• Gość odsłony: 5171

    Głupie przypadki nieumyślnego robienia sobie krzywdy, wy też tak macie?

    No jak dziewczyny? Która ma taki talent?Bo ja mam :)Np. Wczoraj wstawałam z łóżka (zwyczajnie) i zasunęłam się w szczękę KOLANEM tak, że przycięłam zębami wargę....Potrafię też na prostej drodze złamać obojczyk (a dokładnie na murawie), albo kciuk.I jeszcze zrobić sobie dziurę z tyłu pod kolanem głęboką na 1,5 cm - nic nie zauważywszy (dopiero się kapnęłam jak już wszystko umazałam krwią)Ciekawe czym się jeszcze zaskoczę8)

    Odpowiedzi (48)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-02-18, 14:00:59
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-02-18 o godz. 14:00
0

Z czasów dziesięcych pamiętam dwa zdarzenia:

1. Pamiętacie wygłupy na trzepaku? Serdelki, huśtawki, inne formy wiszenia? Uczyłam się wisieć na samych nogach, głową do dołu i niestety spadłam głową prosto na betonowe podłoże. Krew się lała strumieniami ale na szczęście nic poważnego się nie stało.

2. Ok. 1-2 klasy podstawówki uczyłam się gotować rosół z koleżanką. Dorosłych oczywiście nie było bo by nam nie pozwolili ;) Podczas próbowania zupy ( ktoś już o tym pisał ;) ) wywliłam garnek z wrzącym rosołem prosto na siebie. Blizn o dziwo nie mam żadnych.

Niestety jako dorosła osóbka więcej urazów spowodowanych własną winą zaliczam lol

Skręcona x razy na równej drodze kostka i x razy powybijane kciuki to standard.

Wsadzona ręka pomiędzy dwa warczące i rwące się do walki psy ( chciałam je rozdzielić ) Rozharatana ręka i złamany palec. Sztywny zreszta do dziś.

Po powrocie z pierwszego wypadu kajakowego spod siniaków na nogach ciężko było zobaczyć kawałek skóry w normalnym kolorze. Do dziś nie wiem jakim cudem aż tyle ich zdobyłam bo ogólnie wypad wspominam jako jeden z najlepszych w życiu.

Na lodowisku wywaliłam się i nic by mi nie było, gdyby nie ktoś, kto przejechał mi po ręce łyżwą. Oczywiście dojeździłam do końca ( rękawiczka pełna krwi ) i dopiero potem poszłam do pielęgniarki. Palec złamany w trzech miejscach, gips na dłoń.

Jako studentka poszłam z gronem znajomych do klubu studenckiego potańczyć. Ok. 24 walnęłam w coś stopą, potem jeszcze podstawiłam stopę pod krzesło. Bolalo ale zabawa była przednia więc wytrzymałam do 3 w nocy po czym wracaliśmy na piechotę do mnie przenocować. Dopiero w domu zdjełam buta. Duży palec u nogi złamany, paznokieć czarny, trzeba było go zdjąc. Odrastał przez rok czasu.

Grając z przyszłym wówczas mężem w jego urodziny w kosza pośliznęłam się i skręciłam ( jak sądziłam ) nogę. Inna sprawa, że tylko idiotka poszłaby grać w sandałkach na podwyższonej podeszwie. Efekt- złamanie kości śródstopia i ... znowu gips.
Mąż i tak miał gorzej bo gwałtownie skoczył mnie złapać i wypadł mu dysk. Fajne urodziny mieliśmy ;)

Na nartach naderwałam sobie więzadła w kolanie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze zrobiłam to nie w trakcie jazdy a na oślej łączce, ucząc się wstawac. Po czym cały turnus twardo jeździłam na nartach plus codziennie zaliczałam lekcje tańca ( obóz taneczno-narciarski ) , smarując kolano Fastumem i bandażując po prostu. Do lekarza poszłam dopiero po powrocie z wyjazdu.

Ale i tak nic nie przebije moich dwóch koleżanek.

Pierwsza uparła się poprowadzić mego psa ( silne stworzonko, sięgało jej zaledwie do pasa ) Owinęła smycz wokół nadgarstów i poszła... Skończyło się przejażdżką na brzuchu po żwirze za pędzącym zwierzem. Buzię i ręce długo kurowała. Parę drobinek żwiru zostało jej pod skóra do dziś dnia.

Druga szła z mężem po ulicy i dla zabawy zaczęli iść z zamkniętymi oczami. Niestety na ich drodze był słup. Skutki u koleżanki dość 'widowiskowe': poharatana twarz i wybity przedni ząb :( Mężowi nie stało się nic.

Odpowiedz
viktorjanka 2013-02-18 o godz. 13:59
0

hmmm może się to komuś wydać dziwne, śmieszne itp... lub gorzej beznadziejne, żałosne, ale kiedyś gdy byłam głupia i nie ptrafiłam sobie poradzić z nawarstwiającymi się problemami znalazłam ujście dla swoich problemów właśnie w "samookaleczaniu"...

Wiem, że to było nienormalne i wiedziałam to wtedy, więc szukałam pomocy specjalisty... Jednak ta pomoc nie za bardzo mi się na cokolwiek zdała więc zaczęłam sama nad sobą pracować starać się zmienić tok myślenia... i szukać innego ujścia dla stresu, strachu i frustracji...

Było ciężko bo to jest takie samo uzależnienie jak każde inne, ale dzięki Bogu się udało i nie robie takich głupot więcej....rany się zabliźniły... prawie śladu po tym nie ma... jedyne co, to nie zabliźniły się rany w psychice... Pozostała blizna na całe życie...

Teraz mam takie same okaleczenia jak każdy inny... czasem sobie język przygryze podczas jedzenia :P albo "kopne się" kolanem w głowę, zdarza się też że przytrzasnę sobie palec lub coś podobnego :P

Odpowiedz
Gość 2013-02-18 o godz. 13:57
0

ja za to regularnie wale glowa w szafki kuchenne i polki na ksiazki a ostatnio nawet w okap kuchenny, troche boli, zwlaszcza ze zawsze trafiam na kanty :D

regularnie tez tne sobie rece nozem :D
miałam tez przygode z takim grubym drutem, ktory odgradzal parking od ulicy...jakos go nie zauwazylam i zaiwslam na nim udami a na drugi dzien mialam na udach dwa gigantyczne krwiaki...aua

Odpowiedz
madziula 22 2013-02-18 o godz. 13:55
0

A myślałam, że to ja jestem największą fajtłapą i nieszczęśnikiem na świecie :P
Podam tylko kilka moich przygód
pomalowanie farbą olejną długich, kręconych włosów na przepiękny odcień złoty orzech-loki stracone do gołej skóry, płacz i zgrzytanie zębów
dostałam w głowę kamieniem wielkości kurzego jaja w głowę, a odbyło się to gdy kuzyn rzucał w drzewo, a ja dostałam rykoszetem- efekt-cała zalana krwią, blizna na połowę głowy( włosy na bliznie nie rosną....)
kuzynka wpadła na pomysł rzucenia w me piękne , bujne loki rzepów( takich roślinnych, jakie nie raz zaplątują się w ubrania na spacerze, to chyba są owoce ostu, czy jakoś tak...).Loki straciłam do golej skóry.... :D
i mój ostatni wyczyn-kupiłam troszkę za długie dzinsy, które nawet po założeniu butów na obcasie wymagały wywinięcia na zewnątrz....oczywiście idąc ulicą , zawadziłam obcasem o dzinsową zakładkę i.....runęłabym jak długa, gdyby nie złapał mnie mój czujny mąż....który mówi do mnie czule "mój gapciu...."
Hmmm, a na porządku dziennym jest stałe obija nie się o meble, ostre kanty, przewracanie się na prostej drodze itd.....

Odpowiedz
Jania 2013-02-18 o godz. 13:53
0

Że pozwolę sobie wspomnieć o próbowaniu smaku zupy podczas gotowania kiedy jeszcze wrze na ogniu! Najlepiej mozna wtedy docenić walory smakowe!

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-02-18 o godz. 13:10
0

A przy smazeniu kotletow i odwracaniu ich na druga stone koniecznie trzeba opierac DLON o brzeg patelni, dla zachowania stabilnosci ruchow!!!

AUAAA!!!

Odpowiedz
Gość 2013-02-18 o godz. 04:29
0

Komunikat z ostatniej chwili:

I PAMIĘTAJCIE:
Nalewając sobie wrzątek do kubka - należy koniecznie polać kciuk !!!
W zależności od tego jaki kolor kciuka chcecie osiągnąć (w skali od różowego do bardzo czerwonego) - lejemy troszkę albo więcej.

Ja wybrałam różowy - taki wiosenny odcień :)

AŁŁŁ

Odpowiedz
Gość 2013-02-07 o godz. 07:39
0

moj d. wlanie powiedzial ze tylko baby moga takie rzeczy wyczyniac,
i placzac ze smiechu przypomnialam sobie kilka takich moich wypadkow..

ostatnio, kupilismy lozko jakies 1,5 -2 miesiac temu i zamontowalismy w sypialni, a ze lozko duze 153X210 (rama) a sypialnia mala 285X285 zagracilo spora czesc pokoju, w ten sam dzien po zamonotowaniu - przwyczajona do materaca lezacego na ziemi - chcialam szybko pobiec do kuchni - i jak sie zamahnelam tak przelecialam na glowe przez kant lozka, glowo w dol - na szczescie skonczylo sie tylko powaznymi siniakami,

w moje urodziny zeszlego roku, przygotowujac impreze schylona w kucki siedzialm przy smieniku i obieralam warzywa, nagla sie po cos dzwignelam, zakrecilo mi sie w glowie, zeby sie nie przewrocic chwycilam sie zlewozmywaka (a mam taki piekny chromowany Ariston) jakos tak nieszczesliwie od spodu ze o maly wlos ucielabym sobie caly palec - skonczylo sie na paskudnej rranie (blizna) i unieruchomieniu reki na dluzszy czas - a cala impreze musial przygotowac moj. d. bo krwawila strasznie przy kazdym ruchu reka i moje bandaze wygladaly potwornie,

ech i bylo kilka jeszcze takich przypadkow,

lizka

Odpowiedz
Gość 2013-02-07 o godz. 07:23
0

Zdolne jesteście, dziewczyny, nie ma co...
Ja też przejawiam pewien talent w tej mierze, chociaż moje osiągnięcia są skromniejsze. Z ciekawszych rzeczy przypomniało mi się:
- w podstawówce w trakcie przerwy zostałam przez kolegę potrącona tak, że upadłam - niestety na ławeczkę, z której następnie spadłam na podłogę. Efekt - pęknięcie kości i gips na łapce na kilka tygodni;
- również w podstawówce wybrałam się kiedyś rano do szkoły i idąc koło mojego bloku niezbyt obudzona i ze zwieszoną głową nie zauważyłam wiszącej na ścianie windy (akurat robotnicy coś ocieplali czy łatali i ciut za nisko tę windę opuścili). Przygrzmociłam w nią tak, że aż echo poszło, a ja zobaczyłam wszystkie gwiazdy;
- na wakacjach w Zakopanem wybrałam się z mamą i siostrą do Teatru im. Witkacego. Widownia była zorganizowana na wzór wnętrza kawiarni (stoliki i poczęstunek), my miałyśmy stolik na takim podwyższeniu, z jednej strony ograniczonym barierką, a z drugiej kurtyną materiału. Tak byłam pewna, że ten materiał to ścianka, że się o niego oparłam i nagle zniknęłam rodzinie z oczu, bo zwaliłam się w dół... Efekt: stłuczenia lewego boku, nogi, uraz kolana;
- w szkole średniej postanowiłam pomóc mamie w wiosennym pieleniu ogródka i tak się do tego przyłożyłam, że skończyło się zapaleniem ścięgien i gipsem na nadgarstku;
- w trakcie studiów na obozie wędrownym nabawiłam się pieknych zapaleń ścięgien Achillesa w obu nogach naraz :o (jak ja to zrobiłam?). Przy każdym ruchu stopą ścięgna aż trzeszczały... Najlepsze było to, że byliśmy w środku lasu, z dala od cywilizacji i nie miałam innego wyjścia, tylko wydostać się stamtąd o własnych siłach - cała grupa mnie holowała do pociągu. W Warszawie oczywiście do ortopedy, usztywnienie, rehabilitacja itp.;
- już jako dorosła osoba pomagałam siostrze i szwagrowi w remoncie mieszkania i w trakcie skrobania ścian w kuchni prostując się gwałtownie przywaliłam głową w kaloryfer (taki wysoko podwieszany). Efekt jak wyżej przy windzie, natomiast pikanterii tej scence dodawał fakt, że mój wtedy jeszcze nie mąż na ogromnego guza, który mi rósł na łepetynie zastosował okłady z zimnego metalu... czyli siekiery (to musiało wyglądać lol).
Na razie chyba starczy, może jeszcze mi się coś przypomni...

Odpowiedz
Gość 2013-02-07 o godz. 02:47
0

Mój ostatni wyczyn:

w dzień rozdania dyplomów poszłam do łazienki, żeby się przejrzeć w lustrze. Jako że nie mamy w domu takiego, w którym mogłabym zobaczyć się cała, postanowiłam wejść na kosz z bielizną, żeby sie zobaczyć od pasa w dół. W momencie schodzenia na ziemię kosz zachwiał się i przewrócił, a ja oczywiście razem z nim... Przez 10 minut nie mogłam sie podnieść, a byłam sama w domu :)
Dodam jeszcze, że nasza łazienka do dużych nie należy - jakieś 2x3, więc ciężko się tam obrócić, a ja nawet się przewróciłam

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-02-06 o godz. 23:35
0

Dosia napisał(a):Ha a mowia ze ruch to zdrowie lol
A Hanka Bielicka powiedziała że sex to zdrowie tylko że stara jest i nie pamięta. lol

Odpowiedz
Gość 2013-02-06 o godz. 23:21
0

Iza napisał(a):
Tak - za dużo biegam - muszę z tym skończyć!
Ha a mowia ze ruch to zdrowie lol

Odpowiedz
Gość 2013-02-06 o godz. 05:03
0

Dosia napisał(a):pomiedzy samochodami rozpieta i napieta linka METALOWA....bolalo dlugo
Jakiś m-c temu w ten sam sposób nie zauważyłam i wbiegłam pomiędzy właściciela a jego pieska, a że pędziłam szybciutko to mało nie udusiłam pieska a panu nie urwałam rączki... Mnie nie bolało ;)

A wyrżnęłyście kiedyś w hipermarkecie? Bo ja tak.
Mąż już był przy kasach jak sobie przypomniałam, że muszę koniecznie po coś wrócić.... i biegusiem. Oczywiście na samym środku (a co! spektakularnie) fajt i leżę jak długa na brzuszku a ludziska się 'gapiom'

Tak - za dużo biegam - muszę z tym skończyć!

Odpowiedz
Ardabil 2013-02-06 o godz. 03:06
0

a propos łuk brwiowy.
dostałam od koleżanki rakietką od ping- ponga - celowo - coś jej się nie podobało . cała byłam we krwi.

Odpowiedz
Gość 2013-02-06 o godz. 02:36
0

Ja takze naleze do tych co ciagle sie o cos obijaja, uderzaja a siniaki mnie kochaja. juz mialam taki okres ze myslalam ze to koniec i wyszlkam na prosta ale teraz jak patrze to codziennie jakis nowy siniak w najmniej oczekiwanym miejscu (przedramie) wiec chyba nie tak latwo sie pozbyc pecha :)
Co do moich ostatnich wyczynow to szlam sobie ulica i wlasnie mialam przesc na druga strone tejze wlasnie ulicy. W tym samym czasie czytalam tablice informacyjna na budynku po drugiej stronie ktora byla zawieszona powyzej wysokosci oczu wiec moj wzrok raczej skierowany byl do gory. Na ulict staly dwa samochody, rozejrzalam sie wiec tylko czy nic nowego nie nadjezdza, stwierdzilam ze musza poczekac bo sa na podporzadkowanej i dalej miedzy nie. Pan zatrabil popatrzylam tylko jak na ufoludka i dalej, poczym jak mna szarpnelo i poczulam ogromny bol na piszczelach to zrozumialam ze pan nie byl trabiacym prostakiem tylko chcial mnie ostrzec ze jest pomiedzy samochodami rozpieta i napieta linka METALOWA....bolalo dlugo

Odpowiedz
Gość 2013-02-06 o godz. 01:33
0

Kasiape napisał(a):czytajac wasze opowiesci poprzypominam sobie swoje wyczyny. W dziecinstwie mialam talent do "ostrych" rzeczy... ;)
W dzieciństwie często lądowałam na szyciu - w przedszkolu tylko sie pośliznęłam - wyrżnęłam głową w ławkę w której trzymało się buty. Efekt - rozwalony łuk brwiowy. Jak mama przyjecahała to miałam już całe oko i twarz we krwi. Nie wiem tylko dlaczego czekali z wezwaniem karetki aż przyjedzie mama?

Drugi raz był w domu. Uwielbiałam sie huśtać na rękach, tzn. opierałam jedna rękę na stole, drugą na zlewozmywaku, nogi podciągałam do góry i bujałam się. Cóż, rączki w tym wieku słabe - jedna nie wytrzymała i z impetem przywaliłam ustami w kant stołu. Tm razem jechałam do szpitala z buzią pełną krwi.

A oba szwy do tej pory widać

Odpowiedz
Gość 2013-02-06 o godz. 00:54
0

Iza napisał(a):W temacie słupków mogę jedynie dodać, że wpadłam raz niegroźnie na latarnię uliczną i powiedziałam "przepraszam".
Nawet nie wiedziałam co jest grane, ale wszyscy zaczęli ryczeć ze śmiechu...
lol Normalnie mało nie posiknęłam ze śmiechu.

Odpowiedz
Gość 2013-02-03 o godz. 10:31
0

No tak - akcja z naprowadzaniem samochodu jest super! Ale od czołgów to Ty się może trzymaj z daleka :)

Ja też mam wybitną koleżankę!
Ze dwa miesiące temu ucięła sobie 1cm palca na krajalnicy, a parę dni temu wyrżnęła w łazience i rozcięła sobie głowę.
Nie trudno się domyślić - w obu przypadkach winą obarcza faceta.
W pierwszym bo prowadzili burzliwą dyskusję, w drugim bo nie wytarł po sobie podłogi....

Dziewczyny - uważajcie bo nie znacie dnia ani godziny.

Ps. Nie jest ubezpieczona -> właśnie się zastanawiamy o co może mu chodzić

Odpowiedz
Jania 2013-02-03 o godz. 10:27
0

Iza jesteś mistrzynią!!!

Historię o lokówce - sama przeżyłam, więc pamiętam jak łapki bolą od roplątywania. Tyle, że wtedy nie było mi do śmiechu!

Natomiast ja mam jakąs taka przypadłość, ze praktycznie we wszystko musze przyrżnąć głową. Najgorzej było jak chcąc iśc na skróty nie zauważyłam znaku ( takiego wielkiego informującego o ilości km do danych miejscowości) tak walnęłam, że dość długo była tam wklęsłość po mojej głowie. Bolało też nieźle.

Innym przypadkiem dość ciekawym jest altanka przy wejściu do mnie do domu. Przyłożył w nią każdy facet ( dziwne jest to że żadna kobieta), nie wiem jak oni to robią. Mój szwagier kiedyś tak przydzwonił ( z jego opowiadań wynikło że chciał zrecznym susem wskoczyć na schodki) że przed samymi drzwiami, ktore otworzyła moja mama padł na kolana.

Odpowiedz
vexilla 2013-02-03 o godz. 09:56
0

Leżę i kwiczę lol lol lol
Ja na koncie mam drobne wypadki w stylu nagminnego przygryzania języka (gadanie podczas jedzenia ), włażenia w futrynę, zbyt niskiego schyłu do blatu stołu kończącego się wyrżnięciem weń głową, zrzucania na siebie rzeczy z wyższych półek, tudzież- podczas jazdy na łyżwach- hamowania rękami o bandę- przy najróżniejszych prędkościach

Ale do końca życia nie zapomnę wydarzenia z głębokiej podstawówki: na zajęciach z tzw. gimnastyki korekcyjnej, na wyłożonym matami patio, podczas czworakowania 8) kolega z klasy złamał sobie w trzech miejscach rękę.... :o

Odpowiedz
Gość 2013-02-02 o godz. 21:28
0

Aha i jeszcze jedno juz jako prawie dorosla osoba bylam na zawodach balonowych i tam sie jezdzi takimi duzymi samochodami typu np. Fiat ducato. No i ja chcialam pomoc przy zawracaniu tego samochodu i zaczelam naprowadzac jak powinno sie jechac efekt taki moje udo przygnicione do drzewa przyczepka, ktora byla podczepiona do tego samochodu. Miesiac rehabilitacji i pomiazdzone miesnie. Aha ale ja sie do konca zawodow swietnie bawilam na imprezie konczacej z parkietu zeszlam ostatnia a do lekarza poszlam dopiero jak wrocilam do domu.

Odpowiedz
Gość 2013-02-02 o godz. 13:46
0

Tak jak Lianka - czytajac wasze opowiesci poprzypominam sobie swoje wyczyny. W dziecinstwie mialam talent to "ostrych" rzeczy... ;)

W wieku 5 lat chyba, mama wyjmowala mnie po kapieli z wanny, a obok stala pralka Frania, z czesciowo zlozonym wyzymadlem. Cos tam ostrego wystawalo i po drodze z wanny walnelam kolanem, ktore bardzo gleboko rozcielam! Blizne mam do tej pory... :D

W podstawowce, zbiegajac na przerwie ze schodow, przytrzymywalam sie poreczy a tam byly nabite takie metalowe kulki aby zapobiec przeciwko zjezdzaniu po poreczach... no i taka kulka porzadnie i gleboko rozciela mi dlon... Co zrobilam? Zamiast pojsc do pielegniarki szkolnej, to ja popedzilam przez cale boisko z zakrwawiona reka do... mamy do domu lol (na szczescie obok szkoly). Blizna jest do tej pory... 8)

Na koloniach, chodzilam sobie po lesie w plastikowych sandalkach (glupota ) i gleboko przecielam sobie stope jakims szklem (zakopanym pod sciolka - tak sie pisze??). Pielegniarka ktora mnie opatrywala nie nalezala do najdelikatniejszych , bez ceremonii wpakowala moja stope do miski na taborecie (nie moglam sie utrzymac na jednej nodze!) i polala jakims srodkiem dezynfekujacym! :o :x Ale byl wrzask!!! lol lol lol Tamtych kolonii nie wspominam najlepiej... lol Blizne mam... 8) 8)

Uwialbiam jezdzic rowerem - w wieku 15 lat jechalam sobie obok strumyka, pare kilometrow od domu. Zjechalam z gorki, rower wpadl w poslizg na zwirze, wywalilam sie jak dluga, rower na mnie, a ja pocharatalam sobie obie dlonie . Nastepnie, placzac z bolu i szoku, musialam na piechote dralowac, wraz z rowerem, do domu. Przez nastepne kilka tygodni mialam na obu rekach sliczne bandazowe kukielki lol Blizna, na coz, jest... 8)

Ale tak jak pisalam, po wyrosnieciu z dziecinstwa chyba jakos mniej sie samookaleczam...
lol

Odpowiedz
Lianka 2013-02-02 o godz. 08:03
0

Oj tak satti :) A Kurza sleota? ja mam ciagle przez nia prpblemybo jak wyjde na uloce o zmierzchu to nie widze co mam pod nogami. Niestety jest to przypadlosc krotkowidzow. No i jeszcze gorzej jak nagle gdzies swiatlo zapala.

Odpowiedz
Gość 2013-02-02 o godz. 06:54
0

Ja nie mam wypadków spektakularnych ale za to ciągle;
zawsze się czym w kuchni potne lub poparze;
walne się w kant stołu średni raz w tygodniu
i potrafię wejść w róg ściany itp.
Ale większość wypadków mam dlatego, że przy bardzo dużej wadzie wzroku, nic nie widzę poza granicą szkieł okularów; i jeśli akurat tam są niedomknięte dzrzwi szafki to z pewnością w nie walnę...
świat zdecydowanie jest dla ludzi widzących

Odpowiedz
Lianka 2013-02-02 o godz. 05:40
0

Co ktoras z was opisze to mnie sie przypomina jakis nowy moj wyczyn :)
Ja mialam bliskie spotkanie ze znakiem drogowym, ktory wisial za nisko :)
Bylismy z klasa na jakiejs wycieczce i wracalismy wlasnie pieszo do autobusu a ja szlam dokladnie po linii , na ktorej stal znak. Tak byla zaaferowana opowiesciami kolezanki,ze nawet nie uslyszalam jak reszta sie darla ze sie zaraz walne no i oczywiscie walnelam centralnie czolkiem w znak.

Moja glowa to juz w zyciu niezle dostala od niedomknietych szafek, niskich sufitow itp. Dwa dni temy wstajac z kuckow walnelam sie o raczke od przesuwanych drzwiaz mnie lekko zamroczylo.

Odpowiedz
Gość 2013-02-02 o godz. 04:27
0

SUPER!!!

W temacie słupków mogę jedynie dodać, że wpadłam raz niegroźnie na latarnię uliczną i powiedziałam "przepraszam".
Nawet nie wiedziałam co jest grane, ale wszyscy zaczęli ryczeć ze śmiechu...

Odpowiedz
Gość 2013-02-02 o godz. 01:49
0

Parę lat temu na wakacjach szłam czytając gazetę (a co 8) ). Nie zauważyłam słupka stojącego na środku drogi (takiego zagradzającego drogę samochodom) i wlazłam na niego tak, że wylądował dokładnie między moimi udami. Na obu miałam krwiaki wielkości dłoni (o krótkich spodenkach do końca wakacji mogłam zapomnieć) i skręconą kostkę, bo się oczywiście przewróciłam.

Od tej pory gazetę czytam tylko na siedząco.

Odpowiedz
Lianka 2013-02-02 o godz. 01:21
0

ooo i jeszcze ma jedno zdarzenie na koncie. Otoz za czasow palenia papierosow, stojac na uczelnianym korytarzu podpalam sobie fajke zapalniczka i jak myslicie co ztrobilam? Podpalilam sobie grzywke ku uciesze kolegow! Na szczescie w pore ja ugaszono tyle ze sie skrocila o polowe.

Moze to m.in wplynelo na rzucenie palenia?

A poparzen boje sie od czasu jak na koniec Bialego Tygodnia (dla nieobeznanych Bialy Tydzien jest dla dzieci pierwszokomunijnych) wylalam na siebie szklanke wrzacej herbaty. Jakims cudem nie mam nawet blizny po tym, a tatus zdzieral ze mnie biale rajstopki razem ze skora brrrrrrrrrrrr.

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 21:24
0

Wiadomosc z ostatniej chwili. Wczoraj wyjmowalam z piekarnika blache i w rekawicy ale cos mi kazalo ta blache chwycic druga reka bez rekawicy mimo, ze wcale tego nie potrzebowalam. Efekt trzy palce poparzone.

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 13:52
0

Dziewczyny, nikt was nie pobije!!! lol lol lol
Nie mam nic godnego do opisania... moze w dziecinstwie jeszcze zdazyly by sie jakies wypadki (ale i tak sporadyczne... moze cos mi sie przypomni?) za to teraz zupelny spokoj. 8) :D

Odpowiedz
Ardabil 2013-02-01 o godz. 11:46
0

a ja się popłakałam ze śmiechu

ale wcale nie jestem gorsza

palec też przytrzasnęłam drzwiami od malucha - złamany koniuszek, roztrzaskany paznokieć a na dodatek lekarz nie mógł nic zobaczyć, bo miałam paznokcie na bordowo pomalowane.
obeszło się bez gipsu - ubłagałam lekarza, bo tydzień później miałam jechac na blisko 2 miesiące do Iranu a z gipsem to by była porażka

a i jeszcze mi się przypomniało, jak byłam pierwszy raz na koloniach to był basen i oczywiście z nudów trzeba było urozmaicać nieco zajęcia. No i mądra Magdusia wymyśliła, że żeby bylo szybciej wskoczy tak do basenu, żeby móc szybciutko wyjść - wskoczyłam koło drabinki, tylko że nie przewidziałam że pod wodą też jest drabinka i tak przywaliłam w stopień pod wodą, że rozciełam sobie kolano, wychodzę a tu kolano w poprzek przecięte i już nudno nie było
potem jeszcze pedłużyłam sobie bliznę waląc tym kolanem w kant oblodzonego schodka.

Odpowiedz
Lianka 2013-02-01 o godz. 11:22
0

Emma ja juz na pociacie papierem uwagi nie zwracam lol

I przypomnal mi sie pewien incydent gdy bylam nastolatka. jezdzilismy na wczasy nad jezioro i tam byl taki stary i ciezki, opuszczany szlaban, ktory trzeba bylo samemu pdniesc jak sie chcialo wjechac autem a potem opuscic. No i ja jako ze dziecie poszlam otworzyc szlaban a mama miala wjechac. Wjechala a ja opuszczajac szlaban opuscilam go prosto an swoja lape. Cudem przeccalkowitym jej zmaizdzeniem ochronila mnie swiezo dostana od rodzicow nefrytowa obraczka, ktora pekla na dwoje ale paluchy byly cale tylko podrapane starszliwie i bolace. Potem byly siniaki ale jak straszny zal po obraczce.do dzis lezy sobie ona w pudeleczku i przypomina tamto zdarzenie :)
A wogole to w dziecinstwie bylam mistrzynia zbitych kolan, na jednym mam do dzis okragla blizne bo upadlam na kant kraweznika.

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 07:08
0

Mam! właśnie mi się znowu przypomniało :)

**Ja przepraszam, że tak nieskromnie... Ale piszcie dziewczyny - PISZCIE!!!

Słuchajcie - nie potrafię obchodzić się z lokówko-suszarką :)
Otóż szykowałam się na ślub mojej kuzynki. Mój chłopak (dziś mąż) siedzi i czeka a ja kręcę namiętnie te loki w łazience.
I zakręciłam.
3 godziny nie mogłam wyjąć tej szczotki. Najpierw mama mi pomagała, ale potem musieli już jechać. Potem M walczył... Ręce mi cierpły i głowa mnie bolała od tego szamotania.

He he - myślicie, że ktoś mi uwierzył, że nie poszłam na ślub bo miałam kołtun ze szczotką?

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 06:51
0

Nie ma takich zdolności - za to stale się tne .. oczywiście łapki papierem, dzisiaj mam 2 nowe

Odpowiedz
scotte 2013-02-01 o godz. 06:46
0

Ja skromnie:)
Zazwyczaj kiedy chodze boso stukam malutkim paluszkiem u nogi z coś -oj jak boli:(

Odpowiedz
kasik_cz 2013-02-01 o godz. 06:16
0

;) ja też kiedyś miałam małego fiacika. Miał pasy, które wkładało się w takie "uszka" (nie zwijały się same) Kiedyś odpięłam sobie pas i rzuciłam go do tyłu, na nieszczęście pas odbił się od szyby i dostałam tą metalową końcówką w buźkę. No i miałam podbite oko lol

Odpowiedz
Venna 2013-02-01 o godz. 06:05
0

lol Nie wytrzymam - prawie się popłakałam :D

No ja niestety takich talentów jeszcze nie odkryłam - a raczej poprostu zanikły bo jako dziecko to dopiero byłam numer 8) Tak mniej więcej do 15 roku życia nie było dnia bez zadrapań czy siniaków :D

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 05:38
0

kasik_cz napisał(a):Mam jeszcze wiele ciekawych przypadków na swoim koncie :D
No właśnie o to chodzi! Ujawniamy nasze zdolności, prezentując je 'w jak najlepszym świetle' :)

Rączka przytrzaśnięta drzwiami powiadasz?
A co powiesz na to:
Pomagałam szwagrowi pchać fiacika do tyłu (stare czasy). On miał otwarte swoje drzwi (kierowcy) a ja tam rączką się podpierałam.
Szwagier zamknął drzwi - ale ponieważ jakoś nie chciały się domknąć to poprawił mocniej :)

8) ma się ten refleks...

Odpowiedz
kasik_cz 2013-02-01 o godz. 04:13
0

ja też mam takie zdolności.
Albo przytrzasnę sobie paluch drzwiami z samochodu (zamykając je) albo sparzę sobie łapy wyjmując ciasto z pieca (nagminnie dotykam łapkami górnej części piekarnika) albo przpalę sobie żarówką z lampki na biurku czoło (jak oglądam w lusterku moją buźkę) albo poparzę sobie szyję (prasowałam kołnierzyk bluzki na sobie bo nie miałam już czasu jej ściągnąć). Mam jeszcze wiele ciekawych przypadków na swoim koncie :D

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 03:00
0

Ajka napisał(a):Mamrotek to zalezy jak boli.
Święta racja :D

Jak boli i jak wygląda - mnie te palce tak bardzo nie bolały, ale widok bleeee... nie było mi do smiechu

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 02:33
0

Mamrotek to zalezy jak boli, kiedys na sankach z przyjaciolmi (jak juz bylam dorosla) tak wywinelam orla, ze sanki mnie ciagnely. No i ze smiechu nie moglam sie podniesc a ludzie na gorze mysleli, ze sie zabilam (podobno tak groznie to wygladalo). Nic wielkiego sie nie stalo ale przez nastepne dwa tygodnie mialam kilkucentymetrowe szramy na policzku.

Odpowiedz
Mamrotek 2013-02-01 o godz. 02:26
0

zlamalam sobie najmniejszy palec u nogi. Gips do kolana na 3 tygodnie w srodku wakacji
Ajka zaimponowałaś mi 8)
Ja, o dziwo, jeszcze nigdy nie "zasłużyłam" sobie na gips...ale może lepiej nie kusić losu :D

Jestem ciekawa jak reagujecie na takie spektakularne wywrotki
Ja zazwyczaj pokładam się ze śmiechu ;)
Kiedyś, jak na oblodzonym chodniku klapnęłam na moje szanowne 4 litery, to ze śmiechu nie mogłam się podnieść. :P :D

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 01:41
0

No moze Was nie pobije ale tez mam tego typu problemy, nie zmieszcze sie we framugi i barkiem zawsze walne w drzwi, non stop mam mnostwo siniakow. Pojechalam na kajaki i pojednym dniu mialam siniak wielkosci calego uda i nie wiem jak to sie stalo. Ale jednego dnia bieglam z jednego pokoju do drugiego na boso i zachaczylam stopa o taki wystajacy kat sciany i zlamalam sobie najmniejszy palec u nogi. Gips do kolana na 3 tygodnie w srodku wakacji :D

Odpowiedz
Lianka 2013-02-01 o godz. 01:35
0

O rany skad ja to znam. Wlasnie kwitnie mi na nodze piekny i wielki siniak bo sie walnelam w wyrko sama nie wiem jak i kiedy. Najczesciej poszkodowane sa moje duze palce o nog, ktorym zawsze gdzies trafiam.

Poza tym moja lewa kostka zaczyna wysiadac po ciaglych skreceniach w dziecinstwie. Na prostej drodze dosc czesto wywijaja mi stopy albo wpadam w jakies dziury a potem cierpie. Taka ze mnie ofiara losu i tyle :) Ale u mnie to rodzine chyba bo mama ma to samo :)

Odpowiedz
Gość 2013-02-01 o godz. 00:38
0

No to też z Ciebie zawodniczka :)

Czekaj - mam coś lepszego

Moja koleżanka mieszkała w bloku na IXp i tam jest domofon tak głupio zrobiony, że ja się od niej WYCHODZI to ona musi poczekać przy słuchawce aż zjedzie się windą i OTWORZYĆ.
No i droczyła się ze mną i nie chciała mnie wypuścić. Mi z kolei nie chciało się zasuwać znowu na górę, żeby ją za kłaki wytarmosić :)

Miałam plan 8)
Poszłam do zsypu na parterze i otworzyłam okno. Było jakieś 2,5 m ale lądowanie na pochyłą powierzchnię. No to siedzę, obliczam kąt upadku, żeby sobie krzywdy nie zrobić A PRAWĄ RĄCZKĄ TRZYMAŁAM ZA PIORUNOCHRON (drut o średnicy 6mm).
Tak się skupiłam na tym jak mam upaść, że zapomniałam puścić się piorunochronu - skutkiem czego mogłam obejrzeć swoje kości na zgięciu dłoni. Może to były chrząstki? Nie wiem nie bardzo mogłam na to patrzeć - coś białego w każdym razie.

No i co? I'am the best!

Odpowiedz
Mamrotek 2013-01-31 o godz. 22:49
0

Iza Gratulacje ;)

Ja kiedyś wyszłam ciemną, jesienną nocą w trakcie strasznej wichury - na podwórko, żeby uchronić maleńki namiot (do zabawy dla dzieci) przed porwaniem przez wiatr...
Było ciemno i straszno, więc próbowałam zlokalozować włącznik światła na podwórku i ... ruszyłam z impetem w stronę budynku, zapominając o stojaku do parkowania rowerów zrobionym ze stalowych prętów... I runęłam w tę ciemność klnąc pod nosem...
Kiedy wróciłam do domu okazało się, że moje uda wzbogaciły się w dwa ogromne siniaki-krwiaki (wielkości dłoni) - po 1 na każdej nodze, a lewa piszczel zyskała finezyjny otwór i jest zbita do kości (do dziś ma wgłębienie)...

Ja po prostu mam talent

Odpowiedz
Gość 2013-01-31 o godz. 22:14
0

A tak - ze schodami też miałam spotkanie :)
Przypomniało mi się.

Nocowałam u rodziców na działce, na górze

Odpowiedz
Mamrotek 2013-01-31 o godz. 21:57
0

Ja mam talent do potykania się na schodach zwłaszcza kiedy jestem niewyspana i bardzo zmęczona...
Niby długo, długo nic i nagle następuje kulminacja "energii",
nogi się plączą...i fiuuuuuuu z kilku stopni :D
Na szczęście mam długie, chwytne kończyny górne, które wplątują się wtedy w poręcz hamując mój upadek i nie kończę ze skręconym karkiem... 8)

Pozdrawiam
ola

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie