"Matka złamała mi serce. Zamiast się leczyć, wybrała wygłupy!"

"Matka złamała mi serce. Zamiast się leczyć, wybrała wygłupy!"

"Matka złamała mi serce. Zamiast się leczyć, wybrała wygłupy!"

Canva

"Jak to możliwe, że śmiertelnie chora kobieta wybiera jakieś wygłupy ponad swoje życie? Moja matka, najbardziej rozsądna kobieta, jaką było mi dane w życiu poznać, w obliczu próby okazała się całkowicie nieracjonalna. Jak mam z nią rozmawiać?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Tragiczna diagnoza

W tym roku serce pękło mi już dwa razy, za każdym razem na milion kawałków. Po raz pierwszy w życiu czuję się tak bezsilna. Wszystko zaczęło się tuż po nowym roku, kiedy to moja mama, zaniepokojona swoim złym samopoczuciem, postanowiła w końcu udać się do lekarza. Pewnie wcale by tam nie poszła, ale cała rodzina w święta ją przekonywała, że nie można tak olewać sprawy.

Idź, co ci szkodzi. Przecież to dla twojego zdrowia!

- tłumaczyła ciotka Leokadia podczas wigilijnej wieczerzy.

I w końcu, w pierwszym tygodniu stycznia mama udała się do lekarza. Ten skierował ją na dalsze badania. W końcu, nie wiedzieć kiedy, jej wyniki były na tyle niepokojące, że trafiła na badania kontrolne do szpitala. Tam też usłyszała druzgocącą diagnozę.

Ma pani złośliwy nowotwór. Możemy próbować go leczyć, ale nie obiecujemy poprawy. Jeśli nie zrobi pani nic, to zostało pani góra pół roku życia

- usłyszała mama w szpitalu.

Kobieta leży na szpitalnym łóżku Canva

Niespodziewana decyzja

Do domu wróciła już całkiem odmieniona. Nie mogła jeść, nie mogła spać. W jednej chwili jej życie, i nasze też, zostało wywrócone do góry nogami. Przez ten czas mama ani razu nie poszła już do lekarza. Pytaliśmy z tatą, co z jej wizytami, ale nie odpowiadała. Pogrążyła się w jakimś dziwnym letargu. W końcu, po dwóch tygodniach, zaprosiła nas na rozmowę i powiedziała:

Słuchajcie, skontaktowałam się z moją przyjaciółką, której nie widziałam od wielu lat, i jadę ją odwiedzić, póki mam siłę

- zakomunikowała.

A co z leczeniem? Przecież i tak masz dwa tygodnie opóźnienia. Czy ty jesteś niepoważna?

- dopytywaliśmy z tatą

Słuchajcie, nie będzie żadnego leczenia. Postanowiłam, że nie chcę umrzeć przykuta do kroplówek. Póki jestem jeszcze na chodzie, zamierzam wyjechać na Florydę i cieszyć się drinkami z przyjaciółką

- odpowiedziała całkiem spokojnie moja matka.

Byliśmy z ojcem w szoku. Że co? Jaka Floryda?

Przecież jesteś umierająca!

- wykrzyknęłam oburzona.

Tak, i wreszcie zamierzam zrobić coś dla siebie

- odpowiedziała, po czym poszła się pakować.

Od czasu tej rozmowy minął już miesiąc. Mama wygrzewa się na plaży i ani myśli do nas wrócić. A czas płynie… Już nie wiem, co o tym myśleć. Jak można podjąć taką decyzję? Czy jej już w ogóle na nas nie zależy? Jestem załamana…

Aneta

Poznaj 10 sposobów, by żyć szczęśliwie. Zobacz naszą galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama