"Ja wychowałam dzieci bez zasiłków i 500+! Do roboty, a nie narzekasz, że za mało dają - powiedziałam synowej"

"Ja wychowałam dzieci bez zasiłków i 500+! Do roboty, a nie narzekasz, że za mało dają - powiedziałam synowej"

"Ja wychowałam dzieci bez zasiłków i 500+! Do roboty, a nie narzekasz, że za mało dają - powiedziałam synowej"

Canva

"Tę moją synową prawda w oczy kole! Ja wychowałam czwórkę dzieci bez zasiłków, nikt mi nic nie dał, a ona ma tylko jedno dziecko, o drugie się stara, wszystko dostaje i jeszcze się boi, co to będzie po nowym roku! Mnie jakoś nikt medalu nie dał, a dałam radę. Dzieci z babcią siedziały, a ja w zakładzie. Dzień przed porodem jeszcze w pracy byłam, bo macierzyńskiego było szkoda. Zakasać rękawy i do roboty! Na emeryturze odpocznie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Kiedyś to były czasy, a my daliśmy radę

Tej mojej synowej to się chyba coś w główce poprzewracało. Jak tak patrzę na jej oczekiwania, ciśnienie od razu mi rośnie. Syn chciał mieć postępową żonę, to sobie wybrał... Ja tam się nie wtrącałam. Mają jedno dziecko, drugie — z tego, co wiem — planują, ale przecież nie wiadomo, kiedy to się uda... A Marta, zamiast spiąć poślady i wracać do roboty, to w domu z małym siedzi! Za moich czasów trzy miesiące macierzyńskiego było i wystarczyło. A przecież czwórkę dzieci wychowałam, wszystko już wiem! I to 20 lat różnicy było między najmłodszym a najstarszym...

Teraz to ona ma Eldorado, a jeszcze jej mało, jeszcze rok wychowawczego sobie wzięła, bo myślała, że jej manna z nieba spadnie. A tu figa, wróble na dachu ćwierkają, że po nowym roku to się wreszcie skończy. Pod stołem podzielą, ale już ludziom nie dadzą.

Ja z brzuchem chodziłam do zakładu do samego końca, na dzień przed porodem Tadka jeszcze w robocie byłam. A potem tylko trzy miesiące z dzieckiem i trzeba było od piersi odstawić i do pracy wracać, bo nikt nam nic nie dał. Ale nie narzekaliśmy.

Ja miałam czwórkę dzieci i po każdym musiałam szybko wracać do zakładu, żebyśmy mieli co do garnka włożyć. Takie był czasy. Babcia dzieci pilnowała, gotowała, bajki na dobranoc opowiadała, a ja w futrze przewiązanym sznurkiem po nocy w kolejkach stałam.

Dzieci z kluczem na szyi same do domu wracały, mój Tadek to jak miał 3 lata, sam się w piaskownicy przed blokiem bawił i nikt go za rączkę nie trzymał...

Potem z zakładu fundowali kolonie i obozy, to w wakacje cała czwórka jeździła. A teraz? Wychuchane i wydmuchane te dzieci. Nic dziwnego, skoro synowa tego dzieciaka na krok nie odstępuje.
Babcia wskazuje palcem wskazującym w górę Canva

Synowa nie ma czego narzekać

Marta mi mówi, że dba o wychowanie i że taki maluszek nadal potrzebuję bliskiej opieki, a nie żłobka. Ja tam od razu zapowiedziałam, że niedługo do sanatorium jadę, we wtorki mam rehabilitację, w czwartki chodzę z Baśką na kijki do w parku, a poza tym trzeba jeszcze sezon na działce zamknąć...

Już na mnie te proszące oczka syna i synowej nie robią większego wrażenia. Dostają oni to 500+, to ich stać na opiekunkę, a nie jeszcze narzekają, że wszystko drogie, inflacja, stagnacja i kredyt...

Prawdziwej roboty szukaj, a nie narzekasz, że Ci wsparcie zabiorą.

- powiedziałam jej ostatnio. Prawdziwej, bo teraz to ona przed komputerem po nocach siedzi, a w dzień - mówi, że tylko na drzemce na czas. Wymówki... Na emeryturze odpocznie.

Babcia Hela

Szymon Hołownia rozkwitł w nowej pracy! Zakasował ich erudycją! Internauci świętują memami! Zobacz galerię!
Źródło: Instagram.com/make_life_harder
Reklama
Reklama