• Kerala odsłony: 1426

    Dom

    Zaczęło się niewinnie od wyboru projektu. Kilkaset złotych później i tysiąc obejrzanych projektów później okazało się, że projekt "tak jakby" jest już wybrany od roku i także od roku leżą w szufladzie podpisane warunki zabudowy. Właśnie na ów projekt. Bo mamusia zapomnieli, że przy przekazywaniu działki przekazali też dom, który ma tam stanąć w przyszłości. Mogliśmy odkręcać sprawę, wybrać nowy projekt i czekać kolejny rok, lub brać to, co jest. No to wzięliśmy. Ostatecznie projekt nie był zły- trzeba było dokonac niewielkich poprawek na parterze i przeprojektować poddasze. W rodzinie architektów i inzynierów nie powinno stanowić to trudności.
    W tym tygodniu wróciliśmy wreszcie na łono ojczyzny i postanowiliśmy sprawdzić, jak sprawy z poprawkami się mają. Przed wyjazdem zrobiłam parę wstępnych szkiców poddasza, aby dać sobie prowizoryczny pogląd na efekt finalny.
    Jakież było moje zdziwienie, kiedy dano mi do ręki podpisany i zaakceptowany przez architekta projekt ze wszystkimi instalacjami i parafkami uprawnionych elektryków, hydraulików etc. Mamusi i Cioteczce dłuzył się czas kanikuły, więc, aby się czymś zająć, dokonały finalizacji projektu. Moje szkice "gdzieś się im zapodziały". Sprawę ułatwiło to, że mamusia są formalnym inwestorem. Nieformalnym jesteśmy my i my także wykładamy kasę.

    W ten oto sposób stałam się posiadaczką trzech łazienek o powierzchniach 3,5 m (czy ja się aby tam nie zgubię, w tych przestrzeniach?), 6 m (to miał być mój pokój kąpielowy- no to się nakąpałam, że głowa mała) oraz 6,5 m (łazienka dla gości przypadkiem wyszła największa). Ponadto mam pomieszczenia gospodarcze o łącznej powierzchni 20 m, ale za to nie mam gabinetu do pracy. Dlaczego? To proste: mamusia i cioteczka uznały, że gabinet mi niepotrzebny, a narty i piec do ogrzewania trzeba gdzieś trzymać. I zmieniły gabinet na pomieszczenie gospodarcze łącząc je z garażem.
    Mam też przepiękną spiżarnię. Nic to, że oddalona jest od kuchni trzema parami drzwi. Ostatecznie ruch to zdrowie. Mam też kominek ( a raczej przewód kominowy) usytuowany w kącie, bo kominek centralny jest - cytuję- "nieładny". I aby mojemu szczęściu stało się ostatecznie zadość- nie mam przejścia pomiędzy częścią mieszkalną, a garażem. No bo pewnie, po co ułatwić sobie życie i móc nosić siaty z zakupami bezpośrednio z garażu do mieszkania, skoro można zrobić sprint naokoło domu? Na przykład w listopadowej ulewie. Czysta przyjemność.

    I tak mi się miło zrobiło, że rodzina o mnie dba. I projektu mi dopilnowali, i poprawki wprowadzili, i o mój komfort się zatroszczyli...
    A teraz będzie część własciwa postu: KURWA ŻESZ MAĆ.

    Kerala

    Odpowiedzi (12)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-03-05, 11:06:51
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-03-05 o godz. 11:06
0

Kerala, cudnie po prostu cudnie.
Dobrze ze nie sa to zmiany nieodwracalne ale i tak potrafie sobie wyobrazic twoje mysli jakie mialas jak to zobaczylas.

Ze tez ludziom sie tak nudzi ze musza innym wchodzi w parade.

A tak na marginesie moja tesciowa (wowczas jeszcze przyszla) zaczela budowe domu ( nie skonczona oczywiscie bo bylo zle) ale najlepsze bylo przed tym jak spotykala sie z architektem i planowala. W sumie nie widzialam planow dokladnie (w kazdym razie nie pamietam) ale wychodza kwiatki pani architekt, ktra chyba chciala sprostac wymaganiom klientki i wsadzila jakies belki do komina, wg obliczen dom nie ma prawa stac itd. Wiec my mamy plan, ktorego nikt chyba nie jest w stanie zrealizowac

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-05 o godz. 10:28
0

Kerala napisał:

Poza tym to nie jest najdziwaczniejszy darowany mi koń, któremu miałam w pysk nie zaglądać. Ostatnio chciano mnie uszczęśliwić cudną posiadłością 4h wraz z "historycznym" dworkiem. Historyczność dworku przejawiała się głownie w tym, że nadawał się do rozbiórki i ponownego odbudowania pod okiem konserwatora zabytków. Ruina, jakich mało. Zainteresowani wiedzą, o jakich kosztach mniej więcej tu mowa, zaś niezainteresowanym lepiej tego nei uświadamiać. Dworek miał być interesem zycia, ach, czego by tam nie można było zrobić! Jakaż to żyła złota miała się tam ujawnić!
Jedyny maleńki doprawdy szkopuł tkwił w tym, że dworek leży pod Włocławkiem (jakieś 200 km od mojego miejsca zamieszkania) i jest oddalony od drogi głownej o 25 km.

