"Moja żona zarabia 30 tysięcy złotych, a mnie wygania do pracy. Nie daje człowiekowi poleżeć na kanapie"

"Moja żona zarabia 30 tysięcy złotych, a mnie wygania do pracy. Nie daje człowiekowi poleżeć na kanapie"

"Moja żona zarabia 30 tysięcy złotych, a mnie wygania do pracy. Nie daje człowiekowi poleżeć na kanapie"

Canva

"Moja żona przesadziła. Ona twierdzi, że powinienem przestać się ociągać i leżeć na kanapie, tylko pójść do jakiejś pracy. Ale ja nie widzę takiej potrzeby. Moja żona po to zarabia 30 tysięcy złotych miesięcznie, żebym ja nie musiał pracować. No nie róbmy sobie żartów. Wykształcenia do pracy umysłowej nie mam. Jestem przystojny, zadbany i piękny, więc do pracy fizycznej też się nie nadaję".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Moja żona zrobiła wspaniałą karierę

Nie da się ukryć, że moja małżonka miała dużo szczęścia w życiu. No może miała trochę trochę i talentu, ale chyba więcej szczęścia.

Skończyła studia i zaczęła pracę w takiej malutkiej kancelarii adwokackiej, a ja nigdy się uczyć nie chciałem, więc pracowałem na budowie.

Zawsze lekceważąco podchodziłem do tych ambicji mojej żony. Wydawało mi się, że konkurencja jest tak duża, że ona zawsze będzie tylko stażystką za marne grosze. A jednak, gdy moja pensja stała w miejscu, ona się rozwijała i w końcu doszło do tego, że przejęła całą kancelarię. Moja żona w piątym roku pracy była już szefową z zarobkami rzędu 30 tysięcy złotych miesięcznie. Wtedy zaproponowałem, a w zasadzie już wcześniej nawet, że rzucę pracę, żeby zająć się domem. Zgodziła się od razu.

Przystojny mężczyzna w czarnych włosach Canva

Moja żona wygania mnie do pracy

Tak naprawdę to "zająć się domem" tylko tak brzmi. W rzeczywistości, to jedzenie gotuje nam sprzątaczka, a do moich obowiązków należy tylko odpoczywanie, spotykanie się z przyjaciółmi i kupowanie żonie drogich prezentów za jej pieniądze. Wychodziło mi to całkiem nieźle i przez pierwsze lata było w porządku. Potem jednak coś zaczęło się psuć, a żona zaczęła mieć do mnie pretensje, że ja tylko leżę przed telewizorem, albo wychodzę z kolegami i mam same rozrywki, podczas gdy ona "tak ciężko pracuje". No bez żartów. Taki sobie zawód wybrała i się powinna cieszyć, że dobre pieniądze przynosi do domu, a nie narzekać na swój los. Wiele osób chciałoby być na jej miejscu.

Ostatnio to już jednak przeszła samą siebie i stwierdziła, że ja mam iść do pracy i zacząć na siebie zarabiać. Już sobie tak nie żartujmy. Ona ma tyle kasy, a ja mam ciężko pracować? Niedoczekanie... za ładny jestem na pracę fizyczną, a do umysłowej się nie nadaję. Niech już lepiej ona przestanie tyle gadać, tylko się niech cieszy, że ma fajnego męża i pracę.

Andrzej

Tak wygląda młodsza o 20 lat żona Marcina Dańca. Nie wyszła za niego dla pieniędzy Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/marcindaniec_official/
Reklama
Reklama