"Ksiądz zrugał mnie, bo synek kręcił się w kościele. Teściowa mu wtóruje, a ja mam dość"

"Ksiądz zrugał mnie, bo synek kręcił się w kościele. Teściowa mu wtóruje, a ja mam dość"

"Ksiądz zrugał mnie, bo synek kręcił się w kościele. Teściowa mu wtóruje, a ja mam dość"

canva.com

"Jak ze wszystkim, tak i z kościołem jest tak, że sporo zależy od duchownych, których spotkamy na swojej drodze. Ja dotychczas miałam szczęście. Chodziłam do kościoła z przyjemnością. Niestety od kiedy mieszkamy u teściów na wsi, wszystko się zmieniło. Ksiądz patrzy krzywo na dzieciaki na mszy, bo mu przeszkadzają. Mój Michał najbardziej. W końcu z ambony zbeształ mnie za zachowania synka. Teściowa się obraziła i na mnie i na syna. Nie wiem, co robić".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Jestem osobą wierzącą

Urodziłam i wychowałam się w rodzinie wierzącej. Choć rodzice nigdy nie przesadzali z religijnością, Bóg był w naszym życiu ważny. Wiecie, w taki zdrowy sposób, nie tylko na pokaz, kierowaliśmy się przykazaniami.

Miałam w swoim życiu taki moment, że zachłysnęłam się wspólnotą. Chodziłam na oazę i to właśnie tam odnajdywałam spokój i swoje miejsce na ziemi. Nie byłam zbyt lubiana przez kolegów  z klasy, a tam, wśród ludzi oddanych Bogu czułam się rozumiana i szanowana.

To była końcówka podstawówki, szukałam na siebie pomysłu i zakwitła mi w głowie myśl, żeby iść do zakonu. Jeździłam nawet na rekolekcje i czułam się wśród sióstr, jak odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu.

Wszystko zmieniło się w liceum. Poznałam smak życia, który żadnej siostrze nie przystoi i zdecydowanie myśli o zakonie wyparowały. Zawsze jednak wiedziałam, że znajdę w Bogu pocieszenie i ukojenie, a wiara daje mi moc, która pozwala iść do przodu.

Myślę, że nie bez znaczenia w mojej religijnej drodze były osoby, które spotykałam. Chodzi mi o duchownych. Nasza siostra katechetka  z podstawówki  była naprawdę równą babką. Tak jak ona pokazywała tajniki wiary, nie potrafił nikt! A ksiądz, który uczył mnie w liceum, świetny człowiek z bardzo nowoczesnym podejściem do religii.

Uśmiechnięty ksiądz pokazuje gest medytacji Canva

Ksiądz mnie zrugał

Byłam przyzwyczajona do fajnych księży. Ten w mojej parafii zawsze zachęcał rodziców do przyprowadzania dzieci na nabożeństwa. Jasne, że dzieciaki rozrabiały, a mamy czuły się skrepowane. To chyba normalne. Ksiądz Adam wtedy mówił:

Jak chcecie, żeby dzieci nauczyły się przebywania w kościele, jak nie przez ich uczestnictwo we mszy? Dziś się bawią, z ciekawością słuchają i oglądają wiernych, kiedyś same pojmą zasady i z radością oddadzą się modlitwie.

Przyjemnie było bywać w takim miejscu. Niestety przeprowadziliśmy się do teściów na wieś i się zaczęło. Teściowa to pierwsza krzyżem leżąca w kościele. Ulubienica proboszcza. Za nic w świecie nie chciałaby mu podpaść!

Michaś, mój synek, ma dopiero cztery lata i jest niezłym rozrabiaką. Mimo to, tak jak w poprzedniej parafii zabieram go do kościoła co niedzielę. Teraz też byliśmy, ale chyba po raz ostatni. Ksiądz Nas zrugał, bo mały biegał podczas mszy. Przez mikrofon z ambony powiedział, że jak Michał nie umie okazać szacunku księdzu i Bogu, to nie powinien przekraczać drzwi świątyni. Popłakałam się, wzięłam synka za rękę i wyszłam. Od tygodnia teściowa się do mnie nie odzywa i do synka też. Mąż mówi, że nie chce się między nas mieszać, a ja już nie wiem, co robić. Idzie Wielkanoc, bardzo chciałabym iść na niedzielną mszę, ale jak, skoro nikt mnie tam nie chce...

Agata, 34 lata

 

 

 

 

Roxie Węgiel na drodze krzyżowej. Wielkanocne widowisko Polsatu oburzyło internautów. Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama