"Chciałaś wnuka, to możesz o niego dbać - powiedziałam teściowej, gdy znów skrytykowała to, w czym chodzi moje dziecko"

"Chciałaś wnuka, to możesz o niego dbać - powiedziałam teściowej, gdy znów skrytykowała to, w czym chodzi moje dziecko"

"Chciałaś wnuka, to możesz o niego dbać - powiedziałam teściowej, gdy znów skrytykowała to, w czym chodzi moje dziecko"

Canva

"Moja teściowa nie może przeżyć tego, że kupuję dziecku używane obuwie! Ja nie mam z tym żadnego problemu, bo uważam, że lepsze dobre buty, nawet lekko używane albo raz założone, niż byle jakie, ale z jedyną zaletą, że nowe. A na inne rozwiązanie nie mam ani kasy, ani sumienia, bo musiałabym wydawać zawrotne kwoty. Co innego moja teściowa..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Z wyboru kupuję dziecku buty po innych

Powiem wam, że gdy stoję przed dylematem, czy kupić synowi nowe, ale tańsze i z pewnością niezbyt zdrowe buty, na które mnie stać, czy porządne, markowe i niezniszczone, ale jednak przez kogoś założone albo krótko noszone... to nie mam żadnych wątpliwości, którą opcję wybrać. Absolutnie.

I nie mam z tym żadnego problemu, bo uważam, że (w granicach założonego budżetu) lepsze dobre buty, nawet lekko używane, niż byle jakie, ale z jedyną zaletą, że nowe. Na opcję trzecią, czyli nowe i porządne, mnie nie stać, bo interesują mnie takie marki, które kosztują od 200 zł w górę. Za zimówki to nawet bardziej 300-400 zł za parę.

A 2-3 pary na sezon dla jednego dziecka, plus kapcie do przedszkola, kalosze - i robi się duża kwota. Mało tego, to nieetyczne, wydawać taką kwotę na coś, co po 3 miesiącach już nie będzie pasować. Bez sensu. Dla mnie kwota graniczna za parę to 100 zł i ani grosza więcej.

Mąż się ze mną zgadza w całej rozciągłości, tylko jego mama nie może tego przeżyć. Straszy nas konsekwencjami... ale straszenie fizjoterapeutą i ortopedą na mnie nie działa.

Canva

Kupować używane buty to trzeba umieć

Przecież nie kupuję znoszonych papci po dwóch sezonach, tylko takie prawie nowe, z podeszwą bez żadnych ubytków i przytarć... Za to skórzane, miękkie, elastyczne, często typu barefoot.

Miałabym to zamienić na jakiś sztywny chłam z tworzywa tylko dlatego, żeby zmieścić się w budżecie? I takie sztuczne obuwie niskich lotów miałoby być zdrowsze z powodu swojej nowości? Nie ma mowy.

A sprzedających zawsze proszę o zrobienie zdjęcia butów od spodu, żeby ocenić, czy nie są gdzieś wykoślawione, przytarte. Jestem w tym względzie nieugięta i biorę tylko takie obuwie, które ma podeszwy w stanie idealnym, zero wyjątków.

A ludzie bardzo często wystawiają ogłoszenia z butami, które ich dziecko założyło zaledwie parę razy - bo wyrosło albo nie trafili z rozmiarem w pogodę lub porę roku. Jak się dobrze poszuka, to jest z czego wybierać.

Teściowa wciąż mnie za to krytykuje. W końcu nie wytrzymałam i jej powiedziałam

Tylko moja teściowa tego nie rozumie. Próbowałam jej wytłumaczyć, jak wygląda kupowanie używek i czemu zdecydowaliśmy się na taki krok... ale nie chciała nawet słuchać. Przecież jak brała ostatnio warzywa w markecie, to widziała buty chłopięce. Ładne, granatowe. A my wnusiowi wciskamy stare buty po kimś - powinniśmy się wstydzić!

Nie wytrzymałam i powiedziałam - OK. Nie ma sprawy. Następnym razem to mamusia może kupić wnukowi nowe buty, żeby nie miała wątpliwości. Ale pod warunkiem, że będą to zdrowe buty z naturalnych materiałów. Pokierujemy ją, jakie pasują na stopę syna.

Chciała wnuka, to niech o niego dba, skoro uważa, że my jako rodzice źle to robimy! Tylko ciekawe, jaką będzie miała minę na widok ceny, gdy mąż podeśle jej parę linków z modelami takich zimówek do wyboru...

Ta zła synowa

Zaskakujący trend na jesień 2023. Takie buty będą hitem sezonu!
Źródło: instagram.com/kikidoo.kidshomeandus
Reklama
Reklama