"To moja pierwsza Wigilia w samotności. Odkąd zostałam wdową, jednego brakuje mi najbardziej..."

"To moja pierwsza Wigilia w samotności. Odkąd zostałam wdową, jednego brakuje mi najbardziej..."

"To moja pierwsza Wigilia w samotności. Odkąd zostałam wdową, jednego brakuje mi najbardziej..."

Canva

"Co roku w wigilię spędzaliśmy we dwoje. I tak od wielu lat; odkąd straciliśmy ostatnie osoby z bliskiej rodziny. Dzieci niestety nie mieliśmy, choć bardzo tego chciałam... Ale nasza miłość wystarczyła i my też wystarczaliśmy sobie nawzajem. Aż w końcu mój mąż zmarł kilka miesięcy temu, a ja zostałam sama. W tym roku po raz pierwszy spędzę Wigilię w pustym domu. Ale święta nie mają aż takiego znaczenia. Znacznie bardziej brakuje mi tego, co mój mąż robił dla mnie codziennie rano od 50 lat..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mój mąż zmarł latem tego roku

Przeżyliśmy ze sobą 50 pięknych lat. Raz bywało lepiej, raz gorzej, ale nie oddałabym tych chwil za nic. Mój mąż zawsze był przy mnie, gdy tego potrzebowałam. Byliśmy zgodnym małżeństwem i razem stawialiśmy czoła problemom.

Musieliśmy też pogodzić się z tym, że nie możemy mieć dzieci, choć bardzo chcieliśmy. Pragnęłam tego najbardziej na świecie, ale nie było mi dane. Ale Marian był dla mnie oparciem.

Tak naprawdę to mój mąż był najbliższą mi osobą na świecie. Gdy jeden po drugim odeszli nasi rodzice, nie został już nam nikt bliski. Mieliśmy jednak siebie. Każdą Wigilię i święta spędzaliśmy we dwoje. Nasza miłość musiała nam wystarczyć.

Jednak czas leci nieubłaganie, a nasz wspólny czas skończył się w sierpniu tego roku. Pewnego dnia Marian źle się poczuł, rozbolał go brzuch i zrobiło mu się duszno. Kilka godzin później już nie żył, miał rozległy zawał.

Do dziś się z tym nie pogodziłam.

Starsza pani w czerni siedzi na łóżku i trzyma ramkę ze zdjęciem męża Canva

Odkąd mąż zmarł, brakuje mi jednej rzeczy

To się stało zaledwie kilka miesięcy temu i jeszcze nie przyzwyczaiłam się do myśli, że w wieku 78 lat zostałam sama. Przede mną pierwsza samotna Wigilia i Boże Narodzenie w pojedynkę. Nawet nie chce mi się lepić tych pierogów ani nastawiać barszczu.

To wszystko miało sens, gdy robiłam to dla kogoś, dla nas. Dla samej siebie Jakoś nie mam ochoty. To będą moje najsmutniejsze święta od lat. Jednak, prawdę mówiąc, to nie świętami się przejmuję. Świąteczny czas to tylko trzy dni — dłużej się na nie czeka niż z nami są.

Odkąd mój mąż odszedł, Brakuje mi czegoś zupełnie innego.

Marian miał swój zwyczaj. Nawet gdy pracowaliśmy w zakładzie i wstaliśmy o 5:00, żeby zdążyć na poranną zmianę, on wstawał i każdego dnia parzył dla nas kawę. Gdy budził mnie kwadrans później, z kuchni dolatywał już piękny zapach gorącego napoju.

Wołał mnie do stołu, mówiąc: usiądź przy mnie, wypijemy razem. I tak razem zaczynaliśmy każdy nowy dzień przez 50 lat naszego małżeństwa. Na palcach obu rąk mogłabym policzyć wyjątki, kiedy nie mogliśmy razem usiąść i wypić porannej kawy.

Potem, już na emeryturze, mogliśmy wstawać później. Nie zrezygnowaliśmy nigdy z naszego zwyczaju.

Marian pokazał mi, że miłość to nie święta, nie prezenty, nie wielkie namiętności ani szumne deklaracje. To codzienność. Kubek kawy parzonej z czułością każdego dnia. I za nią tęsknię najbardziej...

Alina

Marcin Pawłowski zmarł 19 lat temu. W pamięci widzów zapisał się na zawsze. Zobacz zdjęcia tego nieodżałowanego dziennikarza
Źródło: East News
Reklama
Reklama