"Myślałam, że teściowa ma wilczy apetyt, a okazało się, że nasze jedzenie znikało z innego powodu...."

"Myślałam, że teściowa ma wilczy apetyt, a okazało się, że nasze jedzenie znikało z innego powodu...."

"Myślałam, że teściowa ma wilczy apetyt, a okazało się, że nasze jedzenie znikało z innego powodu...."

Canva

"Pięć lat temu wyszłam za mąż i zamieszkałam z teściową. Mąż nie chciał zostawiać starszej kobiety samej na pastwę losu, a ja się z tym zgodziłam, dlatego oboje wprowadzili się do mojego mieszkania. Od tamtej pory rachunki za jedzenie kilkakrotnie wzrosły. Od paru miesięcy nasza lodówka pustoszeje w błyskawicznym tempie. Trudno mi było się nadziwić, że moja teściowa ma tak ogromny apetyt... Kilka dni temu przypadkiem odkryłam prawdę, która mnie zszokowała".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Po ślubie przygarnęłam teściową pod swój dach

Jestem już 5 lat po ślubie. Dzieci na razie nie mamy, za to mieszkamy z teściową. To nasza wspólna decyzja - moja i Marka, mojego męża. Pani Helena to poczciwa kobiecina i szkoda mi było zostawiać ją samą w pustym mieszkaniu...

Teść zmarł ponad dekadę temu, ale ona nigdy nie mieszkała sama. Zanim Marek przeprowadził się do mnie, we dwoje zajmowali mieszkanie teściowej, żeby lżej było jej utrzymać się i opłacić rachunki. Teraz mogła oddać to na wynajem i w jednej trzeciej dokładać się do naszego czynszu i zakupów. Wydawał mi się to niezły układ.

Jej stare, dwupokojowe mieszkanie udało się szybko wynająć. Mimo że przydałby się tam remont, to lokator i tak się znalazł. Było położone niedaleko, więc łatwiej było nam dopilnować sprawy.

Odkąd mieszka z nami teściowa, kupujemy tony jedzenia

Oczywiście, spodziewałam się, że gdy Marek i jego mama zamieszkają u mnie, wszystkie rachunki i zaliczki wzrosną, a na prowiant itp. sprawunki będziemy wydawać proporcjonalnie więcej. Mimo to byłam zaskoczona, że tego jedzenia schodzi aż tyle!

Zakupy raz na tydzień zawsze nie wystarczały, bo wciąż się okazywało, że czegoś zabrakło. A to mleka, choć wydawało mi się, że jeszcze dwa kartony powinny stać... A to znów masła albo wędliny. Wydawało mi się dość dziwne, że osoba grubo po sześćdziesiątce ma taki wielki apetyt, że zjada więcej niż my dwoje razem wzięci, ale kto wie? Po mamie Marka nic nie było widać!

Ostatnio jednak postanowiłam przyjrzeć się sprawie bliżej i zapisywać wszystkie zakupy - ile i kiedy kupione. Założyłam zeszyt na paragony i szybko odkryłam, że coś tu nie gra.

Gdy nagotowałam obiadu na dwa dni, okazywało się, że na ten drugi dzień zostawała ledwie jedna porcja, zamiast trzech... Mąż był cały dzień w pracy, za to mama już na emeryturze siedziała w domu. Ale przecież nie będę jej pytała, ile talerzy zupy zjadła, gdy ja siedziałam w biurze! To by było skrajnie niegrzeczne...

Przypadkiem odkryłam prawdę

Pewnego dnia tak się złożyło, że teściowa rano poszła na wizytę do reumatologa. Normalnie w tym czasie ja i Marek wychodziliśmy do pracy. Nie zdawała sobie sprawy, że tego dnia czułam się tak fatalnie, że nie byłam w stanie iść do pracy. Zapisałam się telefonicznie do lekarza i zostałam w domu. Zasnęłam.

Dwie godziny później obudził mnie jakiś hałas w kuchni. Teściowa wróciła... Ale nie sama! Było słychać dwa głosy - jej i jakiś męski. Ona nie zdawała sobie sprawy, że mieszkanie nie jest puste...

Zakradłam się cicho do kuchni i co ujrzałam?! Na stole stała wielka torba zakupowa, a w niej wałówka: mleko, kawa, kostka masła, żółty ser, pół wędliny i kilka innych rzeczy... S w plastikowych pojemnikach nasz obiad na dwa dni, który gotowałam wczoraj wieczorem!

Myślałam, że padnę z wściekłości! Tak się zdenerwowałam, że ona wyprowadza nasze jedzenie... W dodatku komu! Ten męski głos to jej drugi syn kawaler, o 10 lat starszy od Marka, ale jak widać wciąż niesamodzielny życiowo.

Przy okazji wydało się coś jeszcze

Mało tego, na stole obok tego całego jedzenia dostrzegłam telefon i breloczek, który podarowałam pani Helenie dawno temu. Przypięła go do kluczy, które znakomicie zapamiętałam. Kluczy do jej dwupokojowego mieszkania! Czyżby lokatorem był ten oto bracholek darmozjad?! Nie wierzę!

Schowałam jedzenie z powrotem do lodówki i zapowiedziałam, że nie życzę sobie czegoś takiego. On ma do sklepu tak samo daleko, jak i my. Jak tak można!

Nie wiem, co z tym teraz zrobić... Ja i Marek musimy z mamusią poważnie porozmawiać, bo nie mam zamiaru żywić dwóch dodatkowych osób na swój koszt. Jeśli ona chce karmić synka, to może powinna przeprowadzić się jednak do niego?

Kaśka

Keanu Reeves - zarobił 0,5 miliarda dolarów, a żyje na wyraz skromnie. Dzieli się majątkiem z bezdomnymi. Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama