"Mąż zostawił mnie, gdy wróciłam z córką do domu po porodzie. Mój świat legł w gruzach"

"Mąż zostawił mnie, gdy wróciłam z córką do domu po porodzie. Mój świat legł w gruzach"

"Mąż zostawił mnie, gdy wróciłam z córką do domu po porodzie. Mój świat legł w gruzach"

Canva.com

"Przez ostatnie miesiące myślałam, że ja i Kuba jesteśmy najszczęśliwsi pod słońcem i czekamy wspólnie na naszą ukochaną Hanię. Jak bardzo się pomyliłam, gdy w dniu wypisu ze szpitala nie odbierał telefonu, a w domu na stole zastałam list pełen goryczy i opustoszone szafy... Mąż odszedł ode mnie, od nas, chociaż jeszcze chwilę temu obiecywał mi miłość. Przerosło go życie?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Czekaliśmy na dziecko od lat

Gdy powiedziałam Kubie, że będziemy rodzicami wyściskał mnie i podrzucał moje wątłe ciało aż pod niebiosa. Czułam wtedy, jak bardzo mnie kocha i była pewna, że będzie wspaniałym ojcem. Pierwsze tygodnie były prawdziwym eldorado. Mąż dbał o mnie, przynosił kwiaty, dawał ulubione słodycze i całował mnie ciągle po brzuszku. To było jak spełnienie marzeń każdej kobiety. Niestety... W 21 tygodniu trafiłam do szpitala.

Wyrok: ciąża zagrożona, muszę leżeć aż do rozwiązania. Byłam przerażona, ale mąż wspierał mnie z całych sił. Ale z czasem był coraz bardziej smutny i przed porodem przychodził coraz rzadziej. Byłam trochę zaślepiona zagrożeniem ciąży, więc nie skupiałam się na jego uczuciach. Czekałam na szczęśliwe zakończenie. I w końcu udało się!

smutna kobieta z bransoletką na nadgarstku canva.com

Niestety mój mąż nie przyszedł na poród. Brakowało mi go, ale wiedziałam, że nie zdążyłby z innego miasta dojechać. Odwiedził mnie tego samego wieczoru. Widziałam w jego oczach smutek i ból. Myślałam, że jest zmęczony. Przytulił naszą córeczkę, podarował mi kwiaty. Prosiłam go, żeby się wyspał a za kilka dni już będziemy razem w domku. To był ostatni raz, gdy go widziałam...

Po prostu odszedł

Nadszedł dzień wypisu, dzwoniłam do męża, żeby nas odebrał z całym sprzętem, ale nie odbierał. Ciągle tylko słyszałam w słuchawce: Abonent jest czasowo niedostępny. Pomyślałam, że jest w pracy, więc zorganizowałam przyjaciółkę i razem pojechałyśmy do domu. Cieszyłam się, że w końcu wracam, bo brakowało mi wszystko, co tworzyło nasz piękny i klimatyczny domek nieopodal jeziora.

Weszłam do domu i oniemiałam. Szafy były puste, w domu panowała jakaś niezręczna cisza, a na stole znalazłam list:

Elu, Haniu. Witajcie w domu. Niestety nie będzie mi dane, aby was jeszcze zobaczyć. Gdy to czytacie, jestem już bardzo daleko. Nie szukajcie mnie, nie dzwońcie. Nie chcę rodziny, nie chcę być ojcem. Proszę o uszanowanie mojej woli.

Oczywiście, zaczęłam dzwonić jak szalona, ale to nic nie dało. Mój mąż po prostu odszedł, zrezygnował z nas bez jakiegokolwiek argumentu. Byłam załamana i kompletnie rozbita. Kilka dni później skontaktowała się ze mną moja teściową Stefania. Chłodno przekazała mi, że niebawem otrzymam papiery rozwodowe i, że życzy mi zdrowia dla dziecka. Nie zachowywała się jak zazwyczaj, nie wyjaśniła, dlaczego Kuba uciekł z naszego domu. Tak po prostu zostałam z tysiącem pytań bez odpowiedzi...

Czy zrobiłam coś złego? Czy po prostu nie nadawał się do ojcostwa? 

Załamana Ela

Katarzyna Skrzynecka była w ciąży 5 razy! 12-letnią dziś Alikię Ilię urodziła dopiero po czterdziestce. Zobacz galerię
Źródło: instagram.com/katarzyna_skrzynecka_official
Reklama
Reklama