"Nie lubię dzieci mojego partnera. Czy nasz związek ma sens?"

"Nie lubię dzieci mojego partnera. Czy nasz związek ma sens?"

"Nie lubię dzieci mojego partnera. Czy nasz związek ma sens?"

Canva

"Kiedy poznałam mojego obecnego faceta, wiedziałam, że to ten jedyny. Dopóki nie poznałam jego dzieci. Toż to istny koszmar! Nie potrafię ich polubić, a co dopiero pokochać. Ale to przecież jego dzieci… Czy ten związek ma w ogóle sens?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Szkolna miłość

Michała poznałam trzy lata po tym, jak rozstałam się z moim pierwszym mężem. Wyszłam za niego kiedy byłam bardzo młoda i bardzo głupia. Był moją szkolną miłostką i myślałam, że zawsze będziemy tacy naiwni i zakochani, tymczasem po ślubie dojechało nas prawdziwe życie. Okazało się, że Maciek jest z tych, co ustawiają sobie opis na profilu “Szlachta nie pracuje”. Kiedyś w szkole imponowało mi, że jest takim kozakiem, ale prawdziwe życie szybko go zweryfikowało. Nie miał zamiaru ani kontynuować nauki, ani znaleźć porządnej pracy. Ja podjęłam studia zaoczne, chociaż dostałam się na dzienne, ale ktoś musiał przecież zarabiać na opłaty - mieszkanie kupili nam rodzice. 

Na szczęście nie trwało to długo - po trzech latach przestałam liczyć na to, że Maciek zrobi coś ze swoim życiem i postanowiłam, że muszę skończyć to małżeństwo. Rodzice byli oburzeni, ale też rozumieli moją decyzję, bo widzieli, że Maciek do niczego się nie nadaje. Na początku czułam się okropnie - miałam do siebie wyrzuty sumienia, że nie mam jeszcze 25 lat, a już jestem rozwódką. Ale moje koleżanki szybko mnie z tego wyleczyły. 

Zacznij się umawiać już teraz, póki jesteś młoda, a znajdziesz jeszcze niejednego fajnego faceta 

- powtarzały.

I tak też zrobiłam. Szybko poznałam Michała. Był całkowitym przeciwieństwem Maćka - pracowity, odpowiedzialny i zaradny. Był ode mnie starszy o 10 lat, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Od razu powiedział mi, że jest po rozwodzie i ma dwójkę dzieci. Dawał mi też do zrozumienia, że jestem dla niego bardzo ważna, ale że zawsze najważniejsze będą dzieci. Dlatego, kiedy już było wiadomo, że robi się poważnie, od razu mnie z nimi zapoznał. 

Kobieta głaszcze po głowie nastolatka Canva

Niechciana macocha

Nie mam własnych dzieci, i nawet się jeszcze zastanawiam, czy kiedyś chciałabym mieć swoje, bo po prostu ich nie lubię. Nie przepadam za dziećmi. Małe bobaski może i są słodkie, ale ciągle płaczą i się ślinią. Starsze dzieci też mają swój świat, którego w ogóle nie rozumiem. Więc kiedy Michał poznał mnie ze swoimi pociechami, od razu wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Janek i Kasia byli wobec mnie bardzo podejrzliwi. Mieli już 10 i 12 lat, więc wiedzieli o co chodzi. Do tego na pewno ich matka nastawiała je przeciwko mnie i ojcu, bo cały czas były złośliwe i niegrzeczne. Aż sam Michał był zdziwiony, że tak się zachowują. Niestety, w miarę upływu czasu wcale nie było lepiej. W towarzystwie dzieci czuję się nieswojo i niezręcznie. Nie wiem nigdy co powiedzieć, o co zagadać. One wcale nie ułatwiają sprawy. Doszło do tego, że nienawidzę tych spotkań i zaczęłam ich unikać. A Michał bardzo nalega, żebyśmy przynajmniej raz w tygodniu spędzali całe popołudnie we czwórkę. Do tego zaplanował, że na ferie zimowe pojedziemy wszyscy razem na narty. Szczerze mówiąc, jak sobie o tym pomyślę, to już mnie boli brzuch z nerwów.

Kocham Michała i chciałam z nim być, ale obawiam się, że bycie macochą dla dwójki dzieci, za którymi po prostu nie przepadam, mnie przerasta. Najgorsze jest to, że on tego nie rozumie. Twierdzi, że możemy być jedną wielką, szczęśliwą rodziną. Ja tego tak nie widzę. Nie wiem czy ten związek jeszcze ma sens. Czy jest coś, co mogę jeszcze z tym zrobić? Pomóżcie!

Karolina

Jak zbudować udany związek? Poznaj 5 skutecznych sposobów na udaną relację Zobacz galerię!
Źródło: canva.com
Reklama
Reklama