"Mam 88 lat. Na koniec życia córka się mnie wyparła. Nie przyjeżdża nawet na święta"

"Mam 88 lat. Na koniec życia córka się mnie wyparła. Nie przyjeżdża nawet na święta"

"Mam 88 lat. Na koniec życia córka się mnie wyparła. Nie przyjeżdża nawet na święta"

Canva.com

"Dużo w swoim życiu już przeżyłam. Odchowałam dwoje dzieci, pochowałam jedynego męża. Oczywiście miałam swoje wady, ale starałam się być najlepszą matką, jaką mogłam być dla moich dzieci. Niestety moja córka tego nie doceniła i na koniec życia się mnie wyparła. Moja córeczka kilka lat temu kompletnie zerwała ze mną kontakt. Ostatni raz, gdy z nią rozmawiałam, obwieściła mi, że byłam toksyczną matką i, że zniszczyłam jej życie i teraz nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Ale czym ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie? Przecież nie zrobiłam nic złego! Ona jednak nie może mi wybaczyć jednej rzeczy".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nigdy nie kochałam swojego męża

Wyszłam za mąż za Bogusława z rozsądku. Był po prostu najlepszą partią w mieście. Był spokojny, miły, cichy i dobrze zarabiał. Myślałam, że miłość przyjdzie z czasem, a ja się do niego jakoś przekonam.

Doczekaliśmy się dwójki dzieci. Bogusław sprawdził się jako ojciec i bardzo nasze dzieci kochał. Niestety, miłość do męża, jak nie przychodziła, tak nie przyszła nigdy. Nie kochałam swojego męża.

Lata leciały, a ja czułam, że duszę się w tym małżeństwie. W pewnym momencie Bogusław drażnił mnie dosłownie całym sobą — irytowały mnie jego gesty i słowa, nie mogłam znieść nawet jego zapachu! Doszło nawet do tego, że nie dałam rady się nawet się z nim pokłócić, bo on zawsze zachowywał spokój!

Początkowo się wściekałam i wyrządzałam Bogusiowi karczemne awantury. Krzyczałam i rzucałam wazonami i talerzami. Miałam nadzieję, że to go czegoś nauczy, niestety nasze dzieci bardzo przeżywały te awantury, więc w końcu przestałam.

Było dla mnie jasne, że nie jestem szczęśliwa w małżeństwie i nie kocham swojego męża. Jednak nie mogłam się tak po prostu rozwieść.

stare zdjęcie ślubne Canva

Tak jak wspomniałam, mam już 88 lat, jestem starej daty i mnie wychowano inaczej. Zresztą w tych czasach rozwód był nie do pomyślenia. Poza tym nie chciałam rozbijać naszej rodziny i nie chciałam zabierać dzieciom ojca. Dlatego wymyśliłam inny sposób, na to, by jeszcze zaznać szczęścia w życiu.

Zaczęłam zdradzać męża

Miałam zaledwie 40 lat i byłam jeszcze całkiem atrakcyjna. Zawsze miałam świetną sylwetkę i umiałam się dobrze ubrać. Widziałam, że mężczyźni wciąż się za mną oglądają.

Nasze dzieci były już nastolatkami i nie wymagały ciągłej opieki, a ja nie chciałam być całe życie nieszczęśliwą mężatką. Dlatego zaczęłam zdradzać męża.

Nie było to trudne, bo Bogusław rzadko bywał w domu i najczęściej przesiadywał na swojej działce, więc nic nie wzbudziło jego podejrzeń.

A ja w końcu odżyłam. Trochę tych mężczyzn miałam, oj miałam. Wiesiek był przeuroczy. Zresztą on też miał żonę i razem ukrywaliśmy się przed naszymi małżonkami w kinie, gdzie namiętnie się całowaliśmy i nie tylko.

Zygmunt był bardzo eleganckim panem i zawsze zabierał mnie do drogich restauracji. Henryk był szalony i miał swoją motorynkę, wieczorami zabierał mnie na przejażdżki po mieście i pokazał takie zakątki, których do tej pory nigdy nie widziałam.

Z kolei Tadeusz był nieśmiały i stawiał opór. Sama musiałam zaciągnąć go do mojego mieszkania i zrobiliśmy to na moim małżeńskim tapczanie.

Córka się mnie wyparła. Nie może mi wybaczyć jednej rzeczy

Niestety w pewnym momencie ukrywanie tych kochanków przed Bogusiem zaczęło być trudne. Dlatego wtajemniczyłam we wszystko moją córkę. Aleksandra była już nastolatką, więc byłam pewna, że jest już wystarczająco dojrzała i wiele zrozumie.

Poprosiłam ją jedynie o to, by pomogła mi ukrywać kochanków i kryła przed ojcem. Byłam pewna, że zrozumie, że nie jestem szczęśliwa z jej ojcem i chcę jeszcze zaznać w życiu szczęścia.

Niestety po wielu latach dowiedziałam się, że córka o tę jedną rzecz ma do mnie straszliwy żal. To właśnie dlatego córka się mnie wyparła i całkowicie zerwała kontakt.

Córunia już od kilku lat nie przyjeżdża do mnie nawet na święta. Syn też rzadko się do mnie odzywa. Teraz więc zostałam sama jak palec... Czy ja sobie zasłużyłam na takie potraktowanie? Chciałam jedynie być szczęśliwa... Zachowywałam się tak właśnie przez wzgląd na dzieci, bo nie chciałam się rozwodzić!

Bożena

Jak spędzić miło Wielkanoc? 5 rad, jak się nie pokłócić z rodziną przy stole. Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama