem bardzo obeznana w tym temace bo dotyczy i dotyczyl mi bardzo bliskich osob. Doskonale Cie rozumie. Ktos bliski mi pojechal dzis na onkologie do Gliwic i pocalowal klamke. Rece opadaja Przy raku NIE MOZNA czekac. Jak sie nie ma znajomosci to jest to walka z wiatrakami. Mocno 3mam kciuki za twoja mame i mam nadzieje ze bedzie jedna z tych co za kilkanascie lat ta choroba bedzie tylko wspomnieniem.
PS widze ze mieszkasz niedaleko mnie. jak bys miala jakies pytania to zapraszam na priv
Dziękuję dziewczyny...bardzo.Na razie jakoś się trzymamy.Boję się jak będzie po chemii...
Odpowiedz
Tak...nasza polska rzeczywistość... Brak słów.
Życzę orgomnej siły Twojej mamie, bo w tej chorobie psychika odgrywa naprawdę ogromną rolę!
Badź z nią i wspieraj ze wszystkich sił, żeby nie przestała walczyć!!!
Ty musisz być silna za was obie!
Wierzę, że wszystko będzie dobrze !!!:goodman:
Podobne tematy