O tej tragedii mówi cała Polska. Malutki Maurycy razem z kolegami z przedszkola wybrał się na wycieczkę. Nic nie zapowiadało tragedii. Dzieci śmiały się, a nauczycielki sprawowały nad nimi pieczę. W jednej chwili doszło do brutalnego ataku. 71-letni Zbysław C. w bezwzględny sposób zadał cios Maurycemu.
Malutki Maurycy nie żyje
Maurycy szykował się do przedszkola, na pewno cieszył się na myśl o tym, że zobaczy swoje koleżanki i kolegów z grupy. Dodatkowo wiedział, że czeka go wycieczka i to radowało go na pewno jeszcze bardziej. Gdy przemierzał ulice pod okiem nauczycielek, w jednej chwili na ich drodze, jakby spod ziemi, wyrósł 71-letni Zbysław C.
Mężczyzna miał przy sobie ostre narzędzie, którym zaatakował 5-letniego chłopczyka. Ciosy, które mu zadał, były śmiertelne. Malutki Maurycy nie przeżył mimo reanimacji. Nie miał szans...
71-letni Zbysław C. był wcześniej niebezpieczny?
O tym, że 71-latek, który zaatakował malutkiego Maurycego, był niebezpieczny, miała dowiedzieć się jego sąsiadka kilka lat temu. W rozmowie z "Faktem" kobieta mówiła o tym, że mężczyzna miał wyrzucić ze swojego mieszkania karteczkę, na której napisał:
Było na niej napisane: dzisiaj kogoś zabije. Nie zdążyłam nic z tym zrobić, bo akurat do kamienicy wchodziła kobieta, której pokazałam tę kartkę. Powiedziała, że jest córką i zabrała mi tę kartkę
Kobieta, która mieszka blisko Zbysława C., przyznała, że w jej ocenie mężczyzna nie jest do końca zdrowy, a jego zachowanie odbiega od jakichkolwiek norm. W dniu tragedii miał doprowadzić do awantury w pobliskim w sklepie, gdzie krzyczał i awanturował się. Całą sytuację widziała pewna mieszkanka, która powiedziała:
Krzyczał, że jak nie dostanie alkoholu, to zaraz kogoś zabije. Zachowywał się jak psychopata
Czy tej tragedii można było uniknąć? Mężczyzna zaatakował niewinne dziecko, które miało przed sobą cała życie... Wyrazy współczucia dla najbliższych.
źródło: fakt.pl