"Patrzenie na to, jak moi rodzice się starzeją, jest nie do zniesienia..."

"Patrzenie na to, jak moi rodzice się starzeją, jest nie do zniesienia..."

"Patrzenie na to, jak moi rodzice się starzeją, jest nie do zniesienia..."

Canva

„Gdy moi rodzice byli po czterdziestce, stwierdzili, że to ostatni dzwonek na powiększenie rodziny. Owocem tego egoistycznego pomysłu jestem ja. W tym roku skończyłam 30 lat i uświadomiłam sobie, że patrzenie na to, jak moi rodzice się starzeją, jest nie do zniesienia... Myślę, że niejedna osoba, między którą a jej rodzicami są cztery dekady różnicy, przyzna mi rację”.

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu. 

30 lat temu moi rodzice podjęli taką, a nie inną decyzję

Gdy moi rodzice byli po czterdziestce, stwierdzili, że to ostatni dzwonek na powiększenie rodziny. Wcześniej byli skupieni na firmie ojca. Tak czy inaczej, owocem tego egoistycznego pomysłu jestem ja. W tym roku skończyłam 30 lat i z perspektywy czasu muszę przyznać, że trochę mam im to za złe. Jednak świadomie podjęli taką, a nie inną decyzję i nie ma już odwrotu.

Rówieśnicy często myśleli, że wychowują mnie dziadkowie. W tamtych czasach posiadanie dziecka przez dwudziestolatków było normą, więc czterdziestoletni rodzice rzeczywiście mogli sprawiać wrażenie, że są przedstawicielami jeszcze dalszego pokolenia.

Piszę ten list, bo z roku na rok coraz więcej bólu sprawia mi patrzenie na nich. Obserwowanie tego, jak moi rodzice się starzeją, jest właściwie nie do zniesienia. Myślę, że niejedna osoba, między którą a jej rodzicami są cztery dekady różnicy, przyzna mi rację.

Zadowolona babcia całowana w policzek Canva

Patrzenie na to, jak moi rodzice się starzeją, jest nie do zniesienia

Widzę, że ich czas powoli zmierza ku końcowi. Tak bardzo bym chciała, żeby mieli okazję pobawić się z wnukami, jednak po tym, jak mój narzeczony zdradzał mnie z koleżanką z pracy, nie mam nawet z kim podjąć starań o dzieci.

Chciałabym, żeby mieli więcej sił na wspólne wyjazdy i podróże. Pokazałabym im cały świat, ale niestety — życie w ciągłym bólu nie ułatwia im tego. Mama cierpi na rwę kulszową, a ojciec zmaga się z przepukliną. Chciałabym, żeby nie dzieliła nas aż tak duża przepaść pokoleniowa i żeby bardziej mnie rozumieli. Boję się, że niedługo ich zabraknie, a ja niesprawiedliwie wcześnie zostanę sierotą. Tak bardzo ich kocham... Marzę, żeby wycisnąć ze wspólnego życia, ile się da, jednak nie jest to łatwe.

Mój list to nie tylko forma wyżalenia się, ale też apel do osób, które odkładają rodzicielstwo na później. Wydaje mi się, że na posiadanie dzieci nigdy nie ma odpowiedniej pory. Może warto nie myśleć tylko o sobie, ale też o tych, którzy w przyszłości będą drżeć na samą myśl, że któregoś dnia was zabraknie?

Marzena

Zobacz archiwalne zdjęcia Hanki Bielickiej. 9 listopada świętowałaby 108. urodziny!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama