"Zatrudniłam się na kasie w dyskoncie. Oto, co mnie spotkało!"

"Zatrudniłam się na kasie w dyskoncie. Oto, co mnie spotkało!"

"Zatrudniłam się na kasie w dyskoncie. Oto, co mnie spotkało!"

Canva

“Kilka miesięcy temu straciłam pracę w biurze. Przez cały ten czas nie mogłam znaleźć nic lepszego, więc zatrudniłam się na kasie w dyskoncie. Przecież trzeba mieć co jeść! Nie spodziewałam się, że spotka mnie taka sytuacja…”

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Pracownica roku

Przez wiele lat pracowałam jako asystentka prezesa w rodzinnej firmie. Bardzo lubiłam tą pracę i się w niej sprawdzałam. Byłam wręcz ulubienicą prezesa i zawsze na święta czy inne okazje dostawałam drobne upominki. Czas mijał, a w końcu prezes, coraz bardziej leciwy, przeszedł w końcu na emeryturę. Jego zastępca - młody, zadzierający nosa biurokrata, już nie był dla mnie taki łaskawy. 

Najpierw zwiększył nam wszystkim liczbę obowiązków, robił też ciągle personalne wycieczki. Jako że ja byłam najbliżej, najczęściej mi się obrywało. Potem stwierdził, że za dużo wydaje na nadgodziny - w końcu nikt się nie wyrabiał z dodatkowymi obowiązkami, więc musieliśmy pracować za darmo. Coraz więcej ludzi się zwalniało, aż przyszła pora i na mnie. Pewnego razu, kiedy moje dziecko zachorowało i musiałam zostać w domu, usłyszałam, że albo przychodzę do pracy, albo mogę już nie wracać. Nie wróciłam. Stwierdziłam, że wolę już nie pracować tam dłużej, niż stracić do siebie szacunek.

Myślałam, że jakoś to będzie. Nie sądziłam, że tak trudno będzie o nową pracę. Mieszkam w niedużym miasteczku, więc nie ma tu nie wiadomo ile ofert pracy, ale liczyłam na to, że może jednak uda mi się znaleźć pracę na podobnym stanowisku. Myliłam się. Przez kilka miesięcy szukałam pracy, przejadając oszczędności. Kiedy w końcu się skończyły, mój mąż powiedział, że dłużej tak być nie może, bo zaraz nie będziemy mieli co do garnka włożyć.

Kasjerka przyjmuje płatność kartą Canva

Żadna praca nie hańbi

Dlatego też z braku laku zatrudniłam się w miejscowym dyskoncie. Warunki pracy mieli na pierwszy rzut oka niezłe, pensję i benefity też. Trochę żałowałam, że nie będę mogła wykorzystać moich umiejętności biurowych, ale stwierdziłam, że zawsze to jakieś nowe wyzwanie. 

Z takim podejściem rozpoczęłam nową pracę. Przyznam, że na początku nie było łatwo. Rozpakowywanie towaru po nocach, długie zmiany i praca przy kasie były bardzo męczące. Do tego wiecznie wykłócający się klienci… Ale wiedziałam, że nie mam alternatywy. Dlatego trwałam na tym stanowisku, zagryzając zęby, aż się w końcu przyzwyczaiłam. 

Jednak nadszedł pewien dzień, kiedy całkiem się załamałam. Miałam wtedy popołudniową zmianę i właśnie wykładałam mąkę na półki, kiedy poczułam na sobie czyiś wzrok. Kiedy się obróciłam, ujrzałam nowego prezesa mojej byłej firmy, przez którego się zwolniłam. 

Ach, pani Joanna! Nareszcie jest pani na odpowiednim dla siebie stanowisku! Może w końcu awansują panią na naczelnego rozkładacza towarów w supermarkecie

- parsknął śmiechem i odszedł.

Wtedy też całkiem się załamałam. Wiem, że żadna praca nie hańbi, ale wtedy poczułam się, jakby ktoś dał mi w twarz tylko za to, że pracuję w supermarkecie.

Joanna

Jak zrazić do siebie ludzi? Oto 10 sposobów na pozbycie się przyjaciół i znajomych! Zobacz galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama