"Skonfiskowałam to dziecku w szkole! Możecie mnie zhejtować, ale jako wychowawczyni nie pozwolę na coś takiego"

"Skonfiskowałam to dziecku w szkole! Możecie mnie zhejtować, ale jako wychowawczyni nie pozwolę na coś takiego"

"Skonfiskowałam to dziecku w szkole! Możecie mnie zhejtować, ale jako wychowawczyni nie pozwolę na coś takiego"

Canva

"Dostałam w tym roku wychowawstwo pierwszej klasy w podstawówce. Kocham pracę z dziećmi i już dawno się w tym realizuję... Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że współpraca z rodzicami układa się różnie. Niektórzy z nich w ogóle nie słuchają ani nie czytają tego, co się im przekazuje. Na zebraniu jednogłośnie umówiliśmy się na pewne zasady, a mimo to jeden chłopiec permanentnie dostaje od rodziców do szkoły coś, co te zasady łamie! W końcu nie wytrzymałam i na przerwie skonfiskowałam to dziecku, a z jego matką poważnie sobie porozmawiamy..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Jestem wychowawczynią w podstawówce

Kto mnie zna, to wie, że dla dzieci zrobiłabym wszystko... Chcę w nich obudzić samodzielność i kreatywność, dlatego w pracy nie trzymam się ślepo podręczników i programu, czasem nam się zdarza coś opuścić, żeby wprowadzić coś ciekawszego i bardziej przydatnego potem w życiu i w pracy...

Słowem, naprawdę angażuję się w to, żeby moi podopieczni wyszli na ludzi i żeby szkoła nie zabiła w nich indywidualizmu.

Ale tego dobrze rozumianego. Bo łamanie postanowień, na które wszyscy wspólnie się zgodziliśmy, to już nie jest indywidualizm, tylko zwykła bezmyślność.

A zgodziliśmy się m. in. na to - w pełnym gronie rodziców na pierwszym zebraniu - że w szkole unikamy słodyczy i śmieciowego jedzenia. Nawet na urodziny dzieci mogą przynieść po jednym cukierku dla każdego i tyle, nie całe garście. Wszyscy rodzice jednogłośnie się na to zgodzili przez podniesienie ręki.

Oczywiście, nie będę nikogo ścigać za tafelkę czekolady, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku.
kolorowe słodycze canva.com

Jedna matka wciąż łamie klasowe zasady. Nie mogę tego dłużej tolerować

Tymczasem jedna mama zdaje się całkowicie zapomniała o tym, na co się zgadzała, i wciąż wpycha chłopcu do śniadaniówki same słodkości! To dziecko ani razu nie ma żadnego normalnego jedzenia. Mało tego, inne dzieci patrzą z zazdrością i zaczynają się burzyć, że one też tak chcą...

W środę znów ten chłopiec przyniósł batony, ciastka i pączka z lukrem. W czwartek miał napompowany rogalik z kremem i paczkę żelków. W piątek podobny zestaw, jakiś donut z żółtym lukrem i posypką i paczka ciastek z kremem... tylko kolory foliowych opakowań się zmieniają.

Jak Boga kocham, w końcu nie wytrzymałam i skonfiskowałam mu całą zawartość śniadaniówki. Nie był zbyt zadowolony, bo powiedział, że on nic innego nie je! Masakra... Dostał w zamian mojego banana, bo tylko to miałam, ale jakoś zjadł i nawet podziękował.

W poniedziałek rano zapewne będę się widziała z jego matką, to dostanie do rąk własnych to, co mu dała, a prośbą, żeby zamieniła te produkty na coś zdrowszego i bardziej przypominającego jedzenie.

Nie mogłam już na to patrzeć, jak dorośli rujnują temu dzieciakowi metabolizm... Co prawda jak powiedziałam o tym zajściu koleżankom w pokoju nauczycielskim, padł na nie blady strach, że wyniknie z tego duża awantura na całą szkołę. Niby czemu?

Trochę się obawiam reakcji matki chłopca, ale przecież to nie wina dziecka, że dostaje coś takiego do szkoły zamiast drugiego śniadania. A zasady ustaliliśmy wspólnie po to, żeby się ich trzymać.

Emilia

Sara James pokazała długie nogi aż do nieba. Nie za odważnie jak na 15-latkę? Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama