-
Asiek28 odsłony: 1770
Jak rzucić palenie?
Ktośn mi kiedys powiedział... : "zajdziesz w ciążę, sama rzucisz..." nic bardziej mylnego...
nie wiem, jak sobie z tym poradzić, wiem, że to paskudny nawyk, zwłaszcza teraz, ale nie potrafie przestać...
może ktoś zna jakiś skuteczny sposób?
z góry serdecznie dziękuję :)
w momencie kiedy dowiedziałam sie że jestem w ciąży odstawiłam papierosy i alkohol - przyszło mi to bardzo łatwo bo wiem że inaczej szkodziłabym dziecku. Przekonało mnie tez to, że decyzję podejmuję nie tylko we własnym imieniu ale i w imieniu dziecka.
Odpowiedz
dzidzia gdyby to było takie proste, to by tego wątku nie było :(
Ja rzuciłam już prawie 3 miesiące temu (dużo i mało za razem)
Co mnie pomogło?
Krok pierwszy zastanowiłam się w jakich sytuacjach palę, najczęściej (chodziło o takie sytuacje, w których nie mogłam obyć się bez papieroska) były to:
poranna kawka w domu,
piwko z przyjaciółmi
W tych sytuacjach statystyka była przerażająca, a zarazem jak nie było w domu rano fajek, to od rana miałam zły humor.
Krok drugi Zrezygnowałam na jakiś czas z porannej kawy, żeby mnie nie korciło palenie i zabijałam się o futryny, bo rano jestem zazwyczaj nieprzytomna (widocznie miałam kilka żyć w tej grze, bo przeżyłam ;) )
A jednocześnie zrezygnowałam z piwka z przyjaciółmi na 2-3 tygodnie i zamiast tego umawiałam się z nimi tam, gdzie palić nie można np. na basenie, na zakupach w Arkadii itp.
Krok trzeci dym papierosowy zaczął mi przeszkadzać, wtedy przetestowałam swoją silną wolę i wybrałam się na piwko: oj nie było łatwo, ciągnęło, ale myślałam sobie: nie palisz już tyle, szkoda to zmarnować.
Z poranną kawą były mniejsze problemy. Ponieważ w biurze nie można palić, to po tym jak nie wypiłam kawy w domu, piłam ją w pracy, ale tu już zapalić nie mogłam :)
Krok czwarty dowiedziałam się, że trzy osoby z mojego bliskiego otoczenia mają raka, bardzo przemówiło to do mojej wyobraźni. Niestety mojemu narzeczonemu nowotwór Jego Mamy nie pomógł w rzuceniu palenia, wręcz przeciwnie: stres z ty związany powoduje, że pali więcej i moje prośby, by rzucił są na razie niestety bezskuteczne.
ja osobiscie nie palę, ale na pewno (tak myśle) pomogła by mi myśl, ze moje dziecko będzie szkaradne, zielone i z pryszczami..
Odpowiedz
może jest jakaś nadzieja?
http://portalwiedzy.onet.pl/,11123,1346208,czasopisma.html
Niestety- tak jak dziewczyny pisały- tylko silna wola.
Spotkałam się wprawdzie z argumentem (lekarza ginekologa, dodam), że jeśli ktoś pali nałogowo i duże ilości (np. 2 paczki dziennie) to gwałtowne rzucenie palenia może być dla płodu bardziej szkodliwe, niż ograniczenie palenia do np. 2 papierosów dziennie.
Dla mnie jednak jest to wiele hałasu o nic, bo nie znam żadnego nałogowca, który by się ograniczył do dwóch papierosów z czterdziestu. Tak więc jak rzucać- to rzucac i nie bawić się w metody pośrednie.
Z metod "nieinwazyjnych" można zawsze spróbować hipnozy i akupunktury- o ile ktoś ma do nich przekonanie. W każdym razie nie zaszkodzą.
Mnie w rzuceniu palenia pomogły wspomniane wizualizacje + picie dużych ilości wody mineralnej (miałam zajęte ręce i usta). Pomaga także trzymanie ołówków, wykałaczek i tym podobnych zajmowaczy rąk.
Z metod innych polecam biorezonans czy coś takiego. Jako że jestem racjonalistką to ni dudu w to nie wierzę, acz znam trzy osoby, które po takim seansie rzuciły. Tak więc nie wiem, jak to działa, ale widać działa. Co wazne: te trzy osoby nie palą już od dwóch lat, a paliły odpowiednio 8, 10 i 20 lat. Nie wiem jednak, czy można to zastosowac u ciężarnej kobiety.
Przyznam się, że kusiło mnie jednak cały czas- szczególnie na początku ciązy. Zapaliłam w ciązy kilka,kilkanaście razy. Potem, kiedy brzuch stał się widoczny, odrzucało mnie od palenia. Zadziałała chyba sugestia, bo nie mogłam dłużej udawac, że nie jestem w ciązy, skoro czułam ruchy dziecka.
A, pomaga też czytanie wszystkich broszur opisujących, co się dzieje z płucami palacza, palącymi cięzarnymi i oglądanie reklam antynikotynowych ;) Skutecznie zniechęca.
Kerala
ja tak jak naturella (nie moge skopiowac co za szajs...)
wczesniej mi sie zadnym cudem nie udawalo i juz sie balam co bedzie jak zajde w ciaze i nie bede mogla rzucic. ale na szczescie udalo sie prawie bezbolesnie. teraz jestem nikotynowa terrorystka :) niech no tylko ktos zapali przy mnie...
moja mama do ktorej nie trafiaja zadne argumenty przez jakis czas wychodzila na balkon gdy do niej przychodzilam, ale ona jest nieroformowalna i teraz dmucha dymem nie patrzac gdzie...wywoluje to u mnie straszna agresje, i na jej pytanie co mis sie tak odmienilo powtarzam do znudzenia "gdy trulam siebie to byl moj wybor, dziecka truc nie bede". Pomysl o tym moze ci pomoze ?
Asiek trudno mi dac ci rade jak rzucic. mi sie udalo dzieki wizualizacji - jak pisza dziewczyny - to tak jakbys wdmuchiwala dym swojemu dziecku...mi tez sie nieraz chce zapalic (np jak siedze z kawka na balkonie...) i coz nie zarzekam sie ze nigdy nie wroce, ale dopoki bede karmic postaram sie wytrzymac.
W zasadzie to nie ma sposobu. Rzuć i tyle...
Bo jak masz sie truc to Twoja sprawa (bez urazy), ale żeby od razu dziecko????
Mi samo przeszło.... czasem jak widzę osobę z papieroskiem to mam chęć, a niech no tylko taki delikwent dokona przy mnie wyziewu z paszczy! :x
Zatyka mnie, dusi, powoduje podnoszenie żołądka!
A jak tak dymek działa na mnie - byłego palacza - to co musi czuć ten ufoludek bidula, co jest we mnie zainstalowany
O tym pomyśl....
Rzuciłam od razu, jak tylko zobaczyłam dwie kreski na teście. Ciągnęło mnie tylko przez parę dni, bo za każdym razem wyobrażałam sobie, jak dmucham dymem mojemu dziecku prosto w twarz.
Odpowiedz
silna wola na pewno jest pomocna, ale myśl o tym że za każdym pociągnieciem dymka zatruwasz dziecko może bardziej pomóc :)
Trzymam kciuki za rzucanie nałogu :)
silna wola...
ale jak ktos zna jakis inny skuteczny sposob, to chetnie poznam :)
mnie sie jakos nie udalo skutecznie rzucic.
ale tez powtarzam sobie, ze jak bede w ciazy, to na pewno palic nie bede. i IMHO jest to jedyny argument wielkiego kalibru, ktory do mnie przemowi.
Podobne tematy