Kerala
heheeh to bysmy sie spotkaly:) a dworkom, palacom itp mowimy zdecydowane NIE!!! a juz tym bardziej wpisanym do rejstru. wrrrrrrrrrr

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2009-03-05 o godz. 10:27
0

Kerala napisał:

Poza tym to nie jest najdziwaczniejszy darowany mi koń, któremu miałam w pysk nie zaglądać. Ostatnio chciano mnie uszczęśliwić cudną posiadłością 4h wraz z "historycznym" dworkiem. Historyczność dworku przejawiała się głownie w tym, że nadawał się do rozbiórki i ponownego odbudowania pod okiem konserwatora zabytków. Ruina, jakich mało. Zainteresowani wiedzą, o jakich kosztach mniej więcej tu mowa, zaś niezainteresowanym lepiej tego nei uświadamiać. Dworek miał być interesem zycia, ach, czego by tam nie można było zrobić! Jakaż to żyła złota miała się tam ujawnić!
Jedyny maleńki doprawdy szkopuł tkwił w tym, że dworek leży pod Włocławkiem (jakieś 200 km od mojego miejsca zamieszkania) i jest oddalony od drogi głownej o 25 km.

Kerala
heheeh to bysmy sie spotkaly:) a dworkom, placom itp mowimy zdecydowane NIE!!! a juz tym bardziej wpisanym do rejstru. wrrrrrrrrrr

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 13:29
0

oj Kerala no to masz wesołe i pełne zasadzek życie lol
przynajmniej sie nie nudzisz lol

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 13:14
0

Kerala, dobrze że wszystko da się odkręcić lol

Większości naszych znajomych rodzice pomagają wkroczyć w życie małżeńskie fundując im mieszkania, domy, place itp. itd., niestety bardzo często wiąże się to z wtrącaniem się na każdym kroku, urządzaniem mieszkania, a potem wpadaniem bez zapowiedzi itp. itd. Dlatego zaczynam się cieszyć, że nas rodzice nie obdarowali "takim szczęściem" i wszystko do czego dojdziemy w życiu będzie tylko nasze :)

Odpowiedz
Reklama
Kerala 2009-01-20 o godz. 13:06
0

A nie, problem lezy w tym, że ja obie baby (to jest cioteczkę i mamusię) uwielbiam bez zastrzeżeń. Obie jednak cierpią na syndromy postemerytalne i realizują się przy budowie MOJEGO domu. Może to i lepsze, niż gdyby miały sobie dom zagracić sprzętami z tv shopu (tak zrobił mój dziadek, kiedy przeszedł na emeryturę. Dodam, że połowa zakupów nie została nawet rozpakowana).
Zmiany wprowadzimy, na szczęście większośc wymaga przesunięcia/rozwalenia ścianek działowych. Jak pisałam: u mnie sami architekci i inzynierowie, więc szkód nienaprawialnych panie nie narobiły. Jedyna trwała konsekwencja ich nadgorliwości przejawi się w tym, że nasz pokój kapielowy będzie mieć kształ siedmiokątu
Poza tym to nie jest najdziwaczniejszy darowany mi koń, któremu miałam w pysk nie zaglądać. Ostatnio chciano mnie uszczęśliwić cudną posiadłością 4h wraz z "historycznym" dworkiem. Historyczność dworku przejawiała się głownie w tym, że nadawał się do rozbiórki i ponownego odbudowania pod okiem konserwatora zabytków. Ruina, jakich mało. Zainteresowani wiedzą, o jakich kosztach mniej więcej tu mowa, zaś niezainteresowanym lepiej tego nei uświadamiać. Dworek miał być interesem zycia, ach, czego by tam nie można było zrobić! Jakaż to żyła złota miała się tam ujawnić!
Jedyny maleńki doprawdy szkopuł tkwił w tym, że dworek leży pod Włocławkiem (jakieś 200 km od mojego miejsca zamieszkania) i jest oddalony od drogi głownej o 25 km.
No, ale zawsze możnaby pohodować ziemniaki na tych czterech hektarach...
Rodzinę mam niepowtarzalną, to fakt.

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 12:16
0

cudnie Cię załatwili normalnie Cię zlali! ależ ważne jest dla nich Twoje zdanie
normalnie scyzoryk się w kieszeni otwiera :o

dlatego my nie zostawiamy rodzicom żadnej możliwości decydowania w tej kwestii
współczuję :usciski:

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 10:30
0

lol

Kerala - jest to potwierdzenie tego co od dawna twierdzę:
"umiesz liczyć, licz na siebie" a z rodziną to wychodzi się najlepiej na zdjęciach - choć tez niezawsze ;)
ja jak się okazuje np. nie mam zadnych zdjęć zrobionych podczas slubu i wesela moich szwagierek ;)

A tak serio, wkurwiające, ale darowanemu koniowi itd. dlatego ja nie przyjmuje "darowanych koni" takiego kalibru, bo później sa pretensje zes niewdzieczna a oni chcieli dobrze

Zycze Ci aby udało się Ci to odkręcic i na przyszłośc trzymaj zarówno swoją jak i mezula rodzinę z dala od Was - bedziesz zdrowsza ;)

Odpowiedz
WhiteRabbit 2009-01-20 o godz. 09:02
0

Hm
A myślalam, że to ze mną robią co chcą
Ale chyba nauczyli się, że jestem już dorosla

Unbelievable, rzeczywiście...

Odpowiedz
Gość 2009-01-20 o godz. 07:34
0

lol lol lol lol lol

Odpowiedz
Reklama
katarinka7 2009-01-20 o godz. 06:29
0

Coś zrobic mozna tylko prawdopodobnie będzie wiąząło się to z kosztami.
Kerala czy to jest projekt gotowy, tzw. "typówka"? Czy już poszedł na pozwolenie?

Odpowiedz
Gość 2009-01-19 o godz. 23:02
0

Z pewną taką dozą miłego zaskoczenia odkryłam dział pomyje. I chyba zacznę się tu udzielać (wybacz Kerala zaśmiecanie wątku lol ).

a odnoście powyższego posta nasuwa mi się nieśmiertelne:
:o :o :o unbelievable
nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Szczerze współczuję, bo domyślam się, że już nic nie można zrobić?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie